Kościół rzymski ma tę przypadłość,
że zawzięcie zwalcza u innych te działania,
które sam z pożytkiem praktykuje.
Odnośnie świąt Wszystkich Świętych i Zaduszek, to od hierarchów, wierni słyszą, że Kościół rzymski powstał, nie na gruncie nauczania heretyka zakonu mojżeszowego, Jezusa zwanego Nazyrejczykiem, (mylnie zwanego Nazarejczykiem, a to zupełnie odmienne pojęcia),
ale około 3 tysiące lat przed naszą erą, i to w starożytnym Egipcie, gdzie coś takiego, jak kult zmarłych wymyślono!
Generalnie święta poświęcone zmarłym obchodzone są praktycznie w każdej religii, a im ona starsze ma korzenie, tym bardziej uroczyście. Zatem, jeśli ktoś od kogoś „odmałpował” pomysł na święto umrzyków, to Kościół rzymski od tak zwanych religii pogańskich, niż te religie od Kościoła! Zwłaszcza zwyczaj palenia ogni na grobach ma rodowód pogański i jest forma magicznego rytuału przywoływania duchów zmarłych.
Z resztą, trzeba napisać prawdę, że większość świąt, symbol krzyża, kult obrazów i rzeźb, celebrację mszy, jak nawet kolor szat kapłanów, został zapożyczony od różnych religii pogańskich i poza misterium Męki Jezusa, reszta to adoptowane kulty i zachowania pogańskie, które w zamyśle dawnych hierarchów, miały zastąpić oryginalne obrzędy, aby nie zabierać Pospólstwu radości świętowania.
Jeśli natomiast na serio wziąć to, co naucza w Katechizmie Kościół Rzymski, to sorry hierarchowie, ale bliższą właściwemu czczeniu dusz zmarłych, cokolwiek to oznacza, jest forma Halloween, niż smętne klepanie „zdrowasiek”, odbywane w oparach kadzidlanego dymu.
Primo, jeśli bowiem jest prawdą, że istnieje coś takiego jak „Niebo”, wedle wykładni kościelnych dogmatyków, to chwilowo świeci pustkami, gdyż wedle wykładni tegoż Katechizmu, zapełni się mieszkańcami dopiero po tak zwanym Sądzie Ostatecznym! Na chwilę obecną rezydują tam wyłącznie aniołowie i … wspomniany Jezus, niestety, nie do końca wiadomo w jakiej postaci. Ale to nie jedyna kolizja pomiędzy tym, co zapisano w Nowym Testamencie, konkretnie w Księdze Apokalipsy, a tym, co kler wciska jako sprzeczny, w tym przypadku z Apokalipsą, dogmat.
Secundo, jeśli jednak wizja św Jana Ewangelisty była błędną i racje mają dogmatycy kościelni, to osoby uznane za święte nie mają powodu do smutku, a tym bardziej osoby im za życia bliskie, no bo trudno rajski meldunek uznać za dolegliwy w jakimkolwiek detalu! Zatem wypada jedynie bawić się i cieszyć, na przykład przebierając się tak, aby upodobnić swój wygląd do tego, jaki zwykle prezentują umrzyki w jakiś czas od pochówku.
Tertio, jeśli Bóg jest naprawdę istotą doskonałą nawet na polu Etyki, to sorry, ale to, co oferuje Kościół Rzymski, czyli opłacanie modłów którymi można odmienić Boskie Wyroki, to wręcz plagiat kultu starożytnego Rzymu i to jego etruskich korzeni, gdzie taka forma czczenia bóstw była dominującą! No bo jeśli Wiekuisty jest wzorem sędziego bezstronnego i sprawiedliwego, (pogańskie bóstwa tego przymiotu nie miały, wręcz przeciwnie, były mściwe i zawistne), to dokładnie żadne modły, a tym bardziej opłacane u ludzi żyjących z modłów, czyli księży i zakonników, ani darowane im żadne, nawet najbogatsze wota pokutne, Jego osądu zmienić nie mogą i basta!
Zatem nawiedzanie grobów, palenie na nich dziesiątków zniczy, odświętne ich przystrajanie, owszem wygląda okazale, ale samym, zainteresowanym, czyli umarlakom, wedle tego, co w Nowym Testamencie Pisma Świętego stoi, pomoże tyle, co przysłowiowe kadzidło umarłemu. Ale to nie oznacza, że nie pomoże wąskiej grypie handlarzy i handlowców, ze sprzedaży stosownych gadżetów żyjących, oraz klerowi i zakonnikom, oferującym intencje mszalne, odpusty częściowe i zupełne, i diabli wiedzą co jeszcze, jeśli tylko stosowany pieniądz trafi do ich, świętobliwego trzosu.
Niestety, będą też i przegrani!
Będzie skokowy wzrost wypadów i „zdarzeń drogowych”, (czyli mniej, albo bardziej bogatych „dzwonów”, ale bez ofiar „w ludziach”). Pewnie grono imprezowiczów Święta Zmarłych, szacowane na około 100 osób, (bo średnio tylu mamy trupów na drogach), jak to się ładnie mówi: „dołączy do swoich przodków w zaświatach” .
Niestety, przegra też i środowisko, bo na poszukiwanie choiny ruszy setki tysięcy „chcących sobie dorobić” i jak co roku, ich łupem padną niżej rosnące gałęzie świerków i jodeł a nawet tysiące młodych drzewek, brutalnie pozbawianych wszystkich gałęzi przy pomocy siekier.
Ale co to obchodzi świętobliwe ekscelencje i eminencje, a tym bardziej prosty prezbiteriat?
Dla tych osób ważne jest to, aby zamiast na imprezę, ludek posłuszny i im powolny trafił do kościołów z pełnymi trzosami, a nie przetrzebionymi kosztami halloweenowej zabawy.
Bo wówczas bardzo na tym cierpi potrzeba materialna Kościoła jedynie słusznego. No bo jak kto wyda zaskórniaki, najpierw, na kosztowne stroje, dla udanego świętowania Halloween niezbędne, a na koniec poprawi drenaż portfela podczas właściwiej imprezy Halloween, to mu na kościelnobojne wypominki nie starczy, a jeśli starczy, to bardzo niewiele. Przecież prowincja biednieje i się wyludnia, więc pielgrzymki tych, którym w wielkim mieście się powiodło i na Wszystkich Świętych w rodzinne strony zjechali, są dla tamtejszych proboszczów niczym ożywczy deszcz dla wysuszonej upałami gleby.
„No Sodomia i Gomoria” (jak mawiała belferka od polskiego), z tym Halloween, panie tego, się porobiły i trzeba z tym wynaturzeniem ostro walczyć! Nieprawdaż?
Sumując, Święto Zmarłych, w różnych formach, świętowali Starożytni wiele tysięcy lat temu, zanim nawet urodził się Abraham, o Mojżeszu i Jezusie nawet nie wspominając! Natomiast żyjący już około 1`500 lat p.n.e. Celtowie, to święto obchodzili we współczesnym miesiącu październikiem zwanym, bo pisanie, że 1`500 lat temu istniała data 31 października świadczy o totalnej pogardzie dla tego, co ustalili Historycy, a oni ustalili niezbicie, że dopiero jakieś 400 lat p.n.e. pojawiły się pierwsze, mało dokładne, kalendarze słoneczne, które zaczęły wypierać mało praktyczne w użyciu kalendarze księżycowe. Celtowie potrafili jedynie dokładnie wyznaczyć 4 dni w roku, czyli dni przesileń i równonocy, a pozostałe wyznaczano z dużym przybliżeniem, w oparciu o fazy Księżyca. Więc, prawdopodobnie, owym dniem „końca celtyckiego lata”, była 1, pełnia, albo nów, po jesiennej równonocy, co w przybliżeniu dawałoby, w zależności od odległości do 13 miesiąca, który następował co 3 lata, koniec, albo początek, dzisiejszego października. Prawdopodobnie, niektóre celtyckie plemiona próbowały dokładniej wyznaczać dni roku słonecznego, lub dowiązywać do siebie oba typy kalendarzy i temu wznoszono kręgi z ogromnych megalitów, takie, jak ten zachowany w Stonehenge, ale rzetelnych na to dowodów brak. Faktem pewnym jest natomiast to, że Celtowie posługiwali się kalendarzem księżycowym, a to oznacza, że datowanie dni w kolejnych latach było różne, więc o „sztywnej dacie” dacie 31 października nie może być nawet mowy!
Większość świąt kościelnych, wywodzi się bezpośrednio z religii i kultury pogańskiej, podobnie jak też i forma liturgicznych rytuałów! I tego żadne ściemy nie są w stanie zmienić.
Co do okazania było. Amen.
Zorro
Inne tematy w dziale Społeczeństwo