Czy te osobniki wiedzą za czym się opowiadają? Chyba NIE! / Fot Google
Czy te osobniki wiedzą za czym się opowiadają? Chyba NIE! / Fot Google
el.Zorro el.Zorro
584
BLOG

Białostocki manifest moralnego zakłamania

el.Zorro el.Zorro Społeczeństwo Obserwuj notkę 32

 

Gdyby nie było strasznie, byłoby nawet … śmiesznie.

 

Obóz Narodowo-Radykalny powołano do życia tuż przed śmiercią marszałka Piłsudskiego. Stworzyła ten ruch grupa zblazowanych prawników, dla których Roman Dmowski był zbyt mało radykalnym politykiem.

Fascynował ich faszyzm i jeszcze bardziej ksenofobiczny i populistyczny od faszyzmu, kształtujący się nazizm.

Nie rozumieli sprawy fundamentalnej, konkretnie tego, że faszyzm i nazizm to ruchy o socjalistycznych korzeniach, które swoje masowe poparcie zawdzięczali tym, że zarówno Mussolini, jak i Hitler dochodzili do władzy głosząc hasła powszechnego dostępu do pracy oraz prawa do godziwego wypoczynku.

Zbyt długo też się nie nadziałali, bo już po kilku miesiącach ONR zdelegalizowano, ale trudno tolerować bojówki, które z bronią w ręku napadają na polityczną konkurencję. Towarzystwo wyraźnie nie potrafiło dać sobie na wstrzymanie, więc od 6 lipca 1934 roku zafundowano mu turnus rekreacyjno kontemplacyjny w Beresie Kartuskiej.

ONR okazał się być żałosną karykaturą , zaczynając już od komicznego logo, mającego w teorii symbolizować … cholera wie co, bo nawet w pijanym widzie trudno się w logo ONR doszukać ramienia trzymającego miecz, a i żadnego, z licznych wersji, znaku krzyża. Faszyści Mussoliniego mieli za symbol wywodzące się z czasów Republiki Rzymskiej rózgi liktorskie, naziści Hitlera pieczętowali się runem przestawiającym Słońce lub pomyślność, czyli swastyką, pozostałe partie faszystowskie zwykle zawłaszczały sobie symbole dawnych zakonów rycerskich, lub partii monarchistycznych.

Wróćmy jednak do istoty zajścia w Białymstoku

Kilku nabuzowanych ideologicznie prymitywów, którzy wyraźnie przedkładają nad siłę argumentów argumenty brutalnej, ksenofobicznej siły, postanowiła sobie poświętować z okazji powołania do krótkiego, acz burzliwego życia ONR.

Tyle tylko, że zarówno ONR, jak i jego współcześni pogrobowcy, głoszą takie hasła, których w żadnym cywilizowanym państwie nikt nie toleruje, czyli potrzebę stosowania przemocy wobec wszystkich, których pozbawione rozumu i przede wszystkim nawet śladowej kultury osobistej, „łyse Pały” uznają arbitralnie za „wrogów Polski”, choćby tylko z tego powodu, że n ie podzielają słuszności dla radiomaryjnego zadżumienia, albo, co gorsza mają inną karnację niż aryjska w rozumieniu nazistów. Wprawdzie jeszcze nikogo nie planują eksterminować, ale przecież początki zawsze są trudne, nieprawdaż? Gdyby tak dorwało się to towarzystwo do władzy, to być może nawet ostatni żyjący SS-mani doznaliby szoku a nawet „opadnięcia kopary”. Wszak Polak w małpowaniu stanowi zawsze kwintesencję „neofity świętszego od samego papieża”, nieprawdaż?

Najpierw towarzystwo doskonaliło się ideologicznie na terenie Politechniki, potem udało się na mszę, którą w intencji ONR i jego pogrobowców odprawił nie jakiś suspendowany kapłański renegat pokroju x. Lemańskiego, ale koncesjonowany podkomendny biskupa, po czym towarzystwo, w liczbie delikatnie pisząc, śmiesznej, ale z polskimi flagami i jednolicie odziane, ruszyło manifestować w miasto, wykrzykując groźne okrzyki pod adresem „elementu niepożądanego”.

W tak zwanym międzyczasie przewidujący magnificencja Rektor raczył był ostrzec niearyjskich studentów, aby ci przypadkiem wieczorem nie szwendali się po ulicach, jeśli nie chcą sprawdzić na sobie stopnia indolencji polskich policmajstrów i mizerii polskiej służby zdrowia, do czego mogłoby dojść, gdyby taki niearyjski student, płacący do tego za studiowanie w Polsce, miałby pecha pojawić się w polu widzenia „patriotów” z ONR.

Oczywiście zaraz po nagłośnieniu skandalu z imprezą ONR zabrały głos „autorytety moralne”, które oczywiście okazały „wielkie oburzenie”, a nawet „zatroskanie”.

Ale bądźmy spokojnie nikomu z cichych sympatyków ONR krzywda się nie stała, wręcz przeciwnie, pewnie ich notowania w ksenofobicznym polskim piekle urosły.

Rektor białostockiej polibudy nie ma sobie nic do zarzucenia, podobnie jak minister magnificencji Rektorowi, nieudolnie powołując się na autonomię polskich uczelni.

Jednak minister od szkolnictwa wyższego zapomina, że Politechnika w Białymstoku jest instytucją PAŃSTWOWOWĄ, więc MUSI przestrzegać kanonów polityki państwowej, pod rygorem wprowadzenia komisarza. A o ile wiadomo, nawet pomoc w propagowaniu totalitaryzmów dowolnej proweniencji jest w Polsce przestępstwem i to ściganym z urzędu.

Jeszcze gorzej wygląda postawa Kościoła rzymskiego!

Z jednej strony biskupi zapraszają na zlot do Krakowa młodzież z całego świata, z drugiej strony w Białymstoku błogosławią grupie oszołomów, która głosi potrzebę czynnej walki ze wszystkim, co nie jest wystarczająco polskie!

Zorro rozumie, że pecunia non olet, ale nawet faryzejska obłuda ma swoje granice przyzwoitości. Konkludując, pogrobowcy ONR to ta grupa, która zwykle aktywnie zakłóca obchody święta 1. Maja, jakby kto pytał święta również kościelnego, (święta ku pamięci św. Józefa Rzemieślnika), ustanowione dla pamięci ofiar walki o godne warunki pracy zarobkowej i rzetelna zapłatę za wykonywaną pracę!

Musi mają wstręt do uczciwej i rzetelnej pracy, preferując zastąpienie uczciwej i rzetelnej pracy rozbojem. Ale cóż, Kościół rzymski ma bogate doświadczenia w wspieraniu faszyzmu, ostatecznie sam pontifex Pius XIII błogosławił takim zbrodniarzom wojennym jak Pavelić, przy którym Adolf Eichmann mógłby uchodzić za szabas-goja. Więc i kościelne błogosławieństwo dla pogrobowców ONR nikogo dziwić nie powinno.

Co do okazania było. Amen.

Zorro

 

el.Zorro
O mnie el.Zorro

Wiem, że nic nie wiem, ale to więcej, niż wykładają na uniwersytetach.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (32)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo