Pod wpisem inicjującym cykl historia nauki po rednecku pojawiły się wątpliwości co do rozumienia pojęcia nauka. Otóż Eine utożsamił naukę z jej pierwotnym celem - zdobywaniem wiedzy, a ja bynajmniej nie to pod pojęciem nauka rozumiem.
Wiedzę można zdobywać w całkowicie nienaukowe sposoby - np. tortury to sposób na zdobycie pożądanej wiedzy od osoby niechętnej jej ujawnieniu. Kradzież książki może być sposobem na powiększenie wiedzy, ale nie jest to uprawianie nauki. Nie - nauka to nie wiedza. Najlepiej chyba to, co mam na myśli pisząc o nauce oddaje pojęcie uprawiania nauki. Uprawianie nauki od wiedzy różni się mniej więcej, jak uprawianie miłości od miłości.
Ustalmy więc, iż pod pojęciem nauka rozumiemy mniej lub bardziej zinstytucjonalizowane paranie się nauką, przu pomocy pewnego aparatu badawczego (podzielanego przez innych naukowców) obejmującego przynajmniej rozum, a być może i inne narzędzia badawcze, a także stawiającego sobie za cel coś więcej, niż tylko zapełnienie brzucha, czy dokopanie sąsiadowi, choć do umożliwienia obu tych rzeczy potrzebna jest niewątpliwie także jakaś wiedza. Ustalmy więc także, iż o nauce zaczynamy mówić, gdy poszukiwana wiedza wykracza poza wiedzę niezbędną do codziennej egzystencji. Ważnym elementem nauki jest także założenie, iż para się ona obiektami materialnymi i wyjaśnia rzeczywistość bez uciekania się do wpływu obiektów, czy istot niepoznawalnych naukowo.
Na marginesie - obecnie, pod wpływem lewackich oszołomów, nauka coraz bardziej odchodzi od swojego pierwotneo celu, którym niewątpliwie było powiększanie zasobów ludzkiej wiedzy. Nauka, czyli de facto naukowcy, to znaczy ludzie, którzy uzurpują sobie prawo etykietkowania wyłącznie ich naukowcami, i wyobrażają sobie, iż mają na paranie się nauką włączność, otóż owi ludzie coraz śmielej przesuwają cel nauki z wyjaśniania rzeczywistości na jej aktywne kształtowanie. Nauka obecnie coraz bardziej oddala się od realizowania pierwotnego celu, któremu służyła, między innymi dlatego Eine nie ma racji utożsamiając naukę z wiedzą. Nauka w coraz mniejszym stopniu służy powiększaniu zakresu merytorycznej wiedzy ludzkości, a coraz bardziej szukaniu usprawiedliwienia dla rozmaitych ideologii, o lewicowym rodowodzie. Owa cecha jest wspólna dla lewicowych ideologii - komunizm też przecież przekonywał nas, że jest naukowo udowadnialny, a nawet nieuchronnym szczeblem na drabinie rozwoju(?!?) ludzkości, chyba nawet szczeblem ostatnim, co obecnie roi sobie tzw. demokracja.
--
17.05.2008
NeG
Inne tematy w dziale Kultura