Choć ją i pięknym nazwiskiem przywdziejem;
Choćby służyła dobru publicznemu,
Nie oczyści się i tym przywilejem;
Ktokolwiek kradnie, ten zawżdy złodziejem.
Pięknie, czy szpetnie, pomaga czy szkodzi,
Niech będzie, jak chce, a kraść się nie godzi!
Takimi oto słowy ówczesny prymas Polski, bp Ignacy Krasicki rozprawiał się ze świętobliwymi kanaliami i szubrawcami strofami „Antymonachomachii”, ciętej repliki na zarzuty wobec wcześniejszej „Monachomachii”, jakoby ta, używając aktualnego terminu prawnego, „godziła w uczucia religijne”.
Cóż j.e. bp Ignacy Krasicki był nie tylko prymasem Polski, ale również bliskim przyjacielem króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, więc żałosne skowyty ugodzonych ostrzem jego satyry w strofach „Monachomachii” zdeprawowanych klechów i zakonników tudzież ich popleczników na dworze królewskim, jedynie go zmobilizowały do ponownego „dowalenia” tym zakłamanym szubrawcom, którzy ordynarnie pasożytowali na ludzkiej naiwności, przy okazji obrażając i ośmieszając majestat Wiekuistego.
Nie miejmy złudzeń, politycy PO święci nie byli, raczej wręcz przeciwnie, ale jeśli już odstawiali jakiś przewał, to, po obsuwie z aferą hazardową, potrafili to robić „w białych rękawiczkach”.
Co gorsza, w przypadku kradziejstwa uskutecznianego przez aktyw PiS, dominują przypadki ordynarnego tuczenia własnej prywaty za pomocą bezpośrednich aktów typu malwersacja lub wyłudzenie.
Zapewne powodem takiego, karygodnego i aspołecznego zachowania są wyniesione z domu wzorce; dziadowie okradali dziedziców, ojcowie wynosili co tylko było w ich zasięgu z PRL-owskich fabryk lub kombinatów, więc kwiat PiS okrada Polskę i Polaków na „kilometrówkach”, nawet jak nie ma samochodu, ani Prawa Jazdy, zamiast brać udział w konferencjach, uprawia wyczynowy ochlaj, siejąc przy okazji zgorszenie swoimi pijackimi wyczynami w reprezentacyjnych miejscach europejskich stolic, czy zamiast sprawować mandat posła, uprawa osobista chałturę komercyjną.
Jak widać okradanie swojego pracodawcy, połączone z wyłudzaniem pieniędzy na koszty dojazdów na prywatne chałtury nie przeszkodziło w wyborze dra Dudy na prezydenta Rp, mimo że za taki numer „przypadkowy Polak” zapewne, z uwagi na wysokość dokonanych wyłudzeń, stałby się obiektem prokuratorskiej troski! Nawet komisarz Maj, mając o wiele mniej na sumieniu, został zmuszony do dymisji, ale On tylko był PiS-owskim pachołkiem, a nie członkiem kaczego dworu.
Niby tym sposobem okradł Skarb Państwa na „tylko” 90 tysięcy złotych, ale zapewne do tego należałby dodać koszt odbywanych na koszt polskiego podatnika podróży, na trasie USA-Polska, być może nawet w wyższej klasie, więc być może trzeba mówić o kradzieży rzeczy o znacznej wartości, czyli przestępstwie z Art.294 &1 K.k. a to czyn zagrożony, minimum rokiem pierdla i to bezwzględnego. Oczywiście, gdyby na takim czynie przyłapano zwykłego Polaka.
Sumując,jak Zorro sprawdził, nie było i nie ma przymusu zostawania posłem, nawet dla członków partii PiS!
Ale kiedy już się złożyło ślubowanie o do tego molestowało się Boga o pomoc w rzetelnym wypełnianiu mandatu posła, no to, motyla noga, NIE POWINNO SIE robić sobie rocznej laby na koszt podatnika, a jeśli już stypendium było tak ważnym dla osobistej kariery, należało zrezygnować z mandatu, nieprawdaż? Tak przynajmniej postąpiłby człowiek uczciwy, więc nie obłudnik z szeregów PiS.
Ale jak to się mówi, ktoś musi czuwać, aby spać mógł ktoś. Co do okazania było. Amen.
Zorro
Komentarze
Pokaż komentarze (7)