7 maja 1981 pijany tłum otoczył posterunek milicji w Otwocku w którym siedzieli ich dwaj mężczyźni za naruszenie porządku publicznego (bójka i burda w restauracji na dworcu kolejowym). Tłum żądał wypuszczenia chuliganów chciał zlinczować milicjantów. W ich obronie stanął A. Michnik czołowy działacz opozycji demokratycznej w Polsce. Dzisiaj ten sam pijany tłum napisał i chce wprowadzić w życie ustawę dezubekizacyjną, która jest aktem zemsty na wszystkich, którzy służyli w służbach mundurowych PRL. W 1981 r. milicjantów bronił przed pijanym tłumem A. Michnik. Dzisiaj biorąc przykład z red. „Gazety Wyborczej” i jego pięknej postawy, my polscy demokraci powinniśmy przyłączyć się do protestów przeciwko wprowadzeniu w życie tej ustawy, która jest hańbą dla każdego Polaka przywiązanego do tradycji swego narodu. Przypomnijmy wydarzenia z 7 maja 1981 roku.
****
Zaczęło się od drobnego incydentu. 7 maja 1981 r. w dworcowym bufecie w podwarszawskim Otwocku dwaj pijani mężczyźni, Włodzimierz M. i Sławomir G., pokłócili się z ekspedientką o kaucję za naczynia. Kiedy zagroziła, że zadzwoni po milicję, sami ruszyli na posterunek dworcowy z kamieniami w rękach, wybili kilka szyb. Po chwili brutalnie zatrzymali ich milicjanci.
W PRL-u powszechne było przekonanie, że funkcjonariusze MO biją zatrzymanych (symbolem tego było katowanie robotników, którzy protestowali w czerwcu 1976 r. przeciw podwyżkom cen żywności), a przy tym są skorumpowani i nieskuteczni.
Wiosną 1981 r. atmosfera w kraju stawała się coraz bardziej napięta. W marcu w Bydgoszczy funkcjonariusze MO ciężko pobili działaczy "S", którzy nie chcieli opuścić budynku wojewódzkiej rady narodowej. Doszło niemal do strajku generalnego.
Wszystko to miało wpływ na przebieg wydarzeń w Otwocku. Pod posterunkiem zaczął się zbierać tłum, który gęstniał z każdą minutą. Była to pora powrotów z pracy, pociągi ciągle dowoziły ludzi. Zatrzymani chuligani krzyczeli z celi, że są bici. Tłum reagował coraz bardziej emocjonalnie. Jedna z kobiet wołała: "Co? Jak mój syn się upije, to mam go zabić?". Wśród gapiów znajdowali się pijani, którzy nawoływali do rozprawienia się z milicjantami.
Na miejscu pojawili się działacze otwockiej "Solidarności". Starali się mediować. Jeden z nich został wpuszczony na posterunek. Po chwili oznajmił ludziom, że powinni się rozejść, bo nikomu nie dzieje się krzywda. Po zatrzymanych przyjechała karetka, zabrała ich do otwockiej komendy miejskiej MO na badania. Tłum jednak pozostał pod posterunkiem.
Kwestiami praworządności, w tym nadzorem nad MO, zajmowała się z ramienia "S" tzw. komisja Bujaka. Zbigniew Bujak, wcześniej współpracownik KOR-u, był wówczas przewodniczącym Regionu Mazowsze "S". Komisja prowadziła z władzami rozmowy m.in. na temat łamania prawa przez funkcjonariuszy milicji oraz ich ścigania i karania. Temu właśnie były poświęcone rozmowy Bujaka z ministrem sprawiedliwości. 7 maja. Z. Bujak z A. Michnikiem postanowili pojechać do Otwocka i spróbować uspokoić agresywny tłum....Całość CZYTAJ TUTAJ
Inne tematy w dziale Polityka