Oto wizytówka masowej kultury Warszawiaków! / Fot Google
Oto wizytówka masowej kultury Warszawiaków! / Fot Google
el.Zorro el.Zorro
921
BLOG

Inwazja gatunku homo beta vulgaris varsoviensis

el.Zorro el.Zorro Społeczeństwo Obserwuj notkę 8

 

Agresywni i brutalni kibole Legii, czy Wisły,

to tylko obraz kultury społecznej Polaków!

 

W środowy wieczór, w Warszawie, najemni, gnuśni i niekompetentni partacze spod szyldu Legia Warszawa, jak raz nadający się do serialu „Usterka”, a nie do Ligi Mistrzów, zainkasowali w ramach meczu pokazowy łomot w wymiarze 6 do 0.

Jednak wcześniej swoją przewagę nad państwem Polska zamanifestowali warszawscy kibole najpierw odpalając surowo zakazane i stanowczo piętnowane przez UEFA i FIFA race, demolując potem służby porządkowe, a także z rozpędy interweniujących policmajstrów, wykrzykując naprzemiennie wulgarne wyzwiska pod adresem drużyny gości i służb porządkowych oraz przybyłych im z odsieczą policmajstrów.

Już początek meczu niczego dobrego nie wróżył!

Mający głęboko, excusez-moi, w dupie, wszelkie regulaminy, a nawet instynkt samozachowawczy, przedstawiciele tłumnie przybyłego na mecz gatunkuhomo debilis beta vulgaris varsoviensis,reklamujący się zwykle jako „nieznani sprawcy”, odpalili przed meczem race, czym popełnili przestępstwo opisane w Kodeksie karnym jako:„Stworzenie zagrożenia katastrofą”.

Bo to nie jest tak, proszę wymóżdżonych kiboli, że ktoś się na odpalanie pirotechniki w tłumie zawziął, ale jest to efekt kilku poważnych, z licznymi ofiarami, katastrof, jakie wywołano przy pomocy odpalonych w tłumie petard lub rac.

Tak więc ZANIM weźmie się do ręki petardę z zamiarem jej odpalenia,

NALEŻY zdać sobie sprawę z tego, że zawiera ona porównywalną ilość materiału kruszącego co … odłamkowy granat zaczepny!

Różnica w działaniu wynika TYLKO z tego, że w granacie ładunek spoczywa w metalowym korpusie, który w wyniku wybuchu zamienia się w chmurę odłamków, a w petardzie jest on umieszczony w kartonowej rurce, zaślepionej lekkimi przybitkami, które nie kumulują wytworzonego podczas zapłonu ciśnienia. Nie mniej ZAWSZE coś może pójść nie tak, a wówczas taka wadliwa petarda staje się ...granatem, generującym groźną dla zdrowia, a nawet życia, znajdujących się w pobliżu ludzi falę uderzeniową.

Jeszcze groźniejsze są race! Raca wprawdzie nie wybucha, ale odpalonej racy nie można ugasić!

Bo tak jest skonstruowana, aby nie dało się jej zgasić, dzięki czemu raca daje silne światło tam gdzie inne źródła zawodzą. Raca składa się z trzech składników: obok barwnika płomienia, ze zmieszanych we właściwych proporcjach, utleniacza i reduktora. Dzięki temu większość rac pali się nawet pod wodą, o deszczu nawet nie wspominając. Raca pali się nawet przysypana piaskiem i zaprawdę biada temu, kto przez nieuwagę zostanie pobrudzony materiałem płonącej racy! Umrze spalony żywcem. Jeśli spalanie racy odbiega od standardu, należy NATYCHMIAST odrzucić racę, tylko gdzie bezpiecznie odrzucić zapalona race pośród tłumu? Tak więc odpalanie rac w tłumie to jaskrawy manifest braku wyobraźni, a do tego w tłumie bardzo łatwo o utratę kontroli nad procesem spalania się racy.

To nie są jałowe dywagacje akademickie, bo w połowie latach 80 XX wieku, na stadionie jednego z trzecioligowych zespołów, doszło do koszmarnej tragedii, wywołanej przez nieumiejętne obchodzenie się z racą!

(Film był dostępny w internecie, może jest tam nadal).

W latach 80 XX wieku na stadionach w Wielkiej Brytanii, podobnie jak dziś w Polsce „rządzili i dzielili” gangi kibolów, a odpalanie rac i rzucanie petard było tam normą. Ponieważ te gangi się namiętnie ze sobą naparzały, podobnie jak na polskich stadionach, stosowano klatki dla kiboli drużyn przyjezdnych i aby nie doszło do kopii wydarzeń ze stadionu Heysel, można było do nich wejść lub z nich wyjść JEDYNIE przez drogi wiodące od zaplecza stadionu.

Niestety podczas meczu pomiędzy Bradford City, a Lincoln City, od źle obsługiwanej racy zajęła się od tyłu trybuna, odcinając tym samym drogę ucieczki przed rozwijającym się pożarem. Bilans używania oprawy pirotechnicznej okazał się porażający! 56 osób spłonęło żywcem, 265 odniosło obrażenia, z czego większość klasyfikowane jako poważne lub ciężkie.

A na stadionie było „tylko” 11 tysięcy widzów”, przy ul Łazienkowskiej stawia się minimum 2 razy więcej.

Po tej tragedii i po tragedii na Stadionie Heysel, postanowiono w Wielkiej Brytanii rozprawić się siejącymi grozę kibolami.

Co przyszło tym łatwiej, że po zadymie na Heysel UEFA wykluczyła z rozgrywek międzynarodowych WSZYSTKIE kluby angielskie!

Kara była drakońska, tym bardziej, że kluby angielskie, w przeciwieństwie do klubów polskich, w rozgrywkach intereuropejskich pucharów odnosiły znaczące sukcesy.

Co zatem wdrożono na brytyjskich i potem reszcie europejskich stadionach?

Po pierwsze stanowczo i pod rygorem drakońskich kar, zakazano używania na widowni WSZELKIEJ pirotechniki.

Jeśli delegat UEFA zauważy na trybunie odpalenie choć jednej petardy, świecy dymnej, a nie daj boże racy, drużyna której kibice takiego czyny dokonają, musi się liczyć z wysokimi karami finansowymi, a nawet walkowerem, jeśli dojdzie do przerwania meczu.

Po drugie, klatki dla agresywnych widzów zastąpiono ...widoczną linią, imiennymi kartami wstępu oraz karą zakazu stadionowego.

Zasada jest prosta i skuteczna, jeśli tylko konsekwentnie się ją stosuje. Każdy widz MUSI podczas meczu zajmować wskazane na wejściówce miejsce, jeśli nie podporządkuje się porządkowym, momentalnie wylatuje z imprezy wprost w ręce dyżurujących stróżów Prawa, którzy w kilkadziesiąt minut wymierzają stosowną do zachowania karę, od napomnienia, po kilka tygodni więzienia lub prac społecznych.

Sektor widowni od sektora boiska oddziela widoczna linia, której BEZ POWODU NIE WOLNO PRZEKRACZAĆ, zarówno widzom, jak i zawodnikom. Przekroczenie bez powodu takiej linii kosztuje, od równowartości 1`000 euro, do 10 tysięcy euro, w zależności od motywu, i obligatoryjnym zakazem stadionowym. Do tego swoje dorzuca pracujący w trybie doraźnym sąd , skazując delikwenta na noszenie obroży, która momentalnie informuje policję o złamaniu nałożonych restrykcji, co może być powodem do wymierzenia surowszej kary.

Po trzecie, zaprzestano sprzedaży wejściówek zadymiarzom.

Jeśli chętny oglądać z trybun mecz był notowany za akt chuligaństwa lub wandalizmu, W CAŁEJ Unii, może nie otrzymać wejściówki, gdyż listę zadymiarzy posiadają i kasy i dystrybutorzy. Tu decyzja zależy od woli organizatora. Ale jeśli chuligańskim ekscesom oddawał się wielokrotnie, NIKT go nie wpuści, NAWET gdyby był VIP-em.

Ale cóż, jak zauważył znajomy, od lat mieszkający w Berlinie, a teraz w Bremie, Polska, a zwłaszcza Warszawa, to Chamburk Europy, bo większość mieszkańców polskiego zaścianka, to pospolite chamy i „buraki” w jednym.

Polskie drużyny od 20 lat kołatały do bram Ligi Mistrzów, incydentalnie docierając do fazy pucharowej europejskiej 2. ligi, czyli Ligi Europejskiej.

Udało się to po wielu żenujących podejściach Legii Warszawa, ale TYLKO z tego powodu, że władze UEFA postanowiły jakoś wynagrodzić Legii zeszłoroczną, niewspółmierną do stopnia winy karę regulaminową, wynikającą z braku profesjonalizmu Zarządu klubu, a nie z wyników meczów eliminacyjnych. Z tegoż to powodu rozstawiono klub, mimo że jego ranking takiego handikapu nie uzasadniał. Do tego Legia Warszawa zdobyła mistrzowski tytuł w oparach przynajmniej, delikatnie pisząc, dziwnego sędziowania w kilku kolejkach rundy mistrzowskiej, ale tylko naiwny przedszkolak może uwierzyć w transparentność polskiego futbolu, gdzie pod szyldem niezależności PZPN trwa w najlepsze, niezależnie od składu Zarządu, niekontrolowany obrót dziesiątkami milionów złotych.

Tak więc po ograniu, czasem w żenująco nieudolny sposób, kilu drużyn z ogona europejskiego rankingu, przyszła pora na sprawdzian wartości jedynej polskiej drużyny, która ma, co do wysokości, europejski budżet i odwrotnie proporcjonalne do jego rozmiarów osiągnięcia sportowe.

Zacznijmy od bliższego poznania klubu Legia Warszawa, nie mającego nic wspólnego, poza nazwą, z dawnym WKS Warszawa i CWKS Legia Warszawa!

Do 1997 rokuklub ten był mniej, lub bardziej powiązany z Wojskiem Polskim,

obecnie, to komercyjna spółka akcyjna, nastawiona na maksymalizacje zysku, a nie na jakieś tam, panie tego, znaczące sukcesy sportowe!

Do tego, od połowy lat 70 XX wieku, mający poważnego „garba”, w postaci tak zwanej „Żylety”, zrzeszającej równie fanatycznych, co warcholskich kiboli, której początki dali zawodowi żołnierze LWP, wprawdzie odbywający służbę w stołecznym garnizonie, ale przybyli z najbardziej zapadłych wioch wschodniej Polski. (Rodowity Warszawiak programowo gardził i nadal gardzi służbą w LWP, a potem politycznie już poprawnym Wojsku Polskim).

Na „Żyletę” nie szło się po to, aby oglądać zawody, ani nawet kibicować swojej drużynie,

Na „Żyletę” wchodziło się tylko w jednym celu, aby się prostacko wyżyć!

„Żyleta” już pod koniec lat 70 była sprawnie zorganizowaną bojówką, gotową w każdej chwili stawić czoła nawet batalionowi ZOMO, czemu trudno się dziwić, skoro kierowali tą ferajną podoficerowie, a nawet chorążowie, Nadwiślańskich Jednostek Wojskowych, do których należały ZOMO organizacyjnie.

Żylety” się po prostu w PRL bano, bo nie do końca wiedziano, po której stronie opowiedziałyby się formacje ZOMO, po stronie „władzy”, czy po stronie warcholących w czasie wolnym od służby kolegów!

To prawda, że dziś Legia Warszawa, jako klub, nie ma nic wspólnego z wojskiem, ale wśród bywalców „Żylety” NADAL udziela się wielu żołnierzy i policmajstrów dowolnego autoramentu, ba nawet jawnie się ta szemrana ferajna powołuje na ...tradycje Legionów Piłsudskiego, o czym później.

KTO ZATEM RZĄDZI dziś przy ul Łazienkowskiej 3 w Warszawie?, Bo na pewno NIE pan prezes Leśnodorski.

