Trzeba umieć czerpać ze skutecznych wzorców, nieprawdaż?/ Google; Putincar
Trzeba umieć czerpać ze skutecznych wzorców, nieprawdaż?/ Google; Putincar
el.Zorro el.Zorro
462
BLOG

Polscy politykierzy, uczcie się uprawiania polityki od Putina!

el.Zorro el.Zorro Polityka Obserwuj notkę 15

 

Nasi wodzowie bardziej nienawidzą Rosję, niż kochają Polskę”.

Roman Dmowski.

 

Kiedy, dwa lata temu znajomi z Niemiec zapytali Zorra o to, czego, jako Polak, zazdrości innym narodom, Zorro bez większego zastanowienia odpowiedział:

Trzeba pozazdrościć Rosji takiego przywódcy, jakim jest Władimir Putin!

Po namyśle znajomi zgodzili się jednomyślnie, że również Niemcom przydałby się taki przywódca, jakim jawi się bezdyskusyjnie Władimir Putin!

Człowiek, który w 10 lat, mimo skoordynowanej obstrukcji tak zwanego demokratycznego Zachodu, nie tylko powstrzymał postępującą dezintegrację i anarchizację Rosji, ale wykorzystując maksymalnie sprzyjającą producentom surowców koniunkturę gospodarczą, zgromadził odpowiednie kapitały i rezerwy, aby rządzony przez niego kraj mógł stosunkowo bezboleśnie przejść okres recesji na rynku surowców energetycznych, ale kontynuować ważne dla planowanego wzrostu znaczenia Rosji kierunki rozwoju.

Przypomnijmy, że kiedy ten, mało komu znany rezydent radzieckich służb specjalnych, został namaszczony przez coraz bardziej mającego problemy z alkoholem prezydenta Borysa Jelcyna na przyszłego prezydenta Rosji, Rosja stała na krawędzi postępującej autodestrukcji!

Krajem targała monstrualnych rozmiarów prywata oligarchów, zanik podstawowych funkcji państwowych i do tego solidny łomot spuszczony Armii Rosyjskiej przez ...Armię Rosyjską, podczas tak zwanej 1. wojny czeczeńskiej.

To prawda, że takie rzeczy są są możliwe tylko w Rosji, ale podczas 1. wojny czeczeńskiej radośnie okładały się wzajemnie ogniem bataliony i pułki regularnej Armii Rosyjskiej, bo przebiegli liderzy czeczeńskiej rebelii po prostu kupowali sobie u zdeprawowanych oficerów rosyjskiej armii usługi prowadzenia działań zbrojnych. Ale cóż, za prezydenta Jelcyna regularnie wypłacany żołnierzom żołd był zjawiskiem incydentalnym, a czeczeńscy watażkowie płacili od ręki i to dolarami, albo złotem i kamieniami szlachetnymi, lub szmuglowanymi prochami w cenach hurtowych, dającymi największe przebicie, połączone największym ryzykiem wpadki.

Prezydent Putin nie miał łatwego startu, bo ledwie rozgościł się na Kremlu, doszło do spektakularnej katastrofy nowiutkiego atomowego krążownika podwodnego „Kursk”, a on podjął bardzo kontrowersyjną, choć uzasadnioną decyzję, aby, jak to jest w PR-owskiej modzie przywódców, pojawiać się w sztabie ratunkowym i „osobiście przejmować kierowanie akcją ratowniczą”. Prezydent Putin tego nie zrobił a molestującym go dziennikarzom powiedział, iż na ratowaniu załóg okrętów podwodnych się nie zna, więc jego obecność w sztabie ratunkowym byłaby tylko przeszkodą w prowadzonej akcji. Cóż, mało którego męża stanu stać na tak odpowiedzialne, choć fatalnie wyglądające medialnie zachowanie, nieprawdaż?

Do tego stanął w obliczu daleko posuniętego wrogiego przejęcia przez powiązane z familią Bushów, (TYCH Bushów), teksańskie petrokartele sieci dystrybucji gazu ziemnego, w którym to procederze znaczącą rolę odgrywał oligarcha Chodorkowski, który wykonywał identyczna misje co w Polsce zmarły w zastanawiających okolicznościach dr Kulczyk, czyli odkupywał za bezcen od Rosji udziały w „Gazpromie” i jego spółkach zależnych by ze sporym zyskiem odsprzedać je podstawionym przez teksańskie kartele „słupom”, które pilnując, aby nie przekroczyć progów zmuszających do ujawnienia się udziałowca w spółce akcyjnej, metodycznie dążyły do wyrugowania „Gazpromu” z europejskiego i azjatyckiego rynku dystrybucji gazu ziemnego. Gdyby Jankesom powiódł się numer firmowany przez oligarchę Chodorkowskiego, to oni, a nie Rosja „spijałaby śmietankę, zagryzając smakowitymi konfiturami” z handlu wydobywanym na terenie Federacji Rosyjskiej i w okolicznych krajach „Błękitnym paliwem”.

Prezydent Putin pokazał nie raz, że jak tylko tego sytuacja wymaga, w obronie dobrze rozumianych interesów Rosji, zwłaszcza w sprawach spornych, potrafi nie tylko sięgnąć po argument siły, ale w przeciwieństwie do nieudaczników w USA, skutecznie i rozsądnie go użyć!

Tak było podczas 2 wojny czeczeńskiej, tak było przy okazji konfliktu z Gruzją, nie inaczej się stało w momencie, kiedy, bez urazy, półgłówki z NATO próbowały wyrugować Rosję z teatru Morza Czarnego, obstalowując sobie rebelię na Majdanie, której zakładanym celem strategicznym było pozbycie się rosyjskiej bazy z Krymu, która szachuje będące pod kontrolą Turcji przejście z Morza Czarnego na Morze Śródziemne.

Na koniec prezydent Putin ma najcenniejszą u politycznych strategów cechę, to znaczy wie kiedy odpuścić, aby móc wrócić do rozgrywki ze zdwojoną silą.

A dokładnie tego dowodzi decyzja o wycofanie aktywnej pomocy militarnej dla wojsk prezydenta Asada w Syrii!

To było „polityczne zagranie” nie roku, ale co najmniej dekady!

Intensywne wsparcie wojsk prezydenta Asada umożliwiło im odbicie z rąk rebeliantów kluczowych miast, przerwanie szlaków zaopatrzenia dla rebeliantów i Kalifatu wiodących z Turcji, co w obliczu rozpisanych przez prezydenta Asada na wiosnę wyborów ma kluczowe znaczenie, bo na terenach zajętych przez rebeliantów i Kalifat IS nie ma mowy o demokratycznych wyborach, bez względu na sumę milionów dolarów wydanych na antyasadowską propagandę przez CIA. Tak więc prawdopodobnie wybory wygra dotychczasowa partia rządząca, a sam prezydent Asad pewnie „dla dobra demokracji w Syrii”, odejdzie z urzędu prezydenta.

Natomiast wycofanie kontyngentu po kilku miesiącach pozwoliło uniknąć ugrzęźnięcia rosyjskiego wojska w Syrii, co się przytrafiło Armii Czerwonej w Afganistanie a także tego, co doprowadziło do de facto przegranej USA, najpierw w Wietnamie, a potem w Iraku i Afganistanie. Korpus ekspedycyjny Rosji może przecież wrócić w każdej chwili, kiedy tylko rebelianci poczują się pewniej i wyjdą z ukrycia! W chwili obecnej rebelianci odtwarzają bazy w nowych miejscach, więc potrzeba nieco czasu na ich zlokalizowanie przez satelity.

Do tego idzie lato, czyli pora roku, w której z racji panujących na terenach pustynnych temperatur, efektywność elektronicznych środków zwiadu w sposób znacząco maleje, a wzbijany przez upalną pogodę pustynny pył, znacząco przyśpiesza zużycie silników, zwłaszcza turbinowych, czyli takich jakimi napędzane są praktycznie wszystkie współczesne samoloty bojowe.

Prezydent Putin, wycofując siły ofensywne z Syrii, pozostawił wygrażającą Kalifatowi IS ale zupełnie nieefektywną w jego niszczeniu koalicję pod wodzą USA, przed ogromnym problemem wręcz ludobójczej ekspansji Turcji, skierowanej przeciwko Kurdom, którzy prawdopodobnie teraz zapłacą bardzo krwawą cenę za naiwność wobec USA, Wielkiej Brytanii i Francji, a co tu ukrywać, zarówno w Iraku, jaki i Syrii żal nad niedolą bezlitośnie i krwawo tępionych przez Turków aspiracji Kurdów do własnego państwa, będzie jedynie udawany! Po prostu Turcy, do spółki z zakapiorami z IS, rozwiążą „Węzeł Kurdyjski” w podobny sposób, w jaki Aleksander Macedoński uporał się za pomocą kilku cięć swego miecza ze skomplikowanymi plątaninami Węzła Gordyjskiego.

Po prostu zarówno w Iraku, jak i w Syrii wkrótce Kurdowie staną się rzadkością, jak nie wymordowani przez działania Turków i internacjonalistycznych zakapiorów z IS, to zmuszeni do ucieczki ze swoich rodowych ziem.

Do tego rosyjscy logistycy wręcz ośmieszyli NATO-wski system pasywnego zwiadu, bo pomimo drobiazgowego monitoringu, nierozpoznani, zdołali w kilka dni wręcz „zwinąć” brygadę dokując lotniczego wsparcia wojsk prezydenta Asada, operująca w sile kilku dywizjonów.

Tak więc kiedy media podawały newsa o zakończeniu rosyjskiej misji bojowej w Syrii, samolotów rosyjskich, praktycznie już w syryjskiej bazie nie było, a pozostały tylko jednostki dyżurne i bezpośrednia ochrona bazy. Dla informacji, z racji tradycyjnie krótkiego zasięgu rosyjskich samolotów taktycznych, (wbrew rozsiewanej przez NATO demagogii o agresywnych zamiarach Rosji, jest do dowód o priorytecie obrony), rosyjskich samolotów nie dało się przebazować za pomocą lotu o własnych siłach.

