Bez komentarza. Google Grafika "wojna polsko-polska"
Bez komentarza. Google Grafika "wojna polsko-polska"
el.Zorro el.Zorro
752
BLOG

O wyrodnej matce Rewolucji, co pożera własne dzieci

el.Zorro el.Zorro Polityka Obserwuj notkę 15

 

Mądry człowiek uczy się w szkole i na studiach. A jeśli już musi się uczyć na błędach, to uczy się na błędach cudzych!

Ostatnimi czasy polityczny magiel made in Poland onanizuje się aktami jakie próbowała spieniężyć wdowa po gen Kiszczaku. Cóż, miłość bywa ślepa, wiec nie zawsze głos serca wskazuje osobę dorównującą intelektowi wpływowej osoby szukającej współmałżonka.

Trzeba więc docenić niefrasobliwość wdowy po gen Kiszczaku, która próbowała spieniężyć „kolekcję haków” jaką dostała w spadku po obersttajniaku junty gen Jaruzelskiego. Mogła przecież podzielić los żony Piotra Jaroszewicza, czyli zaliczyć ostatnią w swoim życiu wizytę „nieznanych sprawców”, albo, pogrążana w żałobnej rozpaczy po starcie męża, natknąć się na „seryjnego samobójcę”.

Tak więc kobieta powinna dziękować Bogu za to, że jeszcze żyje, bo ZAWSZE akta służb wyadomych są bardzo groźne dla życia osób je przetrzymujących na własny użytek.

Ludzie rozumni tego typu broń selektywnego rażenia trzymają bezpiecznie zdeponowaną poza miejscem przebywania, na przykład w bankowej skrytce depozytowej poza granicami Polski, z dyspozycją natychmiastowego ujawnienia zawartości na wypadek niespodziewanej śmierci. Można też próbki zawartości takich akt umieścić w cybernetycznej chmurze, aby poważny kandydat na kupca zechciał sprawdzić jakość i moc oferowanego towaru.

Wracając do sedna, Lech Wałęsa wyraźnie od wiedzy pisanej stronił, więc nie dane mu było zapoznać się z cierpką sentencją autorstwa Karola Marksa, któren stwierdził i dla potomności uwiecznił słowa:

Rewolucja to wyrodna matka, która pożera własne dzieci”.

A tak drastyczną opinię zbudował zapewne analizując losy przywódców Wielkiej Rewolucji Francuskiej, którzy w akcie desperacji dla utrzymania władzy najpierw sięgnęli po terror wymierzony we „wrogów rewolucji”, najpierw rzeczywistych, potem coraz bardziej domniemanych, bu w ostatecznym rozrachunku samym zbratać się z katami, w wyniku bezpardonowej walki o władzę.

Jeszcze większego pecha mieli towarzysze starzy rewolucjoniści z barykad Rewolucji Październikowej i nastałej po niej wojnie domowej, którzy dokonali żywota wśród tortur w lochach kolejnych mutacji policji politycznej Kraju Rad i ZSRR.

Jedynie towarzysz Stalin okazał się być pilnym uczniem, który jako jedyny z pierwotnego składu Politbiura odrobił rzetelnie rewolucyjne „zadanie domowe” i dane mu było zejść z tego padołu w sposób uważany za naturalny, we własnym mieszkaniu i we własnym łóżku, nie pozbawiony do końca życia władzy. Podobna sztuka udała się tylko kilku rewolucyjnym tyranom.

Lech Wałęsa programowo stronił od lektur, więc nie dane mu było zapoznać się z sentencją zapisaną w kultowej powieści Bułhakowa „Mistrz i Małgorzata”, która głosi:„Rękopisy nigdy nie płoną”!A być może za zlekceważenie tej prawdy teraz przyjdzie mu „dać głowę” na szafocie IPN, instytucji zdominowanej przez opryczninę wierną kaczyzmowi zapiekłemu.