Głównym sponsorem klubu, czyli wydawałoby się „jeleniem” topiącym dziesiątki milionów złotych w klasyce studni bez dna, są, uwaga! Zakłady Bukmacherskie FORTUNA, czyli projekt gospodarczy czerpiący poważne pożytki z tego, jakie wyniki osiąga taka Legia Warszawa! Jest też klasyką tajemnicy Poliszynela, fakt, iż WIĘKSZOŚĆ sportowców, więc i piłkarzy grających w polskiej Ekstraklasie, jest namiętnymi hazardzistami, a chyba nie wymyślono lepszego mechanizmu na niewykrywalne opłacenie kosztów „drukowania” wyników rozgrywek lub zawodów, jak ...kupony zakładów bukmacherskich! Wystawiane są na okaziciela, bez sprawdzania tożsamo sci osoby zawierającej zakład. Wystarczy wie tylko poinformować właściwe osoby o tym, że nomen/omen Fortuna im hojnie dopisała.

Odpowiedni układ wyników może dać bukmacherowi większy zysk, niż sieć hipermarketów podczas świątecznej gorączki zakupów.

A kto jeszcze dopłaca do dekowników udających piłkarzy z Legii Warszawa?! WSZYSCY DOPŁACAMY!!!

Wśród sponsorów klubu znajdujemy PGNiG Termikę. To de facto monopolista w Warszawie i Pruszkowie w dziedzinie dostarczania energii pod dowolna postacią, jeśli tylko obiekt korzysta z ciepła systemowego. To, co odpali Legii, musi zedrzeć ze swoich klientów, więc i z organów władzy w Polsce, a te na komforcie w swoich włościach nie oszczędzają. Nie muszą, bo za wszystko płaci polski podatnik, nawet jeśli na same tylko słowa treści Legia Warszawa, dostaje ataku szału.

Ale to dopiero mało znaczący wierzchołek bardzo poważanego problemu społecznego!

Jak łatwo sobie sprawdzić na oficjalnej stronie Legii Warszawa, klub bezprawnie zawłaszcza sobie tradycję Legionów Piłsudskiego!

Oto dowód:

image

Bo to, że kilku z założycieli klubu przed 1 wojną grywało sobie w futbol, a potem, gdzieś hen, na Wołyniu, w roku 1916, rozegrało sobie kilka meczów, o czym powiadomiono Komedę Legionu, aby ta umożliwia odbywanie regularnych treningów, NIE UPOWAŻNIA do zamieszczania na materiałach komercyjnych klubu Legia Warszawa symboliki Piłsudczyków, A TYM BARDZIEJ orła legionowego, noszonego na czapkach, oraz kroju Oznaki Legionowej!

Po prostu marszałek Piłsudski i jego legioniści przewracają się w grobach!

A jak się kliknie w pole „sprawdź” na stronie kubu, po tym co się przeczyta i zobaczy, nawet łysemu włosy staną dęba! To prawda, ze legioniści zabijali panującą nudę uprawianiem sportu, na przykład w obozie pod Szczypiornem dając podstawi dyscyplinie znanej dziś jako piłka ręczną a szeroko rozumiana kulturę fizyczną sam marszałek Piłsudski uważał za coś tak ważnego dla wojska i obronności kraju, że swój marszałkowski żołd w całości przeznaczał na potrzeby powołanej przez siebie AWF,

jednak jego wojsko jedynie sport czynnie uprawiało, a nie zajmowało się wzniecaniem burd na stadionach i ulicach!

Tak dla przypomnienia, W 1935 roku Legia ledwo utrzymała się w I lidze, by w w następnym sezonie, pewnie w wyniku bogato obchodzonego jubla 20.lecia drużyny, po przegraniu większości meczów, spaść do niższej klasy rozgrywek. Wobec uznanego za niegodny Polskiego Żołnierza poziomu drużyny, która nie potrafiła wrócić do I ligi, w 1938 roku ROZWIĄZANO sekcję piekarską, którą reaktywowano w 1945 roku.

Ciekawe co na to ordynarne zawłaszczenie idei Legionów walczących o restytucję Polski mają do powiedzenia stowarzyszenia kombatanckie i IPN? Dziś nie żyje już żaden legionista, który za pomocą lagi wytłumaczyłby przywódcom bandy chuliganów, że uczestnictwo w aktach stadionowego chuligaństwa i warcholstwa, to nie to samo, co walka o niepodległa Polskę!

Wróćmy jednak do konsekwencji jakie nieuchronnie spadną na Legię po zadymie podczas meczu z Borussią.

Legia jest niepoprawnym recydywistą, jeśli chodzi o wywoływanie meczowych i około meczowych burd. Już raz, w 2007 roku, po, oczywiście wielce patriotycznych, burdach wznieconych przez warszawskich kiboli na ulicach Wilna i po zdewastowaniu tamtejszego stadionu przy okazji przegrywanego meczu, klub został WYKLUCZONY z następnego udziału w europejskich pucharach.

Teraz sankcje mogą pójść znacznie dalej, bo TYLKO od interesów pozostałych drużyn grających w grupie Legii zależy czy Legia zostanie już teraz wyrzucona z rozgrywek, bo relegacja z grupy klasycznego „kelnera”, czyli dostarczyciela punktów i bramek, mocno komplikuje walkę w grupie o awans do strefy pucharowej. Walkower ma wymiar 3:0, a Borussia wygrała 6:0, więc byłaby stratna na takim rozwiązaniu.

Reasumując, w przypadku kazusu Legii Warszawa NIE TYLKO PZPN i Warszawa, mają problem, bo kibole Legii stają się powoli problemem ogólnopolskim, gdyż na przykładzie ich bezkarności zaczynają coraz odważniej podnosić głowy również inne gangi kibolskie!

Jeśli tego problemu nie zgasi się w zarodku, wkrótce może dość pomiędzy komandami kiboli do masowych, regularnych walk na ulicach, w których zacznie się używać coraz cięższego „sprzętu”.

Tymczasem, zamiast zneutralizować kibolskie komanda, polscy politykierzy, zwłaszcza z prawicowych kanap, potajemnie sprzyjają rozwojowi tej, bardzo groźnej, subkultury, widząc w niej siłę, którą łatwo można wyprowadzić na ulice, na przykład pod szyldem „patriotycznych” marszy, takich jak te z okazji 11 listopada.

CO ZATRWAŻAJĄCE, członkami kibolskich bractw, w tym i „Żylety”, nie jest żaden tam margines społeczny, ale osoby klasyfikowane jako „klasa średnia społeczeństwa”. To osoby wykształcone, często z naukowymi tytułami, zbratane z politycznym postsolidarnościowym układem władzy, który ich chroni i broni przed odpowiedzialnością karną za popełniane hurtem wykroczenia lub przestępstwa.

UEFA jednak nie będzie tolerować warcholstwa i rozboju na meczach polskich drużyn. Po środowym meczu jest coraz bliżej zaordynowania polskim drużynom „angielskiej lewatywy”, która nader skutecznie przepędziła chuliganów J.K.M. Elżbiety II z brytyjskich stadionów.

Co do okazania było. Amen.

Zorro

Zobacz galerię zdjęć:

Nikt też nie wmówi  delegatom UEFA, tego że komando kiboli z "Żylety" nie ma wsparcia od władz klubu! / Fot Google
Nikt też nie wmówi  delegatom UEFA, tego że komando kiboli z "Żylety" nie ma wsparcia od władz klubu! / Fot Google A taka oprawa meczu to przepis na drakońskie kary ze strony UEFA. / Mat Google UPS! Wyciągnęła się nam nie ta flaga! Ciekawe co na tę profanację swej bandery weterani Kriegsmarine? / Fot. Google Bo wśród "nieznanych sprawców", jest wiele, zbyt wiele, znanych twarzy, których być tam nie powinno!/ Fot. Google.
el.Zorro
O mnie el.Zorro

Wiem, że nic nie wiem, ale to więcej, niż wykładają na uniwersytetach.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (8)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo