Tyle się ostatnio naparzają Kreacjoniści z Ewolucjonistami, że pewnie gdzieś podświadomość to przerabia i w efekcie...
W efekcie naszła mnie była myśli na temat unikalności życia. Unikalności w sensie chemicznym. Dlaczego powstało wyłącznie życie oparte na węglu i na DNA? Dlaczego nie ma alternatywnych żyć bądź to opartych też na węglu, ale realizujących odmienne od DNA mechanizmy, bądź też realizujących mechanizmy podobne do znanych nam z DNA, ale opartych na - bo ja wiem - krzemie, siarce, selenie?
Pierwiaski wykazują podobieństwo swoich cech - oczywiście nie wszystkie do siebie, ale w ramahc pewnych grup. Nie ma jednego gazu, jest argon, neon, tlen, nie ma jednego metalu - jest miedź, żelazo, nikiel, ołów - różnią się właściwościami, ale coś je łączy, skoro wszystkie określamy mianem metali. Dlaczego życie jest inne? Toż właśnie naukowo byłoby domniemać, że tylko sam jeden węgiel i tylko w postaci DNA ma moc życia. Toż - co tam jest blisko węgla - azot, bor, czy krzem powinny mieć podobną moc. Dlaczego nie mamy więc mnóstwa żyć powstałych w oparciu o różne pierwiastki?
I proszę się mi tu nie czepiać akurat pierwiastków, bo powyższą wątpliwość można spokojnie zastosowac wobec związków - dlaczego tylko białka mają akurat moc stworzenia samoreprodukującego się życia?
Ta unikalna własność życia przypisana akurat jednemu konkretnemu pierwiastkowi, czy jednej grupie związków jest IMHO metafizycznie podejrzana właśnie z racji swojej unikalności, bo wyjątkowość wzbudza podejrzenia.
--
NeG
09.01.2008
Inne tematy w dziale Polityka