Jak widać na załączonym zdjęciu, atmosfera była gorąca, wręcz wybuchowa. ? fot Google
Jak widać na załączonym zdjęciu, atmosfera była gorąca, wręcz wybuchowa. ? fot Google
el.Zorro el.Zorro
558
BLOG

O kłamstwie, co ma dziś "bardzo długie nogi".

el.Zorro el.Zorro Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

 

Kłamstwo powtarzane tysiąc razy

staje się prawdą ”.

dr Goebbels, szef propagandy III Rzeszy

 

Jest takie powiedzenie:„Kłamstwo ma krótkie nogi”.

Niestety, podobnie jak z informacją zamieszczaną w podręcznikach medycznych odnośnie śmiertelnego stężenia etanolu we krwi na poziomie 0,4%, potrzebna jest adnotacja, treści: „nie dotyczy Polaków”.

Bo Polaka to taka dziwna człowieka, która lubi jak ją okłamywać!

A właśnie minęliśmy kolejną rocznicę, która daje kanwę do wręcz lawiny kłamstw na temat najnowszej historii Polski.

Czyli 40, rocznicę robotniczych buntów w Radomiu i Ursusie, zwanymi przez propagandę PRL „wydarzeniami radomskimi”.

Na przykład, na politycznie poprawnie wymoderowanej stronie Wikipedii bez krępacji serwowana jest klasyka tischnerowskiej gówno prowdy treści:

Czerwiec 1976 – określenie nadane fali strajków i protestów które miały miejsce w PRL pod koniec czerwca 1976, po ogłoszeniu przez rząd Piotra Jaroszewicza wprowadzenia drastycznych podwyżek cen urzędowych na niektóre artykuły konsumpcyjne”.

Dla tych, co nie pamiętają realiów PRL połowy lat 70., albo pamiętać nie mają ochoty, Zorro przypomina, że wówczas WSZYSTKIE ceny w państwowych lub spółdzielczych sklepach, czyli w około 90% ówczesnych placówek handlowych były wówczas cenami urzędowymi!

Dopiero po robotniczych buntach 1976 roku „władza robotniczo-chłopska” uznała, że urawniłowka cen na dany towar w całym kraju to komunistyczna utopia, i pojawił się substytut wolnego rynku, czyli tak zwane ceny komercyjne, które de facto były cenami regulowanymi, zwykle o od 25 do 35 % wyższymi od cen bazowych.

Nie oznaczało to też tego, że towarów w cenach urzędowych drastycznie brakowało, ale ówczesny obywatel PRL miał alternatywę, albo kupi potrzebne mu towary w cenach komercyjnych, bez długotrwałego stania w kolejce, albo okaże się kutwą i będzie tracił czas w kolejkach, nawet powyżej godziny stania.

Ale prawdziwy odjazd był z cenami mleka i chleba oraz kasz.

Jeden kilogram chleba był wówczas o około 40% TAŃSZY od 1 kilograma maki, z której go upieczono!

Podobnie jak i kg mąki lub kaszy był na sklepowej półce o około 50% tańszy od 1 kilograma ziarna, z którego przecież powstały

Szczytem nonsensu była cena mleka! 1 litr mleka o zawartości 2% tłuszczu kosztował w sklepie 1zł 90gr, a 1 litr mleka o zawartości tłuszczu 3% kosztował 2 zł 30 groszy, ale KIEDY ROLNIK WLAŁ kupiony w sklepie 1 litr mleka 3% do konwi ze skupowanym przez spółdzielnie mlekiem, otrzymywał za wlane mleko w skupie 4zł 50 gr! Przewał polegał na tym, ze różne krowy dają mleko o różnej zawartości tłuszczu, konkretnie od 3,5% do nawet 5%. Dolna granicą w skupie była zawartość tłuszczu minimum 3,5% i dokładnie za takie mleko płacono rolnikom 4,50 zł. Oczywiście im więcej tłuszczu zawierało mleko, tym cena była wyższa, nie mniej OPŁACAŁO SIĘ sprzedać więcej gorszej jakości mleka, bo za PRL stawiano głównie na ilość, bo ładnie wyglądała w zestawieniach.

