Oto człowiek, który dopisał zabitych w wypadku komunikacyjnym do listy poległych w boju Powstańców Warszawskich. / Fot Google
Oto człowiek, który dopisał zabitych w wypadku komunikacyjnym do listy poległych w boju Powstańców Warszawskich. / Fot Google
el.Zorro el.Zorro
366
BLOG

W 72 rocznicę, o powstańczym Apelu Propagandowym

el.Zorro el.Zorro Społeczeństwo Obserwuj notkę 4

 

Powstańcy Warszawscy przegrali powstanie zbrojnie;

przegrali politycznie, bo świat o Powstaniu zapomniał.

72 lata później przegrali moralnie, za sprawą Macierewicza.

 

Trudno doszukać się w annałach równie tragicznego projektu, niż Powstanie Warszawskie z 1944 roku!

Bo choć natrafić tam można na tak desperackie akty zbrojnego buntu przeciwko ciemiężcom, jak Powstanie w Warszawskim Getcie, które wzniecono tylko w tym celu, aby grupa polskich Żydów mogła umrzeć godnie, czyli z bronią w ręku, broniąc się przed poniżającą zagładą w obozach śmierci, to

TYLKO Powstanie Warszawskie wzniecono w celu stricte propagandowym, aby zamanifestować obecność środowiska, które na własne życzenie zostało wybaczone ze stanowienia o losach powojennej Polski.

A przecież znane powiedzenie ostrzega:„Kiedy rozum śpi, budzą się demony”.

Zaś kiedy Zorro słyszy o pragnieniu zemsty Warszawiaków na okrutnym okupancie hitlerowskim, przychodzi mu na myśl jego własna sentencja:

Zemsta jest rozkoszą tylko dla nieśmiertelnych bogów! Dla śmiertelnych chęć zemsty jest zwykle powodem poważnych kłopotów”.

Podburzyć Pospólstwo do walki z powszechnie znienawidzonym ciemiężcą jestbardzo łatwo, bo jeśli tylko ktoś nie gustuje w masochizmie, bardzo źle znosi wszelkie formy dyskryminacji, a tym bardziej planowej eksterminacji, jaka miała bezdyskusyjnie miejsce w czasie okupacji wobec ludności Warszawy.

Eksterminacja Warszawy i Warszawiaków była działaniami planowymi i zaordynowanymi na osobiste polecenie samego gubernatora Generalnego Gubernatorstwa, dra Hansa Franka. To gubernator Frank postanowił, iż Warszawa utraci swoje znaczenie jako wiodące miasto w okupowanej Polsce i ma zostać metodami administracyjnymi sprowadzona do roli prowincjonalnego ośrodka władzy okupacyjnej. Zabronił więc odbudowywania nie tylko zniszczeń wywołanych Kampanią Wrześniową, ale dokonywać remontów kapitalnych we wszystkich budynkach, które nie należały do Niemców, lub osoby za Niemców uznane. Zalecił też terroryzowanie mieszkańców tak zwanymi łapankami, zaś wszelkie przypadki niesubordynacji wobec woli okupanta drakońsko karać.

Gubernator Frank zakładał, że w ciągu JEDNEGO pokolenia Warszawa z półtora milionowej metropolii stoczy się do około 50. tysięcznej prowincjonalnej pipidówy, z czego 1/3 mieszkańców mieli stanowić funkcjonariusze lokalnych władz okupacyjnych III Rzeszy, bo stolicą G.G ustanowił dr Frank Kraków, licząc na pro austriackie sentymenty dość sporego odsetka Krakauerów, a zwłaszcza Górali. W końcu Goralevfolk nieźle prosperował przez okres okupacji, nieprawdaż?

W Krakowie za okupacji żyło się w miarę spokojnie, ale w Warszawie codzienne życie Polaka przypominało grę w ruską ruletkę, bo łapanki urządzano praktycznie codziennie, a jak zatrzymany pechowiec nie dysponował odpowiednim majątkiem, aby się wykupić, lądował w obozie koncentracyjnym, co jeszcze dawało jakieś szanse przeżycia, albo zasilał grono zakładników, których tracono setkami w ramach odpowiedzialności zbiorowej za wszelkie przestępstwa.