Gdyby młody Lech Wałęsa pilnie przykładał się do lektur, wiedziałby, iż pisanie własnoręcznie, napiszmy dyplomatycznie, pamiętników, pod obstalunek dowolnego autoramentu tajniactwa, to zwykła głupota i brak wyobraźni. Zawsze przecież można było poprosić osobę prowadzącą aby to ona, jako o wiele bardziej biegła w piśmie, protokołowała to, co zapamiętał rozmówca, protokół zaś podpisać czymś na kształt krzyżyka, i to obowiązkowo w ubranej rękawiczce. Ostatecznie liczyła się informacja a nie to, czy własnoręcznie ją spisał informator. Wówczas dziś taka ostrożność dawałby łatwą i wiarygodną wymówkę treści: przecież to nie ja to napisałem, tylko to zrobił ktoś podszywający się pode mnie! Owszem, musiałem rozmawiać z funkcjonariuszami SB, bo alternatywą było więzienie, a ja miałem przecież rodzinę na utrzymaniu! Zrobili ze mnie T.W. „Bolek” bez mojej zgody, a nawet wiedzy, pisali potem co im się podobało i defraudowali nawet na moje konto pieniądze. Sorry, ale ja nie mam nic z tym wspólnego.

Ale będąc już u szczytu władzy, Lech Wałęsa popełnił niewybaczalny w świecie rewolucjonistów błąd! Nie usunął w polityczny niebyt żądnych władzy braci Kaczyńskich i środowiska białostockiej Filii UW!

Czyli nie wdrożył sprawdzonych metod tow. Stalina, które pozwoliły mu dokonać żywota w aurze szanowanego ojca narodu mogąc, bardzo łatwo do unieszkodliwienia braci Kaczyńskich i ich popleczników użyć afery ze spółką „Telegraf”, aferę ART-B i złożone pod przysięgą zeznania przez płotki afery FOZZ, którzy zeznali iż również do siedziby poprzednika PiS, czyli Porozumienia Centrum, przynosili wypchane dolarami i niemieckimi markami reklamówki, pochodzące z tajnych funduszy tej nielegalnej, acz podjętej pro publico bono inicjatywy premiera Rakowskiego na polu przywrócenia wypłacalności upadającemu PRL. Zwłaszcza po „nocy długich teczek” Lech Wałęsa, w swoim interesie, powinien dopilnować, aby rewolucja Solidarności pożarła klikę braci Kaczyńskich, i to z przysłowiowymi butami.

Konkludując, wsiadając na rączego konia, trzeba umieć dobrze jeździć konno, aby z niego zsiąść po przejażdżce, a nie z niego spaść w galopie, ewentualnie zostać poturbowanym przy zsiadaniu! A rewolucyjna zmiana władzy to taki bardzo rączy i narowisty wierzchowiec. Rewolucje maja to do siebie, że gromadzą pod swoje sztandary nie tylko bezinteresownych ideowców, ale również pazerne na władzę i kanalie i niestety, to głównie kanalie, dzięki bezwzględnemu i wyrachowanemu działaniu, szybko opanowują pierwsze szeregi.

Tak więc Zorro nie ma zamiaru płakać nad żałosnym końcem posiadacza klapy z wyadomym wizerunkiem, bo po prostu swoim zachowaniem Lech Wałęsa sobie na taki finał kariery politycznej ciężko zapracował!

Tyle tylko, że będzie głupio, kiedy okaże się, że PRL obaliła grupa konfidentów, sterowana przez tajne służby, dyktatury, które w teorii miały ją chronić przed infiltracją zewnętrzną. Na idiotów też wyjdą USA, a zwłaszcza CIA, która to agencja przecież rekomendowała Lecha Wałęsę jako lidera antybolszewickiego ruchu. Idiotą też okaże się sam Jan Paweł II, który Lecha Wałęsę nie tylko polecił, ale wręcz namaścił na lidera postpeerelowskiej Rzeczpospolitej nr III.

Ale czy to jest w stanie objąć swoim przeżartym władzoholizmem i chęcią dintojry rozumkiem zawistny i mściwy intrygant, dziś okupujący „tylne siedzenie” Polski? Wszystko wskazuje, że to przekracza jego intelektualne możliwości. Co do okazania było. Amen.

Zorro

 

el.Zorro
O mnie el.Zorro

Wiem, że nic nie wiem, ale to więcej, niż wykładają na uniwersytetach.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (15)

Inne tematy w dziale Polityka