Tak więc urealnienie cen pieczywa, oraz mleka i wyrobów zbożowych, było w 1976 roku koniecznością, aby ukrócić patologię polegającą na masowym wykupywaniu tych produktów w sklepach i karmieniu nimi tuczników, albo, jak w przypadku mleka, dolewania go do mleka skupowanego przez mleczarnie, albo dodawania go tucznikom do paszy. Koniecznością której zaniedbano 5 lat wcześniej.

I TYLKO to chciano uzyskać, „drastycznie podnosząc ceny niektórych artykułów”!

Opisując tamte wydarzenia, trzeba też pamiętać o kilku istotnych sprawach:

Wzroście płac,jaki nastąpił po objęciu rządów przez ekipę Edwarda Gierka. Kiedy odchodziła ekipa Władysława Gomułki, około 70% Polaków, ale zatrudnionych w państwowych fabrykach, zarabiało kultowe, (obecne nawet w słowach przeboju tamtych lat Agnieszki Osieckiej: „Okularnicy”), 2 tysiące złotych i to brutto, bo za Gomułki płacono indywidualnie podatek od wynagrodzeń. Ale w roku 1976, płaca robotników ówczesnych fabryk i spółdzielni wynosiła 4 tysiące złotych i to netto, bo ekipa Gierka wprowadziła w miejsce odpowiednika dzisiejszego PIT podatek od funduszu wynagrodzeń, którego pracownik najemny nie widział na swoim „pasku”;

Stałości cen,które poza cenami papierosów, paliw płynnych i wódki oraz groszowymi wzrostów w przypadku nowych produktów, POZOSTAWAŁY NIEZMIENNE od połowy lat 60, kiedy to były ustalane do rynku płac, opartym na bazie wspomnianych 2 tysięcy płacy brutto oraz na zupełnie już archaicznej w latach 70 tendencji, mającej swoje źródło w powojennej polityce odbudowy zniszczeń, wedle której powszechnie w Europie rekompensowano dotacje do podstawowych produktów żywnościowych, czerpiąc na to środki z wysokiego opodatkowania produktów przemysłowych podatkiem obrotowym. Ten zabójczy dla gospodarki PRL schemat polityki cenowej próbował unowocześnić Władysław Gomułka, ale jego plan skutecznie storpedowano, wmawiając Pospólstwu, że„za Gomułki podrożała żywność, ale potaniały lokomotywy”.W rzeczywistości plan Gomułki znacząco obniżył cent WSZYSTKICH artykułów przemysłowych, którą to obniżkę utrzymała ekip[a Gierka, wycofując się z planu Gomułki asymetrycznie, czyli wracając do dawnych cen artykułów żywnościowych.

Jakości ówczesnych produktów.Dokładnie wszystkich, od żywności, po przytoczone lokomotywy i samochody. To prawda, że ówczesne technologie nie pozwalały na produkcję odpowiednio żywotnych, na przykład opon, ale kupiony w 1972 roku przez wujka, (był nadsztygarem na kopalni), FIAT 125P, w wersji 1300 i z biegami jeszcze przy kierownicy, NADAL jest na chodzie i to na oryginalnych głównych podzespołach i z oryginalnym lakierem fabrycznym, z przebiegiem ponad 400`000 kilometrów, bez problemu osiągając 140 km/h. Zaś SYRENA 105L ojca z 1974 roku, wozi do dziś państwa młode do ślubu! Kultowe „cienie” Zorra z roku 1975, bezlitosne eksploatowane jeszcze dziś nie składają broni dzielnie walcząc o przetrwanie w postaci kilku szmat, potrafiących wchłonąć więcej wody, niż pół worka współczesnej tandety odzieżowej. Skórzane, ocieplane futrem kozaki z Chełmka, które Zorro Zorro kupił TYLKO dzięki sankcjom nałożonym przez prezydenta Reagana za Stan Wojenny, (szły na eksport), służą do dziś w ciężkie śniegi lub mrozy, podobnie jak pierwszy model polskiej pralki automatycznej, wyprodukowanej w 1976 roku, służy opierunkom mało zamożnym podopiecznym Caritasu, podobnie jak radio Elizabeth Hi-Fi, kupione sobie przez Zorra za nagrodę w Turnieju Młodych Mistrzów Techniki, przestrojone, do dziś ujmuje swoim brzmieniem znajomych. Podobnie jak zastanawia swoja niezawodnością magnetofon kasetowy ZK-125, czy magnetofon „Dama Pik”, obezwładnia jakością zapisu i odtwarzanego dźwięku.

A ówczesna jakość żywności? Dość napisać, że najgorszej jakości kiełbasa zwyczajna, wytwarzana wedle jeszcze gomułkowskiej receptury masowo do roku 1974, dziś stanowiłaby śmiało wzorzec jakości dla kiełbas sprzedawanych dziś jako luksusowe!

Wróćmy jednak do sytuacji społeczno-politycznej z roku 1975 i 1976.

Ówczesny statystyczny Polak żył irracjonalnymi plotkami i bajkami jak cudownie się żyje na Zachodzie, a jak nie plotkował lub słuchał bajek, kradł ze swojego zakładu pracy dokładnie wszystko, co tylko znalazło się w zasięgu jego wzroku i nie mogło uciekać. Trochę w tym winy było po stronie rządu, a raczej pionu propagandy PZPR, która nieustannie głosiła wyższość dyktatury robotniczo-chłopskiej nad wszystkim, często nawet nad zdrowym rozsądkiem, nie mniej statystyczny Polak, bez względu na wykształcenie, był gotów „dać się posiekać” za to, że:

do tanich kiełbas dodaje się kryla;

wódkę sprzedawaną w sklepach monopolowych produkuje się z bliżej nieokreślonego proszku;

a w sklepach nie ma mięsa, bo wszystko „idzie do ruskich” i to za darmo.

Mało tego statystyczny ówczesny Polak tak bardzo nienawidził PRL-u i ZSRR, że nie tylko metodycznie okradł pracodawcę, ale metodycznie produkował buble, w efekcie czego ponad połowa ówczesnej produkcji przemysłowej i prawie 100% nowo oddanych mieszkań było bublami, których gwarancyjne naprawy pochłaniały zyski, a kraj się metodycznie zadłużał, bo dyktatura robotniczo-chłopska bała się zdyscyplinować klasę robotniczą, aby nie dawać pretekstu Radiu Wolna Europa.

Na tę, ocierającą się o patologię, postawę etyczną tak zwanej klasy robotniczej, nałożyła się prawdziwa rewolucja żywieniowa na świecie.

Dziś mało kto o tym wie, ale na początku lat 70 XX wieku, świat stanął na krawędzi katastrofy żywieniowej.

Ówczesna populacja Człowieka przekroczyła liczbę 4 miliardów, a o ostatni miliard powiększyła się w zawrotnym tempie 14 lat. Ówczesny świat nie znał jeszcze przemysłowo rasowanej śmieciowej żywności, a tej pełnowartościowej którą może produkować TYLKO ekstensywne rolnictwo i rybołówstw po prostu zaczynało brakować. Genetyka dopiero się rodziła, więc laboratoriom udawało się jedynie wyhodowywać plenniejsze odmiany, a nie genetyczne monstra typu GMO, podobnie jak dopiero zaczynano faszerować paszę lub karmę sterydami, antybiotykami i cholera wie jeszcze czym, aby opasy w ekspresowym tempie przybierały na wadze.

Pełnowartościowa żywność, zwana dziś ekologiczną, stała się na świecie rarytasem, dostępnym jedynie dla koneserów, gotowych zapłacić nawet 3 razy drożej za żywność którą nie poddano rozmaitym ulepszeniom lub wzbogaceniom.

Tymczasem w PRL, w 1975 roku, statystyczny Polak NADAL domagał się żywności o jakości już wówczas uznawanej jako luksusowa, ale w cenach żywnościowego ersatzu, jaki z końcem lat 60 XX wieku wyparł na zachodzie, a zwłaszcza w USA, ze sklepowych półek żywność, która by nie truła konsumentów.

Dziś mięso z dziko żyjącego dorsza jest rarytasem, w PRL w połowie kat 70. mawiano powszechnie: „zjadaj dorsze, gówno gorsze”!

A także komentowano słowami: „na stole ma być zamiast szynki serek, jak zarządził Gierek”, próbę propagowania szerszego udziału nabiału w diecie ówczesnego Polaka.

