Piotr-Slowinski-elGuapo Piotr-Slowinski-elGuapo
50
BLOG

'Naukowcy' i 'ryzykanci'

Piotr-Slowinski-elGuapo Piotr-Slowinski-elGuapo Kultura Obserwuj notkę 4

Racjonaliści czynią różne anse konserwatystom. Najoczywistszym jest zarzut samego konserwatyzmu, który swojej pejoratywności zaświadcza sam przez się, no bo przecież konserwa to przeciwieństwo postępu. No, ale wszystko zależy od punktu widzenia, a że dostałem w spadku umysł giętki, to i czasem dopatrzę się podobieństw w astronomicznie odległych - zdałoby się - dziedzinach.

Racjonaliści postępują racjonalnie. W praktyce oznacza to, iż wyczekują. Wyczekują na to, aż naukowy Watykan wyda swoje imprimatur. No, ale to wyczekiwanie jest wypisz wymaluj funkcjonalnie tożsame z wyczekiwaniem cechującym konserwatywstów! Oczywiście instancja wydająca Imprimatur jest zupełnie inna w obu przypadkach, ale charakter ten sam - czekamy, aż instancja, której ufamy, swoje błogosławieństwo na działanie wyda (w przypadku konserwatystów nie jest tą instacją wbrew pozorom Kościół, tylko upływ czasu).

Jedyną odmienną strategią od wyczekiwania jest ryzykowanie. Ryzykowanie, czyli granie (przynajmniej częściowo) w ciemno. Strategia ta ma tę cechą, iż jest nieprzewidywalna. Konserwatystom to często wcale nie przeszkadza, bo oni (w przeciwieństwie do urawniłowkofilnych racjonallewaków) nie przyjmują za aksjomat, że im podobniej tym lepiej. Oddajmy sprawiedliwość racjonalistom - oni roją, że im podobniej i bliżej zaleceniom naukowego Watykanu, tym lepiej. No w zasadzie ma to rozumowanie ręce i nogi, ale i tak - ponieważ lepsze jest wrogiem dobrego - więc populacja różnorodnych ryzykantów ma naturalną przewagę nad populacją centralnie sterowaną, choćby i sterowniczymi byli sami nobliści. Brzmi znajomo - nieprzypadkowo. Drzewiejsi lewacy skupili się na centralnym sterowaniem gospodarką, ale dostatecznie daleko sięgając w konsekwencje lewackich idei łatwo dostrzec, iż chodzi nie o centralne sterowanie akurat gospodarką, a o zalety centralnego sterowania w ogóle - o oświecanie ciemnych. Przecież czytając nawet prace jaskiniowych lewaków doskonale widać, że przejęcie gospodarki było tylko środkiem, a nie celem. Celem było budowanie społeczeństwa bezklasowego, czyli zhomogenizowanego (nie piję tu do hetero inaczej, a do homogenizacji, choć teraz to kto wie) pod światłym zarządzaniem oczywiście. No, ale niepotrzebnie w zboczenia (wątkowe) zabrnąłem.

Strategia różnorodnych ryzykantów vs. jednorodnej, światle zarządzanej masy. Która okaże się skuteczniejsza nie wiemy, ale która jest bliższa temu, co taki niesmak pośród racjonalistów wzbudza - widać natychmiast. Element niechęci do inności oczywiście jest bliższy tej jednorodnej masie, czyli ideałowi racjonallewackiemu, podczas gdy ideał konkurujących i ryzykujących różnorodności jet bliższy tym rzekomo zaskorupiałym konserwatystom. W sumie to tak Heglowsko zabrzmiało, choć może lepiej powiedziec Taoistycznie - wyszydzający niechęć do inności lewacy kują grunt pod nową zachowawczość, zaś rzekomi wstecznicy, obrzucani zarzutami o niechęć wobec inności, bardziej po drodze mają z ekstremamani (zawsze mieli, chodzio tylko o to, by esktremiści wypróbowywali swoje idee wpierw na sobie), których to sympatię zawłaszczają sobie rzekomi kontrkonserwatyści.

Odpowiednia perspektywa sprawia, że tymczasowem nadeksponowane w celach propagandowych różnice, zostają umieszczone w należnych im miejscach, a podobieństwa do zwalczanych biegunów ulegają wykrystalizowaniu.

 -- 
08.04.2008
NeG

Długoletni durny kuc po powrocie na ziemię.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Kultura