Jak dowodzą annały, po żadnym Radziwille
niczego dobrego spodziewać się nie można i basta!
Kiedy Zorro nie ma o czym pisać, i próbuje zająć się tematami, które go interesują, na przykład opisaniem bitwy w Cieśninie Cuszima, a nie tytłaniem się w quasi patriotycznym i quasi religijnym szambie, jakie zalewa systematycznie Polskę po 1990 roku, niczym pokłady gnoju mityczna stajnie Augiasza, następuje zdarzenie, które, choć nie jest niczym znaczącym, urasta do rangi problemu wagi państwowej, oczywiście staranie pompowane przez dyspozycyjne media polskojęzyczne lub bogoojczyźniane jako temat zastępczy.
Takim była burza wokół ustawy o in vitro, takim jest kolejne majstrowanie, przez kolejnego ministra, przy systemie mającym w teorii dbać o zdrowie polskiego Pospólstwa, (opasy przy Narodowym Korycie mają swój, system, który gwarantuje im ekstra warunki i procedury leczenia, vide kazus premier Szydło), a tak naprawdę, coraz wyraźniej zmierzającego do znanego w USA modelu, w którym leczy się TYLKO te osoby, które mają na to zabezpieczone środki, resztę słabujących na zdrowiu się tylko „zabezpiecza medycznie”.
Ostatnim kompetentnym ministrem od działki Hipokratesa był przeflancowany pod sztandary PiS patentowy komuch, prof. Zbigniew Religa, pionier polskiej transplantologii. Kiedy ten wybitny chirurg, (nie mylić z lekarzem, bo chirurgów do korporacji medyków przyjęto niewiele ponad 100 lat temu; wcześniej byli rzemiechami zrzeszonymi wspólnie z cyrulikami i fryzjerami), w wyniku pracy w ustawicznym stresie popadł w alkoholizm i zamiast pomocy doczekał się klasycznego, pardon, kopa w dupę, odnalazł się jako równie wybitny menażer nowoczesnych technologii medycznych. Dość napisać, że to głównie dzięki pracom profesora Religi świat kardiologii zainteresował się metodą leczenia ciężkich stanów zapalnych mięśnia sercowego za pomocą sztucznego serca, które pozwalało zatrzymać i wyleczyć chore serce, by je potem ponownie uruchomić.
Z jakich powodów osoba światopoglądowo odległa o lata świetlne od radiomaryjnego wojującego fundamentalizmu weszła do wąskiego grona decydentów PiS?
Po prostu znała mechanizmy jakie tworzyły mafijny układ w medycznych korporacjach i gotowa go była rozbić.
To prof. Religa zauważył jak wielkie koszty ponosi polski podatnik z tytułu obsługi medycznej ofiar wypadków komunikacyjnych, podobnie wiedział, niejako z autopsji, jak ogromny jest w Polsce obszar wyłudzeń świadczeń medycznych, dokonywany przez zdeprawowanych medyków i farmaceutów. Niestety, profesora Religę szybko zabiła choroba nowotworowa, a liderzy PiS musieli z wielkim obrzydzeniem uczestniczyć w świeckiej uroczystości pogrzebowej, w Polsce obszaru rzymskokatolickiego monopolu okupacyjnego.
Na nieszczęście dla chorych Polaków, ale na szczęścicie dla mafijnego układu lekarsko-farmaceutycznego, wraz z dojściem do rządu układu aferalno-omłotowego, czyli okrzykniętych „Aferałami” pasożytów, jak to ujął Lech Wałęsa, graczy politycznej III ligi, oraz pazernych na profity z miejsca przy Narodowym Korycie politycznych dziewek sprzedajnych z PSL, nie tylko wróciły stare koszmary, ale pojawił się nowy mega koszmar, czyli KOMERCJALIZACJA powszechnej opieki medycznej.
Jakby nie dywagować, wyposażenie nawet niewielkiego, powiatowego szpitala jest warte w okolicach MILIARDA złotych! Sama tylko PODSTAWOWA pracownia RTG to dziś koszt ponad 10 milionów zlotach, podobny jest koszt podstawowego sprzętu laboratoryjnego. Niewiele mniej kosztuje instalacja pneumatyki medycznej. Koszt ciągu operacyjnego jest jeszcze wyższy od kosztu diagnostycznego, a w przypadku przystosowania go do wysoko specjalistycznych, skomplikowanych zabiegów, sięga wręcz astronomicznych kwot.