Czy się to Polakom podoba, czy nie, prezydent Putin to przywódca Rosji największego światowego formatu, którego należy, już dziś, postawić obok cara Iwana IV Groźnego, który wyrwał Księstwo Moskiewskie spod trybutu Złotej Ordy, cara Piotra I Wielkiego, którzy przekształcił zacofany, feudalny kraj w nowoczesne, jak na ówczesne standardy państwo, czy carycy Katarzyny II, która przekształciła Rosję w światowe imperium. Prezydent Putin nie tylko zatrzymał postępujący rozpad Rosji, jaki nastąpił po bankructwie ZSRR, ale spowodował swoimi twardymi, często autorytarnymi rządami, że dziś Rosja, jako jedyne mocarstwo, mimo zapaści cen surowców energetycznych, ma dodatni bilans handlowy, mimo zablokowania w ramach sankcji, za takie same działania, jakie podejmują na arenie międzynarodowej USA, ponad 50 % aktywów zdeponowanych w kontrolowanych przez USA bankach.

My, Polacy, programowo pogardzamy Rosją i Rosjanami, kreując ten naród jako prymitywną swołocz, która w przerwach pomiędzy wyczynowym ochlajem, okupowała Polskę, ciemiężyła Polaków i szykanowała polskich patriotów, próbujących wyrwać Polskę spod rosyjskiej dominacji.

Tymczasem Rosjanie są narodem o o wiele wyższej od Polaków kulturze, narodem który wydal wielu wybitnych artystów, naukowców, czy inżynierów. To prawda, że w czasach ZSRR nie gardził kradzieżą wartości intelektualnej, ale na Boga TO SAMO czynią USA, prowadząc otwarcie politykę „drenażu mózgów”, czy Chińczycy, którzy nie widzą w okradaniu konkurencji niczego zdrożnego, wręcz przeciwnie! A jakoś nikt otwarcie nie pogardza Jankesami, czy „Czajnikami”, mimo że swe potęgi zbudowały na gospodarczym rozboju.

Wraz z upadkiem ZSRR, Rosja porzuciła politykę eksportu bolszewickiego „raju”, która to rutyna zachowania doprowadziła ZSRR do upadku gospodarczego, a ludność ZSRR zmuszała do poważnych wyrzeczeń.

Dziś Rosja, z powodu skrajnie nieodpowiedzialnej i ekspansywnej polityki frakcji „Jastrzębi” w NATO, staje przed poważnym problemem przybliżenia ofensywnej infrastruktury NATO do dystansu nie dającego czasu na żadne wyjaśnienia rozwijającego się zagrożenia!

Kiedy strategiczne rakiety NATO i Rosji dzielił dystans około 20 minut lotu, BYŁ CZAS na wyjaśnienie ewentualnej pomyłki. A kilka pomyłek, które mogły wywołać jądrowy armagedon annały odnotowały, niestety, TYLKO po stronie USA! Kiedy ten czas, zostanie skrócony do 10 minut, a tak się stanie, kiedy NATO mogłoby odpalać głowice strategiczne z terenów Ukrainy i Gruzji, na ŻADNE wyjaśnienia nie będzie czasu! Albo Rosja odpali swoje rakiety zaraz po ogłoszeniu alarmu, albo jej wyrzutnie dosięgną głowice made in USA, obezwładniając system obrony strategicznej Rosji.

Konkludując, lekceważenie przeciwnika zawsze daje fatalne skutki, nie tylko na sportowej arenie! Tyle tylko, że przegrana w sporcie nie pociąga za sobą innych, niż frustracja, konsekwencji, natomiast przegrana w międzynarodowej przepychance, z takim krajem jak Rosja, dla kraju takiego jak Polska, może mieć fatalne konsekwencje gospodarcze!

Polska, aby zniwelować zapaść spowodowaną wojną gospodarczą toczoną w latach 1980-1988, MUSI mieć nadwyżkę budżetową, a nie pogłębiać deficyt, jak to ma miejsce od momentu objęcia rządów przez AWS i z kilkuletnią przerwą przypadająca na okres rządu Leszka Millera, trwającą do chwili obecnej!

Więc czy to się komuś podoba, czy nie, Polska MUSI jak najkorzystniej eksportować swoje wyroby, A TYLKO rynek rosyjski jest w stanie wchłonąć praktycznie wszystko, co się w Polsce uda wyprodukować! A w zamian od Rosji można kupować naprawdę tanio potrzebne surowce.

Od płodów rolnych i żywności, poprzez wyrobu przemysłu lekkiego, po samochody i zaawansowany sprzęt AGD i RTV.

Natomiast rynek Unijny jest nadal dla większości polskich wytwórców zbyt wymagającym, więc praktycznie wszystko, co się uda za bezcen wyeksportować do takich krajów jak Niemcy, czy Francja, jest reeksportowane do Rosji, oczywiście z solidna marżą, która mogłaby zasilić polską gospodarkę, gdyby nie powszechna rusofobia.

Co do okazania było. Amen.

Zorro

el.Zorro
O mnie el.Zorro

Wiem, że nic nie wiem, ale to więcej, niż wykładają na uniwersytetach.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (15)

Inne tematy w dziale Polityka