Jako samozwańczy twórca zarówno Inteligencji Funkcjonalnej, jak i badającej ją kontekstologii, czuję się w obowiązku zadbać o moje dopiero co narodzone dzieci, które niewątpliwie przysporzą mi sławy w przyszłości (oby niepośmiertnej).
Obserwując problem lustracji daje się wyodrębnić dwie główne postawy wobec niej zajmowane: ostrożna i bagatelizująca.
Postawa ostrożna.
Ostrożni wskazują na zagrożenia wynikające z faktu niedokonania lustracji.
- Wiadomo, iż akta zostały zmikrofilmowanie w kilku kopiach, zaś nie wszystkie kopie odnaleziono - ktoś może więc nimi dysponować, ktoś kto żywi niekoniecznie przyjazne zamiary wobec Polski i kto może owe mikrofilmy do realizacji tych nieprzyjaznych zamiarów wykorzystać.
- Niedokonanie lustracji skutkuje możliwością szantażowania niezlustrowanych zarówno groźbą samego ujawnienia faktu współpracy z SB, jak i głębszymi szczegółami owej współpracy.
- Z jakichś tam powodów TW z SB współpracowali. Wydaje się, że można wymienić 3 główne powody, które do współpracy z SB mogły kogoś sprowokować. Są to wewnętrzne przekonania, chciwość oraz ulegnięcie groźbie i/lub szantażowi. Ani osoba skłonna do korupcji, ani wierząca w PRLowski socjalizm, ani słabego charakteru nie jest najszczęśliwszym wyborem w przypadku ważnego stanowiska czy to rządowego, czy samorządowego, czy administracyjnego, czy w strukturach Armii, czy Policji. Taka osoba zaś jest bardzo kuszącym celem dla żywiących wobec Polski niecne zamiary.
Postawa bagatelizująca.
Bagetelizujący z jednej strony stanowią negację postawy ostrożnych (żeby coś można bagatelizować najpierw musi pojawić się to coś), ale z drugiej dodają do swojego braku argumentów pozamerytoryczne ataki wobec ostrożnych.
- Bagatelizujący nie wprost, ale w pewien zawoalowany sposób sugerują jakoby żywienie obaw, że mogą istnieć jakieś nieprzychylne Polsce siły to anachronizm. Mamy koniec historii, modny przedrostek post stanowi wytrych do sugerowania jakobyśmy przeszli do nowego etapu w dziejach do którego stare pojęcia się nie odnszą. W epoce posthistorycznej nastąpił koniec historii rozumianej jako spieranie się różnych sił, ergo następuje sielanka, w której wszyscy się kochamy i samo podejrzenie, iż ktoś może kogoś nie kochać jest niepoważne. Co prawda są wyjątki od tej powszechnej miłości, jak homofoby, czy faszyści, ale to szczątkowy element wsteczny, który do nowych czasów jeszcze nie dorósł. Zreedukuje się go zapewne, w swoim czasie.
- Bagatelizujący sugerują, iż nastąpiło coś w rodzaju przedawnienia. Fakt współpracy miały miejsce tak dawno temu, że żywienie podejrzliwości wobec współpracujących jest co najmniej tak niepoważne, jak żywienie obaw wobec możliwości bycia pożartym przez dawno już wymarłe diznozaury. Minęło tyle lat, że współpracujący obecnie są już zupełnie innymi ludźmi, niż wtedy, kiedy współpracowali.
- Bagatelizujący sięgają także po autorytet nauki domagając się od ostrożnych twardych dowodów, czyli obarczają ostrożnych ciężarem dowodu swoich obaw, "niedostrzegając", iż ostrożni żadnych represji wobec TW nie sugerują, a tylko postulują niebędność ujawnienia samego faktu współpracy.
- Aby nie odpuścić żadnego z odcinka walki bagatelizujący zarzucają ostrożnym kierowanie się wyłącznie niskimi pobudkami. Ostrożni - wedle bagatelizujących - domagając się lustracji dają dowód swojej nikczemnej żądzy zemsty, swej nieczułości i braku wrażliwości dla błądzącego człowieka, a przecież błądzić jest rzeczą ludzką, tylko ten, kto nic nie robi nie popełnia błędów etc. Pobudki kierujące ostrożnymi mają się oczywiście nijak do ważkości ich argumentów, ale ponieważ człowiek jest maszyną emocjonalną, czyli kierującą się emocjami, więc są wcale skuteczne.
Cóż więc mamy. Ze strony ostrożnych mamy zarówno przesłanki i dowody, a także poważne i uzasadnione obawy. Ze strony bagatelizujących zaś mamy festiwal życzeniowego widzenia świata pomieszany z niemerytorycznymi atakami bronią przenoszącą ładunki emocjonalne.
Przyjmuję bez dowodu, że bagatelizujący nie wykazują się bagatelizującą postawą, gdy np. kupują używany samochód. Wtedy wszelka podejrzliwość jest uzasadniona i wskazana. Algorytm zakupu używanego samochodu za warunki startowe przyjmuje wszelkie możliwe nieszczęścia jakie mogły się samochodowi przytrafić i polega na konsekwentnym wykluczaniu ich, bądź potwierdzaniu, jeśli rzeczywiscie miały miejsce. Miejsce na bagatelizowanie jest zaś dokładnie wobec zapewnień sprzedającego, iż z samochodem jest wszystko w najlepszym porządku, czyli pokrywa się z bagatelizowaniem przez ostrożnych zapewnień i wyjaśnień uwikłanych w działalność tajnych służb, iż wszystko było najelpszym porządku - podpisaliśmy, ale nie donosiliśmy, wszyscy współpracę sabotowaliśmy.
No ale wówczas chodzi o coś tak ważnego, jak mój osobisty samochód! Od czujności w momencie zakupu, od sprawności w zastosowaniu algorytmu zakupu używanego samochodu zależeć może życie i zdrowie, jak i pomyślność finansowa w jakiejś mierze, bo jeśli nie zdoła się samemu wykryć w samochodzie Czarnego Piotrusia, zaś inni będą umieli go rozpoznać, to dostanie się ostro po kieszeni w momencie sprzedawania go. Samochód to rzecz ważna - tutaj nie można sobie pozwolić na hurraoptymistyczne założenie, że na pewno poprzedni właściciel mówi o jego stanie prawdę, całą prawdę i tylko prawdę - tutaj trzeba być czujnym, żeby sobie nie dać grata wlepić, bo konsekwencje mogą być bolesne!
... nie to, co tak błaha sprawa, jak kto nami rządzi.
Porównując racje stron i kalizm zionący ze strony bagatelizujących, nawet nie znając faktow uprawdopodabniających sprawdzanie się obaw ostrożnych w rzeczywistości, stanąłbym bez wahania po stronie ostrożnych, ponieważ to oni są bez porównania inteligentniejsi funkcjonalnie.
--
21.11.2007
NeG
Inne tematy w dziale Polityka