Człowiek rozumny uczy się w szkole,.
Jeśli już musi uczyć się na błędach, to tylko cudzych.
Ale Polaków nie uczą nawet własne błędy!
Większość Polaków przynajmniej słyszała o okresie hiperinflacji z przełomu lat 80 i 90 XX wieku, a 1/3 społeczeństwa nawet pamięta warunki, w jakich żyło się Pospólstwu w tamtym czasie. (Tu dygresja, pospólstwo to taka część społeczeństwa, która nie bierze udziału w sprawowaniu władzy. Karol Marks termin pospólstwo zastąpił pojęciem „Bazy społecznej”).
Jednak co spowodowało tę gospodarczą i bytową traumę, pamiętać nie chce nikt, choć powinien to pamiętać każdy Polak, a przynajmniej ten, który nie planuje na serio trwałej emigracji do krajów rządzonych przez ludzi poczytalnych.
Azaczęła się tamta katastrofa gospodarcza od wdrażania utopii „o równych żołądkach”, czyli od nieprzemyślanych i co gorsza nieumocowanych ekonomicznie prób zastępowania wynagrodzenia za pracę rozbuchanymi świadczeniami socjalnymi, około roku 1975. Tylko z tego powodu, aby „dać polityczny odpór” rewelacjom rozgłaszanym przez byłych młodzieżowym aparatczyków bierutowskiego samodzierżawia, który wypomnieli ekipie Gierka to, że w roku 1976, siła nabywcza średniej płacy zmalała, (UWAGA!), O CAŁE 0, 76%! W KC PZPR powiało grozą, a Radiostacja Wolna Europa grzmiała, iż w Polsce robotnika wykorzystuje się jeszcze gorzej niż niewolnika na galerach.
To dokładnie wówczas totalni ignoranci gospodarczy z KC PZPR, natenczas odpowiednika PiS, uznali, że nic tak im nie zaskarbi poparcia wśród robotniczo-chłopskich mas, jak metodyczne korumpowanie motłochu, realizowane za pomocą niskich cen oraz wysokich płac, totalnie oderwanych od efektywności, a tym bardziej wartości świadczonej pracy. Często płacono za samo przychodzenie do pracy, co potem odbiło się „sile przewodniej” czkawką w postaci brygady liderów „Solidarności”, starannie zadekowanych przed pracą w zakamarkach magazynów, czy przyzakładowych warsztatów, pełnych speców mających kwalifikacje jedynie do wymieniania żarówki. (Żarówki i świetlówki „szły jak woda” na bazarach, więc nie dziwota, że się w zakładach nagminnie paliły, przynajmniej na kartach pracy). Najlepszym przykładem tamtej polityki były nawet dwukrotnie wyższe zarobki szwaczek szyjących byle jak i podłej jakości ubrania robocze dla górników, od krawcowych szyjących markowe koszule wizytowe w zakładach „Pruchnik”, czy markowe garnitury w „Bielkonie”, (ten niewielki zakład szył garnitury dla tak renonsowanych firm jak „BOSS”). Zaś powodem takiej rozbieżności była li tylko podległość resortowa. Szwaczki górniczych ubrań , podobnie jak górnicy, tyrały w „przemyśle ciężkim”, te z drugie pracowały w mniej dopieszczanym, „przemysłem lekkim”.
Mylili się, sympatii motłochu nie zaskarbili sobie, bo ich szalbierstwa przebiła w 1980 roku „Solidarność”, postulując wypłacenie KAŻDEMU zatrudnionemu dodatku w wysokości 1`500 ówczesnych złotych, przy średniej płacy niewiele ponad 4`000 złotych. I dokładnie to był „przycisk startowy” hiperinflacji, którą udało się zdusić kosztem ogromnego spadku poziomu życia 90% społeczeństwa, około roku 1996, kiedy to inflacja spadło poniżej 10 %.
Zaprawdę, tamtą traumę społeczno-gospodarczą powinien pamiętać zarówno gensek Kaczyński, jak i jego marionetka „rzucona na odcinek premiera”. Tyle tylko, że papcio genseka Kaczyńskiego miał tak zwane wejścia i układy z ówczesną wierchuszką PZPR, a rodzice obecnej premier czerpali z korporacyjnych przywilejów, jakie w owym czasie miało górnictwo węgla kamiennego, więc do korzystania z nieuzasadnionych, ale patologicznych przywilejów są przyzwyczajeni od dziecka.
Wróćmy jednak do meritum, czyli to ujawnienia zabójczych procesów, uruchomionych za wiedzą i przyzwoleniem genseka Kaczyńskiego przez ferajnę szalbierzy, tworzących rząd Beaty Szydło, wycierający sobie kłamliwe usta sloganem: „Dobra zmiana”, (ale na gorsze).
Oczywiście półgębkiem, media powoli podają bilans roku 2016, no bo bądźmy szczerzy, dane ekonometryczne powodem do dumy być nie mogą, ba, jeśli tendencja będzie kontynuowana, a wszystko na to wskazuje, są powodem do przerażenia.
Polska okazała się bowiem JEDYNYM krajem regionu, który nie odnotował nadwyżki budżetowej i pogłębił zadłużenie kraju, więc być może właśnie Jarosław Kaczyński dał przyzwolenie na wciśnięcie przycisku treści „START hiperinflacji w Polsce”.
Kiedy uruchamiano „sztandarowy projekt” PiS zwany „Rodzina 500+”, trzeźwo, (więc nie pod wpływem win gruzińskich), kalkulujący analitycy ostrzegali, iż ten program NIE POSIADA BAZY KAPITAŁOWEJ, co można porównać do sytuacji żywcem wyjętej z logiki działania, nomen-omen też prezesa, Nikodema Dyzmy z kart kultowej przedwojennej powieści „Kariera Nikodema Dyzmy”.
Bazą kapitałową tego projektu miały być ekstra podatki, jakie planowano nałożyć na skutecznie drenujące z kapitałów polski obszar gospodarczy sklepów wielkopowierzchniowych; jak ktoś nie wierzy, niech sięgnie do publicznych wypowiedzi na ten temat premier Szydło lub Jarosława Kaczyńskiego.
Niestety, plan opodatkowania transferowanych miliardami kapitałów okazał się klapą, bo udający kompetentnych strategów nieuki skrzyknięte do doradzania ignorantom z kierownictwa PiS, nie zadały sobie trudu sprawdzenia, a tym bardziej zrozumienia formy, w oparciu o którą trwa owocna okupacja gospodarcza Polski od 1990 roku!
Większość tego typu projektów wykorzystuje mechanizmy licencyjne, na przykład franczyzy, zarabiając nie bezpośrednio na działalności handlowej, ale pośrednio, wykorzystując ratyfikowane przez Polskę umowy o unikaniu podwójnego opodatkowania i mając swoje bazy zaopatrzeniowe na terenach stref wolnocłowych, zwanych w Polsce „strefami ekonomicznymi”. Podatki w Polsce są jednymi z najwyższych w świecie, podobnie jak koszt obsługi kredytu, (minimum 10%), więc nawet wielki patriota wręcz MUSI uciekać z płaceniem należnych danin do polskiego Fiskusa, aby nie zbankrutować!
Tak więc sztandarowy podatek mający dać Budżetowi pożytki niezbędne do obsługi programu „Rodzina 500+”, trafił jak nie w próżnię, to w rodzimy, odradzający się z mozołem handel sieciowy.
Ponoć, (oficjalnych danych statystycznych jeszcze nie ma), wpływy z tego tytułu siepnęły w roku 2016 zabójczej wysokości 2,5% preliminowanych końcem 2015 roku!
Przed zawaleniem się budżetu w roku 2016 ratowały Polskę nienaturalnie niskie ceny paliw płynnych i gazu ziemnego. Ten dołek cenowy dał ekstra około 20 miliardów złotych nadzwyczajnych oszczędności, ale w roku 2017 te ceny powoli wrócą do dawnego pułapu!
