Jeśli oczy są zwierciadłem duszy, to patrząc w oczy tego człowieka JEST SIĘ CZEGO BAĆ! / Fot. Google
Jeśli oczy są zwierciadłem duszy, to patrząc w oczy tego człowieka JEST SIĘ CZEGO BAĆ! / Fot. Google
el.Zorro el.Zorro
667
BLOG

Czy te oczy mogą klamać? Ależ TAK!!!

el.Zorro el.Zorro Społeczeństwo Obserwuj notkę 13

 

Polityka PiS sprowadza się do zarządzania kłamstwami,

wedle zasady doktora Goebbelsa treści:

Kłamstwo powtarzane 1000 razy staje się prawdą”.

 

Kłamstwo to taka czynność, która ma za cel wprowadzenie w błąd ścisłe określony krąg osób.

Zwykle polega na mniej, lub bardziej, sprytnym spreparowaniu przekazu, który to zabieg ma usprawiedliwić zachowanie kłamcy, lub spowodować korzystne dla niego działania oszukiwanej strony.

Więc każdy kłamca u steru władzy jest realnym zagrożeniem dla otoczenia, zwłaszcza kiedy już wcześniej został przyłapanym na preparowaniu faktów a zwłaszcza na używaniu kłamstwa w celu podburzania Pospólstwa!

Takie indywiduum nie cofnie się bowiem przed nawet skrajnie szkodliwym dla okłamywanego kłamstwem, byle tylko takie kłamstwo dało mu jakąś, zakładaną korzyść.

Niestety, wbrew wcześniejszym zapowiedziom, premier Szydło uległa szantażowi swego genseka Kaczyńskiego oraz guru Rydzyka i uczyniła Antoniego Macierewicza szefem resortu Obrony Narodowej, resortu który nie tylko odpowiada za stan obronności kraju, ale PRZEDE WSZYSTKIM wydaje miliardy złotych z ciężko zdartych podatków na zabawki dla generałów i pułkowników, osób, mimo dorosłego wieku, zwykle na poziomie emocjonalnym ucznia szkoły podstawowej.

Dla informacji, Antoni Macierewicz swoją wiedzę na temat arkanów wojskowości czerpie z harcerskiego stażu bo z wyuczonego zawodu jest ...historykiem, specjalizującym się w iberystyce, więc jeśli już ma wiedzę o wojskowości, to z czasów prekolumbijskich Ameryki Łacińskiej, więc raczej dziś mało przydatną w Europie.

Ale Antoni Macierewicz też aktywnie obalał PRL, więc za zasługi w obalaniu ma teraz pozycję „świetnej krowy”, której nikt nie ruszy, w obawie aby wie wypłynęły solidne brudy z czasów KOR, kuźni kadr dziś rządzących Rzeczpospolitą które uczyniły z niej kraj zdominowany przez wszelakie patologie i wynaturzenia.

Ale zostawmy na chwilę CV Antoniego Macierewicza, a zajmijmy się problemem, który spowodował, że Antoni Macierewicz KOLEJNY RAZ PUBLICZNIE SKŁAMAŁ, tym razem tłumacząc się z BEZPODSTAWNEGO i bezprawnego zerwania kontraktu na zakup śmigłowców typu Eurocopter EC-725 „Caracal”, jakie zamówiono w wyniku przetargu za poprzednich rządów.

Kroku który może przynieść niewyobrażalne szkody w dłuższej perspektywie czasu.

Nie trzeba być wybitnym znawcą militarnej awiacji, aby zauważyć, że eksploatowane przez Wojsko Polskie śmigłowce to nie tylko leciwe maszyny, pamiętające jeszcze czasy ZSRR i towarzysza Breżniewa, ale konstrukcje przestarzałe technicznie i technologicznie. Nic w tym dziwnego, bo zaprojektowano je jeszcze w czasach, w których nawet w USA komputery były jedynie gadżetami, a w technice wojskowej jeszcze długo były bardzo niepewnym usprawnieniem klasycznych technik, opartych na mechanice. Do tego potencjał przemysłowo-badawczy Polski nie jest w stanie wyprodukować na terenie kraju kluczowych podzespołów dla budowy polskiego śmigłowca, czego najlepszym dowodem klęska programu „Sokół”, no bo jak inaczej wytłumaczyć fakt, że na 150 wyprodukowanych maszyn, 16 uległo katastrofom, czyli statystycznie co 10 maszyna PZL W-3 „Sokół” ma wadę fabryczną, która potem przeistacza się w katastrofę!

Tak więc polscy piloci wojskowi bronili się przed „Sokołami” i powstałymi na ich bazie „Anakondami” równie mocno, jak za późnego PRL-u piloci LOT przed lotami polskimi IŁ-62. Jednak pojawiła się nadzieja, że w ramach offsetu samolotopodobnych paści F-16, jakimi z woli Chu... (WRÓĆ!!!) Wuja Sama zarażono polskie siły lotnicze, uda się zainstalować montownię jakichś bezpieczniejszych w woskowej eksploatacji od Anakond maszyn, które zastąpią zabytkowe Mi-8 i ich ulepszone wersje Mi-17 produkcji rosyjskiej, bo przecież wyadomo, ze wszystko co rosyjskie jest w Polsce złe, nawet kawior.

Dzięki podarowaniu za bezcen jankeskiemu konsorcjum Sikorski A.C. PZL Mielec i przejęciu Sikorski A.C. przez koncern Lockheed-Martin w 20015, roku mamy więc do czynienia z wręcz mafijnym dyktatem jankeskich służb specjalnych, bo koncern Lockheed-Martin ma na sumieniu kilka poważnych afer korupcyjnych, a także śmierć kilkuset pilotów, ofiar niedopracowanych konstrukcji, wpychanych za pomocą korupcji i politycznego szantażu państwom z NATO.

Najbardziej znaną aferą była sprawa wymuszenia na reaktywowanej po 2 wojnie w RFN Luftwaffe zakupu kilkuset myśliwców F-104, które uśmierciwszy w katastrofach około 150 pilotów Luftwaffe, (w tym syna ministra, który zadecydował o wyborze niesprawdzonej konstrukcji F-104), zyskały sobie ponury przydomek „producenta wdów”, lub z powodu nagminnego wbijania się podczas lotu w ziemię, „śledzia od namiotu”.

Koncern Lockheed-Martin to jeden z biznesów zasilających niejawny budżet CIA i co tu ukrywać, w swoich poczynaniach stosuje brutalną grę faul, na każdym odcinku swojego działania, bezpardonowo rugując wszelką konkurencję, nawet tę made in USA!

Jak czegoś nie może osiągnąć korupcją, (w USA legalnym narzędziem), to wysyła w bój agentów służb specjalnych, a ci, wiadomo, mają zawsze wobec opornych „argumenty nie do odrzucenia”.

Na logikę wydawało się więc, że kontrakt na dostawę nowych śmigłowców dla potrzeb Wojska Polskiego ma spółka PZL z Mielca „w kieszeni”, no bo udało się złożyć pod nadzorem inżynierów z USA dosłownie kilkanaście maszyn, które zaliczyły obligatoryjne testy specyfikacje, wymagane od seryjnie produkowanych statków powietrznych w Unii.

Wystarczyło TYLKO spełnić wymagania formalne, bo unijne Prawo wymaga, aby tak duży zakup odbył się w ramach półotwartego przetargu, a nie zakupu z tak zwanej wolnej ręki, motywowanego li tylko gospodarczym szowinizmem.

Wystarczyło tylko podać specyfikację oferowanej maszyny, czyli KONKRETNIE co taka maszyna będzie mogła, bo jak łatwo sprawdzić, maszyny S-70 występują w dwóch głównych wersjach, czyli UH-60 „Black Hawk”, przystosowany do działań lądowych i SH-60 „Seahawk”, przystosowany do operowaniu nadmorskiego, więc, zaprawdę, lepiej nie zapuszczać się lądowym „Black Hawkiem” nawet w okolice morza o czym boleśnie przekonało się komando mające za cel uwolnienie zakładników z ambasady USA w Teheranie, z rąk „strażników rewolucji”. A Bałtyk, mimo że ogromem nie powala, jednak jest morzem, więc wymaga od maszyn operujących w jego pobliżu i na nim, odporności na morskie klimaty.

Ale to nie koniec wymagań, jakie powaliły zarząd PZL przy składaniu aplikacji do przetargu na śmigłowce dla wojska, bo zarówno maszyny „Black Hawk”, jak i „Seahawk” są produkowane w wielu wersjach i nie każdą można zbudować w oparciu o potencjał montowni w Mielcu, a dokładniej to, co można poskładać w PZL Mielec pod nazwą „Black Hawk”, TO JEDYNIE WERSJA PODSTAWOWA, równie dziś zabytkowa co oferowane za 3 razy niższe ceny przez Rosjan Mi-8 i o wile gorsza co do osiągów bojowych od Mi-17!

Wystarczyło doprecyzować oferowane do przetargu wersje, i podać cenę finalną za jeden egzemplarz, ale to przerosło możliwości pionu marketingu PZL Mielec sp z o.o., a raczej spółki bez żadnej odpowiedzialności.

Niestety nie byłoby nawet komu składać w Mielcu nowsze wersje S-70, z uwagi na brak w promieniu bardzo wielu kilometrów specjalistów od montażu nowoczesnej awioniki oraz systemów uzbrojenia!

Jednym zdaniem, stając do przetargu PZL Mielec odwalił monstrualną manianę, wychodząc z mylnego założenia, że sam dźwięk słów „Black Hawk” powali komisję na kolana!

