„Stado baranów prowadzone przez lwa jest groźniejsze
niż stado lwów prowadzone przez barana”
Napoleon Bonaparte.
Niestety, Polacy jeśli już coś z Francji sobie przywiozą, to są to modne duperele, a nie mądrość, co potem powoduje to, że mimo licznych przegranych wojen, Francja NADAL jest gospodarczą i militarną potęgą, a Polska nadal pozostaje pariasem Europy, drąc o to, aby tacy Brytyjczycy nie wyszli z Unii i nie pogonili Polaków od zmywaków i mopów, przekazując wykonywanie tychże, jakże przecież dla gospodarki ważnych czynności, imigrantom z dawnych brytyjskich kolonii.
Latoś polscy naśladowcy Dzielnego Wojaka Śwejka, oraz wszelkiego autoramentu oferm batalionowych, a nawet dywizyjnych, fundnęli sobie, a durnemu polskiemu podatnikowi zostawili do uregulowania za tę fanaberię i gejzer rusofobicznych kompleksów, solidny rachunek, wersję full wypas paintballu, pod komicznym szyldem „Anakonda`2016”.
(Dla tych, co zamiast na Biologię chodzili na pielgrzymki, anakonda to jeden z najmniej groźnych dla człowieka drapieżników, mogących skutecznie na niego zapolować, do tego nie jest wężem jadowitym).
No, ale kto w realnym życiu spotkał polskiego oficera-erudytę takiego, co kończył ZMECH we Wrocławiu, gdzie przyjmowano do 1993 roku wszystkich chętnych, nawet bez zdanej matury, wedle zasady „nie matura, lecz chęć szczera, zrobi z ciebie oficera”.
Tym co nie znają realiów LWP i okresu politycznie, a zwłaszcza religijnie już właściwego Wojska Polskiego, Zorro informuje, że specyfika „kształtowania oficera” w tejże wrocławskiej „Kuźni Generałów”, (około 80% polskich generałów wywodzi się z tej WSO), sprowadza się do praktyce do wykorzenienia wszelkich objawów samodzielnego myślenia i wytrenowania ponadprzeciętnej odporności na wiedzę, oraz udupiania ze strony przełożonych.
Idealny porucznik po ZMECH-u ma przecież wykonywać rozkazy, a nie myśleć, mając zakodowane w podświadomości, że od myślenia są inni, jego przełożeni wyżsi stopniem.
W Wojsku Polskim obowiązuje niezłomnie zasada: „jeśli nie chcesz mieć problemów i awansować, nie myśl, a przynajmniej nie okazuj publicznie tej karygodnej wady! Oficer który myśli, jest podejrzanym z zasady, więc nie może zrobić w wojsku kariery”.
Tak więc, zdaniem Zorra, najtrafniej scharakteryzował potencjał intelektualny absolwenta WSO Wojsk Zmechanizowanych pewien wojskowy lekarz, powiedział bez ogródek:
„Statystyczny absolwent tejże WSO posiada wiedzę ogólną którą można zmieścić w 16. kartkowym zeszycie szkolnym, a jeszcze kilka kartek zostaje na kapownik”.
Niestety, po tak wyszukanym przygotowaniu teoretyczno-praktycznym, czyli trwale pozbawiony zdolności do kreatywnego myślenia, mającego całą wiedzę o otaczającym go świecie w kilku Regulaminach, podporucznik zaczyna awansować i bywa, zostaje potem nawet generałem, nawet generałem wielogwiazdkowym.
Tyle wstępem, bo choć niepolitycznie natrząsać się z osób, którym Bozia poszkapiła inteligencji, ale Mars podarował im generalskie szamerunki, to jednak trzeba sobie uzmysłowić, że to dokładnie tego typu osoby, sprawne inaczej, będą w krytycznych momentach decydować o życiu lub śmierci setek tysięcy, o ile nie milionów Polaków!
Jaki może być poziom intelektu prymusa WSO Wojsk Zmechanizowanych we Wrocławiu Zorro ma doskonałe doświadczenia empiryczne, bo przez jakiś czas zmagał się z takimi osobami, które w ramach nagrody za wysoką lokatę, mogły sobie wybrać początek zawodowej służby w Warszawie, jako instruktor na wojskowej akademii, mając łatwy dostęp do akademickich studiów podyplomowych, oczywiście jeśli który poziomem wiedzy dorównywałby przeciętnemu podchorążemu, którego był dowódcą przez 4 lata. Ale kilkorgu taka sztuka się udała.