Gubernator Frank nawet powiedział publicznie, że: „ … gdyby miano drukować obwieszczenia z listami wszystkich straconych polskich zakładników, zabrakłoby wkrótce lasów na papier dla potrzeb tychże obwieszczeń”.

Do tego w Warszawie funkcjonowały struktury Państwa Podziemnego, oraz wysocy rangą plenipotenci Rządu Londyńskiego, a także Kwatera Główna AK, prowadząca bardzo intensywną rekrutację młodzieży szkolnej i akademickiej dla potrzeb tworzenia zrębów przyszłej niepodległej Polski.

Tak więc wywołanie antyniemieckiego powstania w Warszawie nie było żadnym problemem, ale problemem było to, że takiego powstania, TYM BARDZIEJ ZWYCIĘSKIEGO, nie życzyli sobie WSZYSCY przywódcy Wielkiej Trójki, czyli Stalin, Roosevelt i Churchill, nie chcąc powtarzać błędu z 1918 roku,

kiedy to pozwolono skapitulować Kaiserowskiej Armii, nawet nie próbując unicestwić środowiska, które tę armię wysłało na fronty 1 wojny światowej, czyli prusackiego imperializmu, który bardzo szybko odrodził się pod sztandarami nazizmu.

Wielka Trójka doskonale rozumiała dziejową konieczność pokazowego upokorzenia Niemców, z zajęciem Berlina i wieloletnią okupacją Niemiec włącznie, dla którego to działania alternatywą byłoby szybkie odrodzenie się imperialnych ambicji Niemiec, pod dowolnym sztandarem, głoszącym idee wyższości Niemców nad otaczającymi ich narodami.

Tak więc Powstanie Warszawskie zostało skazane przez sojuszników Polski na upadek ZANIM w ogóle zaczęto się do niego sposobić, a wrodzony upór graniczący z warcholstwem nie pozwolił liderom AK tego faktu przyjąć do wiadomości, a nakazał zignorowanie wyraźnych rozkazów płynących z Londynu, gdzie chyba już powoli zaczęto sobie zdawać sobie sprawę z tego „co się święci” w sprawie powojennej Polski.

Powstańcy przegrali też politycznie, bo świat o nich zapomniał, powszechnie utożsamiając Powstanie Warszawskie z Powstaniem w Warszawskim Getcie.

Doszło do sytuacji w której przybywający w czasach PRL z oficjalnymi wizytami przywódcy państw zachodnich składali wieńce pod Pomnikiem Powstańców Getta, ignorując zupełnie Pomnik Bohaterów Warszawy, czyli Warszawską Nike, poświęcony SOLIDARNIE WSZYSTKIM często bezimiennym Warszawiakom, którzy nie oglądając się na polityczne poglądy, solidarnie, zaczynając od przedwojennej elity, po siemraną ferajnę, najpierw heroicznie bronili swoje ukochane miasto przed zagonami Wermachtu, potem stawiali opór czynni i bierny okupantowi, nie szczędząc mu przy okazji szyderstw, by na koniec wspólnie przelać krew w Powstaniu Warszawskim, często, jak to opisują słowa znanej piosenki harcerskiego Batalionu Parasol, walcząc za pomocą pistoletów VIS i koktajli Mołotowa z czołgami typu Pantera lub Tygrys. Taki, powszechny stan ignorancji niezmiernie bawił komuszych propagandzistów w czasach PRL, którzy wprost mówili ocalałym z pogromu powstańcom:

Popatrzcie tylko, ponoć my jesteśmy waszymi wrogami, oni waszymi sojusznikami. Ale JEDYNIE MY doceniliśmy wasz wysiłek w walce z okupantem! Ci, za których interesy przelewaliście swoją krew w czasie Powstania, nawet nie złożyli wiązanki kwiatów przed pomnikiem waszemu męstwu i oddaniu poświęconemu”.

Sytuacja nieco się poprawiła dopiero po publikacji książki Normana Daviesa, na tyle, że Zachód zaczął dostrzegać różnicę pomiędzy Powstaniem Warszawskim, a Powstaniem w Getcie, ale nadal nikt z oficjeli nie składa, nawet cichcem, wieńców pod pomnikiem bohaterów Warszawy poświęconemu!

Podczas Powstania Warszawskiego polityczne poglądy powstańców zeszły na margines, a ich miejsce zajęło bojowe współzawodnictwo mierzone męstwem i poświęceniem w walce. Straty w batalionach wystawionych przez ugrupowania lewicowe były równie wysokie, o ile nawet nie wyższe co w batalionów AK, a po kapitulacji Powstania z uwagi na wynegocjowany status jeńców dla żołnierzy AK, wszyscy idący do niewoli powstańcy zostali zgłoszeni jako żołnierze AK, co chroniło przed drakońskimi karami ze strony okupanta.

Ale prawda o solidarnej walce Warszawiaków z niemieckim okupantem jest dziś politycznie nieoprawna!

Dziś liczy się tylko to, jak można propagandowo wykorzystać dla politycznych korzyści męstwo Powstańców i ich hekatombę złożoną Polsce ze swojego młodego życia, a celuje w tym środowisko, które ponoć jeno dobro Rzeczpospolitej, a nie własną prywatę ma na uwadze.

Jest bezdyskusyjna prawdą, że będąc prezydentem Warszawy, Lech Kaczyński, do spółki z bratem Jarosławem, bardzo zaangażował się w utworzenie Muzeum Powstania Warszawskiego. To dzięki jego stanowczej postawie znaleziono pieniądze na realizację tego, ślimaczącego się latami projektu, nie tylko upamiętniającego sam zryw powstańczy, co przede wszystkim heroizm, z jakim Powstańcy toczyli swój nierówny bój i jak wielkim barbarzyństwem wykazali się ponoć „cywilizowani i kulturalni” Niemcy, którzy swoje frustracje nabyte w walce z powstańcami, odreagowywali na bezbronnej ludności cywilnej oraz na warszawskich budynkach.

Jednak nie robił tego bezinteresownie!

Jarosław Kaczyński od zarania liderowaniu PiS głosi tezę o konieczności prowadzenia aktywnej polityki historycznej, która sprowadza się w wydaniu jego oraz jego hunwejbinów do ordynarnego przeinaczania udokumentowanej prawdy historycznej i lansowania często pospolitych zbrodniarzy wojennych, takich jak przykładowo podhalańskiego zbója „Ognia” Kurasia, (który nie tylko kolaborował ze wszystkimi możliwymi stronami konfliktu, ale wręcz trudnił się rozbojem, brutalnie mordując tych, którzy się zbyt entuzjastycznie jego rozbojowi nie oddawali i miał zasądzone wyroki śmierci za wojenne zbrodnie zarówno od hitlerowców, jak i od obu, czyli prolondyńskich oraz prosowieckich władz polskich), na Hektorów Rzeczpospolitej. To Jarosław Kaczyński do spółki z prezydentem Kaczyńskim, zadbali o „kręgosłup ideologiczny” IPN, w efekcie których to, planowych i metodycznych działań, licząca raptem w kilkuset renegatów, pod koniec wojny jawnie kolaborująca z hitlerowskim okupantem i mordująca w ramach walki z bolszewikami często przypadkowych robotników, grupa nazwana eufemistycznie „żołnierzami wyklętymi”, dziś zaczyna być postrzegana przez stroniącą od rzetelnej „młodzież patriotyczną” i innych „prawdziwych Polaków”, za JEDYNĄ grupę wyzwolicieli Polski spod okupacji i wręcz zaczyna być utożsamiana z AK, z którą często zbrojnie walczyła.

