Ostatnio mam szczęście być wycinanym. Najostatniej to nawet nie przez byle kogo, bo samego (-ą?) nemeste.
Poszło o tekst vHFa o ateizmie, a konkretnie o jego interpretację. Tekst, co widać po wpisach pod nim, został, przynajmniej przez część blogerów, odczytany w miarę na serio. W miarę oznacza, iż oczywiście dostrzeżono dowcipną formę wpisu, ale wrażenie po lekturze pozostawało takie, iż autor w nieco prześmiewczą formę ubiera swoje rzeczywiste przekonania. Nieco przejaskrawia, nieco wyolbrzymia, ale do pewnego stopnia uważa, iż Ateistom w Polsce dzieje się krzywda, że są gorzej traktowani, niż Katolicy, ergo - są dyskryminowani. Nie aż paleni na stosach, nie aż zamykani w obozach reedukacyjnych, nie aż mordowani za swój ateizm, nie aż otwarcie prześladowani, ale podobnie jak z legendami, w których tkwić ma przynajmniej ziarnko prawdy, to i każde z zastrzeżeń autora ma w sobie cząstkę prawdziwości i suma tych cząstek jest właśnie ową dyskryminacją. To oczywiście wzburzyło część blogerów, jako kłamliwa manipulacja. Choć oni niech piszą za siebie - ja to tak właśnie odebrałem.
No, ale wróćmy do amputacji. Odczytawszy tekst vHFa tak, a nie inaczej zaplątałem się na blog nemeste. Jako, że zwykle walę prosto z mostu, co myślę, więc i tym razem dałem słuszny odpór manipulacji.
Nemste przyjął(-ęła) taktykę obrony tekstu vHFa przez zarzucanie interpretatorom na serio plecenie słomianego luda. Cóż to miałoby właściwie znaczyć. Do końca nie rozumiem, ale na pewno wychodzić miałoby na to, iż vHF nie stawia zarzutu dyskryminowania Ateistów. Dochodzę do tej konkluzji przez sprzeczność, bo skoro doszukiwanie się stawiania zarzutu dyskryminacji jest pleceniem słomianego luda, czyli interpretacją niepoprawną, więc interpretacja właściwa jest przeciwna - w tekście nie ma cienia stawiania zarzutu o dyskryminację Ateistów!
Nemeste pisze to zresztą otwartym tekstem także:
Zabawne są wysiłki polemiczne wyrusa czy referenta Bulzackiego (tutaj), którzy stają na głowie, żeby melodię vHF'a przedstawić jako „lament nad dyskryminacją ateistów” w Polsce, a następnie, starając się dorównać literacką klasą w subtelnej szyderce autorowi Siedmiu powinności, dowodzą, że ateiści w Polsce nie są aż tak znowu dyskryminowani, a scharakteryzowana wyżej retoryka nie zabija.
A ktoś mówił, że zabija?
Ponieważ odebrałem tekst inaczej (nie tylko ja zresztą - analogiczny do mojego odbiór tekstu przez niektórych blogowiczów był przecież przyczyną powstania tekstu nemeste!), zaś równocześnie byłem przywoływany niejednokrotnie przez nemeste do podania argumentów przemawiających za interpretacją bardziej na serio, więc zapytałem jakie on(-a) ma argumenty przemawiające za interpretacją tekstu na niepoważnie. W samym swoim tekście nemeste po prostu podaje to ex cathedra, bez cienia argumentu przemawiającego za akurat taką interpretacją, a nie inną.
Przeczytałem na to, że to jego(jej) blog, więc obowiązek argumentowania spoczywa na gościach blogu, a nie autorze (sic!) i wyleciałem do zlewu.
... i do tej pory trudno mi uwierzyć, że ktoś o takim prestiżu popisuje się publicznie taką hipokryzją.
--
NeG
Inne tematy w dziale Kultura