W tym miejscu, dopiero po tak rozbudowanym wstępie, można pochylić się nad osobą gen. broni Mirosława Różańskiego, jednego z wąskiej kardy generalicji. głównodowodzącej dziś Woskiem Polskim. Na dokładkę warto zauważyć, że tenże generał wstępował do WSO na ochotnika w roku 1982, czyli w Stanie Wojennym, w czasie w którym co bardziej rozumni podchorążowie, nie bacząc na czekające ich szykany, a nawet niemałe koszty, MASOWO składali raporty o zwolnienie ich z kontraktu, świadomi tego, że być może prędzej przyjdzie im walczyć z własnymi rodakami, niż z wrogiem.
Załóżmy jednak, że podchorąży Różański miał mocny kręgosłup światopoglądowy i mocnych mecenasów, więc po promocji, w 4 lata, z uwagi na totalny brak oficerów o zauważalnym IQ, a którzy wcześniej salwowali się odejściem z LWP, załapał się do kadry dowódczej batalionu, który, jeśli wierzyć materiałom IPN, nadal sposobił się do sforsowania Łaby, aby „u boku bratniej Armii Czerwonej, zadać druzgocący cios amerykańskim imperialistom i niemieckim rewizjonistom”!
Dziś gen Różański skutecznie uprawia serwilizm wobec nowej „bratniej siły”, oraz radośnie i z sukcesami wdraża klasykę „Polnische Wirtschaft” na niwie Wojska Polskiego, pełniąc egzotyczną i do tego kolizyjną z Szefem Sztabu Generalnego, oraz Zwierzchnika sił Zbrojnych fuchę Dowódcy Generalnego Sił Zbrojnych.
Wprawdzie to nie PiS narobił bałaganu w najwyższych strukturach dowódczych Wojska Polskiego, tylko koalicja aferalno-omłotowa, ale PiS ten rozpiździel toleruje, więc wkrótce będzie w Wojsku Polskim więcej generalnych: szefów, dowódców i pozostałych głównodowodzących, niż gotowych do walki dywizji lub brygad!
W takiej Marynarce Wojennej już dziś mamy w służbie więcej admirałów, niż ...pełnomorskich okrętów, mało tego mamy nawet stopień admirała floty, mimo, że z tego co pływa pod polską banderą NIE MOŻNA utworzyć, ani jednej floty, w rozumieniu arkanów sztuki wojennej na wodach otwartych.
Tymczasem Dowódca Generalny S.Z., ku radości wielkiej druha drużynowego Macierewicza, „rzuconego na odcinek” komisarza politycznego Wojska Polskiego, obmyślił sobie, a podległym mu hufcom wykonać rozkazał, manewry tak zacofane, ze tylko szarżującej na koniach kawalerii w niech zabrakło!
Chyba, że wskazywanego między wierszami wypowiedzi politykierów made in Poland, rosyjskiego agresora druh Macierewicz i jego jenerałowie planują zabić śmiechem, a to Zorro przeprasza! Po prostu nie nadąża za geniuszem szefa MON, na obszarze bojowego wykorzystania śmiechu wroga.
Zatem sumując wyrób manewropodobny, co do liczebności statystów i zaangażowanych środków, najszerzej zakrojonej od czasów rządów gen Jaruzelskiego, zabawy w wojnę, Zorro ośmieli się stwierdzić:
największe zagrożenie dla bezpieczeństwa Polaków w Polsce stanowią dokładnie siły zbrojne NATO, które stanowią równie wielkie zagrożenie dla bezpieczeństwa w ruchu drogowym, co gnająca na złamanie karku prezydencka kolumna z prezydentem Dudą w środku! Czyli bardzo poważne.
Trzeba zdać sobie sprawę z tego, że zarówno większość pojazdów Wojska Polskiego, jak i pojazdy NATO, nie posiadają żadnych polis OC, a wyegzekwowanie zadośćuczynienia za szkody przez te pojazdy spowodowane, jest o wiele trudniejsze od uzyskania zadośćuczynienia z tytułu polisy OC!
Najlepszym „papierkiem lakmusowym” tego obszaru będzie to, jak zostanie potraktowana osoba ciężko ranna oraz bliscy ofiary śmiertelnej, którzy mieli nieszczęście wejść w pole rażenia dzielnych sojuszników z NATO na polskiej autostradzie, ale jak na razie wszyscy prężą zwoje mózgowe nad tym, jak choć część winy przypisać poległemu na polu polsko-jankeskiego braterstwa broni kierowcy, bo to dałoby pretekst dla prawniczych matactw przy unikaniu wypłaty zadośćuczynienia.
Jedno pozostaje bezdyskusyjnym, tak łatwo, jak wypłacono zapomogi bliskim zabitych w katastrofie prezydenckiego Tupolewa nie będzie!
Do tego należy zauważyć anachroniczność scenariusza samych manewrów, jak i nawet nieskrywane antyrosyjskie ich przesłanie medialne!
Rosja, od jej reaktywacji w 1990, roku NIE PODEJMUJE dokładnie żadnych działań antypolskich natury militarnej, więc to, co pada z ust polskich polityków, niestety dowolnej opcji politycznej, zakrawa na wręcz paranoję!!!
Zorro rozumie, choć nie rozgrzesza z zaprzaństwa wobec syjonistów, jedynie Aleksandra Kwaśniewskiego, który, po prostu, po epizodzie bycia prezydentem Polski, WRÓCIŁ NA SŁUŻBĘ środowiska pogrobowców służb specjalnych LWP, które potem przeflancowali się bezboleśnie w WSI i pilnuje szemranych interesów tego środowiska na Ukrainie, dających ponoć lepsze dochody od kontrabandy afgańskich opiatów, co jest mocno kolizyjnym z biznesami rosyjskich oligarchów i prorosyjskich oligarchów na Ukrainie.
Na Ukrainę kaprawym okiem, obok „Jastrzębi” z NATO patrzą też Żydzi, a jak kto nie rozumie z jakich powodów, nich spróbuje spędzić lato w Jerozolimie i porówna te doznania z wyniesionymi lenią porą z takiej Odessy! Z resztą, już dziś łatwiej w Odessie porozumieć się w jidisz, niż po ukraińsku!
Z kolei Turcy przymierzali się do rekolonizacji Krymu, który to proces wręcz ucięła secesja Krymu od Ukrainy.
Suma-summarum, Polacy powinni sobie nareszcie uświadomić to, że choć Rosjanie piją o wiele więcej od Polaków i to głównie wódki, TO ICH PRZYWÓDCY TRZEŹWO ROZMUJĄ, o wiele trzeźwiej niż zaczadzeni antyrosyjska propagandą Polacy, a zwłaszcza ich przywódcy!
Mało tego, myślą kategoriami imperialnymi, a nie kategoriami małorolnego zaścianka, sprowadzonego do marnowania energii na szkodzenie sąsiadowi, aby przypadkiem nie miał lepiej w codziennym życiu, nawet kiedy taka zawiść generuje poważne straty, a nawet szkody.
Mało tego, w przypadku domniemanej agresji na Polskę ze strony Rosji, OSTATNIĄ RZECZĄ będzie użycie oręża, gdyż współczesne potęgi militarne są w stanie obezwładnić takiego wroga jak Polska za pomocą zaawansowanej technologicznie dywersji lub destrukcji na obszarze infrastruktury państwa!
Dokładnie NIKT sobie nawet nie zadał kardynalnego pytania:
W jaki sposób będzie dowodził obroną Polski gen Różański, kiedy mu wraże siły sparaliżują system łączności, a dzielnym polskim wojakom padną lokalizatory GPS?!!
Przecież około 80% polskich oficerów nie potrafi czytać map topograficznych, czego najlepszym dowodem katastrofa prezydenckiego Tupolewa?!!
(Gdyby „kwiat polskiego lotnictwa” z 36. specpułku posiadł wiedzę tajemną czytania map topograficznych, to za cholerę nie wleciałby w jar przed pasem lotniska Siewiernyj, głęboki na około 150 metrów, a co było widać na mapie jaka posiadała załoga tego feralnego rejsu)!
Przecież dzielni polscy wojacy, do spółki z równie odpornymi co oni na wiedzę Marines, bez GPS nie znajdą nawet tak dużego obiektu, jak most w Toruniu, a co dopiero wyznaczonego obszaru desantowania sił szturmowych!
Jak zostanie sparaliżowany, albo co gorsza, przejęty NATO-wski system zarządzania polem walki, będący dziś standardem w poczynaniach zbrojnych sojuszu NATO, w skrajnym przypadku, może to spowodować, że wprowadzone w błąd odsiecz NATO zaatakuje pozycje Wojska Polskiego, zamiast nacierające hufce wroga.
Bo proszę ministra Antoniego Macierewicza i gen Różańskiego, ambaras z tymi nieskrywanie antyruskimi manewrami polega na tym, aby ćwiczyć PRZYDATNE w aktualnych realiach scenariusze walki, a nie takie, które ładnie można sprzedać propagandowo!
Zaś to co ćwiczono w ramach projektu „Anakonda`2016” ma się tak samo do realiów współczesnego pola walki, jak szarża zakutych w zbroje średniowiecznych kopijników na fatamorganę orszaku Saladyna podczas krucjaty.
Co do okazania było. Spooczniiij! Amen.
Zorro
Inne tematy w dziale Społeczeństwo