Sumując, serwowane latoś wręcz taśmowo propagandowe kłamstwa na temat powodów wzniecenia rozruchów w Radomiu i Ursusie w 1976 roku, a także roli KOR w pomaganiu ofiarom milicyjnych represji, są równie prawdziwe, co serwowana przez Kościół rzymski brednia co do powodów stracenia biskupa krakowskiego Stanka ze Szczepanowa zwanego św. Stanisławem.

Bo podobnie jak biskup Stanko zdradził króla Polski Bolesława II Szczodrego i interes Polski jako państwa, stając na czele spisku małopolskich władyków, pragnących przyłączyć Małopolskę do berła ówczesnego króla Czech, głównym celem wąskiej grupki założycieli i potem działaczy KOR, WCALE NIA BYŁA pomoc represjonowanym robotnikom, ani nawet dostarczania spałowanym na „ścieżkach zdrowia” robotnikom balsamów na urazy od milicyjnych pałek, A TYLKO INFORMOWANIE, głównie Rozgłośni Radia Wolna Europa, o tym ile razy, dobywszy swoich pał służbowych lub szturmowych, interweniowały oddziały MO i ilu manifestantów znalazło się w zasięgu ich działania.

Bo oczywiście w każdym demokratycznym państwie jest rzeczą normalna i zalecaną, aby chordy rozszalałego Pospólstwa wdzierały się do gmachów rządowych lub partyjnych, w celu ich splądrowania i podpalenia na odchodnym, a siły porządkowe, zamiast bronić napadnięte obiekty, maja obowiązek przyłączać się do rewolty.

TAK NAPRAWDĘ, powodem wzniecenia końcem czerwca 1976 roku masowych zadym w Ursusie i Radomiu WCALE nie pyły plany urealnienia cen na podstawowe produkty żywnościowe, procesu który po 1990 roku nikogo do ulicznych zadym nie mobilizuje!

TAK NAPRAWDĘ, to gra szła o utrzymanie solidnego finansowania Rozgłośni radia Wolna Europa z funduszy CIA, bo gdyby nie subwencje od Wuja Sama RWE dawno poszłaby z torbami”.

Lata 70. XX wieku to również okres znaczących cięć wydatków w USA, zarówno na zbrojenia, jak i na aktywną walkę ideologiczną z ZSRR. Lata 70. XX wieku to okres znaczącego odprężenia, pierwszych istotnych kroków rozbrojeniowych, a nawet początków współpracy ZSRR i USA.

Radio Wolna Europa zaczynano w Waszyngtonie postrzegać jako kosztowny, a przy tym mało efektywny relikt „zimnej wojny”, więc wręcz dążono do wygaszenia jego działalności „w eterze”.

A to z kolei oznaczało utratę dostatniego źródła utrzymania dla zawodowych kontestatorów dyktatury bolszewickiej w Polsce!

Doszło do tego, że w roku 1974 liczba polskich słuchaczy RWE była tak znikoma, że PRZESTANO zagłuszać sygnały tej radiostacji, więc CELOWO zniekształcano sygnał, aby utrzymać wśród Polaków przekonanie o rzekomej wadze informacji przez tę rozgłośnię serwowanych.

Jak wiarygodnym źródłem informacji była Rozgłośnia Polska Radia Wolna Europa?

Zważywszy na fakt, że w natłoku dynamicznie rozwijających się zdarzeń, zdarzyło się, iż o pewnych naparzankach pomiędzy robotnikami, a MO, RWE poinformowało Polaków i „demokratyczny świat” ZANIM one nastąpiły, RWE była tak wiarygodna, że aż strach!, Nieprawdaż?

Co do przypomnienia było. Amen.

Zorro

 

Zobacz galerię zdjęć:

Często na czele buntów w 1976 roku stali ludzie wywodzący się z bierutowskich młodzieżówek, narodowości żydowskiej. /Mat Google
Często na czele buntów w 1976 roku stali ludzie wywodzący się z bierutowskich młodzieżówek, narodowości żydowskiej. /Mat Google Jak widać, protestujący pod komitetem PZPR robotnicy zachowali spokój ni umiar. / Fot Google Rocznicę spalenia komitetu PZPR upamiętnił polski kler, oraz ich wierny ministrant, podobny do prezydenta Dudy. / Fot Google
el.Zorro
O mnie el.Zorro

Wiem, że nic nie wiem, ale to więcej, niż wykładają na uniwersytetach.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Kultura