To, że Disney Corporation wstrzymało wszelkie prace w Rosji, nie jest wielką tajemnicą. Ale fakt, że w samych Stanach Zjednoczonych pracownicy Disneya są gotowi zaprzestać pracy w co najmniej dwóch stanach, jest już ciekawostką wartą wzmianki.
Nie będę skupiać się na idei, czy amerykańska korporacja może nakładać sankcje na poszczególne państwa i jak to wygląda pod względem technicznym. W obecnej historii liczy się dla nas nie to, co robią Amerykanie, ale to, co mówią. I mówią dużo i dobrze, zwłaszcza w Teksasie i na Florydzie , gdzie lokalni gubernatorzy Greg Abbott (katolik, antyaborcjonista, republikanin, prokurator generalny stanu Teksas) i Ron DeSantis (filosemita, koronosceptyk, republikanin, gubernator Florydy) w rzeczywistości chcą zostać prezydentami USA. Obaj promują lokalne prawa i regulacje, które są niezgodne z obecną ideologią, a przede wszystkim – z misją i produktami hollywoodzkiego giganta.
Na Florydzie nowe prawo zabrania nauczycielom omawiania z uczniami zagadnień związanych z seksualnością człowieka (a właściwie orientacją seksualną, czyli homoseksualizmem) przynajmniej do czwartej klasy. W Teksasie formalnie jest nieco inaczej, choć w rzeczywistości prawie tak samo: tam rodzice, którzy pomagają swoim dzieciom zmienić płeć, mogą być oskarżeni o wykorzystywanie dzieci.
Okazuje się, że ofiarą tych praw jest The Walt Disney Company. Duch republikanizmu jest wprost sprzeczny z kursem tej korporacji specjalizującej się w filmach dla dzieci. Kurs nazywa się „Reinventing Tomorrow”. Oto, co wymyślili - do końca roku co najmniej połowa wszystkich postaci w nowych kreskówkach i innych filmach będzie musiała być spokrewniona z mniejszościami seksualnymi. Ogólnie rzecz biorąc, będziemy mieć nie filmy, ale solidną paradę gejów.
Co więcej, w Disneylandzie na całym świecie nie ma już programów, które zaczynają się od słów „chłopcy i dziewczęta” lub „panie i panowie”, ale są „przyjaciele” i „marzyciele”. Bezpłciowi lub płciowo niezdecydowani.
Dziecięca „fabryka marzeń” przeszła długą drogę do obecnych reform. Zaczęto od przerabiania klasyków. W filmach dla nastolatków wszelkiego rodzaju Królewny Śnieżki, zamiast czekać na księcia, chwytały za miecz i miażdżyły królów, autokratów i wrogów demokracji. Jednocześnie ich twarze z roku na rok okazywały się coraz mniej białe i śnieżne, zauważalnie ciemniejsze, aż, powiedzmy, Mała Syrenka stała się szczerze czarna. Wprowadzono też parytety rasowe, co do dziś jest gorącym tematem w Ameryce . Potem sprawy się pogorszyły. Dziś znany komentator sportowy Jason Whitlock (który przez długi czas pracował w oddziale Disneya) oskarża korporację o „feminizowanie” sportu przez trzydzieści lat, narzucanie „matriarchatu” całemu światu, co doprowadziło (sic!) do morderstw ludzi. Oczywiście, redaktor ma na myśli zabójstwo męskości jako symbolu. Kobieta na ekranie powinna być teraz Śnieżką z zakrwawionym mieczem lub umięśnionym sportowcem (pozbawionym atrybutów swojej płci), a mężczyzną ma być coś bladego i dobrego.
Chociaż Disney produkuje jakieś filmowe ochłapy dla dzieci, to jednak kluczową część jego dochodów zapewniają inne osoby - zakompleksione, z rozbitych rodzin, które wcześnie rozpoczęły życie seksualne, których światopogląd opiera się na lewicowych utopiach i fantazjach, które chcą stać się kimś i/lub uciec od kogoś. Korporacja nie pracuje dla dzieci, ale dla załamanych dorosłych. I to całkiem naturalne, że Disney chciałby stworzyć więcej załamanych dorosłych, aby wspierać swój model biznesowy.
Ogólnie rzecz biorąc, jest jasne, jakie nowe skarby światowej kultury utraciły dzieci Rosji , ponieważ ludzie Disneya mocno poparli Kijów, więc wyjechali z okolic Moskwy (!!!!).
Ktoś mógłby pomyśleć, że republikanie z dwóch wspomnianych i innych stanów nie ograniczyli się do krytykowania rozwścieczonych mentorów filmowych o dzieciństwie, ale zaczęli jakoś ich zakazywać i ograniczać, czyli władze stanowe zaatakowały Disneya. Od miesiąca demokratyczne media z pogardą mówią o „obsesji” swoich ideologicznych przeciwników i nienawiści do kina dziecięcego. Czy republikanie chcą zmusić Disneya do opuszczenia USA lub swoich stanów? Chcą, ale nie atakują tylko rozmawiają.
Pracownicy Disneya zaatakowali. Albo próbowali to zrobić. Wszczęto bunt przeciwko kierownictwu. Trudno powiedzieć, ilu z ponad dwustu tysięcy robotników poważnie walczyło w gniewnej histerii, a ilu bało się im sprzeciwić. Ale ogólnie rzecz biorąc, zbiorowo i masowo zbojkotowali i zlikwidowali swoich własnych szefów za ich słaby opór wobec brutalnych praw złych stanów. I zaczęli mocniej się opierać, informując wszystkich, że celem korporacji jest zniesienie tych praw. Jak to zrobić i czy uda się zadeklarować, że Disney jakoś przestaje działać lub pokazywać produkty na wyznaczonych terytoriach, to trudne pytanie.
Ale to wszystko jest generalnie typowe dla Kalifornii (gdzie znajduje się centrum firmy). Prawdziwa Kalifornia, która nie tylko sama wymyśla nowe paskudne rzeczy, ale wciąż je narzuca wszystkim innym.
Tutaj należałoby wyjść ze świata sztuk pięknych i powiedzieć kilka słów o mięsie. W Kalifornii uchwalono prawo: nie można tam sprzedawać wieprzowiny, jeśli świnia była trzymana w nieludzkich warunkach. Ale problem polega na tym, że w stanie wcale nie hoduje się świń, a tutaj powstał typowy amerykański skandal dotyczący Demokratów i Kalifornii jako całości: kiedy dyktują całej Ameryce, jak hodować świnie i jakie filmy należy oglądać. A jeśli ich szefowie robią to ospale, muszą zostać anihilowani i zniszczeni.
Można z tego wyciągnąć wiele wniosków. A to taki, że w obecnej III wojnie światowej nie walczymy nawet z amerykańskimi wartościami – one wraz ze starymi produktami Disneya odchodzą w przeszłość. I że ci, którzy opuszczają rosyjski rynek, są inni. Niektórzy „biegli, bo wszyscy biegli”, a potem możesz wrócić. Ale inni bardzo dobrze wiedzą, co robią: są w stanie wojny. Wojna o taką kulturę i wartości, że łatwo i przyjemnie się z nimi pożegnać.
.......................................................................................................................
Na zakończenie odnośnik. Wpis jest próbą raczej niewiernego tłumaczenia jednego z felietonów autorstwa pomniejszego putinowskiego propagandysty Dmitrija Kosyriewa, który ukazał się dziś rano (19.04.2022 roku) w Ria Novosti. Kosyriev ma przekonanie, że atak bandy zwyrodnialców ze wschodu na Ukrainę ma ideologiczny związek z III wojną światową, która toczy się w obronie legendarnych amerykańskich wartości przed amerykańskim gejowskim spiskiem, jaki uknuł i wdrożył kalifornijski koncern rozrywkowy. Dzisiejszy kwiatek z zaplecza intelektualnego "ruskiego mira" to nie tylko cerkiewno-mistyczne popłuczyny podlane surogatem psychoanalizy i frazeologii markstowsko-leninowskiej bezwzględnej walki klas, neofaszyzmu, trumpizmu, chamstwa i myślowego, zawiłego zapętlenia, ale przede wszystkim ogromny żal i chęć przekonania świata o niesłychanej krzywdzie jaką swoim istnieniem wyrządza on Rosjanom, a zwłaszcza rosyjskim dzieciom ...
Inne tematy w dziale Kultura