Kim był, kiedy żył i czego naprawdę nauczał Jezus zwany Nazirejczykiem?
Na to pytanie nadal brak jednoznacznej odpowiedzi.
UWAGA! Publikacja dalece odbiega od serwowanej przez kościoły katolickie sztampy. Więc zanim szanowny Czytelniku przeczytasz, skontaktuj się ze swoim spowiednikiem i udaj się na pielgrzymkę!
Bo tak na dobrą sprawę, obwołany przez chrześcijan Zbawcą, (z greki Chrystusem), nauczyciel i asceta, wcale nie musiał być Żydem, a nawet Semitą! (Semitami są również Arabowie).
Ale zanim do tego dojdziemy, cofnijmy się w czasie przed I w. n.e.
Konkretnie do III w. pne., na Subkontynent Indyjski, gdzie do królewskiej władzy dochodzi równie sprawny co okrutny wódz, książę Aśoka z dynastii Murajów, wnuk Ćangragupty, pierwszego władcy, który drogą podbojów zjednoczył Indie. Jednak pod koniec życia waleczny i okrutny Ćangragupta wyrzucił swój miecz, aby jako dokonać życia jako skromny dżinijski asceta.
Aśoka zdobywszy władze królewską poczyna sobie standardowo, czyli zgodnie z zasadą tygrysa każe zabić wszelkich przyrodnich pretendentów do tronu, pozostawiając przy życiu jedynie młodszego rodzonego brata.
Równie okrutnie postępuje wobec wrogów. Apogeum jego podbojów militarnych jest wojna z królestwem Kalinga, które podbija i brutalnie tłumi wszelki opór.
A trzeba wiedzieć, że ówczesne wojny na Subkontynencie Indyjskim były okrutne i krwawe! Bitwy staczały ogromne armie, liczące zwykle po kilkaset tysięcy ludzi i zwykle nie brano jeńców, wyżynając nie tylko wojowników, ale zaplecze obozowe armii, w tym kobiety, i dzieci.
Tedy nie dziwmy się, że kiedy zwycięski Aśoka ogarnął wzrokiem ogromne pobojowisko, jakie pozostało po bitwie, na którym leżeć mogło nawet 350 tysięcy okaleczonych ciał, doznał szoku i nastąpiła w nim przemiana, podobna jak ta, której dostąpił jego dziad, Ćangragupta.
W jej wyniku król Aśoka, najpotężniejszy i najbogatszy władca ówczesnego świata, wyrzeka się przemocy, jako środka dla sprawowania władzy królewskiej. Mało tego, swój, niewyobrażalny majątek przeznacza na dobro publiczne, nakazując opłacenie z niego inwestycji publicznych, dostępnych dla wszystkich swoich podanych, a także był orędownikiem i czynnym propagatorem kształcenia i równouprawnienia kobiet.
Powstają ogólnodostępne studnie, zbiorniki deficytowej w czasie pory suchej wody, szkoły, lecznice, oraz klasztory, w których o schronienie może poprosić każdy i każdy takowe otrzyma. Kraj rozkwita, mimo że nie rządzi nim tyran za pomocą strachu, ale sprawny negocjator, potrafiący słowem zjednać oponentów do swoich racji.
Jednym zdaniem król Aśoka tworzy i to z powodzeniem pierwsze na historii Cywilizacji imperium socjalistyczne, które nie tylko nie zapadło się pod ciężarem kosztów socjalnych, ale jeszcze prowadziło skuteczną ekspansję, opartą o działalność nauczycieli nowego podejścia do życia.
Sam Aśoka rozdawszy swój majątek potrzebującym i to w sensie stricte, umiera w aurze powszechnie szanowanego ojca narodu, będąc posiadaczem jedynie: swojej skromnej szaty i ...połówki melona, którym dopiero co podzielił się z głodnym.
Tak więc wracając do sedna rozważań nad rodowodem Jezusa zwanego Nazirejczykiem, błędnie przeinaczone na Nazarejczyka, pochylmy się nad tym, co o jego misji pisze Ewangelia.
