Andrzej Kmicic. Początkowo zły, lekkoduch, palidowa, trząsł całym powiatem, dał się omamić Radziwiłłom, ale w końcu przejrzał na oczy i poprzez jasnogórską pokutę odbytą pod imieniem Babinicza stał się dobrym Kmicicem, którego piękna Oleńka Billewiczówna ran godna całować niegodną była...
Lech Wałęsa. Dokumenty ukazują jego postać za młodu w podobnym świetle do Kmicicowej. Ale podobnie, jak młodzieńca postać Kmicica nie zdeterminowała całego jego życia, tak też i grzechy młodości Wałęsy nie muszą determinować wszystkich jego późniejszych działań. W roku '76 pojawia się Babiniczowski element - rozbłyska nadzieja. Panie Prezydencie - jak było później? Czy zmazał Pan grzechy młodości i wyzwolił się spod wpływu złych Radziwiłów, by ku dobru Rzeczypospolitej działać? Niestety - Pańskie uporczywe kłamanie, iż żadnych grzechów za młodu nie było, wraz z efektami porozdzieranego pomiędzy różnych oligarchów sukna III RP, silnie przemawiają za smutnym, miast szczęśliwym endem.
Cholera - a wie Pan ilu ludziom serce by urosło, gdyby został Pan się podźwignąć ku dobremu Kmicowi. Toż z jednego nawróconego kapusia większa radość, niż z 99 sprawiedliwych!
--
2008.06.19
Inne tematy w dziale Polityka