Tak więc, zdaniem Zorra, to Jarosław Kaczyński, rękami swojego oddanego hunwejbina, głównego arcykapłana obowiązującego jako dogmat w PiS wyznania smoleńskiego, dziś szefa MON, czyli Antoniego Macierewicza, wymierzył soczystą zniewagę ostatnim żyjącym weteranom Powstania, nakazując wśród wzywanych Apelem Poległych poległych w boju powstańców, wywołać nazwisko prezydenta Lecha Kaczyńskiego i kilku jego przybocznych, którzy owszem polegli, ale nie na polu chwały, tylko na polu bezmyślnej brawury. Kiedy napotkał opór ze strony weteranów, odebrał im Apel Poległych, zastępując tę tradycyjną uroczystość wojskową kaczomyślną, propagandową szopką. Byle tylko jakoś dowiązać religię smoleńską do uroczystości państwowej!

Jedynym pocieszeniem dla ocalałych z pogromu weteranów Powstania Warszawskiego, jest to, że w Anno Domini 2016, żyje ich już tylko garstka, często nawet nie kontaktując aktualnych realiów z powodu postępującego uwiądu starczego, więc arogancja i brak szacunku, objawiający się instrumentalnym traktowaniem weteranów dla politycznych korzyści państwa, ale tylko w rozumieniu jako państwa Kaczyńskich, przeszła bez należnego jej echa i tsunami oburzenia, na kacze zawłaszczanie sobie nawet historii Polski

Zdaniem Zorra, skrajnym obrzydzeniem musi napawać wszystkich prawych Polaków próba zgnojenia osoby prezesa Związku Powstańców Warszawskich, gen Zbigniewa Ścibora-Rylskiego, przez hunwejbinów z IPN, imputujących weteranowi kolaborację z bezpieką.

Z tego, co Zorru wiadomo, weteran Ścibor-Rylski popełnił aż dwie zbrodnie, uznane za Jarosława Kaczyńskiego za niemożliwe do przebaczenia.

PO PIERWSZE, i chyba najgorsze, gen Ścibor-Rylski aktywnie wspierał w wyborach prezydenckich kandydaturę Bronisława Komorowskiego, co w kręgach zapiekłego kaczyzmu jest chyba najgorszą zbrodnią.

PO DRUGIE , rzeczony nie dołączył do renegatów kontestujących nowe porządki polityczne w PRL, meldując swojemu dowódcy zmianę otoczenia i zakończenie z dniem 7 maja 1945 roku działań konspiracyjnych i przejście definitywnie do cywila. Co ciekawe, ominęły go jakiekolwiek szykany, co hunwejbinom z IPN wydało się podejrzane i teraz próbuje kamieniować leciwego weterana tylko za to, że ten zrozumiał tę „oczywistą oczywistość”, że bawienie się w wojnę po jej zakończeniu, a tym bardziej stawianie czynnego każdej władzy musi mieć opłakane skutki.

Oczywiście ktoś taki, jak weteran kampanii wrześniowej, walczący w S.G.O. „Polesie”, oficer 27 Wołyńskiej D.P. AK, który przeszedł jej cały szlak bojowy z Wołynia do Warszawy, powstaniec warszawski w potwierdzonym rozkazem stopniu majora, MUSIAŁ być w kręgu zainteresowań służb bezpieczeństwa PRL i do tego NIE MOGŁ sobie pozwolić na luksus zbycia milczeniem „smętnych jegomości”. Alternatywą było aresztowane i tortury w katowniach MBP, na tyle skuteczne, że każdy poddany ich działaniu przyznawał się do wszystkiego, czego sobie życzyli śledczy, nierzadko inkasując karę śmierci, zwykle zamienianą potem na długoletnie więzienia.

Ówczesny major Ścibor-Rylski lojalnie poinformował swoich przełożonych i towarzyszy o tym, że ZOSTAŁ ZMUSZONY do kontaktów z bezpieką, jak zapewne poinformował „utrwalaczy” o tym, że poinformował swoich towarzyszy o werbunku. W efekcie stał się pośrednikiem przekazującym drugiej stronie te informacje, które chciano przekazać. Przy okazji kilku towarzyszy uchronił od prześladowań.

