Rząd premier Szydło rozwiązuje te problemy,
które wcześniej sam sobie sprokurował.
Niedawno minął rok rządzenia omc (o mało co) dohtórki etnografii Szydło Beaty. Jak mawiają zgodnie prokuratorzy i ludzie stateczni z ferajny:„Rok nie wyrok”, ale jak pokazuje empiryka, przez rok można zarówno wiele zdziałać pożytecznego, jak jeszcze więcej spraw totalnie zdewastować, jeśli kto zabiera się za sprawy, o których nie tylko nie ma bladego pojęcia, ale wręcz nie nadaje się do żadnej pracy, nawet jako polityk!
Do tej pory bowiem JEDYNYM zauważalnym sukcesem etnografki Szydło Beaty było:
wpierw uczynienie z Domu Kultury w Brzeszczach filii domu parafialnego miejscowego dziekana, gdzie jedyną formą kultury są tandetne jasełka.
potem doprowadzenie na skraj niewypłacalności zarządzanej równie nieudolnie, co rozrzutnie gminy Brzeszcze.
W tak zwanym międzyczasie, jako wiceprezes miejscowej OSP dała się też poznać jako osoba, która uważała, że podstawowym obowiązkiem OSP Brzeszcze jest ...zapewnianie w okresie wielkanocnym warty przed lipnym grobem Jezusa Nazirejczyka, doglądając z wielką troską kwintesencji odpustowej tandety, w której zwykle paradują druhowie OSP na tego typu posterunkach.
Jednym zdaniem fachura z tej Beaty Szydło tak ł`ogromna, że klękajcie narody! Nic dziwnego, że ku wielkiej uldze mieszkańców Brzeszcz, poszła z kaczego nadania w premierowanie Rzeczpospolitą Patologiczną.
Zaczęła swoje rządy od wydania solidnej porcji klasyki „kiełbasy wyborczej”, znanej jako projekt „rodzina 500+”.
Nieco na uboczu głównego nurtu dewastowania polskiej gospodarki, udało też się, dzięki pomocy skrajnie rydzykobojnego nieudacznika, „rzuconego na odcinek rolnictwa” ministra Jurgiela, (tego samego, co kiedyś wysłał na podstawie telefonu od dziennikarza służbową limuzynę po Nadojca Dyrektorissimusa Rydzyka, któremu ponoć maybach odmówił współpracy), rozwalić blisko 200 letnią renomę polskich stadnin, w tym znaną i szanowaną w całym świecie Stadninę w Janowie Podlaskim.Czego nie dokonali w blisko 6 lat okupacji hitlerowcy i przez ćwierć wieku komuna uważająca hodowlę ekskluzywnych koni za burżuazyjną fanaberię, ekipa premier Szydło dokonała w ...pół roku!
Ale wróćmy do nurtu głównego sukcesów PiS w dewastowaniu gospodarki.
No bo raczej dane ekonometryczne, delikatnie pisząc, optymistyczne nie są! Złoty traci, a mimo to, przyrost PKB stoi w miejscu, i jest znacząco niższy niż rok temu.
Projekt „rodzina 500 +” w założeniach głupim nie był, jednak to nie założenia decydują o sukcesie lub klęsce danego przedsięwzięcia a dokładnie to, jakie kompetencje mają osoby założenia w rzeczywistość przekuwające.
Każdy rozsądny i odpowiedzialny człowiek,mając w planach tak ogromną operację, jak comiesięczne wypłacanie zasiłków o wartości kilkuset milionów złotych, NAJPIERW zabezpiecza odpowiednie fundusze i to na kilka lat do przodu, bo nie ma lepszego przepisu na hiperinflację, jak niespodziewane wyczerpanie się źródła finansowania projektów socjalnych.
Niestety premier Szydło podeszła do zagadnienia po bolszewicku, czyli nakładając kontrowersyjny podatek na handel., niczym patentowa „blondynka” nie kumając, że to co fiskus zedrze z sieci handlowych, te momentalnie odbiorą sobie od klientów, podnosząc ceny!
Mechanizm konkurencji tu nie zadziała, bo wszyscy znaczący gracze na rynku mają taki sam wzrost kosztów, a jeśli uda im się znaleźć jakąś lukę, to nie po to, aby odpuszczać sobie ekstra zyski!
Mało tego, „blondynka” Szydło nie kumała również tego, że w Polsce większość sieciowych placówek działa w oparciu o franczyzę molochów, więc nakładając zbójecki haracz na handel wielkopowierzchniowy uderzy NIE w centrale, ale w rodzimych geszefciarzy, którzy ledwo wiążą koniec z końcem, mając na barkach nie tylko koszt utrzymania konkretnej placówki, ale przede wszystkim mocno wyśrubowane limity sprzedaży, w postaci obligatoryjnej konieczności odbioru uzgodnionej ilości wskazanych produktów.
Musiano się ratować licznymi wyłączeniami, co z kolei nie spodobało się Unii, jako jaskrawy przykład zakazanego protekcjonizmu, w efekcie czego rząd został zmuszony do zawieszenia poboru tego podatku.
W efekcie, po wprowadzeniu podatku dla dużych sieci, podrożały PODSTAWOWE produkty pierwszej potrzeby o około 15%. Czyli, per saldo, to co rodzice otrzymują w ramach programu „rodzina 500+”, w przeważającej części oddają w sieciowych sklepach, płacąc drożej za to, co dzieciom w życiu potrzebne. Niestety, zawieszenie poboru tego podatku nie spowodowało powrotu do poprzedniego pułapu cen. Aby jakoś dopiąć budżet, trwa rabunkowe golenie spółek Skarbu Państwa, ale zdaje się instytucji Skarbu Państwa w Polsce już nie ma, bo po cholerę komu skarbiec denerwujący właściciela pustką?!
Kolejnym toksycznym efektem programu „500+” okazał się ...spadek aktywności zawodowej!
Polska „B” nie temu odstaje od Polski „A”, że taka była wola polityków, a wcześniej zaborców, ale z tego powodu, że w Polsce „B” żyją osoby zdecydowanie mniej kreatywne. Działa też negatywna selekcja, bo młode osoby kreatywne i twórcze, nie widząc możliwości rozwoju w Polsce „B”, stają się „słoikami” wielkich miast, na zapadłą prowincję zaglądając jedynie po przysłowiowe dobrej jakości wiktuały, które w metropoliach są drogie.
I takie podejście do pracy zawodowej obowiązuje dzisiaj! Kiedy Polska „A” pracuje, Polska „B”, jeśli nawet do pracy się stawi, to tylko po to, aby się wyczynowo obijać.
Tak więc kiedy pojawił się znaczący i to stały dochód, mało komu się chce pracować, zwłaszcza za niewielkie stawki, jakie w Polsce „B” dominują.
Większość tamtejszych ludzi, jeśli tylko „mają co do garnka włożyć”, nie podejmą trudu zarobienia kilkuset złotych.
Wprawdzie sytuację na rynku pracy ratują Ukraińcy, ale równolegle powodując więcej szkód, niż pożytków.
To prawda, że Ukraińcy pracują o wiele wydajniej od rozwydrzonych Polaków, którzy mając pełne podstawowe wykształcenie i genetycznie odziedziczony wstręt do jakiejkolwiek systematycznej pracy, ale też zarobionych w Polsce pieniędzy w Polsce nie wydają, ani ich w Polsce nie inwestują.
Dla Ukraińców legalna praca na terenie Polski jest zwykle li tylko przykrywką do solidnego przemytu produktów w Polsce objętych akcyzą, zwłaszcza papierosów i podłego alkoholu. Zwłaszcza kiedy posiada się Kartę Polaka i polski meldunek.
Dość napisać, że znajomy Zorra, nałogowy palacz, ostatni raz palił papierosy z polską akcyzą rok temu, ale TYLKO z tego powodu, że mu na wakacjach zabrakło przywiezionych z domu i musiał skorzystać z tego, co oferował pobliski sklep.
Kolejnym problemem okazał się minister Macierewicz, w nagrodę za wkład w tworzenie kultu smoleńskiego„rzucony na odcinek” MON.
Kwalifikacje na koordynowanie poczynaniami całością polskich sił zbrojnych Antoni Macierewicz ma ł`okropecne, bo:
po pierwsze, na wojsku się zna tyle, ile zobaczył na filmach i na defiladach, a jego wiedza o kulturze i sztuce oręża kończy się na uzbrojeniu prekolumbijskich Indian, czyli gdzieś w okolicach epoki kamienia gładzonego;
po drugie,chłop zna się na sztuce oblegania, bo będąc w konspirze w czasach PRL, nie raz brał czynny udział w obleganiu budynków publicznych, zwanych strajkami, często głodowymi. (Dzielni obalacze wprawdzie nie jedli, ale ...pili zbilansowane napoje energetyczne);
po trzecie,Antoni Macierewicz był wieloletnim instruktorem harcerskim, więc pewnie zna musztrę, namiot rozbić potrafi, a potem go nawet złożyć tak, aby znowu dało się go rozbić.
To w warunkach deficytu kompetencji kaczego zaciągu wystarczy z okładem, nieprawdaż?
Tenże minister Macierewicz co rusz zachowuje się przynajmniej tak, jakby zagony Rosjan stały u granic Polski, a na biurku szefa MSZ leżało twarde ultimatum Putina. W efekcie ciągu nieodpowiedzialnych zachowań i decyzji ten paranoiczny rusofob NAPRAWDĘ MOŻE WYWOŁAĆ WOJNĘ, wojnę w której KOLEJNY RAZ Zachód spisze Polskę, na straty, a Niemcy kolejny raz zajmą: Śląsk, Pomorze oraz Mazury, czyli gospodarczo cenne tereny!
Nie do pominięcia jest też afera z bezpodstawnym zerwaniem przetargu na „Caracale”!
Przetarg rząd Beaty Szydło zerwał, bo tego sobie stanowczo zażyczył znany z korumpowania polityków koncern Lockheed-Martin, któremu rząd AWS podarował doprowadzony do ruiny niekompetentnym zarządzaniem przez postsolidarnościowych nieudaczników, PZL w Mielcu.
Jak się potem okazało, „spuszczono na szczaw” planowaną inwestycję wartą kilka miliardów euro i to w rejonie w którym istnieje potencjał ludzki, na którym można byłoby zbudować zręby nowoczesnego przemysłu lotniczego.(Maszyny włókiennicze wymagają wysoko kwalifikowanej obsługi przy utrzymaniu ruchu, więc nie byłoby problemu z brakiem kultury technicznej, wszechobecnym na Podkarpaciu).
Póki co, druh Macierewicz wyniośle olał obowiązujące Polskę procedury transparentnego zakupu dla polskiej armii śmigłowców, zamawiając śmigłowce w niejawnym bezprzetargowym trybie u aferzystów z Lockheeda-Martina.
Jak donoszą wiewiórki, płacąc za finalny egzemplarz WIĘCEJ niż kosztowałby okrzyknięty za przepłacony egzemplarz „Caracala”! To się nazywa odpowiedzialne uprawianie polityki, nieprawdaż?
Na koniec, jak to się mówi na Śląsku, premier Szydło koncertowo zrobiła w ciula górników!
Kiedy sięgała po władzę jako mało rozumna i bezwolna marionetka nienachalnej urody prezesa Kaczyńskiego, zaklinała się na św. Barbarę i maybacha guru Rydzyka, że nie pozwoli zamknąć żadnej mającej dostępne złoża, kopalni węgla kamiennego. Posunęła się nawet do tego, że aby zdobyć pieniądze pilnie potrzebne na ratowanie bizantyjskiej rozrzutności górniczych kacyków przed bankructwem, poleciła wręcz udupić zbyt prężnie rozwijający się sektor OZE, przesuwając „zaoszczędzone” na OZE wydatki do interwencyjnego zakupu nadwyżek węgla, czym dała dowód, że nie do końca sumiennie zapoznała się z detalami kultowej powieści „Kariera Nikodema Dyzmy”, a szczególnie istotą przewału na „Bank Zbożowy” tam dokładnie opisanego.
W okolicach rocznicy dewastowania polskiej gospodarki, premier Szydło radośnie oznajmiła górniczej braci, że JEDNAK BĘDZIE ZAMYKAĆ kopalnie, ale tylko te nieokrętowane.
Problem w tym, że nieokrętowanymi SĄ WSZYSTKIE kopalnie zarządzane przez rządowe trusty!
Do tego fundusze na zamykanie polskich kopalń mają status pomocy publicznej, a pomoc publiczna podlega zwrotowi! Więc ciekawe kto zwróci pieniądze wydane na likwidowanie kopalń?!
Konkludując, rządy premier Szydło, podobnie jak wcześniejsze rządy AWS i PiS można przyrównać do działania bombowca strategicznego podczas wojny.
Cokolwiek znajdzie się w zasięgu jego działania, wkrótce obraca się w ruinę i zgliszcza!
Czemu jeszcze Polska nie zbankrutowała?
Wytłumaczenie jest dziecinnie proste!
Rządy premier Szydło przypadły na okres nienaturalnie taniej ropy naftowej i gazu ziemnego! Z tegoż to powodu, Polska wydaje ledwie 1/3 tego, co wydawała w czasach rządów PO. Ta nadzwyczajne intrata, podarowana Polsce przez koniunkturę na surowce energetyczne, jest właśnie trwoniona na nie tylko utopijne, ale wręcz społecznie szkodliwe i gospodarczo bardzo groźne programy typu „rodzina 500+”.
Ceny ropy i gazy mogą równie szybko wrócić do poziomu sprzed kilku lat, a wówczas z dnia na dzień zabraknie środków na wypłatę zasiłków i alternatywę:
albopowrót do hiperinflacji z lat 80. XX w.
albospołeczne bunty.
Tylko czy wówczas wówczas Antoni Macierewicz wróci do do tych zajęć, na których się zna i reaktywuje KOR?
Co do okazania było. Amen.
Zorro
Inne tematy w dziale Społeczeństwo