Piotr-Slowinski-elGuapo Piotr-Slowinski-elGuapo
2709
BLOG

Liberalizm (obyczajowy) - co to takiego?

Piotr-Slowinski-elGuapo Piotr-Slowinski-elGuapo Polityka Obserwuj notkę 17

Na wstępie podam w całości tekst Krzysztofa Halamy (Walpurga), który mnie do zabrania głosu sprowokował:

Ależ właśnie ja JESTEM LIBERAŁEM

Zarówno w sprawach gospodarczych jak i obyczajowych!

Wiem, że w Polsce liberałami nazywa się konserwatystów od Korwina albo konserwatystów z Platformy! Ale to nie moja wina, że słowo liberał zawężone zostało do spraw godpodarczych.

Nie jest też moją winą, że liberalizm obyczajowy stał się w Polsce domeną lewicy. Dla mnie to zresztą niczego nie zmienia.

P.S. Nigdy nie głosowałem na lewicę w znaczeniu SLD.

(link)
IMHO bije z tego tekstu niezrozumienie elementarnej istoty liberalizmu.
Zacznę mój wywód od rynku, bo na jego przykładzie pewne kłamstewko, któremu Krzysztof daje się zwieść widać znacznie przejrzyściej.
Cóż to jest rynek wolny - jest to rynek nieregulowany. Deregulacja, wolny rynek, liberalizm gospodarczy, decentralizacja - tych pojęć można praktycznie używać zamiennie.
Jednakże można sobie wyobrazić pewną karykaturę wolnego rynku, która pozornie wydaje się być do wolnego rynku podobna, ale w rzeczywistości jest wolnego rynku zaprzeczeniem, a w najlepszym wypadku ersatzowatą podróbką.
Jest to rynek sterowany, ale sterujący starają się nim sterować tak, jakby chcieli emulować działanie wolnego rynku.
Nie jest to chyba zbyt skomplikowana konstrukcja do pojęcia i łatwo widać dzielące je różnice. Istnienie jakichkolwiek instancji regulująych, choćby i owe instancje chciały regulować rynek tak, aby działał on dokładnie tak samo, jak rynek wolny - jest wolnego rynku oczywistym zaprzeczeniem. Wolny rynek dlatego jest wolny, że takich instancji nie ma, a nie ze względu na to, czy efekty działania rynku wolnego i 'niewolnego' są podobne, czy nie.
Odnieśmy teraz wyniki porównania wolnego (czyli liberalnego) rynku do liberalizmu obyczajowego. Przez analogię liberalizm obyczajowy to dążenie do tego, aby żadnych instancji (czyt. oczywiście państwa) regulujących moralność nie było, a nie by takie instancje były, tylko aby 'popychały' one obyczajowość ku liberalizmowi!
Liberalizm obyczajowy jest kolejnym zniekształconym przez lewicę pojęciem, bo totalitarne narzucanie i osadzanie zarówno w powstających instytucjach, jak i w prawodastwie jednej opcji obyczajowej - CHOĆBY BYŁA TO OPCJA 'TOLERANCYJNA' - nie jest liberalizmem. Lewica popełnia tutaj manipulację polegająca na próbie wywołania wrażenia, że (rzekome) zmierzanie do 'liberalnego' celu oznacza liberalizm, czyli regulowanie jest liberalizowaniem, podczas gdy te dwa pojęcia - podobnie, jak w przypadku gospodarki wzajemnie sobie przeczą. Liberalizm centralistycznie żeglujący ku 'liberalizmowi' jest sam w sobie liberalizmu zaprzeczeniem, bo liberalizm polega na MAKSYMALNEJ decentralizacji właśnie, analogicznie jak gospodarka centralnie sterowana 'po wolnorynkowemu' nie jest sama przez się już wolnym rynkiem.
 --------------------------------------------------------------------------------------------------------
Liberalizm oznacza nieistnienie 'wajch', którymi można gospodarką, czy obyczajowością 'wajchować', a nie wajchowanie istniejącymi 'wajchami' tyle, że 'po wolnorynkowemu', czy 'ku liberalizmowi'.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------
Niestety lewicowy ersatz 'liberalizmu' - czyli centralne 'wajchowanie' obyczajowością 'po liberalnemu' zwodzi wielu, w tym Krzysztofa, któremu ten skromny przyczynek dedykuję.
-- 
NeG 12/07/2007

Długoletni durny kuc po powrocie na ziemię.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (17)

Inne tematy w dziale Polityka