Pan prof. Sadurski powziął chyba zamiar zepchnięcia antyaborcjonistów do narożnika sugerując (w odpowienio dalekim, czyli bezpiecznym, planie swojej wypowiedzi), iż są oni co najmniej niekonsekwentni, o ile nie hipokrytyczni, a owa niekonsekwencja wynikać ma rzekomo z różnej miary przykładanej do kar za morderstwo i aborcję. Skoro zaś występuje 'różna miara', więc także i 'obrońcy życia' różnie wartościują życie 'zygoty' i życie 'człowieka'.
Ależ to piramidalna bzdura i do tego do kwadratu! Zabósjtwo Panie Profesorze oceniamy nie tyle wedle zabitego, a okolicznościami w których był zabijający. Wobec 'czystego' zabójstwa również stosujemy różne miary - zupełnie inną oceną ma zabójstwo w afekcie, a zupełnie inną zabójstwo z premedytacją. W pierwszym przypadku zostało przekroczone pewne tabu, ale w sytuacji, w której można niemalże (bądź i 'malże') stwierdzić tymczasową niepoczytalność osoby. Wzorowy mąż i ojciec, szanowany obywatel, pilny i sumienny pracownik wraca któregoś dnia do domu i zastaje żonę z gachem. Targające nim. z powodu doświadczonej zdrady, emocje sa tak ogromne, iż praktycznie przejmują nad nim kontrolę i w efekcie morduje żonę i gacha. Gdy jednak wraca do zmysłów, żałuje tego, co się stało - na powrót staje się niemal (lub i 'mal') godnym zaufania i przewidywalnym, czułym i troskliwym ojcem, sumiennym pracownikiem, przestrzegającym prawo obywatelem.
Zupełnie zaś inaczej sprawa się ma z zabójcą z premedytacją. On przekroczył pewne tabu NIEODWRACALNIE, bo kierując się zimną kalkulacją. Zabójca w afekcie zaś przekroczył owo tabu, ale ODWRACALNIE.
... i zdokładnie tego samego powodu, dla którego wyraźnie rozróżniamy zabójstwo w afekcie od zabójstwa z premedytacją - przykładamy o wiele łagodniejszą miarę do kar za aborcję. Kobiety dokonujące aborcji przeżywają rewolucję hormonalną - taki PMS (pre menstual syndrome) zamplifikowany do N-tej potęgi. Zmienność nastrojów, nieprzewidywalność, rozdrażnienie, chwiejność, popadanie z euforii w rozpacz. Gdy dodać do tego racjonalne czynniki potęgujące niepewność i strach - nierzadkie zrzucenie problemu na barki samej kobiety przez jej 'partnera' (sic!), czasem dosłowną ucieczkę partnera od problemu (on może, ona nie), czy nawet choćby obawę o to, obawę przed dramatyczną zmianą sytuacji (szczególnie w przypadku pierwszego dziecka, które 'kończy beztroską młodość'), nierzadkie także naciski ze strony otoczenia (bliższego, czy dalszego), poczucie osaczenia, porzucenia, to .....
..... to otzrymujemy mieszankę emocjonalą analogiczną do tej, którą przechodzi moderca w afekcie! Wtedy nic dziwnego, że i miarka przyłożona do uczynku jest mniejsza - dokładnie jak ma to miejsce w przypadku zabójcy w afekcie.
Tak więc Pan myli przesłankę z konkluzją: rozbieżność oceny moralnej abrocji i morderstwa nie jest dowodem an hipokryzję obrońców życia, nie dowodzi, iż oni inaczej oceniają wartość życia płodu i wartość życia dorosłego. A to dlatego, że owa rozbieżność jest SKUTKIEM zupełnie innego rozumowania, które znajduje wymierne odzwierciedlenie w przypadku innych zabójstw także.
--
31.01.2008
NeG
Inne tematy w dziale Polityka