Pomijając jego „nadprzyrodzone” urodzenie, zatrzymajmy się nad epizodem Trzech Królów, a raczej Mędrców ze Wschodu składających trzy królewskie dary, (złoto i cenniejsze od złota mirrę oraz kadzidło), którzy mieli złożyć mu hołd lenny, wiedzeni Gwiazdą Betlejemską. Już Gwiazda Betlejemska stanowi zagadkę i raczej nie była to żadna kometa, bo mędrcy ze wschodu znali zjawisko komet i nie widzieli w nim niczego wyjątkowego, ani koniunkcja planet, która też starożytnymi astrologami nie byłaby w stanie wstrząsnąć. Raczej był to spektakularny wybuch supernowej, po którym dziś już próżno szukać śladów w Kosmosie i annałach, bo zapisy starożytnych astrologów przepadły, wraz z rozkazem spalenia Biblioteki Aleksandryjskiej, wydanej przez nawiedzonego muzułmańskiego półgłówka.
Mędrcy ze Wschodu mieli najpierw trafić do króla Heroda Wielkiego, któren w panice miał zarządzić „Rzeź Niewiniątek”, czyli prewencyjne wymordowanie wszystkich chłopców do 2. roku życia. I tu mamy pierwszy problem, bo król Herod Wielki zmarł około 7 roku p.n.e., więc PRZED zapodawaną jako dogmat datą urodzenia Jezusa. Nie było też ZADNEGO spisu ludności zaordynowanego przez cezara, był jedynie okresowy spis zwierząt jucznych i pociągowych, więc nie było żadnego powodu aby cieśla Józef wraz brzemienną żoną Maryją ruszali w daleką drogę! Jeśli już, to cieśla Józef prowadził wędrowny tryb życia, osiadając na krótko tam, gdzie akurat było zlecenie dla jego usług.
Zaś Herod Wielki nie był wcale tak wielkim okrutnikiem, jak go kreuje żydowska Tradycja! Król Herod Wielki nie tylko doprowadził do gospodarczego rozkwitu prowincję Imperium Romanum, Izrael, ale, nie szczędząc własnych środków, wzniósł najokazalszą w dziejach Świątynię kultu Jahwe w Jerozolimie, tak wspaniałą, że budziła zachwyt u Rzymian. O jej ogromie niech świadczy dzisiejsza „Ściana Płaczu”, będąca jedynie ...niewielkim fragmentem muru oporowego, jaki otaczał teren Świątyni Heroda. Tak to prawda, że Herod polecił uśmiercić dzieci, tyle, że nie wszystkie, a tylko własne i całkiem dorosłe! Po prostu obawiał się spisku na swoje życie, a ojcobójstwo było dość powszechnym sposobem na dymisjonowanie „zbyt długo rządzących” królów przez ambitnych i żądnych królewskich zaszczytów synów.
Jednak król Herod Wielki miał jeden feler, który powodował powszechną nienawiść dla niego u Żydów! Nie tylko nie wywodził się z „królewskiego” rodu Dawida, ale nawet nie był kahalnym Żydem! Był wprawdzie Semitą, ale był mieszańcem arabsko-żydowskim, kimś nie do zaakceptowania, jako król Izraela, przez ortodoksyjnych Żydów.
Po wizycie u Heroda Wielkiego mędrcy trafili do samego Jezusa, któremu, wedle Tradycji złożyli królewskie dary.
Tak więc, wedle Ewangelii, Jezus i jego rodzice nie byli od tej pory ludźmi ubogimi! Wręcz przeciwnie! Stać ich było na, jak na owe czasy, dostatnią i spokojną egzystencję.
Jezus pojawia się i ...znika na około 30 lat, po epizodzie dysputy z uczonymi w Piśmie rabinami po obrzędzie Ofiarowania.
„Odnajduje się” dopiero jako dojrzały mężczyzna, nakazujący Janowi Chrzcicielowi dokonania na nim rytualnego obrzędu Chrztu z Wody. Materialnych dowodów na tożsamość Jana Chrzciciela nie ma, ale jest świadectwo wiarygodnego dziejopisarza Flawiusza, dające świadectwo co do tego, że ISTNIAŁ mąż nauczający i postępujący bardzo podobnie jak Jan Chrzciciel.
Zastanówmy się jednak nad przesłaniem nauczania Jezusa jako rabina i prekursora nowego nurtu religijnego w judaizmie.
Zdaniem Zorra, karygodnym uproszczeniem jawi się wywodzenie kanonu nauki Jezusa z Zakonu Mojżeszowego! Bowiem Zakon Mojżeszowy bazował na babilońskiej zasadzie: „oko za oko”, a nauczanie Jezusa zakładało wyrzeczenie się przemocy!
Trzeba sporo zakłamania, aby z obficie ferującego karę śmierci Prawa mojżeszowego wywodzić zalecenie: „...jeśli ktoś uderzy cię w policzek, nadstaw mu drugi”, albo polecenie wydane św. Pitrowi: „Schowaj miecz Piotrze, bo kto mieczem wojuje, od miecza też ginie”.
Taka postawa po prostu nie pasuje do zalecanej w Prawie mojżeszowym zasady: „oko, za oko, ząb za ząb, zgorzelinę za zgorzelinę”, nieprawdaż?
Za to, o wiele lepiej pasuje do nauczania Buddy, które stanowczo nakazuje powstrzymywanie się od stosowania przemocy, a tym bardziej od świadomego zadawania ran orężem.
Wiemy dziś bezspornie, że Aśoka nie tylko tworzył zaplecze socjalne dla swoich poddanych, ale wspierał działalność misyjną buddyzmu.
To buddyjscy mnichowie jako pierwsi w historii Ludzkości podejmowali trud misyjny, a udając się na tereny zamieszkałe przez inne ludy, wyznające inne religie, najpierw zjednywali sobie miejscowe Pospólstwo, oferując nieznane mu dobrodziejstwa medycyny, co ważne, świadczone na zasadzie non profit. W przeciwieństwie do: wyniosłych, zakłamanych i wyobcowanych miejscowych kast kapłańskich, ujmowali prostych ludzi swoim ascetycznym stylem życia, dobrocią i szacunkiem dla każdej formy życia, nawet dla osób wykluczonych ze społeczności na przykład z powodu trędowatości.
Na kartach Ewangelii Jezus czyni cuda uzdrawiając chorych, w tym trędowatych, w rzeczywistości mógł tylko skutecznie leczyć nieznanymi w ówczesnej Dolinie Jordanu lekarstwami lub terapiami! Dziś nikogo nie szokują skuteczni w leczeniu trudnych przypadków medycznych bioenergoterapeuci, ale ponad 2 tysiące lat temu o bioenergoterapii wiedzieli tylko nieliczni wtajemniczeni i tylko niewielu potrafiło czynić z tej techniki przywracania funkcjonalności organizmu ludzkiego użytek.
Ale nie miejmy złudzeń, ktoś taki jak Jezus stanowił śmiertelne zagrożenie dla wszechwładzy bezpardonowo pasożytujących na żydowskim pospólstwu kapłanach, mniej lub bardziej „arcy”.
Kult Jahwe był świetnie prosperującym biznesem, o wiele wydajniejszym od kultu katolickiego!
Ówczesny Żyd musiał łożyć nie tylko na utrzymanie licznej brygady kapłanów obsługujących samą Świątynię, ale przede wszystkim musiał łożyć niemałe sumy na utrzymanie kahału, płacąc mocno wygórowane stawki za nawet najmniejsze czynności czcigodnych kapłanów i rabinów, bez których porady, na każdy możliwy temat, żadem bogobojny Żyd niczego nie podejmował się czynić.
A tu „przychodzi taki Jezus”, nie wiadomo z jakiego rodu, osoba być może z nieprawego łoża i mówi: „darmo otrzymaliście od Boga, to i darmo dawajcie innym”!Toż to dla kapłanów Świątyni i rabinów „w terenie” czysta herezja, do tego mogąca zagrozić ich dochodom!
Tak więc dni życie twórcy Nowego Testamentu stały się policzone, a zdeprawowani i drżący o swoją pozycję arcykapłani uknuli spisek, aby zgładzić „wywrotowca” za pomocą klasycznego mordu sądowego!
Prawo Mojżeszowe nakazywało bowiem karać śmiercią każdego nieszczęśnika, który obwołałby się Mesjaszem, czyli osobą mającą zdjąć z Człowieka klątwę adamową i przywrócić go do rajskiej egzystencji. I to nie byle jak zadaną, tylko za pomocą specjalnie wymienionej kaźni: „Kto się obwoła Mesjaszem, niech umrze przybity do drzewa ze skrzyżowanymi członkami”.To była okrutnie zadana śmierć, bo nieszczęśnik umierał przez kilka dni, a śmierć następowała w wyniku niedotlenienia organizmu, bo skrzyżowane nad głową ręce znacząco upośledzają wydajność oddechową. Być może chodziło też o to, aby skazanemu „dać czas na przemyślenie”, aby ten przyszedłszy po rozum do głowy, zrezygnował z szerzenia fermentu.
Tylko jak tego Jezusa dorwać, skoro nikt z otoczenia kapłanów nie wiedział kim on zacz i jak wygląda?!
Posłużono się więc zdradą i przekupiono jednego z jego pomocników, aby ten wskazał siepaczom arcykapłanów właściwą osobę.
Obrony się nie obawiano, bo wiedziano, że Jezus, wierny zasadom swojego wyznania, nie zgodzi się na żaden akt przemocy wobec siepaczy.
Ponoć za swoją zdradę Judasz otrzymał wynagrodzenie w wysokości 30 starożytnych szekli, zwanych potocznie srebrnikami. Co ciekawe, wedle Biblii, za identyczną sumę sprzedali w niewolę Józefa jego bracia, co dobitnie świadczy o tym, że zarówno w Starym, jak i Nowym Testamencie, mamy do czynienia z brutalną ściemą! (Nie jedyną, dopiszmy). Ponad 1/3 kg srebra to stanowczo zbyt duża cena jak za wyrostka sprzedanego handlarzom niewolników na pustkowiu! Tyle nie kosztował nawet wyuczony rzemiosła, lub wykształcony niewolnik i to na targu!
Z drugiej strony,skąd kapłani Świątyni wzięli monety, które wyszły z obiegu ...300 lat wcześniej! Zwłaszcza w warunkach rzymskiej okupacji! Przecież pierwsze co czynił okupant, to rekwirował skarbiec, a ze znalezionego w nim kruszcu bił własne monety. Tka więc za panowania prefekta Piłata arcykapłani mogliby zapłacić Judaszowi monetami rzymskimi, a nie dawno zapomnianymi artefaktami numizmatycznymi.
Ale gdyby zdarzenia się rozgrywały w czasach Aśoki, to zarówno suma, jak i rodzaj wypłaconych monet, odpowiadałaby ówczesnym realiom monetarnym!
Mało tego, Jezus, jako wytrenowany asceta, mógł być w stanie nawet przeżyć zadaną mu kaźń!
Wskazówką jest tu Jego opisana w Ewangelii Modlitwa w Ogrojcu, która ma znamiona opisu bardzo zaawansowanej medytacji. (A swoją drogą, skoro jej świadków zmorzył sen, to skąd znany jest jej opis)? Jako ciekawostka, znaleziono niedawno mumię buddyjskiego mnicha, która mimo że ma ponad 300 lat, nadaj wykazuje iż zachodzą w niej ...procesy życiowe, czyli, de facto, zmumifikowany asceta ...nadal żyje! Będąc ascetą najwyższego wtajemniczenia, Jezus mógł za pomocą medytacji wprowadzić się w stan kontrolowanego letargu, a po złożeniu w grobie ocknąć się i jako osoba zmartwychwstała wziąć moralny odwet, na swoich „bogobojnych” ciemiężycielach, którzy próbując zabić niewygodnego im nauczyciela, napytali sobie jeszcze większego problemu, jakim była bezdyskusyjnie „zmartwychwstała” ofiara ich zbrodni.
Z jakich więc powodów sięgnięto po ewidentne szalbierstwa, kreując czas nauczania Jezusa zwanego Nazirejczykiem na okres urzędowania prefekta Poncjusza Piłata?!
Zdaniem Zorra, powodów mogło być kilka, oto najbardziej prawdopodobne:
Przybyli do Rzymu „pierwsi Apostołowie”, (obecność św. Piotra w Rzymie jest bardzo problematyczna, do tego w czasie w którym miał rzekomo do Rzymu przybyć, w mieście Rzymie prosperowało przynajmniej jedno biskupstwo. Raczej w Rzymie działał św. Paweł z Tarsu i to on ustanowił tam pierwszego biskupa), zaświadczali o tym, że byli naocznymi świadkami: życia, śmierci i zmartwychwstania Jezusa. To drobne kłamstewko, (przecież ich przodkowie naprawdę spotkali w swoim życiu Jezusa), dodawało wiarygodności ich świadectwu i postawie opartej na negacji przemocy.
Za panowania prefekta Piłata naprawdę dochodziło do niepokojów w Jerozolimie, oburzonych na rzymskie bałwochwalstwa Izraelitów było sporo, w a nie jeden lider licznych rebelii powoływał się na boskie plenipotencje. Słowa Ewangelii nie niosą tylko przesłania bezwarunkowej miłości bliźniego, wyraźnie są w Ewangeliach obecne wątki przemocy, jak ten, mówiący o unicestwianiu wszystkiego, co tylko przynosi „złe owoce”. Uczniowie Buddy raczej nie zalecaliby obcinania „grzesznych” członków, anu wyłupiania „grzesznych” oczu!
Tu mamy wyraźny wpływ filozofii esseńczyków, środowiska, które prawdopodobnie wydało i ukształtowało religijnie Jana Chrzciciela, bezwzględnego tropiciela nawet najmniejszej niedoskonałości! Jan Chrzciciel nie wpadłby na to, aby faryzeuszom, zdegustowanym wykonaniem przez Jezusa pracy w Szabas zadać pytanie: „Azaliż Szabas ustanowiono dla Człowieka, czy Człowieka dla Szabasu”? Dla Jana Chrzciciela nie było alternatywy! Skoro w Szabas zabroniona jest bogobojnemu Żydowi jakakolwiek praca, to również nikogo uzdrawiać w Szabas nie wolno i basta!
Trzeba też pamiętać, że nawet w odległej prowincji Imperium Romanum, po to ustanawiano prefekta, aby ten czuwał nad przestrzeganiem Prawa rzymskiego. To był jeden z filarów tak zwanego Pax Romanum.
Jeśli Jezus był człowiekiem wolnym, TO NIE MÓGŁ zostać zgładzony i to za zezwoleniem prefekta, za pomocą kaźni ukrzyżowania, kaźni zarezerwowanej dla niewolników!
Jako człowiek wolny, winny zbrodni stanu, a zbyt niebezpieczny na arenie, zgodnie z obowiązującym wówczas prawem, powinien zostać ścięty.
Kara ukrzyżowania była zarezerwowana dla niewolników winnych zbrodni zamachu na swego pana, czego mamy dowód w opisie losu, jaki spotkał wziętych w niewolę powstańców Spartakusa.
Do tego żelazne gwoździe były zbyt cenne, aby marnotrawić je na przybijanie skazańca do krzyża!!! Taki gwóźdź musiał wykuwać kowal przez nawet kilka godzin, więc powszechne w użyciu były kołki drewniane, a nie gwoździe.
Sumując nasze rozważania, nie sposób się oprzeć wrażeniu, że większość wyznawców i to dowolnej religii, nie zadaje sobie nawet najmniejszego trudu, aby zweryfikować obficie serwowane przez kapłańskie korporacje szalbierstwa.
Natomiast postać i nauczanie Jezusa zwanego dziś przez katolików Zbawicielem, trudno osadzić nie tylko w ramach czasowych, ale przede wszystkim w realiach kultu opartego na Zakonie Mojżeszowym.
Kanon ustanowiony przez Jezusa ekstremalnie odbiega nie tylko od sztywnych ram Zakonu, ale przede wszystkim zupełnie inaczej postrzega życie i misję życia Człowieka!
Potężne królestwo, jakie pozostawił po sobie król-asceta Aśoka, powoli uległo erozji, a wyznawcy poglądów Buddy powoli zostali zmarginalizowani przez pazernych na władzę i majątek. Mimo tego, idea ascetycznego życia, mimo jawnych szykan, nadal trwa i to we wszystkich religiach. Na przykład jest obecna w islamie, pod postacią bractwa derwiszów i fakirów.
Królestwo, które stworzył Aśoka powoli się rozpadło, bo okazało się, że władcom o wiele łatwiej skrzyknąć nawet kilkadziesiąt tysięcy żądnych łupów i grabieży żołdaków, niż znaleźć choćby jednego mądrego nauczyciela, który nie brutalnym argumentem siły, ale siłą przedstawianych argumentów, zjednałby sąsiadów dla obopólnie korzystnej współpracy.
Co do okazania było. Amen.
Zorro
Inne tematy w dziale Społeczeństwo