Myśliwy i jego "zwierzyna łowna". ? Mat. Google
Myśliwy i jego "zwierzyna łowna". ? Mat. Google
el.Zorro el.Zorro
1017
BLOG

Obraz polskich elit, czyli obraz nędzy i rozpaczy.

el.Zorro el.Zorro Polityka Obserwuj notkę 3

Bóg wprawdzie nie dał im rozumu,

ale w zamian dał: tupet oraz „mocne plecy i łokcie”.






        Dyspozycyjne media, za przeproszeniem uczciwie zarabiającego personelu domów publicznych, publiczne, czasem „puszczą horrora” i to nie „otrzepaną z naftaliny” kolejną powtórkę powtórki, ale rzetelną prapremierę!

A dzieje się tak, kiedy ze stricte politycznych powodów i pobudek, upublicznią przekaz z prac tak zwanych komisji śledczych, bo to co prezentują wysokiej rangi urzędnicy, jeży z przerażenia włosy na głowie, nawet łysemu!

W założeniu taki przekaz ma osiągnąć dwa cele:

wykreować po stronie rządzącej sitwy nową „polityczna gwiazdę”,

politycznie skompromitować liderów sitwy opozycyjnej.

Niestety, taka transmisja zwykle też bezlitośnie obnaża wręcz żenujący poziom niekompetencji urzędników, którzy jedyne co potrafią, to ostro tuczyć prywaty na „piastowaniu' lukratywnie opłacanych z kieszeni podatników synekurach.

Ostatnimi czasy, ferajna PiS-mana Jakiego, „rzuconego na odcinek” politycznej konsumpcji prywatyzacyjnych przewałów na terenie Warszawy, wzięła sobie za cel panią Hannę Gronkiewicz-Waltz, taką klasyczną, obok dochtórki Ewy Kopacz made in PO ofiarę „suwaka”, czyli politycznie poprawnej zasady, nakazującej równomiernie z obu płci delegować do rządzenia osobników różnego zaawansowania w ułomności na intelekcie.

Pani Hanna, dwojga nazwisk Gronkiewicz-Waltz, wedle udokumentowanych źródeł kahalnych, kiedyś pisała się jako Haka Grundbaum. Nic więc dziwnego, że jako osoba z Narodu Wybranego, została wybrana do rządzenia, no bo cóż innego przystoi w powojennej Polsce potomkom żydowskich osadników, mających kiedyś monopol na handel, nawet w niedzielę?

Przecież pani Haka na handlu się nie zna, liczyć nie potrafi, na niwie sztuki ślepa lub głucha, pozostaje nieszczęsnej tylko „piastowanie wysokich urzędów”, aby nie przynosić wstydu kahałowi.

Pani Haka Grundb... (WRÓĆ!) Hanna Gronkiewicz-Waltz, przez partyjne szeregi PO zwana „Gronkowcem Waltrzącym”, a przez politycznych przeciwników, z racji image i barwy głosu, żywcem wyciągniętych z PRL-owskich realiów, „Bufetową”, to wynalazek Wielkiego Elektryka, a dokładniej doradzającego mu papieskiego prałata Jankowskiego, tego od orderu i parafii św. Brygidy.

Ówcześnie panujący udzielnie na prezydenturze Wielki Elektryk, czyli Lech z Wałęsów herbu Śrubokręt, (takiej treści herb widnieje pod Jego podobizną w Galerii Laureatów Nagrody Nobla), szukał kogoś sterowalnego na synekurę Prezesa NBP, więc mu podsunięto tę, nawiedzaną po wielokroć przez Ducha Św. Niewiastę, która do takich kontaktów z 3. Osobą Boską publicznie się przyznawała. Dla posiadacza klapy z wizerunkiem wyadomycm taka rekomendacja była nie do odrzucenia, więc Hanna Gronkiewicz-Waltz, mimo że była na niwie bankowości równie dziewicza, co nowo narodzone niemowlę, (zawodowo spełniała się jako adiunkt na Wydziale Prawa Kanonicznego na Akademii teologii Katolickiej w Warszawie).

Jej największym „osiągnięciem” jako prezesa NBP, była ...zbrodnia urzędnicza, jaką było potwierdzenie nieprawdy przez prezesa NBP, odnośnie WYMAGANEGO przy ubieganiu się o udział w prywatyzacji PZU kapitału BIG-Banku Gdańskiego!

Rzecz w tym, że BIG Bank Gdański, w chwili zamykania prywatyzacji PZU S.A., NIE POSIADAŁ wymaganego przez Ustawę kapitału, mało tego, spora część zgłoszonego, jako własny, kapitału BIG Banku, pochodziła od inwestycji kapitałowych Grupy PZU S.A.

Jako prezes NBP i przewodnicząca Rady Polityki Pieniężnej, prezes Hanna Gronkiewicz-Waltz, MIAŁA OBOWIĄZEK zablokować sprzedaż pakietu kontrolnego Grupy PZU na rzecz lipnego konsorcjum Eureko-BIG Bank!

I za to zaniedbanie, powinna stanąć nie tylko przed Trybunałem Stanu, ale również przed zwykłym Sądem Karnym, z oskarżeniem o zaniedbanie obowiązków służbowych, skutkującym idącymi w kilkanaście miliardów złotych!

Warto też zapoznać się z tłumaczeniem rzeczonej, jakie, bodajże, padły podczas przesłuchań komisarzy, pochylających się z woli Sejmu nad aferalna prywatyzacją PZU. (Odtworzenie z pamięci Zorra):

To prawda, że wiedziałam o tym, że kapitał BIG-Banku był niedostateczny wobec wymogów specyfikacji dla podmiotów biorących udział w prywatyzacji Grupy PZU, ale taka sytuacja trwała ledwie kilkadziesiąt godzin, kiedy to BIG-Bank został odpowiednio dokapitalizowany”.

Dla niekumatych w księgowych matactwach, po prostu, w wyniku prywatyzacji Grupy PZU, doszło do przesunięcia kapitałów w bilansie aktywów i pasywów BIG-Banku. Kapitał pożyczony w postaci akcji BIG-Bankowi przez Grupę PZU, w momencie przejęcia własności Grupy PZU, stał się automatycznie kapitałem własnym banku, który za bezcen wykupił swoje długi, kupując swojego wierzyciela, a deprecjonowana przez Hannę Gronkiewicz-Waltz kilkudziesięciogodzinowy niedobór w kapitale BIG-Banku, to czas w jakim dyspozycyjny sędzia z Sądu Rejestrowego zatwierdził transakcję przejęcia Grupy PZU przez trefne konsorcjum Eureko & BIG-Bank.

Sorry, ale za taki przewał, opisany w Kodeksie karnym jako: „Świadome działanie na szkodę osoby prawnej w znacznej wysokości”, nawet mający „duże plecy” prezes poszedłby do pierdla na minimum 10 lat, a tu wyraźnie „interweniować musiał Duch Święty”, bo JEDYNI aresztowani w tej aferze, to prezesi, którzy temu przewałowi próbowali się przeciwstawić, panowie J. i W., którzy na dodatek, jakoś tak pod czujnym okiem, klawiszów „sami się ciężko pobili”.

Zatem „rzucenie na odcinek prezydenta Warszawy” niewiasty o tak odpornymna logiczne myślenie rozumku, jak pani dochtórka habilitowana Hanna Gronkiewicz-Waltz,

musiało skutkować polityczna katastrofą!

Nieznany pozostawał tylko czas, po którym skala przewałów w stołecznym Magistracie będzie tak wielka, że nie znajdzie się tak wielki dywan, pod który udałoby się ten polityczno-kryminalny „syf” zamieść!

Więc zdaje się, że PiS-man Jaki, sprawnie kierując pracami komisji śledczej, ma dostatecznie dużo czasu, aby nie tylko wręcz rozjechać urzędniczą barykadę, jaką mozolnie otoczył swoje pozycje mafijny układ, który po zbójecku zaczął się uwłaszczać na przekazanym władzom komunalnym majątku Skarbu Państwa, ale przede wszystkim skutecznie skompromitować mafijne układy POlityków.

Bezprawne przejmowanie majątku komunalnego, zwłaszcza nieruchomości, które po 2 wojnie stały się ewidentnie mieniem porzuconym, albo nawet całych zakładowych osiedli, jakie pozostały po doprowadzonych przez zabójczą politykę gospodarczą guru Balcerowicza, państwowych molochach, zwykle wraz z niechcianymi, bo zubożałymi lokatorami MIAŁO I NADAL MA MIEJSCE W CAŁEJ Polsce!

Tak zwani „czyściciele kamienic”, grasowali i grasują nadal, we WSZYSTKICH większych polskich miastach i co tu dywagować, jest to, jak do tej pory BEZKARNY proceder, jeśli tylko te osoby nie posuwają się do jawnej przemocy, poprzestając na biernym nękaniu lokatorów!

Media regularnie informują o przypadkach „czyszczenia kamienicy” z niechcianych lokatorów i o zastanawiającej bezradności urzędników, którzy „czegoś tam nie dopatrzyli w dokumentach” i teraz „nic już nie mogą zrobić”.

Wróćmy jednak do stołecznej „Stajnią Augiasza”, którą próbuje oczyścić z pokładów nieczystości komisja pochylająca się nad co poniektórymi, najbardziej rażącymi, przewałami.

Zdaniem Zorra, NICZEGO ONA NIE ZMIENI w mentalności polskich biurokratów, trwale przyspawanych do „piastowania” lukratywnych synekur, na których oficjalne zarobki są jedynie MAŁO ZNACZĄCYMI DODATKAMI do tego, co można pozyskać od „chcącego szybko załatwić” swoją, często szemraną, sprawę petenta!

Nawet jak odetnie od władzy stołeczną ferajnę made in PO, rządzącą obecnie Warszawą, to pozostawi brygadę do cna zdeprawowanych urzędników niższego szczebla, który, jako „bezpartyjni fachowcy”, gotowi są nadal umożliwiać cwaniakom przewały, bo to w przypadku „Stolycy” zdaje się ma postać zakorzenionego od pokoleń kultu cwaniactwa.

Konkludując, kiedy ówczesny premier, ikona Aferałów z KL-D, Jan Krzysztof Bielecki, (wedle udokumentowanych źródeł, de domo Izaak Blumenfeld), jak przystało na osobę kahalnego rodowodu, stwierdził publicznie:

pierwszy milion dolarów zawsze trzeba ukraść”,

a durni Polacy, zamiast zawyć z oburzenia i pogonić promotora oszustów i złodziei do Ysraela, aby tam okradał rodaków, wznieśli okrzyki radości, durno mniemając, że oni również będą mogli kraść do woli i bezkarnie, jeszcze wydajniej, niż to robili w czasach PRL.

I jakoś nie znalazł się wśród odurzonych kapitalizmem Polaków choć jeden polityk, ani biskup, który zapytałby premiera Bieleckiego, KOMU ten milion należy zajumać!

Po latach okazało się, że najintensywniej i najbardziej bezpardonowo okradane będą najsłabsze warstwy polskiego społeczeństwa, nierzadko zasłużeni weterani walki o niepodległość Polski, „na których plecach” indywidua pokroju przywódców PO dorwali się do władzy.

Ale nie ma co tych ludzi żałować! Skoro zawierzyli: papieżowi-Polakowi, biskupom i pomniejszym księżom, niech teraz idą po sprawiedliwość i pomoc do sług Kościoła, nieprawdaż?


Co do okazania było. Amen.


Zorro

el.Zorro
O mnie el.Zorro

Wiem, że nic nie wiem, ale to więcej, niż wykładają na uniwersytetach.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Polityka