„Dajcie Polakom rządzić, a sami się wykończą”
kanclerz Otto von Bismarck.
(Prorok jakiś czy co)?
Otto von Bismarck prorokiem nie był, ale był trzeźwo i analitycznie myślącym mężem stanu, potrafiącym w lapidarnych słowach scharakteryzować nie tylko Polaków, ale wiele innych rzeczy, do tego stopnia, że jego liczne wypowiedzi weszły do kanonu kultury światowej.
90 lat temu, słowa zdeklarowanego kanclerza-polonofoba, po raz pierwszy pokazały światu, że „Polak potrafi” ale tylko wszystko koncertowo spierdzielić, nawet sprawę o którą przez 120 lat toczył równie co krwawe, beznadziejne, boje powstańcze. Po postanowieniach Kongresu Wiedeńskiego wydawałoby się, że niepodległa i niezależna Polska to rzecz definitywnie stracona, ale kiedy, po ponad 100 latach, runął porządek ustanowiony na Kongresie Wiedeńskim, a Naród Polski wydał równie wielkiego, co rozumnego orędownika polskości, jak i wybitnego pianistę, co Ignacy Paderewski, że ten swoją wirtuozerią dostał się do ucha ówczesnego prezydenta USA, restytucja niepodległej Polski stała się nie tylko możliwą, ale stała się faktem dokonanym.
Nie mniej trawestując wersy klasyki światowej literatury, w 1926„źle się działo w państwie Polskim”!
A działo się źle, bo okres powojennej prosperity, Polska straciła na bezproduktywną wojnę polsko-bolszewicką, które spotęgowała wojenne zniszczenia!
Jakby ktoś nie pamiętał z lekcji Historii, 1. wojna światowa na froncie wschodnim nie ugrzęzła tak trwale w okopach jak to miało miejsce na froncie zachodnim i front dwa razy przetoczył się przez ziemie polskie, a wraz z frontem nie tylko rekwirowanie żywności i koni, ale również wojenne rabunki, czynione przez obie walczące strony. Na przykład żołnierze niemireccy ogołocili Warszawę z armatury i kabli wykonanych z miedzi i mosiądzu.
Skali wojennych zniszczeń dopełniły zagony Armii Czerwonej, które łupiły wszystko, co tylko posiadało jakąkolwiek wartość, nawet odzierając trupy z będącej w dobrym stanie odzieży, a zwłaszcza butów.
Tak więc kiedy inne kraje kończyły okres uzupełniania tego, co zniszczyła 1 wojna, i wchodziły w Wielki Kryzys, Polacy pobrzękując bolszewikom szablami na odchodnym, dopiero zastanawiali się nad skoordynowaną odbudową kraju i obraniu jakiejś sensownej polityki gospodarczej.
No i się zaczęło.
Józef Piłsudski uważał, że stopień, a właściwie tytuł, marszałka Polski, to dla niego za mało! (Ówczesny Regulamin W.P. nie przewidywał stopiona marszałek Polski i, de facto, tak jest po dziś dzień, stopień marszałka w Polskim Wojsku nadaje, w ramach wyróżnienia osobistych zasług, Sejm tym generałom, którzy w wyjątkowy sposób przyczynili się do wygrania wojny).
Marszałek Piłsudski uznał, że należy mu się władza dyktatorska nad całą Polską, a takiej przyjęta Konstytucja Marcowa nie przewidywała ani dla prezydenta, ani dla premiera.
Tak więc przezwawszy pogardliwie Konstytucję Marcową, (przez pogardliwą analogię do prostytutki), „Konstytutą”, postanowił oddać rządy, nawet, na znak protestu, nie stając do pierwszych w Polsce wyborów prezydenckich. Kiedy wybrano prezydentem Gabriela Narutowicza, zaprosił elekta do swego gabinetu w Belwederze, i stanąwszy przed nim na baczność, co było oznaką osobistego poszanowania urzędu Prezydenta Rp, zameldował przekazanie w jego ręce pełni władzy, po czym wyjąwszy z kasy kilka paczek banknotów, poprosił prezydenta Narutowicza o pokwitowanie przejęcia Kasy Państwa, a kiedy dopełniono tej formalności, marszałek Piłsudski zasalutował i zameldował swoje odejście z polityki.
Dalej sprawy potoczyły się dla Polski źle i ...bardzo źle.
