Analizując następstwa ataku na wieże WTC,
lepszego prezentu nie można było zrobić tajniakom.
Ledwo opady szczątki po uderzeniu samolotu w drugą wieżę WTC, komentatorzy co do jednego byli zgodni:
„Świat po 11 września 2001 roku będzie zupełnie innym, niż przed tą datą”!
Niestety, nie pomylili się, ten akt terroru, uważany przez sporą grupę ludzi obeznanych z arkanami budownictwa, za perfekcyjne wyburzenie kłopotliwego kompleksu pełnego azbestu dokonane na koszt ubezpieczyciela, niestety, ze sporą liczba przypadkowych ofiar, trwale zmienił Świat, uważany za demokratyczny w klasykę bantustanu terroryzowanego przez ...służby specjalne. walczące z terroryzmem.
Pierwszym pokłosiem tego eventu było przyznanie ekstra 50 miliardów ówczesnych dolarów służbom specjalnym na szeroko rozumianą walkę z terroryzmem.
Uwzględniając inflację, to równowartość około 70 miliardów dolarów, wedle aktualnego kursu, czyli bardziej niż sporo, zważywszy iż wróg nie dysponował ciężkim uzbrojeniem, tylko sprytem i nienawiścią do wszystkiego co zachodnie, a zwłaszcza do USA i Izraela.
Drugim zapowiedź wojny z reżimem Talibanu w Afganistanie, mimo że Talibowie NIE MIELI NIC WSPÓLNEGO z atakami na kompleks WTC, jedynie bardzo ich serca rozradował widok upokorzonych USA, i wręcz „ganiających w piętkę” wasali jankeskiego neoimperializmu.
Na trzeci, chyba najbardziej toksyczny owoc ataku na WTC trzeba było nieco poczekać, no bo nie od razu można skonsumować przynajmniej 50 miliardów dolarów zasilających rok w rok kasę tajniactwa made in USA i ich popychadeł w takich krajach jak Polska.
Nawet gdyby każdemu agentowi CIA dać dostęp do takich zabawek jak ma na filmach James Bond, zostałoby mnóstwo kasy, którą, motyla noga, na coś trzeba wydać.
Ale że dowolnego zaciągu i autoramentu „tajniak potrafi”, tylko trzeba mu dać nieco czasu, tak i pojawiły się projekty, które nie tylko skonsumowały nader hojną subwencję od prezydenta Busha juniora, ale wołają o jeszcze i to „jeszcze”, jak najbardziej otrzymują.
Ale NIC ZA DARMO! Ceną jaką mieszkańcy Zachodu płacą za rozrzutność prezydenta Busha juniora, jest postępująca, totalna inwigilacja!
Zadzwonisz do kochani lub kochanka, służby o tym wiedzą i jak tylko ktoś zechce, zrobi z tego użytek, ba, jak tylko zechce pozna nie tylko treść Twojej rozmowy, ale i upodobania.
Wyślesz SMS-a lub maila, jeszcze gorzej, smętni ludzie czuwają i zapisują! Jak zajdzie ich zdaniem potrzeba, ujawnią komu trzeba, olewając prawo do tajemnicy korespondencji.
Ale to nie wszystko!
Umówiłeś się na randkę? Błąd! Dziś nawet w okolicach wychodków są kamery monitoringu! Sygnał z monitoringu jest transmitowany do cantali za pomocą sieci internetowej, czyli trafia również do służb wiadomych, gdzie nikt się nie obija tylko wszystko śledzą i rejestrują, a nuż się przyda.
Doszło nawet do tego, że podsłuchuje się telefony prywatne najważniejszych polityków, w tym przywódców Niemiec, Francji czy Wielkiej Brytanii.
A co wyszło na jaw przy okazji rejterady pana Snowdena, któren widząc skale bezprawnej ingerencji służb specjalnych made in USA w żucie obywateli, uchylił rąbka tajemnicy na temat tego, czym zajmują się tajniacy pod szyldem walki z terroryzmem.
Ale to nie wszystko!
Przeżarty wyczynowym alkoholizmem rozumek prezydenta Busha juniora przekonano, że warto przywrócić zgodę na stosowanie tortur wobec zatrzymanych z podejrzenia o terroryzm, a także bezterminowo więzić takie osoby bez wyroku.