Do tego jest to równie pewny biznes co mający w powiecie monopol na swoje usługi zakład pogrzebowy, bo ludzie zawsze chorowali, chorują i chorować nie przestaną, nieprawdaż?!
Kiedy więc pojawiła się minister Kopacz i wraz z nią wręcz presja na dokonywaną za wszelką cenę komercjalizację resortu ochrony zdrowia, zapaść systemu stała się nieuchronną!
Lekarze, nawet jak im nie wychodzi samo leczenie pacjentów, to ludzie inteligentni, o czym świadczy choćby to, że znaleźli sposób na przebrnięcie przez skrajnie nieprzyjazny tok polskich studiów medycznych, który, nota bene, nie odbiega poziomem alienacji od reszty kierunków. Bardzo szybko więc ci, którzy zamiast powołania do leczenia chorych, mieli predyspozycje do „kręcenia lodów”, postanowili wykorzystać koniunkturę polityczną, której inicjatorka była minister Kopacz i metodę, która wcześniej sprawdziła się przy uwłaszczaniu się na masie spadkowej po PRL
Aby zadłużyć szpital nie trzeba nawet się wysilać, a co ważne jeśli to się zrobi umiejętnie, nawet najdociekliwszego prokuratora można spokojnie „spuścić na szczaw”. Jeśli nadrzędną wartością jest szeroko rozumiane dobro pacjenta, to z lukratywnych „konferencji” fundowanych hojnie przez ponadnarodowe koncerny działające na niwie leczenia, można zrobić podwójne źródło niemałych korzyści! Obok odbywanych w luksusowych kurortach wczasów, otrzymuje się materiał, za pomocą którego nawet skończony ignorant wykaże, iż co najwyżej zbyt dużą wagę przyłożył do postępu w leczeniu, a zbyt małą do kosztów leczenia. Co najwyżej groziło mu za to jedynie „pogrożenie palcem”.
A strukturalnie zadłużonego „świerzba” pozbędzie się każdy starosta lub marszałek województwa, jeśli tylko znajdzie się chętny, aby go dalej prowadzić, nawet za cenę spisania na straty obecnego w nim sprzętu, który, wzorem stref parkowania, zamiast przynosić pożytki, jedynie psuje bilans.
Wróćmy jednak do ministra Radziwiłła.
Przedstawia się jako lekarz i do tego doktor nauk medycznych, choć w praktyce taki z niego lekarz, jak z o. Rydzyka uczeń i sługa Jezusa. Czyli żaden! Analogicznie jak o. Rydzyk, dokumentując to na każdym kroku, służy nie Wiekuistemu i Jego Synowi, ale Mamonie,
tak dr Radziwiłł nie służy swoim działaniem pacjentom, a jedynie religijnym demagogom, stawiać ponad osiągnięcia sztuki medycznej, archaiczną dogmatykę rodem z Ciemnogrodu.
Jednym zdaniem, jawnie sprzeniewierzył się kardynalnemu dogmatowi korporacji medycznej, obecnym w przysiędze składanej przez każdego przyszłego lekarza, który nakłada w uprawianiu praktyki lekarskiej obowiązek ordynowania WSZELKICH DOSTĘPNYCH terapii leczniczych, jakie zostały dopuszczone do stosowania!
Tedy sorry doktorze Radziwiłł, mówiąc publicznie, iż nie zaordynowałby pan z powodów religijnych dopuszczonego do obrotu specyfiku, który zaordynować ma Pan pacjentowi obowiązek, jeśli tylko o to poprosi,
OSOBIŚCIE I DOBROWOLNIE WYSTĄPILIŚCIE Z SZEREGU LEKARZY, A WSTĄPILIŚCIE ŚWIADOMIE W SZEREGI SZARLATANÓW i SZALBIERZY!
Ale to nie jedyny powód zawodowej degradacji ministra Radziwiłła.
Minister Radziwiłł publicznie też stwierdził:
„marihuana nie jest żadnym lekarstwem i nikogo jeszcze nie uleczyła” .