Prawicowe kanapy, a zwłaszcza Endecja nie potrafiły się pogodzić z podstawowymi regułami demokracji, które sprowadzają się do tego, że NAJPIERW trzeba wygrać siła swoich politycznych argumentów wybory powszechne, a DOPIERO POTEM sięgać po władzę. Zaś jeśli się konkretnych wyborów nie wygra, należy poczekać do następnych, doskonaląc polityczną pracę u podstaw i budując bardziej konkurencyjny program przyszłych rządów. Ostatecznie 7 lat to nie wieczność, ani statystycznej długości okres rządów monarchy. Doszło do fatalnego w skutkach, zarówno na obszarze polityki, jak i relacji społecznych, zabójstwa prezydenta Narutowicza,
a marszałek Piłsudski po prostu przespał ten moment, kiedy to stojąc nad trumną zamordowanego prezydenta, miał nie tylko prawo, ALE I OBOWIĄZEK „dać po mordach”
i to w sensie stricte, tym, co wołali „ciszej nad tą trumną ”, którzy nie tyle w spisku brali udział, ale do spisku na majestat urzędu Prezydenta Rp swoimi nieprzemyślanymi, i pełnymi ksenofobii występami publicznymi dawali zachętę. Gdyby wówczas sięgnął po władzę, nikt nie mógłby mu zarzucić dyktatorskich zapędów. W tym i generałowi Józefowi Hallerowi, którego wypowiedź wygłoszona po wyborze na urząd prezydenta Gabriela Narutowicza była niegodna nie tylko generała, ale nawet zawodowego podoficera.
Bądźmy szczerzy, naród który nie potrafi, lub nie chce, uszanować demokratycznego wyboru nie zasługuje na nic innego, niż surowa dyktatura, albo na pogrążeniu się w oparach anarchii.
Jeszcze raz okazały się trafne stanowcze słowa wypowiedziane po powrocie z internowania przez ówczesnego brygadiera Piłsudskiego pod adresem liderów PPS: „panowie, wam kury szczać wyprowadzać, a nie robić politykę”,po to liderzy PPS storpedowali plany wprowadzenia dyktatury Piłsudskiego w odpowiedzi za zamach na prezydenta.
W efekcie doszło do serii kryzysów gabinetowych, bo warcholący liderzy partyjni nie potrafili wypracować kompromisu na dokładnie żadnym obszarze, na co nakładały się skutki Wielkiego Kryzysu.
Niespokojnie było również na ulicach, bo kolejne ekipy solidarnie zapominały o podstawowej powinności każdego rządu, w dowolnym kraju, czyli o tym, że rząd ma służyć społeczeństwo, a nie społeczeństwo ma służyć wyalienowanym kacykom na ministerialnych posadach. Krajem targały strajki, które wyprowadzały zdesperowanych robotników na ulice, na które rządy odpowiadały przemocą, w najlepszym przypadku płazowaniem zgromadzenia przez ułanów, (czyli biciem płazami szabel), w najgorszym tym strzelaniem w tłum.
Zamach majowy poprzedził taki oto ciąg wydarzeń:
-5 maja 1926 roku upada rząd Skarżyńskiego po wystąpieniu z niego ministrów PPS, ale współpraca skonfliktowanej z PPS prawicy była od początku klasyką idee fixe.
-9 maja 1926 roku, desygnowany na premiera Wincenty Witos wyraźnie prowokuje Marszałka Piłsudskiego, ponaglając go do „wyjścia z ukrycia i podjęcia twórczej współpracy”.
-10 maja 1926 roku, po kilku nieudanych próbach, udaje się sformować 3. rząd Witosa, złożony polityków którzy nie mieli zaufania społecznego, z racji udziału w poprzednich rządach, więc nie mający szansy przetrwać do końca roku 1926.
Społeczeństwo jest bliskie stanowi wrzenia, społeczeństwo patrzy na Sulejówek i oczekuje ruchu marszałka Piłsudskiego.
Ten tym razem Józef Piłsudski postanawia działać i wkracza z impetem na scenę polityczną, stawiając obóz rządzących nieudaczników pod przysłowiową ścianą.
I tu następuje ciąg zupełnie nielogicznych i niespójnych zdarzeń, jak raz pasujących to tego, co o Polakach powiedział von Bismarck:
9 maja Wincenty Witos nawołuje, wręcz prowokuje marszałka Piłsudskiego, aby ten opuściwszy Sulejówek osobistym autorytetem ratował nieudaczników skaczących sobie do gardeł przy podziale lukratywnych synekur;
ale 11 maja, nakazuje skonfiskować nakład „Kuriera Porannego”, w którym Józef Piłsudski opowiedział się wprost za potrzebą ukrócenia powszechnego partyjniackiego warcholstwa i stawianiu ordynarnej prywaty partyjnych liderów, nad dobro państwa.
12 maja, doskonale zdając sobie sprawę z tymczasowości 3. rządu Witosa minister Malczewski poleca gen. Rozwadowskiemu objąć komendę nad Polskim Wojskiem, a marszałka Piłsudskiego potraktować jako renegata i buntownika. Ile w tym było osobistej inicjatywy gen Malczewskiego, a ile prezydenta Wojciechowskiego i premiera Witosa, dziś trudno ustalić, nie mniej trudno podejrzewać ministra Malczewskiego o tak dalece idąca samowolę!
Jak sprawy potoczyły się w dniu 12 maja i w następnych, 1926 roku, można sobie przeczytać w licznych rzetelnych opracowaniach. Nie ma najmniejszego sensu ich tu powielać.
Bo istotnym jest nie to, jak odbył się Zamach Majowy, ale to, co spowodował i jak przyczynił się do klęski we wrześniu 1939 roku!
Jakby nie dywagować nad powodami i okolicznościami dokonania Przewrotu Majowego przez marszałka Piłsudskiego, WSZYSCY są zgodni, że negatywny kierunek rozwoju sytuacji w II Rp po zamachu na prezydenta Narutowicza, był dostatecznym powodem przerwania klasyki chocholego tańca, jaki prezentowały zdegustowanemu społeczeństwu ówczesne koterie i sitwy, które korzystając ze wsparcia kleru i hierarchów Kościoła rzymskiego, trwale przyspawały się do lukratywnych posad.
Nieszczęście Polski i Polaków zaczęły się wówczas, kiedy zdobywszy pełnię władzy marszałek Piłsudski, zaczął uprawiać politykę kumoterstwa i dintojry na politycznych przeciwnikach.
Marszałek Piłsudski powinien rozumieć, jak nikt inny, iż powinnością KAŻDEGO żołnierza, od szeregowca, po generała broni, jest wykonywanie rozkazów zwierzchników, a zważywszy ten drobiazg, że gdyby nie strajk kolejarzy, który uniemożliwił gen Rozwadowskiemu ściągniecie na czas odwodów do Warszawy, prawdopodobnie kolejny raz musiałby uznać wyższość gen Rozwadowskiego i być może nawet przypłaciłby próbę obalenia władzy życiem. Co najwyżej uzasadnione byłoby uwięzienie ministra Malczewskiego, bo to on wydał rozkaz gen Rozwadowskiemu i pozostałym dowódcom, aby krwawo stłumili rebelię marszałka Piłsudskiego.
Tym bardziej bezpodstawnym było odsuniecie gen Sikorskiego, który zachował neutralność wobec przewrotu.
Dokonana wówczas na osobiste polecenie marszałka Piłsudskiego czystka w korpusie wyższych dowódców, (nie wiedzieć czemu nie dotknęła mającego poważne problemy z subordynacją ówczesnego pułkownika, potem generała Andersa), spowodowała odejście ze służby kompetentnych i mających doświadczenie sztabowe oficerów, i zastąpienie ich klasycznymi fircykami, bo jeden gen Kutrzeba tego obrazu zmienić nie może.
To zaowocowało tym, że do 1937 roku w Sztabie Generalnym, nikt na poważnie nie brał pod uwagę agresji Hitlera na Polskę, snując w tym czasie kolejne plany wojny z ZSRR, nawet kiedy rtm Sosnkowski dostarczył wykradzione, oryginalne plany ataku Wermachtu na Polskę, plany wedle których Wermacht dokonał agresji we wrześniu 1939 roku! To osobisty pupilek i wskazany następca marszałka Piłsudskiego, Rydz-Śmigły, i dobrani przez niego nieudacznicy, tak nieudolnie przygotowali Wojsko Polskie do obrony granic, i tak uparcie trwali w swoim błędzie, zabraniając kilka razy gen Kutrzebie zaatakować odsłonięte skrzydło atakujących Niemców, że zaprawdę, słusznie ich po klęsce wrześniowej rozliczano z wieloletnich szalbierstw.
Dokonawszy przewrotu, marszałek Piłsudski szybko stanął przed dokładnie tym samym problemem, co premierzy poprzednich, kolejnych, niestabilnych rządów! Brakiem kompetentnych kadr szczebla strategicznego! Do tego, poza wojskiem i niekompetentnymi działaczami PPS, nie miał na kim oprzeć swojej dyktatury.
Potrzebna mu oparcie znalazł wśród ziemiaństwa, czyli warstwie społecznej, która nie była zainteresowana rozwojem nowoczesnego przemysłu, ani zreformowaniem struktury agrarnej, pamiętającej jeszcze ...czasy post feudalne.
To za dyktatury Piłsudskiego podjęto brzemienne i w efekcie tragiczne dla Polski decyzje: -zaniechania rozwoju polskiej motoryzacji, poprzestając na śladowym montażu obcych marek, głównie FIATA;
-zaniechania rozwinięcia przemysłu produkującego samobieżne maszyny rolnicze.
W efekcie tych, brzemiennych w skutki, decyzji, wymuszonych przez lobby ziemiańskie, we wrześniu 1939 roku armia polska nie dysponowała odpowiednim do potrzeb taborem samochodowym, a co gorsza, przemysł nie był w stanie wyprodukować znaczących ilości czołgów i pojazdów pancernych, które wówczas produkowały te same fabryki, które zasilały rolnictwo w ciągniki, adoptując dla potrzeb wozów bojowych rozwiązania stosowane przy budowie maszyn rolniczych.
Nie było fabryk motoryzacyjnych, więc również nie miał kto w przedwojennej Polsce produkować seryjnie nowoczesnych silników lotniczych, a brak nowoczesnych, odpowiednio wydajnych silników wymuszał konstruowanie wręcz zabytkowych maszyn myśliwskich. Taki stan wygenerował we wrześniu 1939 roku miażdżącą przewagę Wermachtu nad Wojskiem Polskim, na praktycznie wszystkich teatrach walk, z wyjątkiem ...kawalerii, głównie z tego powodu, że w Wermachcie kawaleria konna była w 1939 roku niszową formacją, operującą na zapleczu frontu.
Zaniechano również za dyktatury marszałka Piłsudskiego rozwoju elektrotechniki i elektroniki, w efekcie czego Wojsko Polskie nie dysponowało we wrześniu 1939 roku mobilnymi środkami łączności radiowej, więc po zerwaniu połączeń telefonii kablowej, dowódcy już 4 września 1939 roku nie mieli praktycznie kontaktu ani „pionowego”, czyli po linii podległości służbowej, ani „poziomego”, czyli z równoległymi hierarchią dowódcami sąsiednich zgrupowań.
Na przykład, gdyby do rozszyfrowywania korespondencji kodowanej przez Enigmę zastosowano komutację opartą nie o silniki elektryczne, ale o lampy elektronowe, możliwe byłoby zbudowanie tanim kosztem, czyli około 50 razy taniej, „bomby kryptologicznej”, a zaprzęgnięcie lamp elektronowych do obsługi płacht Zygalskiego, umożliwiałoby rozszyfrowanie dowolnego szyfrogramu, wychodzącego z dowolnego typu Enigmy w … kilka godzin, jeszcze tańszym kosztem, niż z wykorzystaniem „bomby kryptologicznej”.
Rzecz w tym, że lampy elektronowe stosowane dla potrzeb komutacji, nie muszą spełniać wyśrubowanych parametrów, istotnych przy wzmacnianiu sygnałów analogowych, więc są zdecydowanie tańsze w produkcji od lamp dedykowanych wzmacniaczom sygnałów analogowych.
Cóż, do klasyki języka polskiego weszło powiedzenie:
„Prawdziwego mężczyznę poznaje się nie po tym, jak zaczyna, ale jak kończy dzieło”.
Jakby nie dywagować, comeback do kierowania Polska w wykonaniu marszałka Piłsudskiego wypadł przyzwoicie, choć annały odnotowały wojskowe przewroty obarczone o wiele mniejszymi ofiarami i stratami.
Potem było już coraz gorzej i jeszcze gorzej!
Niedotrzymanie słowa o nierepresjonowaniu oficerów wiernych rządowi i prezydentowi, to tylko preludium przyszłych nieszczęść.
Obsadzenie stanowisk decyzyjnych w Polsce swoimi przydupasami i pochlebcami oraz wygenerowanie fenomenu IV Brygady Legionów, tylko pogłębiło dotychczasowy marazm kompetencyjny, co gorsza patologiczny układ władzy piłsudczyków był nie do ruszenia.
W ostatecznym rozrachunku, marszałek Piłsudski zaproponował Polakom drogę na skróty. W rzeczywistości wyprowadził sprawy Polski na dzikie manowce, więc koniec dzieła marszałka Piłsudskiego, zapoczątkowany Zamachem Majowym 1 1926 roku okazał się być ...żałosnym i basta!
Co do okazania było. Amen.
Zorro
Inne tematy w dziale Kultura