Całkowita wartość pożyczek zaciągniętych przez Amerykanów w okresie studiów osiągnęła w ubiegłym roku nową rekordową wartość 1,31 bln dolarów. Według Banku Rezerwy Federalnej z Nowego Jorku był to już 18 rok z rzędu, gdy wzrasta tego rodzaju zadłużenie.
Kwota niespłaconych kredytów zaciągniętych w okresie studiów podwoiła się od 2009 roku, żadna inna forma zadłużenia gospodarstw domowych nie wzrosła w tak dużym stopniu. Co więcej, według danych FED z sześciu głównych kategorii zadłużenia konsumentów tylko kredyty studenckie i na zakup samochodu wzrosły od końca 2008 roku (ogółem kredyty samochodowe są wyższe o 46%). Łączne zadłużenie gospodarstw domowych jednak spadło o 1%.
Blisko jedna czwarta długów studenckich nie jest regulowana lub jest spłacana z co najmniej 90-dniowym opóźnieniem. Zaległości pozostają na bardzo wysokim poziomie pomimo podejmowanych przez administrację byłego prezydenta Obamy prób mających ułatwić spłatę tego typu kredytów. Rząd federalny jest właścicielem lub gwarantuje ponad 90% całego długu studenckiego.
Wzrost zadłużenia z tytułu pożyczek zaciągniętych w okresie studiów martwi regulatorów odpowiedzialnych za nadzór nad rynkami finansowymi. W okresie administracji Obamy władze wskazywały na dług studencki jako ryzyko, które może spowolnić wzrost gospodarczy.
Problem może być jeszcze większy niż wskazują dane Fed. Opierają się one na raportach kredytowych dla gospodarstw domowych z wykluczeniem tych, w których znalazły się błędy. Dlatego zarząd Rezerwy Federalnej w Waszyngtonie szacuje, że zadłużenie studenckie jest jeszcze wyższe i wynosi 1,41 bln dolarów.
Było też kilka dobrych wiadomości w raporcie Fed z Nowego Jorku. Łączne zadłużenie studentów wzrosło w ubiegłym roku jedynie o 6,3%, i jest to najniższy roczny przyrost od 2003 roku.
Inne tematy w dziale Gospodarka