Niepokoić też musi świadoma obstrukcja przy zwrocie nadpłaconego podatku VAT.
Taki zwrot przysługuje głównie eksporterom, lub producentom towarów obłożonych stawkami preferencyjnymi. Tłumaczenie opryczniny wicepremiera Morawieckiego jest ordynarna ściemą, gdyż już od blisko 10 lat zwykły śmiertelnik nie ma najmniejszych szans na trwałe wyłudzenia choćby złotówki na zwrocie VAT! Jeśli dochodzi do znaczących wyłudzeń VAT, to za tym procederem stoją, niestety, rodzime służby wyadome, lub wywodzący się z ich szeregów renegaci, zaś wyłudzone kwoty zasilają zwykle niejawne fundusze operacyjne tych służb. Afery pojawiają się, kiedy któremuś rezydentowi zbyt wiele się „przyklei”, albo kiedy zaplanowano zmiany kadrowe w tym , zdaniem Zorra, mafijnym syndykacie.
Jakby nie dywagować, ponad 3 miliardy zaległości to poważny nadbagaż z którym rząd premier Szydło wkracza w rok 2017. Nadbagaż na usunięcie którego nie przewidziano dokładnie żadnych środków!
Szanowni Czytelnicy, kluczem do spokojnego oczekiwania nadchodzącej przyszłości, jest stabilna baza wyjściowa. Stabilna na dwóch kluczowych obszarach:
szeroko rozumianych stosunków społecznych;
platformie wymiany gospodarczej.
Dzięki irracjonalnemu uporowi prezesa Kaczyńskiego na obu tych obszarach trwa wręcz wojna i to taka z gatunku wszystkich ze wszystkimi!
Z punktu w jakim się usadowił gensek Kaczyński, dla osobnika o narcystycznej i patologicznej osobowości, taka wojna może i być ciekawa, ale dla reszty Polaków będzie równie zabójcza, co 15 lat obalania PRL.
Na płaszczyźnie społecznej trwa wojna polsko-polska, bo hunwejbini genseka Kaczyńskiego są tak nieudolnymi organizatorami, że nawet nie potrafią pokazowo zorganizować głosowania przeprowadzonego li wyłącznie w zamkniętym gronie własnego klubu parlamentarnego!
Gospodarka weszła w stan zapaści, bo przyrost PKB nie wystarcza na obsługę zadłużenia państwa, a to oznacza, że Polska KOLEJNY ROK brnie w zabójcze zadłużenie, oscylujące nie tylko powyżej astronomicznej sumy 1 BILIONA, czyli 1`000`000`000`000, - złotych, czyli sumy 10 razy wyższej od długu pozostawionego przez Edwarda Gierka, z zastrzeżeniem, że ten dług trwoni na poronione i krótkowzroczne programy socjalne!
Na dokładkę kluczową Ustawę Budżetowa na rok 2017 PiS-mani uchwalili sobie w warunkach rażącej pogardy dla standardów demokratycznego państwa, w warunkach jawnego bezprawia.
Co na to prezydent Duda? ANO NIC, bo jako mąż Żydówki i ojciec Żydówki, w razie draki, pewnie planuje dać dyla do Ysraela, a wiadomo, Ysrael, nawet zbrodniarzy nie wydaje, a co dopiero aferzystów, którzy narobili bałaganu i afer durnym gojom nad Wisłą.
Na razie robi dokładnie to i tak, jak mu rozkazuje gensek Kaczyński. Więc podpisawszy kontrowersyjnie uchwalony budżet na rok 2017, właśnie kopnął się do Ysraela, by kupić sobie przychylność Szewacha Weissa Orderem Orła Białego, gdyby przyszło salwować się ucieczką przed Trybunałem Stanu. W nagrodę pewnie mu pozwolą zapalić szabasowe świeczki na menorze.
Co do okazania było. Amen
Zorro
Inne tematy w dziale Gospodarka