Zgoda na stosowanie wobec domniemanych terrorystów tortur nazwano eufemistycznie:„zgodą na stosowanie wzmocnionych technik przesłuchań” i trzeba tu podnieść daleko idący humanitaryzm prezydenta Busha juniora, który stanowczo zabronił stosowania krwawych tortur, zezwalając jedynie na „łagodne” podtapiania, czy masaże za pomocą impulsów elektrycznych. Po prostu przesłuchiwany po przesłuchaniu miał wygadać estetycznie, aby jego mokre włosy można było wytłumaczyć skorzystaniem z dobrodziejstwa łaźni.
Zatem jeśli masz pecha, możesz zostać porwany i przesłuchany „za pomocą wzmocnionych technik” i latami przetrzymywany w tajnym więzieniu, bez jakiejkolwiek kontroli sądów!
I wcale nie musisz być dżudystą, ani nawet sympatykiem wojującego islamu! Jeden taki pechowiec skutecznie domaga się od Polski odszkodowania i zadośćuczynienia za tego typu działania podjęte wobec jego osoby.
W tym miejscu należy podnieść, że tortury zostały definitywnie zdyskredytowane jako skuteczna linia perswazji wobec przesłuchiwanego już w latach 30 XX wieku!
Rzecz w tym, że osoba torturowana popada w rodzaj transu, w którym jest skłonna potwierdzić każdą sugestię torturującej go osoby, byle tylko przestano mu zadawać ból. Tak więc zeznania złożone w trakcie tortur są najczęściej bezwartościowe, a mimo tego prezydent Bush zgodził się na przywrócenie średniowiecznych metod śledczych!
To prawda, że tortury stosowano lagenie w ZSRR oraz w III Rzeszy oraz w Wietnamie, ale z zupełnie innych powodów, niż w celu wydobycia prawdziwych informacji
W ZSRR zwykle za pomocą tortur zmuszano więźniów do przyznania się do sfabrykowanych dowodów, bo zakres ich winy ustalano zwykle na partyjnych konwentyklach. W III Rzeszy tortury pełniły rolę straszaka, pozwalającego utrzymać w ryzach społeczeństwo, zaś wobec osób posiadających ważne, kluczowe informacje, stosowano meskalinę lub skopolaminę, zwane też serum prawdy. Podczas wojny w Wietnamie stosowano wyrafinowane tortury wobec jankeskich jeńców, ale znowu, miały one na celu złamanie morale jeńca i zamszenie go do upokarzających USA występów w telewizji, w trakcie których kajał się za popełniane nagminnie przez żołnierzy USA zbrodnie wojenne na wietnamskich cywilach.
Ich stosowanie wobec gotowych na męczeńską śmierć talibów i dżihadystów nie miało żadnego sensu, zwłaszcza, że w ramach walki z ZSRR o kontrolę nad Afganistanem, agenci CIA przeszkolili dżihadystów w technikach pozwalających oszukiwać stosujących tortury śledczych.
Z jednej strony zamachy z 11 września 2001 roku uzmysłowiły analitykom z Pentagonu i NATO skalę bezbronności USA oraz większości krajów zachodnich wobec skoordynowanego ataku desperatów, gotowych za wszelką cenę siać terror, nawet kosztem własnego życia. Do tej pory porywanie samolotów traktowano jako element wojny propagandowej, a terroryści co najwyżej uciekali się do pokazowego zamordowania wyselekcjonowanego zakładnika, jeśli ich żądania ostentacyjnie lekceważono.
Ale z drugiej strony uruchomiły niekontrolowane samonapędzające się mechanizmy totalnej inwigilacji społeczeństwa!
Zupełnie nieefektywnych w walce z wojującymi islamistami oraz z Al-Kaidą!
Obwołanego liderem Al-Kaidy Osamę ibn Ladena tropiono na afgańskich odludziach ponad 10 lat, podczas kiedy zblazowany saudyjski arystokrata spokojnie sobie rezydował w ...Pakistanie i to wręcz pod czujnym okiem służb specjalnych, zarówno pakistańskich, jak i agentów CIA. Jak się bowiem okazało, tropiony przez brygadę komandosów Osama ibn Laden spokojnie sobie mieszkał w ...dzielnicy prominentów, sąsiadując z ważnymi urzędnikami państwowymi Pakistanu, a podróżował do Afganistanu głównie jego ...telefon satelitarny, mylnie utożsamiany przez system inwigilacyjny z jego nominalnym właścicielem. Sam Osama ibn Laden raczej nie przeżyłby egzystencji w surowych warunkach afgańskiego stepu i niedostępnych gór, z racji poważnej choroby nerek i konieczności przeprowadzania częstych dializ. W CIA doskonale wiedziano o przypadłości Osamy ibn Ladena, (przecież już jako terrorysta nr 1 potajemnie leczył się na nerki w wojskowej klinice USA), ale uznano, że metoda na „ustawiczne gonienie królika” lepiej będzie motywowała komandosów do trudnej walki z talibami.
