Piotr-Slowinski-elGuapo Piotr-Slowinski-elGuapo
341
BLOG

Inteligencja funkcjonalna, czyli coś, czego brakuje racjonalisto

Piotr-Slowinski-elGuapo Piotr-Slowinski-elGuapo Polityka Obserwuj notkę 21

Prowadzę sobie na moim blogu prywatną wojenkę z Racjonalistami i Lewakami. Pora rozwinąć pewne myśli rozpoczęte wcześniej, żeby im znów tyłki trochę skopać.

Przenoszenie wprost pewnych reguł doskonale sprawdzających się w jednych okolicznościach do okoliczności innych może dawać groteskowe rezultaty. Ma sens z robitego wraku samolotu zabrać ponton ratunkowy, gdy katastrofa ma miejsce na morzu, ale nie ma sensu zabierać pontonu, gdy samolot rozbił się na pustyni, bo wówczas jest to tylko zbędny balast ograniczający szanse przeżycia. No chyba, iż zabiera się go nie w celu pływania na nim, a jakimś innym uzasanionym okolicznościami.

Do rozwinięcia i polączenia wątków zainspirowały mnie pogaduchy z Bartkiem u Gajora, odbyte jakiś czas temu w kontekście bożka Racjonalistów, czyli nauki. Bartek bardzo uprzejmie wyjaśnił mi logiczną zasadę ciężaru dowodu obowiązującą w nauce. Rozsądne jest, iż to na postulatorze prawdziwości jakiejś tezy ciąży obowiązek dowiedzenia tejże prawdziwości, niźli na oponentach miałby ciążyć obowiązek jej niezachodzenia, chociażby dlatego, że owych sytuacji zaprzeczających może być nieskończenie wiele. To postulator tezy, iż 2+2=4 jej dowodzi, a nie sceptycy dowdzą, iż 2+2!=5, 2+2!=6, 2+2!=7, etc.

Ta ze wszechmiar rozsądna zasada, gdy stosuje się ją wobec teorii naukowych, prowadzić może jednak natychmiast do niebezpiecznych rezultatów gdy próbuje się ją dosłownie stosować w realu. Ot - kontynuując mój przykład z rozbitym samolotem. Pewną pozytywną tezą jest, iż w dżungli, w której samolot się rozbił, są ludożercy, ergo postępuję naukowo przyjmując, iż ich nie ma i zaniedbuję zabranie z samolotu Nicponiowego shotguna. Ba - co tam tylko ludożercy! Domniemanie, iż przydarzy mi się coś niedobrego jest pewną pozytywną tezą, ergo odrzucam ją na korzyść sceptycznego podejścia, iż nic mi się złego nie przydarzy i w efekcie zaniedbuję zabrania ze sobą apteczki, broni, jedzenia, środków ochrony przed pogodą etc. Jakie to naukowe, ... a jakie glupie, bo rażąco nieostrożne.

W realu zamiast tej czystej naukowej reguły rozsądniejsze jest stosowanie raczej regułę ograniczonego zaufania, która powszechnie nosi miano ostrożności. Staramy się ocenić stopień zagrożenia i wybrać najprzydatniejsze rzeczy z wraku, bo to zwiększa nasze szanse przetrwania. Nie wiemy, czy najbliższa pomoc jest o kilometr, czy o 1000 km, więc weźmiemy trochę jedzenia, jakieś antybiotyki, odzież, coś do obrony, do sygnalizowana swojej pozycji. Szczególnie te środki do obrony przeczą zasadzie naukowej, bo za ich wzięciem stoi milczące domniemanie, iż coś mi się może niedobrego stać, coś tam może na mnie czychać, a więc jak najbardziej pozytywna teza, która - zgodnie z naukowym podejściem powinna zostać odrzucona na korzyść domniemania jej niezachodzenia. A chyba nikomu nie trzeba tłumaczyć, jakie to lekkomyślne i nieostrożne.

Niestety zarówno Racjonaliści, jak i lewacy popisują się taką dokładnie karygodną głupotą. Pierwsi dokładnie z opisanych przeze mnie powyżej powodów - starając się przenosić wprost reguły naukowe do nieprzystających do nich kontekstów, domniemując, że przecież naukowo to najlepiej, jak można, że postępując naukowo nie można się pomylić - można, można...
W przypadku zaś lewaków szczególnie dobrze widać to w kontekście lustracji i nieufności wobec możliwości wpływania na/przez TW na bieg polityki. Niejednokrotnie spotkałem się od lewaków z zarzutem, iż to na postulatorach tezy, iż agentury buszują sobie po Polsce i wysługują się SBckimi TW spoczywa obowiązek dowiedzenia, iż owe agentury rzeczywiście buszują i się TW wysługują. O NIE. Tutaj stosowanie wprost onus probandi nie przystaje, tutaj odpowiedniejsza jest ostrożność, czyli stosowanie reguły ograniczonego zaufania: obce państwa mają służby - mają, wydają na nie kupę kasy - wydają, SB miała TW - miała, ujawniono ich - nie, obce państwa mogą dysponować ich danymi - mogą (i prawie na pewno dysponują, akta SB zmikrofilmowano co najmniej w 3 kopiach, gdzie są 2 - nie wiadomo, ponieważ PRL była lennikiem Rosji, więc uzasadnione jest domniemanie, iż Rosja posiada ich kopię), można kogoś przeszłością SBecką szantażować - można. Te wszystkie przesłanki nakazują ostrożność wobec problemu niezlustrowanych, a nie hurraoptymistyczne grube kreski i hurtowe wybaczanie win, bez wiedzy komu i jakich. I to jest postawa racjonalna w danych okolicznościach, a nie lewackie lekceważenie problemu! Kto lekceważy problem lustracji postępuje jak rozbitek z dżungli lekceważący konieczność zadbania o własne bezpieczeństwo. Niestety - inaczej, niż w przypadku rozbitka konsekwencje owego lekceważenia w przypadku lustracji nie poniesie on sam, tylko my wszyscy!

Głos właściwie wybrzmiał i powienienem tu zakończyć, ale odrobinę rozwinę temat. Pisałem o kontekście i abstrahowaniu, pora postawić pewne konkuzje.

Inteligencja funkcjonalna (© elGuapo) to umiejętność dobierania właściwych reguł do okoliczności. Dlaczego funkcjonalna - bo z niej wynika lepsze, bądź gorsze funkcjonowanie jednostki w realu. Inteligencja funkcjonalna to poprawne abstrachowanie - to poprawne szacowanie jakie cechy są w danych okolicznościach istotne, a jakie mniej, to wybieranie reguł najoptymalniej działających w danych okolicznościach, najlepiej przystających do kontekstu definiowanego przez okoliczności.

Zarówno Racjonaliści, jak i lewacy (R i l) mają znikomą inteligencję funkcjonalną, ponieważ dają popisy rażąco niepoprawnego dobierania rozwiązań do okoliczności, nierzadko zaniedbują okoliczności w ogóle, jakby były one nieistone, a są one kluczowe. Ten zmysł, ta zdolność - mniej lub bardziej świadomego, ale zawsze odnoszenia rozwiązań do okoliczności (inny samochód na teren, a inny na wyścigi szosowe), przynajmniej na niwie politycznej oddziela astronomicznie Prawicę od lewactwa i Racjonalistów. R i l są zdeklasowani! R i l okazują się dogmatykami, jeśli idzie o problem dobierania narzędzi do okoliczności. To samo rozwiązanie bezrefleksyjnie przenoszą z jednego kontekstu do zupełnie do niego nie przystającego kontekstu innego, rojąc sobie, że skoro to działało tam, to musi takze działać i tu. Niestety dostrzeżenie nieprzystawalności kontekstów przekracza ich zdolności umysłowe, czyli kiepsko u nich z inteligencją funkcjonalną.

Niniejszym stawiam fundamenta nowej dziedziny - kontekstologii. Umiejętność poprawnego oszacowania kontekstu (czyli abstrahowania) oraz umiejętność dobierania optymalnego rozwiązania do kontekstu/okoliczności - oto jej dziedzina.

-- 
20Nov'07

Długoletni durny kuc po powrocie na ziemię.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (21)

Inne tematy w dziale Polityka