Taka postawa może nie była szczytem heroizmu, ale umożliwiła pewnej grupie weteranów z AK, która nie podzielała opinii o konieczności kontynuowania beznadziejnej walki z nowymi władzami PRL, w miarę spokojnie przetrwać okres bierutowskiego terroru i spokojnie dożyć swoich dni w PRL, korzystając nawet z przywilejów przynależnym kombatantom. Chyba im się to należało, nieprawdaż proszę hunwejbinów z IPN?

Cóż, Powstanie Warszawskie wybuchło i ogarnęło większość terenów lewobrzeżnej Warszawy nie z tego powodu, że tak rozkazał był żołnierzom AK gen Bór-Komorowski, ale z tego powodu, że warszawiacy mieli dość polityki eksterminacji, jaką wobec nich prowadził gubernator Frank, poprzez swoich okrutnych, pokroju SS-brigadefuhrera Kutschery siepaczy.

Do tego powstańcy walczyli w nim przeciwko hitlerowskim okupantom, a nie przeciwko nadchodzącym ze wschodu czerwonoarmistom, jak to się dziś próbuje wmawiać zdezorientowanym propagandowym jazgotem Polakom!

Choć to się może Antoniemu Macierewiczowi nie mieścić w zaślepionym rusofobią rozumku, w powstańczej Warszawie późnym latem 1944 roku, Armia Czerwona, wraz z walczącą na odcinku warszawskim 1. D LWP im Tadeusza Kościuszki, była najbardziej oczekiwanym przybyszem, skoro okazało się, że Rząd Londyński i zachodni „sojusznicy” mają Powstańcom do zaoferowania jedynie słowa otuchy i symboliczne zrzuty, które z powodu braku łączności, zwykle trafiały w ręce pacyfikujących Powstanie zakapiorów, ku rozpaczy powstańców.

Apel Poległych to nie pole dla propagandowych harców proszę waszej zawistności Jarosławie Kaczyński, a to co tego roku zrobił Wasz oddany hunwejbin Macierewicz, to nic innego jak manifest Waszego wyobcowania oraz braku elementarnej kultury osobistej, której należało by się spodziewać po doktorze Prawa, nawet zdobytego dzięki protekcji brata w czasach PRL.

Zorro informuje kaczomyślną ferajnę, że Apel Poległych to uroczystość zarezerwowana WYŁACZNIE dla weteranów wojennych, w czasie której wzywa się do symbolicznego stawienia się poległych w boju towarzyszy broni, a przed zbrodniczymi poczynaniami Wermachtu i SS, wzywano nawet poległych przeciwników, jako wyraz szacunku dla ich ofiary z życia.

Apel Poległych ma za zadanie, jak sama nazwa wskazuje, uczcić pamięć NIE WSZYSTKICH uczestników danych zmagań militarnych, ALE TYLKO poległych na polu walki lub z odniesionych ran. Jest wyrazem pamięci o poległych towarzyszach, a nie okazją do politycznych manifestacji.

To rozumieli i szanowali NAWET ledwo mówiący po polsku siepacze Bieruta.

Zabierając Powstańcom Warszawskim w dniu 72 rocznicy wybuchu powstania Apel Poległych i zastępując tę uroczystość propagandową szopką, tylko w celu utrwalania kultu smoleńskiego, ci, którzy mienią się spadkobiercami powstańczej tradycji, po prostu napluli w twarz ocalałym z pogromu weteranom, oraz zbrukali politycznymi ekskrementami pamięć poległych powstańców, a także zamordowanych przy pacyfikacji powstania cywilów.

Zrobiono coś podobnego do dopisania na tablicy Grobu Nieznanego Żołnierza personaliów Lecha Kaczyńskiego i kilku jego współpracowników!

Co do uzmysłowienia było. Spooczniiij! Amen.

Zorro

 

Zobacz galerię zdjęć:

A oto gen Ścibor-Rylski w kompromitującej go, zdaniem liderów PiS, sytuacji bratania się z wrogiem. / Fot Google.
A oto gen Ścibor-Rylski w kompromitującej go, zdaniem liderów PiS, sytuacji bratania się z wrogiem. / Fot Google.
el.Zorro
O mnie el.Zorro

Wiem, że nic nie wiem, ale to więcej, niż wykładają na uniwersytetach.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo