Tematyka dzisiejszego dnia dobrze znana. Wpisów na ten temat wiele, także i mój nie będzie oryginalny. W necie, radiu i, rzecz jasna, telewizji, od wczoraj głośno. Powód zrozumiały - 65. rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego.
Piszę o tym dopiero teraz, bo cały dzień śledzę co się w mediach dzieje. I stwierdzam, że, z jednej strony dobrze, że tyle się mówi o walce powstańczej ’44. To świadectwo pamięci, hołdu i podziękowania. Z drugiej jednak… No właśnie. Jutro będzie 2 sierpnia i kto z nas będzie jutro pamiętał? Obawiam się, że - niestety - nikt.
1 sierpnia to takie duże, jednodniowe - na cały rok - święto wszystkich Polaków. Szkoda, że jednodniowe. Nie mówię już o tym, że każda stacja - telewizyjna, radiowa, czy internetowa - urządza wyścig szczurów. I pocieszam się tylko tym, że ze wszystkimi uroczystościami, świętami, rocznicami jest podobnie. Zaduma na chwilę. Rzecz jasna, są pośród nas i tacy, którzy nawet na chwilę nie potrafią się zatrzymać. Bo po co?
P.S. 1 sierpnia 2009, godz. 17.00. Syreny zaczęły wyć. Wychodzę na balkon. Ruch na ulicy mały - kilka samochodów i pieszych. Stoję w ciszy i nasłuchuję syren. I patrzę. Na samochody, na tych kilku pieszych. Samochody jadą. Piesi to ludzie starsi. Odwracają się za siebie i pytają, czy to wypadek, bo słychać syreny. Wchodzę do domu. Siadam i się zastanawiam. Jak i dlaczego młody człowiek ma pamiętać, oddawać hołd powstańcom i mieć szacunek dla tego święta?
Człowiek, piłka nożna, kabaret i, w mniejszym stopniu, polityka - to moje życie.
Online:
All:
Zamieszczone na tej stronie wszystkie notki należą do autora tego bloga i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za jego zgodą.
Myśli Studenta
Utwórz swoją wizytówkę
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura