Dzień bez wtopy lub obsuwy jest,
dla rządzących Polską, dniem straconym.
Rok 2018 właśnie przeszedł do annałów, a z nim dokonania bardzo drogich, ale tylko w utrzymaniu, tak zwanych wybrańców narodu, czyli w bantustanie o nazwie III Rzeczpospolita, słusznie Patologiczną zwanej, wyrachowanych i zakłamanych pasożytów, którzy tumaniąc durne polskie pospólstwo bredniami o pilnowaniu jego dobra, bezpardonowo i wręcz wulgarnie, na każdym kroku, tuczą własną prywatę.
Pisanie o wszystkich wtopach i obsuwach, jakie zostały wytworzone przez nie tak niekompetentnych, co wręcz wymóżdżonych decydentów made in Poland w roku 2018 mija się z celem, przynajmniej w tym miejscu, nie ma sensu, bo ogrom tego zjawiska jest tak wielki, że umknęłaby w nim istota problemu, jakim jawi się negatywna selekcja przy doborze osób, którym potem powierza się w II Rp kierowanie sprawami obywateli Polski.
Zatem ad rem.
Zacznijmy od wydawałoby się najmniej istotnej obsuwy radiomaryjnej dyktatury, jakim był
...finansowy sukces kwesty WOŚP!
Bo jakby nie dywagować, ogrom hejtu, często, niestety, sponsorowanego z publicznych funduszy, jaki wylano na inicjatywę Jurka Owsiaka, oraz jawnego ostracyzmu okazywanego inicjatywie przez TVP, zarządzanego przez do cna zdeprawowanego i wypróbowanego pachołka Episkopatu, wręcz przeraża ludzi rozumnych.
Najpierw spowodowano drobiazgowe kontrole finansów WOŚP; niczego nie ujawniono. Potem próbowano wykreować Jurka Owsiaka na pospolitego malwersanta. Też pudło! Na koniec zabroniono nawet funkcjonariuszom podległym MSWiA czynnie wspierać kwestę, (na przykład, wedle wiarygodnych rozmówców Zorra, grożono karami dyscyplinarnymi tym policjantom, którzy w czasie służby pomagaliby w kwestowaniu),; też bez powodzenia.
Ostatnim aktem antyowsiakowskiej histerii była próba zdelegalizowania letniego zlotu, kreując tę inicjatywę jako zdarzenie o wysokim ryzyku, takim jak, przykładowo, mecz Wisły Kraków i Cracovii.
Pora na dokonania na Mundialu polskich kopaczy.
Kompromitacja, mało powiedziane!
Do Mundialu w Rosji startowaliśmy jako drużyna „z koszyka” najwyżej rozstawionych drużyn. Dlatego też trafiliśmy na mało wymagających przeciwników, których JEDYNYM atutem było przygotowanie motoryczne i dobre, w przypadku drożyny z Senegalu warunki fizyczne.
Nic więc dziwnego, że 90% „znafców” zarabiających dostatnio na życie sadzeniem w mediach quasi kompetentnych bredni na temat piłki nożnej, już widziało drużynę Nawałki w fazie pucharowej, a połowa z tych „znafców”, po zapoznaniu się z turniejową „drabinką” uznało, że powtórzenie wyniku teamu Górskiego, jest realne, z zastrzeżeniem, że jeśli nie dojdzie do kataklizmu, jakim był niesławny „mecz na wodzie”, zobaczymy Polaków w Finale imprezy.
Prawda okazała się brutalna, team Nawałki okazał się, obok reprezentacji Arabii Saudyjskiej, NAJGORSZĄ drużyną Mundialu`2018!
Rożnica tylko taka, że wnerwiona rodzina Saudów zaordynowała swoim gnuśnym reprezentantom dotkliwe kary,
a PZPN wypłacił gnuśnym wyrobnikom idące w setki tysięcy złotych premie co tu ukrywać, za skompromitowanie Polski i Polaków!
Teraz coś z teki dyplomatołectwa polskiego.
Po powołaniu państwa San Escobar, tak się jakoś porobiło, że po serii wiernopoddańczych zabiegów polskojęzycznego dyplomatołectwa, jaśnie wielmożny imperator Trump raczył był przyjąć wasalny hołd od wiernego pachołka USA, „jakiegoś tam” Andrzeja Dudy, prezydenta, czy premiera „jakiejś tam zapadłej prowincji” USA o nazwie Poland.
Poziom pogardy jaki okazał imperator Trump swemu pachołkowi Dudzie Andrzejowi był tak wielki, że rzeczony Andrzej Duda NAWET NIE DOSTĄPIŁ ZASZCZYTU podpisania wiernopoddańczej umowy na siedząco!
Ale który imperator przejmuje się tym, jak są traktowani ich pachołkowie?
Już samo wpuszczenie pachołka Andrzeja Dudy do apartamentu imperatora Trumpa był aktem wielkiej łaski, nieprawdaż?
Dla porównania, nikt nie odważyłby się kazać dyktatorowi Korei Północnej podpisywać traktatu z prezydentem Trumpem na stojąco, nieprawdaż?
O wtopach i obsuwach prezydenta Trumpa pisać nie warto, bo w tym przypadku mamy do czynienia z osobą upośledzoną na wszystkim, z wyjątkiem zdolnością do okazywania pogardy zasadom kindersztuby i wiedzy. A przecież z widocznych oznak ułomności śmiać się nie wypada, nieprawdaż?
Pora wrócić na krajowe podwórko.
Rok 2018 to kolejny rok wyniszczającej Polskę wojny polsko-polskiej, na froncie której odnotowano kilka ofensyw i kontrofensyw.
Praktycznie od pierwszych dni stycznia doszło do ostrej konfrontacji na linii towarzysz komisarz Ziobro-Sąd Najwyższy. Sędziowie, którzy doznali uszczerbku na kasie, bo w stanie spoczynku dostają ledwie około ¾ ostatniego uposażenia i do tego tracą lukratywne chałtury, bo po cholerę komu wykłady prowadzone przez już nie ferujących wyroków sędziów, więc komercyjne uczelnie szybko by się pozbyły tego balastu,
nie tylko zwarli szeregi, ale sięgnęli po oręż zaciężny, czyli poskarżyli się na swoją niedolę do trybunału europejskiego.
Kompromitujący towarzyszy h.c. made in PiS wyrok międzynarodowego arbitrażu był łatwy do przewidzenia, bo w bolszewickim zaślepieniu towarzysz komisarz Ziobro poszedł ewidentnie na skróty, sięgając po ulubione przez towarzysza Stalina czystki personalne,
a to, że uznani za „wrogi element” sędziowie jakoś uszli nie tylko z życiem, ale pozostali na wolności, należy przypisać li tylko nieudolnej logistyce kaczystowsko-ziobrzystowskiej opryczniny. Komisarz Ziobro i jego mentor, czyli gensek Kaczyński, niedostatecznie odrobili zadanie domowe, więc MUSIELI ponieść w tej kampanii sromotna klęskę! Rzecz w tym, że stosowanie zbiorowej odpowiedzialności wymaga, aby ofiary tego procederu nie miały możliwości skorzystać z niezależnego od dyktatora trybu odwoławczego.
Aby jednak oddać sprawiedliwość idei konieczności gruntownej wymiany kadr w polskim sądownictwie, trzeba przytoczyć kazus pana Komendy, skazanego w aurze zbrodni sądowej na wieloletnie więzienie za czyn, którego NIE MÓGŁ popełnić!
Przypomnijmy, pana Komendę skazano na podstawie ordynarnie spreparowanych dowodów, a kiedy matactwa prokuratury i gnuśność sądu wyszła na jaw, zadziałał niezrozumiały ostracyzm wobec dowodów niewinności skazanego.
Bo o tym, że pana Komendę niesłusznie skazano, wiedziano od kilku dobrych lat!
Ten kazus jeszcze za rządów aferalno-omłotowej sitwy z PO-PSL, wobec zastanawiającej obojętności SN trafił nawet do polsatowskiego programu: „Państwo w państwie”,
w którym wręcz porażająca znieczulicą i deprawacją osobistą wykazał się pewien sędzia sądu apelacyjnego, który bezczelnie wywodził,
że pana Komendy, mimo wykazania ewidentnej pomyłki sądowej, uwolnić nie można tylko z tego powodu, że został prawomocnie skazanym, więc MUSI on garować, mimo faktu, że jest niewinny zbrodni, za jaką go skazano.
Jak donoszą niezawodne, wścibskie, ptaki wędrowne, winowajcom tej zbrodni sądowej się chyba upiecze, bo ponoć śledczy działali pod presją dziś bardzo wpływowych prokuratorów i zaniedbali robienia notatek z rozmów telefonicznych, więc chyba skończy się na złożeniu w ofierze klasyki „kozła ofiarnego”.
Jeszcze większą obsuwą była ujawniona jesienią afera korupcji w KNF.
Cóż, po raz pierwszy od restytucji Polski, okazało się, że „lepkie ręce” może mieć osoba, co do której etyki nie powinno być nawet najmniejszych zastrzeżeń!
Ta afera nie tylko kompromituje polski organ powołany do pilnowania newralgicznego dla każdego państwa kapitalistycznego sektora bankowości, ale rykoszetem uderza w Narodowy Bank Polski, a także podważa wiarygodność Polski, jako miejsca inwestowania kapitału!
Bo to nie jest tak, że pan Ch. spadł z nieba!
Zanim został z woli genseka Kaczyńskiego szefem KNF, w ekspresowym tempie dorobił się prestiżowej fuchy akademickiego profesora, a za przyznaniem mu habilitacji OSOBIŚCIE lobbował prezes NBP. Prof. Glapiński! (Ten sam, pan Glapiński, którego matactwa wyszły na jaw przy okazji afery Telegrafu).
Cóż w cywilizowanych państwach, po ujawnieniu tak skandalicznej protekcji, która stała za kariera pana Ch., pan prof. Glapiński pewnie musiałby osunąć się z życia publicznego i akademickiego, a kto wie, czy z powodu ostracyzmu nie musiałby sięgnąć po ostateczne rozwiązanie, właściwe w takich przypadkach ludziom honoru. Ale, jak widać, dla PiS-owskich elit honor jest zjawiskiem klasowo obcym.
Pewnie prof. Glapiński się wyspowiadał i ufundował odpowiedniej wartości wota pokutne.
Na koniec
kompromitacja, którą będzie można powtórzyć DOPIERO za 100 lat!
Chodzi rzecz jasna o żenujący kabaret z okazji 100. rocznicy restytucji Polski.
Jakby prawicowo-bogoojczyźniana ferajna tego nie wiedziała, Polska jest nie tylko ojczyzną ksenofobicznych i faszyzujących troglodytów, ale również osób, których to środowisko programowo uważna za warte pogardy śmiecie, bo dla tych intelektualnych inwalidów każdy, kto nie podziela ich postawy, jest nic niewartym śmieciem.
Nic to, że to w w szeregach skrajnej prawicy jest statystycznie więcej gejów i dewiantów niż w innych środowiskach, nic to, że zwykle to pogardzani przez bogoojczyźniany beton ludzie rozsławiają Polskę w Świecie o wiele lepiej, niż uliczne zadymy i ustawki, będące domeną „Prawdziwków”,
ważne, aby to oni mieli monopol na kreowanie wizerunku Polski!
Zorra tylko zastanawia to, z jakich powodów marszałek Piłsudski nie zszedł w Warszawie z pomnika i nie nakopał w, pardon, dupy, tej sitwie nieudaczników, a do pomocy nie przyszli mu panowie Dmowski i Paderewski.
Ale widać uznali, ze Polacy, wybierając kolejny raz tak niekompetentne władze, po prostu nie są godni Ich opieki.
Pora na puentę.
Jeśli ktoś myśli, że w roku 2019 rządzący przestaną kompromitować Polskę i Polaków na każdym możliwym i nawet niemożliwym kroku, ten jest naiwnym optymistą!
Prędzej w USA prezydentem zostanie komunista jawnie manifestujący światopogląd materialistyczny, prędzej premierem Izraela zostanie praktykujący islam Palestyńczyk,
niż Polacy pozwolą sobą rządzić osobie kompetentnej, potrafiącej sobie dobrać kompetentnych współpracowników.
W Polsce odczuwa się coraz bardziej dotkliwy brak fachowców.
O ile więc na co dzień coraz trudniej skorzystać z usług mistrza i coraz drożnej trzeba za taki obstalunek płacić,
o tyle łatwiej znaleźć kandydata na: prezesa, radnego czy posła, o urzędniku wysokiego szczebla administracji państwowej nie wspominając.
Dziś w Polsce jest łatwiej dostać się bez rekomendacji do PWST, niż zostać radnym w większym mieście, a o premiowane wyborem miejsca na listach wyborczych trwa zażarta wojna;
wojna która premiuje: oszustów, kłamców, a nawet wyrachowane narcystyczne kanalie, przy których zdeklarowany złoczyńca wydaje się być kimś godnym szacunku i zaufania, niestety.
Co do okazania było. Amen.
Zorro
Inne tematy w dziale Społeczeństwo