Bez komentarza/ Materiał Google
Bez komentarza/ Materiał Google
el.Zorro el.Zorro
314
BLOG

Zadudzanie prezydenta Obamy.

el.Zorro el.Zorro Polityka Obserwuj notkę 2

 

Służ panu wiernie, on ci za to pierdnie”

Mówi stare przysłowie. A przysłowia są mądrością narodów.

 

Ostatnimi czasy media niezdrowo onanizują się za pomocą dywagacji na temat tego, czy tradycyjny namiestnik Rzeczpospolitej, jego afroamerykańska ignoranckość prezydent USA Obama, raczy zaszczycić audiencyją swego wiernego pachołka, (w feudalnej Etykiecie bycie osobistym pachołkiem suwerena poczytywano sobie za zaszczyt), czyli „rzuconego na odcinek prezydenta Rp” przez genseka Kaczyńskiego Jarosława Dudę Andrzeja.

No bo nasz pierwszy obrońca komunikantów przez kontaktem z Matka Ziemią, mimo, że się wybrał do tej, no … h`Ameryki, wedle planów, ma nie zostać dopuszczon do osobistej konfidencyji z prezydentem Obamą.

Być może prezydent Obama obawia się kaca politycznego po publicznie użytym terminie: „polski obóz koncentracyjny” oraz wyniosłym olaniu uniżonej prośby „z wielkim bulem” panującego Komorowskiego Bronisława, w której pokornie prosił prezydenta Obamę, aby ten choć bąknął „sorry ale prompter tak napisał”, a być może nie ma ochoty tłumaczyć się przed „jakimś tam Polskim Kubkiem” z powodów, dla których prędzej na Kremlu w Moskwie reaktywuje się dyktatura bolszewików, niż na obszarze Polski NATO rozmieści swoje bazy, które miałyby jakiekolwiek rzeczywiste znaczenie militarne.

Nie wykluczone, że doradcy prezydenta Obamy uznali, że skoro za prezydenta Dudę myśli i decyduje prezes Kaczyński, to po cholerę marnować czas na rozmowy z popychadłem prezesa, nawet jeśli on urzędującym prezydentem Polski, skoro wystarczy odpowiednio poinstruować ambasadora USA w Warszawie, aby ten, oszczędzając cenny czas pryncypała, odpowiednio ułożył działania prezesa Kaczyńskiego.

Prezydent Duda powinien też poprosić swoją żonę, prywatnie córę Izraela, aby ta objaśniła mu tę „oczywistą oczywistość”, iż w USA pozostało jeszcze sporo azbestu do zdarcia z budynków i bezpiecznego zutylizowania, więc ktoś to musi zrobić, a gdyby pozwolić Polakom na ruch bezwizowy, to koszty tej operacji wzrosłyby nawet 3 razy, z racji konieczności przestrzegania obowiązujących w USA przepisów BHP, którymi pracujący „na czorno” „Polskie Kubki” w ogóle się nie przejmują.

A gdyby tak, boże uchowaj, „Polskie Kubki” zaczęłyby zarabiać w USA choćby tyle ile trzeba płacić Murzy... (WRÓĆ!!!) Afroamerykanom, czy innym kolorowym, to KTO wynajmowałby od pochodzących z Polski Żydów rudery, zwanych dla jaj „mieszkaniami”.

Tak więc sorry naiwni Polacy, wizy do USA będą dla Polaków tak długo, jak długo będzie w USA zapotrzebowanie na ich skandalicznie nisko opłacana pracę i basta! Tylko jak to powiedzieć prezydentowi Dudzie, skoro ten, motyla noga, włada językiem angielskim i to dość sprawnie, jak na polityczną marionetkę rodem z PiS.

Równie komiczny jest powód obecności w USA i tym sposobem powód dla molestowania przez polskojęzyczne, jak to trafnie ujął ś.p. Władysław Bartoszewski, dyplomatołectwo prezydenta Obamy, aby ten zechciał zamienić parę zdawkowych z polityczną marionetką prezesa Kaczyńskiego.

Owoż skrzyknięto do USA blisko 50 liderów państw, mniej, lub bardziej zależnych od samowoli Wuja Sama, aby radzić jak być bezpiecznym od jąder. Nie tych, co je potocznie cojones zowią, a będących symbolem męskości, jeno tych niedostrzegalnych gołym okiem, które wymknąwszy się spod kontroli, równie pięknymi, co toksycznymi grzybkami obrodzić mogą.

Oczywiście rozsądniej byłoby skrzyknąć osoby, które w przeciwieństwie do rządzących dziś światem polityków miałyby choć blade pojęcie co to takiego technika jądrowa i czemu z nią żadnych jaj robić sobie nie wolno. No, ale takie gremium mogłoby zadać kilka trudnych pytań sponsorom politycznych karier dzisiejszego politycznego topu, na przykład spytać jakie nowe procedury wdrożono po katastrofie siłowni Fukuszima, aby więcej z tak idiotycznych powodów, jakie miały miejsce w Japonii, a związanych z obowiązującym dziś w gospodarce prymatem rachunku ekonomicznego nad zdrowym rozsądkiem.

Co ciekawe, w Waszyngtonie nie pojawią się dwaj politycy, od których na niwie bezpieczeństwa nuklearnego zależy o wiele więcej, niż od sadzącego gładkie frazesy prezydenta Obamy i jego klakierów.

Ci dwaj wielcy nieobecni to:

prezydent Putin, który po prostu się dostosował do nałożonego na niego przez USA ostracyzmu za przygarnięcie pana Snowdena wraz z równie tajnymi, co kompromitującymi administracje Obamy i jego poprzednika kwitami. A to od prezydenta Putina zależy jak szczelna będzie ochrona zaawansowanych technologii, dużej ilości materiałów rozszczepialnych, w tym plutonu, a także komponentów potrzebnych do zbudowania broni nuklearnej,

a zwłaszcza nieobliczalny dyktator Kim, który jawnie wymachuje głowicami jądrowymi, ostrzegając, że kiedy uzna to za stosowne nie zawaha się ich użyć, a przynajmniej tego spróbować.

O ile bowiem prezydent Putin jest osobą stateczną i psychicznie zrównoważoną, o tyle trudno to napisać o wszechwładnym w Korei Północnej Kimie, osobie równie niestabilnej psychicznie, co skrajnie zdesperowanej w utrzymaniu władzy za pomocą wszelkich możliwych środków.

Korea Północna pilnie potrzebuje dewiz, a konkurencja na rynku azjatyckiego badziewia jest bardzo duża. Jedynym cennym produktem made in Nord Korea i to takim, na który byłby popyt, są materiały rozszczepialne, substancje równie zabójcze pod postacią trucizny, co użyte do nuklearnego BUM, ewentualnie działające półprodukty, z których można by zmajstrować coś wybuchowego i do tego radioaktywnego.

Wracając zaś do wojażu prezydenta Dudy do h`Ameryki, ponoć z pomocą przy umożliwieniu pstryknięcia sobie fotki z prezydentem Obamą ma mu przyjść znienawidzony przez wyznawców kaczyzmu zapiekłego Donald Tusk, któren jaku dyplomatyczny substytut Unii Europejskiej ma zagwarantowane miejsce obok prezydenta Obamy na pokazowym raucie.

Wprawdzie prezydent Duda będzie robił za przybocznego Donalda Tuska, ale będzie siedział przy jednym stole z prezydentem Obamą i być może będzie mógł wypowiedzieć całe jedno zdanie! A nawet ...dwa zdania! Problem w tym, że prezydent Duda NIC NIE MA DO POWIEDZENIA, co najwyżej, niczym dobrze ułożona papuga, to i owo powtórzyć będzie w stanie.

Co do okazania była. Amen.

Zorro

 

 

el.Zorro
O mnie el.Zorro

Wiem, że nic nie wiem, ale to więcej, niż wykładają na uniwersytetach.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Polityka