To kolejny dowód na to, że dr Radziwiłł może jest doktorem nauk medycznych, ale jako lekarz jest li tylko ignorantem, który o leczeniu nie ma bladego pojęcia, ba,
jego arogancja połączona ze zdewoceniem umysłu, jest groźna dla zdrowia lub życia nie tylko jego pacjentów, ale WSZYSTKICH Polaków!
Dla informacji, praktycznie wszystkie zioła też nie są lekarstwami w sensie obowiązującej definicji leku, tylko mają status tak zwanych suplementów diety, co proszę szalbierza dra Radziwiłła nie oznacza, że lekarz nie może zaordynować choremu picie naparu z mięty, kwiatu lipy, wywaru z dziurawca, piołunu, czy banalnych okładów z szałwii, lub picie soku z aloesu. Wręcz przeciwnie, od tego typu specyfików powinien zacząć kurację większości pacjentów, którym nie dolegają tak zwane ostre przypadki.
Marihuana, podobnie jak opium skutecznie leczą niektóre lekooporne stany chorobowe i zostało to dowiedzione ponad wszelka wątpliwość, podobnie jak to, że w niektórych dolegliwościach odpowiednio zaordynowane napoje alkoholowe są o wiele lepszym panaceum od farmakologii! Przecież pisaliście doktorze Radziwiłł nawet swoją dysertację na temat tego, iż leczyć może wszystko, nawet totalnie obojętne placebo! Nieprawdaż?
Konkludując Minister Radziwiłł nie spełnia podstawowych wymogów personalnych do tego, aby zostać recepcjonistą w Ministerstwie Zdrowia, a to z tego powodu, że ponad wiążące każdego urzędnika państwowego Konstytucje i Ustawy, a także powszechnie uznany dorobek naukowy Człowieka, stawia religijne dogmaty sprzed blisko 2 tysięcy lat, co do których trafności zdanie odrębne ma większość niezależnych od kościelnych korporacji uczonych!
Pierwszym destrukcyjnym działaniem ministra Radziwiłła było pokazowe uwalenie programu in vitro, bo ten nie podobał się grupie kieckowych ignorantów, pozwalających sobie nawet na stygmatyzowanie dzieci poczętych w ten sposób!
Teraz jego świętobliwe szalbierstwa zaczną dotykać kobiety, które będą chciały uniknąć niechcianej ciąży, bo już trwają prace nad tym, aby prawo do wypisywania, oczywiście pełnopłatnych recept na środki typu „dzień po”, zawęzić do grupy podobnych ministrowi kościelnobojnych szalbierzy, którzy już znajdą sposób na to, aby nieszczęsnej pacjentce na tyle wydłużyć czas oczekiwania na zażycie specyfiku, ab ten okazał się bezskutecznym.
Wedle wiarygodnych, bo pochodzących o kierowników aptek informacji JUŻ WYDANO REKOMENDACJE, w myśl których te specyfiki NIE MOGĄ BYĆ DOSTĘPNE OD RĘKI, a hurtowniom, aby takie zamówienia realizować z kilkudniowym poślizgiem!
Wprawdzie przymusu nie ma, ale od czego są „wnikliwe kontrole”?!!
Więc policzmy: dzień stracony u lekarza, minimum dzień stracony na kupienie leku, to w ostatecznym rozrachunku wystarczy, aby specyfik nie zadziałał, o co tak bardzo chodzi Episkopatowi i powolnemu jego woli szalbierzowi, doktorowi nauk medycznych Radziwiłłowi.
A potem to budzący grozę poród,
bo wszystko wskazuje na to, że priorytetem szalbierza Konstantego Radziwiłła, z woli kleru i guru Rydzyka „rzuconego na odcinek” kaczomyślnego Ministerstwa Zdrowia nie jest to, aby Polki rodziły po ludzku, ALE PO BOŻEMU, czyli w niczym nie tłumionych bólach i do tego z realnym zagrożeniem śmiercią!
Lekarz używa uprawnień lekarskich do tego, aby leczyć chorych w oparciu o dostępne środki i wiedzę, w przypadkach etycznie wątpliwych dając prawo wyboru pacjentowi;
Szalbierzużywa swoich uprawnień w złej wierze, dając prymat swoim osobistym poglądom i podległościom nad stanem wiedzy i techniki, zamykając pacjentom w imię religijnych dogmatów prawo do uznanych, terapii.
Co do okazania było. Amen.
Zorro
Inne tematy w dziale Społeczeństwo