Kończąc wątek Osamy ibn Ladena, to trzeba zauważyć, że został on wydany siepaczom prezydenta Obamy przez chcących zająć jego miejsce liderów Al-Kaidy, dla których Osama ibn Laden był już zbyt zramolałym liderem, hamującym rozwój międzynarodówki terrorystycznej.
Konkludując,po 11 września 2001 roku, mimo, że podjęto nadzwyczajne i często kontrowersyjne działania wymierzone w międzynarodówkę terrorystyczną,
NIE TYLKO nie udało się USA powstrzymać ekspansji wojującego islamu oraz zapobiec kolejnym aktom terroru
ALE WRĘCZ UŁATWIONO, oczywiście w imię „walki o demokrację i Prawa Człowieka” ekspansję na ogromne, do tej pory stabilne obszary!
Tak zwana „Arabska wiosna” pokazała jak wielkimi „pożytecznymi idiotami” są stratedzy moderujący decyzjami administracji rządzących w USA,
skoro jeszcze do tej pory USA czynnie wspierają rebeliantów w Syrii, którzy „rebeliantami walczącymi z nieludzkim reżimem Asada” są tylko do momentu ich uzbrojenia w nowoczesna broń i przeszkolenia przez agentów CIA. Zaś kiedy tylko znajdą się na terenach przez siebie kontrolowanych, MOMENTALNIE, sprzedają otrzymana od USA broń, sami często zasilając szeregi dżihadystów al Bahdadiego!
Nie tak dawno administracja Obamy musiała z bólem przyznać, że na 100 wyszkolonych i wyekwipowanych full wypas antyasadowskich rebeliantów, 95 zasiliło szeregi bojowników Kalifatu ISIS, a los 5 nie jest znany!!!
Na przykład, Al-Kaida utraciła pola naftowe wokół Mosulu, momentalnie przejęła kontrolę nad równie wydajnymi złożami w Libii, gdzie aktualnie obszar ogarniętego rewolucyjną anarchią kraju, kontrolują mniej lub bardziej radykali z wzięci wrogowie USA.
W Pakistanie i Afganistanie znowu rządzą talibowie lub sympatyzujący z talibami politycy, więc władze okupacyjne pod kierownictwem USA szukają porozumienia z tak zwanymi „umiarkowanymi talibami”.
Równica pomiędzy talibem, a „talibem umiarkowanym” sprowadza się w praktyce do tego, że „talib umiarkowany” atakuje konwoje tylko wówczas, kiedy nie otrzyma autorytatywnie narzuconego haraczu, co w afgańskich realiach ma wymiar 100$ od każdego pojazdu w konwoju. Mało tego, taki „talib umiarkowany” nawet będzie bronił przez talibem lub lokalnym watażką ten konwój, którego przejazd opłacono wedle ustanowionej taksy.
Na koniec cymesik! Około 1/3 osób poturbowanych i to niekiedy ostro, przez funkcjonariuszy made in USA walczących z terroryzmem, NIGDY nie miało niczego wspólnego z terrorem i terrorystami!
Z drugiej strony są niezbite dowody na to, że te same agendy, które tak bezceremonialnie „z buciorami” wkroczyły po 11 września 2001 roku w życie prywatne obywateli, nie zareagowały, mimo strzeżeń, przed zamachami w: Bostonie, Londynie, Madrycie, Paryżu, Nicei, Brukseli, mimo, że sprawcy tych aktów terroru wcale nie kryli się ze swymi zamiarami na tak zwanych portalach społecznościowych! Mało tego nie zareagowano na sygnały wysyłane w świat przez sprawców krwawych jatek w szkołach!
Ale cóż, gdyby całkowicie zlikwidowano zagrożenie atakami terroru, stracono by setki miliardów dolarów płaconych na często pozorowaną walkę z terrorem i terroryzmem, więc, motyla noga, co jakiś czas, jakiś atak terrorystom MUSI się udać, nieprawdaż?
Co do okazania było. Amen.
Zorro
Inne tematy w dziale Polityka