Stosuj się do rad profesorów i doktorów,
a bardzo źle na tym wyjdziesz!
Jest taka, jedna z wielu, definicja akademickiego profesora:
„Profesor to taka osoba, która zawsze potrafi naukowo udowodnić to, że choć się mylił w swoich teoriach, to jednak ...ma rację”.
Bo tak naprawdę, to akademiccy darmozjady są tylko dobre w dwóch dziedzinach:
marnowaniu papieru na swoje pseudonaukowe dywagacje i dysertacje,
oraz w skutecznym zniechęcaniu zdolnej akademickiej młodzieży do poszukiwania prawdziwej wiedzy.
Zaś wszelkie przypadki naukowców odbiegające od tego standardu, należy traktowań w kategorii „wyjątku potwierdzającego słuszność reguły”.
Tak się jakoś dziwnie porobiło, że mamy środek lata, a wraz z tą porą roku latoś, nie wiedzieć z jakich powodów, pojawiły się upały.
Te prawdziwe, bo upał panuje DOPIERO wówczas, kiedy temperatura w cieniu przekracza przez 35 stopni C, a średniodobowa 25 stopni C. Te progi temperaturowe wynikają z fizjologii organizmu gatunku homo sapiens sapiens, którego temperatura robocza ciała wynosi 36,6 stopnia C, chyba NALEPIEJ PRZYSTOSOWANEGO z żyjących dziś ssaków do życia dokładnie w wysokich temperaturach! Bo człowiek jest JEDYNYM gatunkiem, który podczas upałów jest w stanie być aktywnym przez dłuższy czas. Większość ssaków porę upałów po prostu przeczekuje w cieniu, pozostając aktywnymi po zmroku i do południa, zanim powietrze nie rozgrzeje się powyżej znośnej temperatury.
Jednym z czynników chroniących organizm człowieka przed przegrzaniem podczas aktywności fizycznych w upalny czas, obok braku gęstego owłosienia na całym ciele, jest POCENIE SIĘ!
Większość zwierząt się nie poci wcale, pozostałe w minimalnym stopniu i tylko podczas ekstremalnego wysiłku, a tylko ssaki naczelne potrafią się wręcz oblać potem, który parując chłodzi organizm, a wydzielany z potem łój stanowi barierę ochronną przed promieniowaniem UV. Do tego skóra wydziela pigment, który u rasy europoidalnej przybiera postać opalenizny.
Tymczasem dziś pocenie jest czymś passe, czymś czego należy się wstydzić, więc rynek dostarcza cała gamę specyfików, które mniej, lub bardziej skutecznie blokują wydzielanie potu, czyniąc organizm stosujących je ludzi pozbawionym pierwszej linii obronnej przed przegrzaniem w upalne dni. Groźnym zwłaszcza dla osobników rasy białej, która genetycznie przystosowała się do życia poza terenami zdominowanymi przez upały ciągnące się tygodniami, albo wręcz przez cały rok.
Co zatem robić, aby nie tylko przetrwać okres upałów, ale przetrwać go w dobrej kondycji zdrowotnej.
NAJLEPIEJ postępować tak, jak to robią ludzie, żyjący na co dzień w strefach zdominowanych przez upały, na przykład żyjący na pustyni Nomadowie.
Zatem czy widział ktoś roznegliżowanego Araba wędrującego przez pustynię?
A może ktoś miał na sobie oryginalny burnus, albo strój amerykańskiego kowboja z prerii?
Tych, którzy takich doświadczeń nie mieli, Zorro informuje, że te ubrania są tradycyjnie wykonywane z dość gęstych tkanin pochodzenia naturalnego, a preferowana jest wełna. Bo to dokładnie z wełny wielbłądziej są tkane tradycyjne burnusy i zawoje na głowę i to z wełny szyta, lub tkana jest jednoczęściowa bielizna, jaką pod wierzchnim ubraniem noszą kowboje do dziś. Zaś kultowe kowbojskie kapelusze są wytwarzane też z wełny, te uchodzące za symbol Dzikiego Zachodu z wełny króliczej.
Wydawać to się może dziwnym, bo kto w upały ubierałby i to do pracy, ciepłe odzienie?!
Jednak tak może rozumować TYLKO ignorant, który z prawami Fizyki żyje na bakier!
Istota takiego działania leży w tym, że coś, co doskonale izoluje organizm przed chłodem, RÓWNIE SKUTECZNIE będzie chroniło organizm przed ciepłem.
Owszem, nosząc w upalny czas ubranie wykonane z naturalnych włókien i o wysokiej gramaturze solidnie się spocimy,
ale złe przewodnictwo cieplne takiej odzieży zadziała wraz z potem jak termos!
Wiadomo z Fizyki, że każdy płyn parując, pobiera gwałtownie ciepło z otoczenia. W tym przypadku z powierzchni ciała noszącego nasiąkniętą potem odzież, a naturalne włókna, z wyjątkiem jedwabiu, potrafią wchłonąć dużo płynu. Zaś złe przewodnictwo tkaniny skutecznie spowalnia proces parowania potu.
Omówmy teraz najgroźniejszą brednię, jaką wciskają „znafcy” zagadnienia „jak przeżyć bezpiecznie upał”.
Po prostu NIE WOLNO, pod żadnym pozorem, w czasie upału ...dużo pić, a zwłaszcza wody!
Jeśli zaczyna nam zasychać podczas upału w gardle, to najlepiej tylko przepłukać usta, w ostateczności ograniczyć się do kilku łyków.
Istota problemu sprowadza się do tego, że
za odpowiedni poziom wody w organizmie odpowiada odpowiednie stężenie jonów sodu!
A jony sodu są wydalane z organizmu razem z potem,
jednak ich poziom w wodzie pitnej jest niedostateczny do tego, aby uzupełnić ubytek minerału wywołany poceniem!
Więc jeśli pijemy duże ilości czystej wody, rozcieńczamy tylko poziom sodu w organizmie i zamiast gasić pragnienie, tylko nakręcamy jego spiralę!
Czysta woda nie sprawia organizmowi wysiłku jej trawienia, więc jej nadmiar trafia do nerek w kilka minut, po drodze zmniejszając stężenie sodu, co odczuwamy zwiększonym pragnieniem.
Czy zatem jakoś można bezpiecznie dla zdrowia uzupełnić ubytki z organizmu wody?
Owszem tyle tylko, że nie należy wówczas pić wody, tylko sięgnąć po płyny które organizm MUSI trawić! Najlepsza do tego celu jest lekko osolona kawa lub herbata lub soki owocowo-warzywne.
Sumując, kiedy nastaje upał
najlepiej porę południową przeczekać w cieniu i, o ile można, powstrzymać się od aktywności fizycznej.
Ale nie każdemu jest taki luksus danym, niestety. Niektórzy MUSZĄ pracować w upały, bywa, że ciężko fizycznie. Co wówczas?
PO PIERWSZE, tutaj ukłon pod adresem pracodawców, należy tak zorganizować pracę, aby czynności wymagające największego wysiłku były wykonywane w porze porannej, a sama praca rozpoczynana była możliwie jak najwcześniej, o ile wręcz nie w nocy.
BEZWZGLĘDNIE PRZESTRZEGAMY zasady, wedle której na każdą roboczogodzinę MUSI przypadać minimum 15 minut odpoczynku, KONIECZNIE W CIENIU! Nieprzestrzeganie tego reżimu prowadzi bowiem do dużego ryzyka wystąpienia udaru słonecznego, który może skończyć się nawet zgonem!
PO DRUGIE, upalny dzień należy rozpocząć od zjedzenia pożywnego, ale lekkostrawnego śniadania, uzupełnionego o dużą ilość płynów. Nie należy też skąpić sobie soli i napić się tyle, ile tylko się zmieści.
PO TRZECIE, pracujemy w wykonanym z naturalnych włókien ubraniu, najlepiej zmienianym po każdej dniówce, aby wyeliminować możliwe otarcia spowodowane gromadząca się z potu solą. Na głowie najlepiej się sprawdza kowbojski kapelusz albo korkowy hełm typu kolonialnego; jeśli musimy pracować w kasku, skronie otaczamy bandaną, którą często nawilżamy wodą.
PO CZWARTE, jeśli pracujemy w odsłoniętym obszarze, nad miejscem pracy rozbijamy wykonany z najlepiej białego płótna zacienienie.
PO PIĄTE, UNIKAMY PICIA CZYSTEJ WODY! Pijemy DOPIERO kiedy poczujemy wyraźną suchość w nosie lub gardle i najlepiej lekko osoloną, zieloną herbatę lub słabą kawę. Nie piejmy piwa, no chyba że będzie ono miało niewiele alkoholu, czyli mniej niż 2%.
Jednak najgłupszą rzeczą, jaką można w upalny dzień zrobić, to, po uwzględnieniu przesunięcia czasu, pomiędzy godziną 11;30, a 14;30 udać się na plażę i wylegiwać się na niej w pełnym nasłonecznieniu, do tego racząc się zimnymi napojami, zwłaszcza zawierającymi alkohol drinkami lub piwem!
Nawet jeśli unikniemy bolesnych poparzeń, (człowiek nie ma systemu ostrzegającego przed promieniowaniem UV; przed promieniowaniem świetlnym ostrzega go wzrok, podczerwonym poczucie gorąca, więc łatwo ulega poparzeniom podczas opalania się, bo organizm go nie ostrzega przed niebezpieczeństwem), to narazimy organizm do przebywania w skrajnie szkodliwym dla zdrowia środowisku, przed którym nasz organizm, pozbawiony odzieży, jest bezbronnym!
Unikajmy też pomieszczeń klimatyzowanych, a w samochodzie klimatyzacji używajmy TYLKO podczas stania w korkach.
Powietrze przepuszczone przez klimatyzator jest suche, przez co wdychane, bardzo przyspiesza proces wysuszania układu oddechowego, który na sucho nie jest w stanie transportować potrzebnych ilości tlenu z wdychanego powietrza do krwi.
W skrajnych przypadkach może to doprowadzić do trwałego niedotlenienia mózgu, a nawet do uduszenia.
Jak zatem wykazano, w czasie upałów da się żyć, a nawet być aktywnym fizycznie, jednak pod warunkiem,
że nie będzie się stosować do rad szarlatanów, często z naukowymi cenzusami, których główna troska jest TYLKO to, aby w upały pospólstwo piło JAK NAJWIĘCEJ „kranówy” sprzedawanej w najlepszym wypadku jako jako „woda źródlana”, częściej jako „woda mineralna” niestety, często pod markami znanymi z dystrybucji prawdziwych wód mineralnych, czerpanych z czystych źródeł głębinowych!
(Prawdziwe wody mineralne maja zawsze precyzyjnie podawane źródło pozyskania).
Co do okazania było. Amen.
Zorro
Inne tematy w dziale Rozmaitości