Oczywiście chodzi o równość ludzi. Czy aby nie było to Chrześcijaństwo? - religia (doktryna dla?) niewolników i odrzuconych, wykluczonych - jak to przyjęła ostatnio nazywać lewica. A jeśli nawet Chrześcijaństwo nie było pierwsze, które owo pojęcie wymyśliło, to czyż nie należy mu się laur jego upowszechnienia? Ważniejsza wszakże od byle rzucenia pomysłu jest jest jego realizacja.
Nasza cywilizacja odniosła sukces, bo była pierwszą cywilizacja ludzi równych. Antyk - to , pomimo niewątpliwych sukcesów myśli, niewolnictwo, Indie - podobna niewolnictwu kastowość, Chiny - stagnacja, pozostaje ewentualnie Islam, ale on po początkowych błyskotliwych sukcesach (algebra) poszedł drogą intelektualnej zamrażarki i pozostał na poziomie feudalizmu.
I nie mam tu wyłącznie na myśli bicia w bęben wielkich słów i bicia pokłonów wobec RÓWNOŚCI. Egalitaryzm ma jedną bardzo ważną praktyczną konsekwencję - umożliwia sprawną rotację elit. To jest czynnik, który rozwojowi cywilizacji sprzyja najbardziej - wolna konkurencja, możliwość odbycia drogi od pucybuta do milionera (i w drugą stronę też), dlatego jestem wolnorynkowcem i wolnościowcem.
Chrześcijaństwo - egalitaryzm - rotacja elit - sukces cywilizacyjny?
--
23.05.2008
NeG
Inne tematy w dziale Polityka