Niestety, nie powalił, a Francuzi naprawdę rzetelnie podeszli do przetargu, oferując Polakom maszyną PRZYNAJMNIEJ tak dobrą co leciwe dziś UH-60 „Black Hawk” o nazwie „Caracal”, będące dobrą alternatywą dla produktu Sikorski A.C.

Trzeba też dodać, że lansowane jako „niezniszczalne” Black Hawki mają bardzo czulą „pietę Achillesa”, która wręcz wyklucza dziś ich zastosowanie w roli transportu i wywalczenia przewagi ogniowej komand szturmowych.

Jak bowiem pokazał kazus nieudanej próby desantu w stolicy Somalii, śmigłowce UH-60 są bardzo wrażliwe na ostrzał przekładni wirnika ogonowego, a zwłaszcza na ataki z wykorzystaniem powszechnych dziś ręcznych granatników! TO JUŻ WSWZYSCY WIEDZĄ, więc widząc iż nadlatują Black Hawki, dowódca atakowanych sił momentalnie wysyła kilku żołnierzy uzbrojonych w granatniki lub wielkokalibrowe karabiny maszynowe, aby zaczaili się w pobliżu domniemanego lądowiska i kiedy śmigłowce wejdą w zasięg skutecznego ognia,, ostrzelali przekładnie śmigieł ogonowych nadlatujących maszyn. To łatwy cel, bo nawet świadom ataku pilot nie może wykonać zbyt gwałtownych manewrów, a co dopiero, kiedy nie ma w polu widzenia napastnika.

Zaprojektowany w klasycznym układzie UH-60 NIE JEST W STANIE utrzymać się w powietrzu z uszkodzonym śmigłem ogonowym, więc jeśli tylko śmigło żyroskopowe utraci moc w wyniku eksplozji granatu lub pocisku, maszyna momentalnie traci stabilność, zaczynając obracać się wokół osi wirnika głównego. Z tego też powodu siły US-Marines konsekwentnie wycofują, jako transport i wsparcie sił szturmowych, śmigłowce UH-60, zastępując te maszyny pionowzlotami V-22 „Osprey”, nie tylko pozbawionych „piety Achillesa” UH-60, ale potrafiący nawet 2 razy szybciej startować i lądować od śmigłowców o porównywalnej masie.

Czy napęd śmigła ogonowego w Caracalach ma podobną do Black Hawków wrażliwość? Nie wiadomo, bo jeszcze żadnej maszyny nie strącono z broni ręcznej krótkiego zasięgu.

Wróćmy jednak do ministra Macierewicza i kolejnego jego ordynarnego kłamstwa, tym razem w sprawie zerwania kontraktu z Airbusem.

Kiedy zawiodły wszelkie próby unieważnienia przetargu, a z powodów stricte prawnych, były to próby skazane na niepowodzenie, uderzono w tony wielce patriotyczne, albo patriotyczne jeszcze bardziej. Najczęściej grano larum, jakoby po wyborze oferty Airbusa, upadnie przyczółek Lockheeda-Martina w Mielcu i straci pracę mnóóóóstwo ludzi, konkretnie około 100 robotników i drugie tyle pasożytów, jakby od losu tego kontraktu zależała przynajmniej przyszłość Polski.

Tymczasem Francuzi zakładali wybudowanie zakładu podobnego do montowni Opla pod Gliwicami, tyle, że w okolicach Łodzi, gdzie nie powinno być problemów ze znalezieniem wysoko kwalifikowanych monterów i serwisantów, czyli stworzyć minimum 1000 miejsc pracy. Być może możliwe byłoby stworzenie na terenie Polski zalążków nowoczesnej technologii, czyli nowej jakości ponad istniejących do tej pory montowni.

Minister Macierewicz, brał udział w prokurowaniu i rozpowszechniał kłamstwa na temat przyczyn katastrofy pod Smoleńskiem. Teraz ordynarnie kłamie co do przyczyn zerwania kontraktu z Francuzami!

To nie brak offsetu był powodem zerwania kontraktu, (procedury unijne wykluczają klasyczny offset, ponad budowę zaplecza serwisowego, jako formę korupcji) ale PUBLICZNIE dana związkowcom z Solidarności obietnica zerwania kontraktu z Francuzami!

Zerwiemy kontrakt na zakup przez wojsko Caracali i damy go wam”! Nie raz padało z ust prominentnych działaczy PiS podczas przedwyborczych wieców na Podkarpaciu, a zwłaszcza w Mielcu,

więc decyzja o zerwaniu kontraktu z Airbusem była postanowioną w momencie utworzenia rządu przez Beatę Szydło!

Koszty nie mają znaczenia, nie będzie byle Francuz psuł niejasnych biznesów związkowym kacykom z Solidarności z Lockheedem! Nieprawdaż?

Konkludując, my, Polacy mamy kilka poważnych problemów z okupantami made in USA, działających w ramach przestępczej zmowy i bezpardonowo deprawujących warstwy rządzące Polską!

Pierwszy, to Microsoft.Koncern ten jest de facto monopolistą w dostarczaniu polskim urzędom i całej gospodarce oprogramowania operacyjnego Windows. Ale cóż robić, skoro bez Windowsa na przynajmniej jednym komputerze ma robić każdy przedsiębiorca rozliczający się z ZUS, bo na innym programie OBLIGATORYJNY program do rozliczania składek ZUS„Płatnik”po prostu ...nie może działać! Oczywiście legalnie. Ba, większość programów księgowych, akceptowanych przez polskie skarbówki, również wymagają zainstalowanego Windowsa! W systemie Windows są oryginalnie instalowane trojany i boty, teoretycznie mające za zadanie walczyć z komputerowym piractwem, w praktyce umożliwiające dostęp Microsoftowi i hakerom wiedzącym jak ich uzyć, do drażliwych danych o użytkowniku programu.

Drugi, to koncern Lockheed-Martin.Koncern ten jest odpowiedzialny za wiele afer korupcyjnych i to na całym świecie. To ten koncern produkował groźne dla pilotów buble F-104, a F-16 nie jest wyjątkiem, skoro we wraku tej maszyny zginęło kilku doświadczalnych pilotów podczas pokazów możliwości tej maszyny. Na razie nie zginął żaden polskich pilotów, ale też nie odbywają oni lotów na niskich pułapach, podstawowego elementu współczesnej walki nad terenami wroga. Nie mniej, sprawa awaryjności polskich F-16 musi być poważną, skoro MON kilka lat temu zakazał publikowania informacji o awaryjnych lądowaniach tych maszyn.

Teraz PZL Mielec należy do koncernu Lockheed-Martin, więc ma za sobą wsparcie nie tylko ludzi prezesa Kaczyńskiego, ale całej mafii, która wspiera sprzedaż wyrobów tego koncernu w całym zależnym od USA świecie nie przebierając w środkach.

Koncern Lockheed-Martin ma do tej pory w Polsce monopol na samoloty wielozadaniowe. Teraz szykuje się do przejęcia dostaw śmigłowców dla wojska, wykorzystując obietnice wyborcze PiS.

Na horyzoncie jest równie lukratywny przetarg na śmigłowce szturmowe i już się mówi w MON o konieczności kontynuacji współpracy z USA, jak raz mających na zbyciu przestarzałe produkty Bella AH-1 Cobra.

A PZL Mielec? Cóż S-71 to naprawdę dobre maszyny i w wersji morskiej byłyby bardzo przydatne w służbie ochrony polskiej granicy morskiej i polskiej strefy przybrzeżnej.

Od rozwiązania Układu Warszawskiego trwa bezkarny proceder kłusownictwa na polskich łowiskach, uprawiany głównie przez Duńczyków, operujących na dużych i szybkich trawlerach, które są na tyle szybkie, aby uciec przed polskimi patrolowcami na wody eksterytorialne. Problem rozwiązałoby kilka śmigłowców morskich, które byłyby w stanie przeszkodzić w ucieczce rabusiom, zanim nie przejęłyby ich kutry patrolowe.

Do tego flota ciężkich śmigłowców morskich, w warunkach Bałtyku, ma o wiele większy potencjał bojowy od flotylli lekkich okrętów.

Ale kto pod rządami druha Macierewicza i jego Misiewiczopodobnych, odważy się na serio dbać o interes Polaków, bezlitośnie sprzedawany przez pieczeniarzy rządzących Polską od 1990 roku jankeskim łapówkarzom ...(WRÓĆ!!!) skutecznych lobbystów?

Co do okazania było. Amen.

Zorro

 

Zobacz galerię zdjęć:

A oto następca śmigłowca wsparcia w akcji. V-22 Osprey, śmigłowiec i samolot w jednym. / Fot Google
A oto następca śmigłowca wsparcia w akcji. V-22 Osprey, śmigłowiec i samolot w jednym. / Fot Google UH-60 wygląda na ziemi zachęcająco, ale to już zabytek na polu walki. /Fot. Google Na ziemi również Caracal wygląda groźnie i zachęca do kupna. / Fot Google A w tym towarzystwie rosyjski MI-17 wcale nie odstaje możliwościami, tylko ceną! (Jest tańszy). / Fot Google A oto "niezniszczalny" Black Hawk, ustrzelony z granatnika, w roli trofeum w Somalii w 1993r. /Fot. Google
el.Zorro
O mnie el.Zorro

Wiem, że nic nie wiem, ale to więcej, niż wykładają na uniwersytetach.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (13)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo