Ukazały się właśnie dwie notki poświęcone "zasobom ludzkim". W pierwszej z nich, Alicja Karłowska zwróciła uwagę na list biskupów, w którym oświadczyli oni: "nie mamy do czynienia z zasobami ludzkimi, tylko z braćmi i siostrami", a w drugiej, Mirnal przypomniał swoj protest przeciw nazwie Studium Zarządzania Zasobami Ludzkimi, zawarty w liście z 1999 r. skierowanym do Rady Języka Polskiego.
Po przeczytaniu tych wpisów uświadomiłam sobie, iż najwiekszą zaletą bycia emerytką jest właśnie to, że nie jest się już "zasobem ludzkim", czyli czymś, co inni mogą sobie, mniej lub bardziej dowolnie planować, kształtować, formować i przesuwać z kąta w kąt. Stałam sie wreszcie po prostu tylko człowiekiem i mogę robić to, co ja sama uważam za słuszne. Nie muszę już też być "pożyteczna". Oczywiście mogę taką być, ale tylko jeśli zapragnę tego. Mogę się nareszcie cieszyć samym faktem istnienia, jak kot lub drzewo i nie muszę brać udziału w żadnym wyścigu szczurów. Co miałam w życiu osiągnąć, to już mam i mogę teraz z radością witać każdy nowy dzień. W tym ujęciu emerytura to rodzaj nirwany.
Zastanawiam sie też, czy podobne odczucia, nie zawsze w pełni uświadomione, nie są przypadkiem najistotniejsza przyczyna pędu do możliwie wczesnego przechodzenia na emeryturę. Mogą one być ważniejsze nawet niż znużenie, złe stosunki w pracy, czy groźba bezrobocia. Nikt nie lubi być traktowany jak śrubka w maszynie, czy też coś w rodzaju surowca naturalnego, ktory należy zużyć, a potem wyrzucić odpady.
stara, tłusta, goła i wesoła (http://naszeblogi.pl/blog/196) (http://niepoprawni.pl/blog/6206)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości