"Polonia na pobojowisku" Materiał archiwalny z czasów Powstania Styczniowego
"Polonia na pobojowisku" Materiał archiwalny z czasów Powstania Styczniowego
el.Zorro el.Zorro
537
BLOG

W krwawym polu srebrne ptaszę

el.Zorro el.Zorro Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 11

 

Reklama
„... poszli w boje chłopcy nasze!”

Może to zabrzmi dziwnie, ale dla Polaków pokolenie bez przegranej wojny, albo przynajmniej powstania, jest niewarte uwagi! Mało tego, im w takiej walce Polacy zaliczą bardziej pokazowy łomot, tym taki zabójczy dla rozwoju Narodu zryw zyskuje szersze grono egzaltowanych wielbicieli masochizmu, dla jaj nazywających się „patriotami”, jako najlepszej metody kreowania przyszłości Polski i Polaków!

Tak więc około 2 miesiące wcześniej wszyscy Polscy Patrioci egzaltowali się ...samowolnym buntem garstki sfrustrowanych podchorążych i poruczników, zwanym Powstaniem Listopadowym, od niedawna mamy narodową fetę z okazji rocznicy kolejnego, równie zabójczego dla Polski co Powstanie Listopadowe, Powstania Styczniowego! Powstania, które wygenerowało dla Polski i Polaków więcej strat, niż ...2 wojna światowa! (Oczywiście po urealnieniu wyceny poniesionych strat, zarówno tych stricte wojennych, jak i kosztów fali represji, jakie dotknęły Polskę po upadku Powstanie Styczniowego!)

 

Reklama
Jednak, o ile Powstanie Listopadowe wybuchło niejako przypadkiem, bo przecież wzniecono je wbrew stanowisku nie tylko ówczesnego korpusu dowodzącego, natenczas w pełni autonomicznym od Armii Imperium Carów, Wojska Polskiego, (co doprowadziło nawet do zamordowania głównych dowódców ówczesnych rodzajów sił zbrojnych Wojska Polskiego), ale praktycznie całej, trzeźwo myślącej klasie średniej, o tyle Powstanie Styczniowe było planowane i przygotowywane wcześniej przez, między innymi, kompetentnych, ale inaczej, oficerów, w tym przez kwatermistrza stacjonującej w Warszawie 6 Dywizji Piechoty Armii Imperium Rosyjskiego, sztabskapitana (nadporucznika) Jarosława Dąbrowskiego. (Generałem Jarosława Dąbrowskiego mianowano później i nie w polskiej armii).

Wprawdzie Powstanie Styczniowe wpisywało się w pasmo targających Europą w 2. połowie XIX wieku niepokojów społecznych, zwanych Wiosną Ludów, które wybuchały przeciwko skostniałemu, feudalnemu porządkowi, w praktycznie całej Europie, Z drugiej strony toczący krwawe wojny koronowani władcy wspólnie wystąpili przeciwko buntującemu się Pospólstwu, kiedy to król Francji, do tłumienia Komuny Paryskiej zaprosił odwiecznego wroga Francji, władcę Austro-Węgier!

Tyle tylko, żeprawie Polakom powstanie przeciwko dominacji Imperium Carów było równie potrzebne, co rekonwalescentowi po zawale serca ...zapalenie płuc! I nie tylko temu, że zwykle najlepszą receptą na sukces jest postępowanie wedle zasady:„pilnie obserwuj co robią inni i rób ...dokładnie coś przeciwnego”! Problem Polski w XIX polegał bowiem nie tylko na ograniczonej suwerenności Kongresówki,ale przede wszystkim na tym, że gospodarczo Kongresówka była uzależniona od rosyjskiego rynku zbytu! Więc o wiele lepszą kartą przetargową był potencjał przemysłowy w rękach polskich kapitalistów, niż powstańcze brygady, zwykle w sile kompanii i z uzbrojeniem odpowiadającemu regulaminowemu uzbrojeniu plutonu wroga, toczące wojnę podjazdową z rosyjskim regularnym wojskiem. A to tylko z tego powodu, że przeciwieństwie do dowódców Powstania Listopadowego,dyktatorzy Powstania Styczniowego o wystawieniu przeciwko rosyjskiej armii regularnego wojska, mogli jedynie pomarzyć i to bardzo niezdrowo!

Mało tego, imperator Aleksander II planował właśnie w Kongresówce „przetestować” nowe, liberalne i wręcz rewolucyjne, jak na ówczesne europejskie standardy zmiany ustrojowe. Nawet do jego umysłu dotarło, że bez kardynalnych zmian systemowych czas imperium jest policzony, a Polacy, w przeciwieństwie do Rosjan, zmian ustrojowych oczekiwali, więc byliby na tym polu sprzymierzeńcami.

Reklama
 

„ ...Krew gra! Duch gra! Hu! Ha! …”

Utworzenie Królestwa Kongresowego mogło być dla Polaków swoistym Czyśćcem, gdyby zamiast knuć spiski przeciwko Wielkiemu Księciu Konstantemu, podchorążowie pilnie przykładali się do poznawania arkanów dowodzenia większymi niż kompania związkami taktycznymi i uznali, że o wiele lepszym rozwiązaniem jest to, w którym Kongresówką rządzi osoba szanująca i lubiąca Polaków. Książę Konstanty był do tego stopnia polonofilem, że wzgardził koroną Imperium Carów i odmówił wysłania pomocy militarnej swojemu młodszemu bratu Mikołajowi toczącemu wojnę kolonialną. To był dla Polski zdrowszy wariant od tego, w którym „Rzeczpospolita nierządem stała”, a Polską rządziło to ościenne mocarstwo, którego wojska aktualnie stacjonowały w Warszawie i którego emisariusze dla swoich interesów przekupili polską lub Lisiewską magnaterię!

Przecież tylko nieliczni, po upadku dynastii Piastów, królowie Polski byli ...Polakami! Po śmierci Kazimierza Wielkiego, rdzennymi Polakami było raptem ...4 królów! W połowie nieudolnych więc Konstanty Romanow na tronie samodzielnego króla Polski, (do tego dążył), nie byłby złym rozwiązaniem! Wykształcony, błyskotliwy dowódca, gospodarczy wizjoner i do tego lubiący Polskę i Polaków, mógłby okazać się równie udanym transferem na tron Polski, co kiedyś powierzenie rządzenia Polską roztropnemu Litwinowi, który przeszedł do Historii jako Władysław II Jagiełło, władca tyle dalekowzroczny, co przebiegły, o interes Polski dbający o wiele bardziej, niż przeciętny polski możnowładca!

Reklama
Do upadku Powstania Listopadowego, ówczesną Polskę z Imperium Carów łączyła jedynie ...unia personalna! Dziś mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że do upadku Powstania Listopadowego, Kongresówka była, de facto, autonomicznym podmiotem państwowym, równie zależnym od Rosji, co Rzeczpospolita za panowania Sasów była zależna od Saksonii i Szwecji!

Sytuację znacząco pogorszyło przegrane Powstanie Listopadowe, bo Polacy utracili autonomię na 3 kluczowych obszarach, czyli: fiskalnym, szkolnictwa i militarnym. Ale jeszcze istniał dość duży obszar, na którym administracja cara była autonomiczna od administracji Kongresówki. Mało tego, car Aleksander II, mimo że swobody obywatelskie uważał jako coś odrażającego i sprzecznego z wolą Boga, rozumiał to, że utrzymywanie archaicznych porządków feudalnych za wszelką cenę i wszelkimi sposobami, musi doprowadzić do narastania nastrojów rewolucyjnych, a on sam powoli staje się ruchomym celem dla coraz większej grupy desperatów-zamachowców. A jeszcze lepiej to zrozumiał po bolesnej lekcji, jaką była przegrana z kretesem Wojna Krymska. Głównie z powodów cywilizacyjnych zapóźnień Imperium, na przykład brakiem szlaków kolejowych.

Gdyby ktoś rozsądny panował nad tym, co rodziło się w umysłach spiskujących przeciwko obecności Rosjan w Polsce animatorom kolejnego, z góry skazanego na klęskę, powstania, ten, narastające wzburzenie „ulicy” polskich miast, a zwłaszcza Warszawy,wykorzystywałby do wywierania presji na Aleksandrze II. Aby ten, zamiast wysyłać przeciwko demonstrantom Polakom wojsko z rozkazami strzelania w tłum, kopiując zachowanie innych autorytarnych władców, zaczął przekształcać Kongresówkę w nowoczesną, opartą na kapitalizmie monarchię, czegoś na wzór monarchii brytyjskiej. Taka strategia byłaby dla wszystkich stron narastającego konfliktu o wiele korzystniejsza od otwartej wojny.

Przecież Aleksander Wielopolski bardzo skutecznie negocjował daleko idące zmiany liberalne w polityce Aleksandra II wobec Polaków i Kongresówki! Wprawdzie o przywróceniu autonomicznej armii nie było mowy, ale ponowne przywrócenie do rangi języka urzędowego języka polskiego, obok rosyjskiego, było postanowionym, podobnie jak ostatecznie zniesienie pańszczyzny i feudalnego przywiązania włościan do ziemi, a także zrównanie w prawach i obowiązkach wszystkich stanów. Aleksander II zrozumiał, że bez tych ustępstw nie ma mowy o dotrzymaniu kroku powstającym na Zachodzie potęgom przemysłowym, a Kongresówka wydawała się wręcz idealnym obiektem do przetestowaniu nowych, rewolucyjnych jak na zapóźnioną Rosję, przemian ustrojowych.

Reklama
„Branka”, czyli próba zastopowania autodestrukcyjnego obłędu.

W patriotycznie poprawnych podręcznikach można przeczytać propagandową ściemę, że powodem wybuchu Powstania Styczniowego była „branka”, czyli masowy pobór rekruta do Armii Imperium. Prawda jest, jak zawsze, o wiele bardziej złożona, niż to kreują zorientowani na fałszywy patriotyzm autorzy tej klasyki tischnerowskiej „gówno prowdy”.

Spisek powstańczy został dość wcześnie odkryty, dzięki natrafieniu na koła spiskowców wśród carskich oficerów, zdegustowanych stylem w jakim Armia Imperium doznała klęski w Wojnie Krymskiej. Pierwotnie wybuch powstania planowano najpierw na 14 lipca, (musiało być rewolucyjnie, bo to rocznica zdobycia Bastylii), ale ...1862 roku!!! Po korektach, datę przesunięto na 3 dekadę sierpnia 1862 roku, ale główny strateg planowanego powstania, czyli Jarosław Dąbrowski, został aresztowany 14 sierpnia, dzięki banalnej denuncjacji i to dokonanej przez ...Polaka. W efekcie doszło do bardzo niezdrowej sytuacji, w której społeczeństwo było gotowe na wzniecenie zbrojnego buntu, tyle tylko, że tym buntem, czy jak kto woli „zrywem niepodległościowym” nie miał kto ...dowodzić! W przeciwieństwie do sytuacji z Powstania Listopadowego, w kierownictwie Powstania Styczniowego, nie było ...żadnego generała, mogącego unieść ciężar kompetentnego kierowania i dowodzenia działaniami zbrojnymi!!! Oczywiście generałami momentalnie „obrodziło” w styczniu 1863 roku, ale nie okłamujmy się, aby być prawdziwym generałem, nie wystarczy sobie umieścić na mundurze generalskiego szamerunku. Aby być kompetentnym generałem trzeba też posiadać ogromną wiedzę, zarówno teoretyczną, jak i praktyczną, pozwalającą sprawnie operować wielotysięcznymi doddziałami, a także zapewnić dowodzonym przez siebie żołnierzom dokładnie wszystko to, co do odniesienia zwycięstwa jest niezbędne. Począwszy od tego, aby żołnierz: miał co jeść, mógł zadbać o higienę i gdzie zaspokoić potrzeby fizjologiczne, gdzie spać, i mieć co na siebie stosownego do panującej pogody włożyć, skończywszy na tym, aby miał czym walczyć oraz pewność, że kiedy zostanie rannym, ktoś udzieli mu skutecznej pomocy medycznej.

A najwyżsi dowódcy wojskowi Powstania Styczniowego byli przed wybuchem Powstania ledwie ...podpułkownikami, czy wręcz oficerami młodszymi, przeważnie sztabskapitanami! Oni zwyczajnie nie byli w stanie opracować dokładnie żadnej koncepcji strategicznej przyszłego powstania, a najlepszym miernikiem kwalifikacji wojskowych przyszłych dowódców była koncepcja samego sztabskapitana Jarosława Dąbrowskiego, (do momentu aresztowania etatowego kwatermistrza carskiej dywizji), którą najprościej można streścić w jednym zdaniu: „najpierw opanujmy arsenał dywizji, a ...potem się zobaczy”!

Reklama
Bez urazy dla patrona dawnej Akademii Zorra, ale mając takie podejście do podstawowych kanonów arkanów wojennego rzemiosła, co najwyżej można wzniecać skazane na klęski rewolucje, a nie toczyć sensowne wojny! Zresztą, ile była warta jego wiedza na tym polu, najlepiej pokazała Komuna Paryska, na której barykadzie dopełnił kariery dowódczej i życia.

Tak więc widząc tragiczną i nieuchronna jatkę Polaków, a po nieuchronnej klęsce Powstania, ogrom drakońskich szykan, jakie nieuchronnie zaordynuje Polakom podrażniony na osobistym ego Aleksander II, Aleksander Wielopolski próbował przy pomocy „wcielenia w kamasze” pozbawić siatkę oddziałów partyzanckich przyszłej kadry podoficerskiej, a tym samym odwlec moment wybuchu Powstania, czym zyskałby czas na uspokojenie nastrojów niezdrowo rozentuzjazmowanych Polaków, „kładąc na stół” wizje restytucji Polski nie na drodze rewolucyjnego zrywu, skazanego z góry na klęskę, ale poprzez pracę organiczną i poszerzanie autonomii Kongresówki!

Niestety, osiągnął „branką” dokładnie odwrotny od zamierzonego efekt!

 

„... Obok orła znak Pogoni. Poszli nasi w bój bez broni” !

Czyli, można napisać, jak zawsze! Już Tadeusz Kościuszko musiał ratować sytuację osadzanymi na sztorc kosami, z powodu braku niezbędnych piechocie pik, o bardziej zaawansowanych typach uzbrojenia nawet nie wspominając.

Na koniec roku 1862, Armia Imperium stacjonowała w Kongresówce w sile 6 dywizji, liczących w sumie około 100`000 żołnierza. A to oznacza, że dywizje miały bojowe stany osobowe, czyli takie, w których jest mało rozkazy wydających, a bardzo dużo zdolnych do ich wcielenia w życie. W Imperialnej Armii Rosji nigdy nie liczono się ze zdrowiem i życiem żołnierzy, ba nawet młodszych oficerów! Tam zwykle w czasie pokoju, z powodu chorób, umierało niewiele mniej żołnierzy, niż ginęło w czasie wojny i tylko nieliczni szczęśliwcy dożywali momentu końca wieloletniego kontraktu. Dość napisać, że ta ogromna, bo milionowa w czasie pokoju armia, nie znała pojęcia ...koszar, a do młodszych oficerów włącznie, żołnierze biwakowali w ziemiankach, albo namiotach. Więc koncepcja wojny podjazdowej, jedynej możliwej opcji, dającej jakakolwiek wizję zwycięstwa militarnego nad karnymi, lepiej uzbrojonymi i zaprawionymi w krwawych starciach batalionami rosyjskimi, jawiła się w tym przypadku mocno chybioną, gdzie strata nawet 1/3 stanu osobowego dywizji, nie mogła zrobić dokładnie żadnego wrażenia, zarówno na dowódcach, jak i podważyć morale szeregowych i podoficerów! Zwłaszcza, że te straty były bardzo szybko uzupełniane, a dowódcy pododdziałów znajdowali sensowne zajęcie przy szkoleniu rekruta, będącego alternatywą dla wyczynowego uprawiania pijaństwa i częstego pojedynkowania się o ...cokolwiek!

Osobnego omówienia wymagała też broń osobista ówczesnego żołnierza, czyli karabin. W czasie Postania Styczniowego dominowała jeszcze broń odprzodowa, czyli taka, którą trzeba było ładować zgodnie z dość rozbudową instrukcją, nieprzestrzeganie której groziło poważnym kalectwem, lub śmiercią. Po oddaniu strzału, należało dokładnie przeczyścić lufę wyciorem, w celu usunięcia nagaru, potem, przy pomocy zębów trzeba było rozerwać papierową torebkę z porcją prochu, (temu poborowi, chcący uniknąć wcielenia wybijali sobie siekacze, bo to zwalniało od poboru), proch wsypać do lufy, dokładnie go ubić wyciorem i wepchnąć przy pomocy wyciora kulę, uszczelnioną rąbkiem flejtucha, podsypać panewkę i ...można było strzelać.

Napisanie, że ta broń było niecelną, nie oddawałoby skali problemu. O jej celności najlepiej mówi powiedzenie: „żołnierz strzela, ale Pan Bóg kule nosi”. Ten typ broni, na polu walki, nie wykazywał oznak jakiejkolwiek powtarzalności i choć promień rażenia był już solidny, nawet u niektórych typów karabinów sięgał 1`000 metrów, to w praktyce, oddanie celnego strzału było możliwe na dystansie nie większym niż 80 metrów i to ze starannie naładowanego egzemplarza. Więc strzelano salwami, w nadziei, że choć jeden pocisk sięgnie przeciwnika. Kiedy jedna ze stron ruszała do natarcia, to możliwe było oddanie góra 3 skutecznych salw, zanim szeregi nie zwarły się w boju wręcz, a tam swoją straszliwą moc pokazywały nasadzane na lufy bagnety i to bagnety, a nie kule, zbierały krwawe żniwa każdej z bitew. Do tego trzeba pamiętać, że nie znano obecnie stosowanej bawełny strzelniczej, ale używano ...prochu czarnego, dającego ogromne ilości gryzącego dymu i już po pierwszej salwie, jak były niesprzyjające warunki, trudno było rozpoznać położenie wroga!

I teraz dochodzimy do sedna problemu logistyki Powstania Styczniowego. Powstańcy, praktycznie nie dysponowali strzelecką bronią typu wojskowego! To, czym dysponowali, to była w 90% broń myśliwska, nieprzystosowana do nakładania nań bagnetów, więc nieprzydatna w starciach wręcz! Owszem, mieli szable, ale karabin z nasadzonym bagnetem dawał znaczącą przewagę długości i trzeba było dobrego szermierza, aby tę przewagę zniwelować! Do tego co zrobić w walce wręcz z bezużyteczną bronią myśliwską?!!

Ładowane odtylcowo, karabiny dopiero wchodziły na uzbrojenie i w 1863 roku, w ten typ broni były uzbrojone jedynie elitarne pułki ówczesnych militarnych potęg. Ten typ był objęty bardzo ścisłą tajemnicą i był nieosiągany, nawet w pojedynczych egzemplarzach, na tzw wolnym rynku. Zatem jedyne co mogli powstańcy, to atakować małe pododdziały rosyjskie, w nadziei, że uda się je zdziesiątkować salwami z zasadzki, a potem próbować finalizować wynik starcia przy pomocy szabel. Ale takie starcia nie mogły wpłynąć na przebieg wojny.

Tak więc pytanie o jakikolwiek sens takiej wojny nadal pozostaje aktualny!

 

..Jezus, Maryja, bij!”

Jakże to polskie i wielce patriotyczne! Nie stało wiedzy, a tym bardziej wyobraźni, pozostaje modlitwa i nadzieja, że skoro intelektualnie zawiedli liderzy i pomysłodawcy rewolucji, to Polaków, którzy, jak to się obawiał Jan z Czarnolasu, okazują się „równie przed, co i po szkodzie głupich”, ma wręcz obowiązek wziąć w obronę sam Bóg i „ Maryja Hetmanka i Królowa Polski”, (cokolwiek to może oznaczać). Pewnie wcieliwszy się w postać mitycznego Aresa, poprowadzić wspomniane osoby miałyby osobiście powstańców, angażując się w walkę, do victorii nad znacznie silniejszym lepiej uzbrojonym i choć fatalnie, to jednak dowodzonym, wrogiem!

Powstanie Styczniowe to, z punktu widzenia wojennych arkanów, jedno pasmo mało znaczących, potyczek, które jeśli nawet wygrywali powstańcy, to momentalnie narażały okoliczne siedziby na krwawy odwet rozdrażnionych Rosjan, tylko szukających okazji do rabunków! Jak przy pomocy takich epizodzików kolejni dyktatorzy Powstania chcieli wywalczyć dla Polski suwerenność, pozostaje tajemnicą, podobnie jak sens rozsiewania w mediach pseudonaukowych bredni, jakoby na Powstaniu Styczniowym wzorować się miał natenczas samozwańczy brygadier Józef Piłsudski, tworząc jednak regularne oddziały wojskowe, znane jako Legiony Piłsudskiego?!! Przecież, motyla noga, koncepcja Piłsudskiego była diametralnie odmienną od zaordynowanej powstańcom styczniowym przez sztabskapitana Jarosława Dąbrowskiego i prowadzonej do upadku powstania przez podpułkownika Romualda Traugutta.

Jeśli już, to Powstanie Styczniowe należy rozpatrywać w kategorii negatywnych wzorców, czyli jak nie należy planować i potem prowadzić wojny!

Choć trzeba oddać sprawiedliwość dyktatorowi powstania, wówczas już generałowi Romualdowi Trauguttowi, że ten przynajmniej próbował utworzyć jednolitą armię powstańczą, niestety, z bardzo mizernymi efektami, bo większość dowódców oddziału partyzanckich miała wysokie aspiracje i ambicje. Większość dowódców widziała się w tej armii przynajmniej z epoletami pułkownika, a najlepiej ...generała. Nawet kiedy ich wiedza i doświadczenie bojowe pozwalały na co najwyżej szarżę sierżanta, góra chorążego.

 

„Polski zysk”, czyli: represje, zsyłki, konfiskaty majątków, koniec autonomii Kongresówki, rozbrat z Litwinami i tysiące polskich Żydów emigrujących do USA.

Już starożytni Chińczycy, teoretycy sztuki wojennej, przestrzegali po wielokroć:

  1. Nigdy, przenigdy, nie wszczynaj wojny, której nie możesz wygrać!

  2. Pamiętaj, wojny, której uniknąłeś, nigdy nie możesz przegrać!

  3. Pamiętaj, że nawet wygrana wojna sporo kosztuje! Więc zanim zdecydujesz się wzniecić wojnę, spokojnie skalkuluj, czy spodziewane na niej korzyści, pokryją poniesione na jej prowadzenie koszty!

  4. Zanim wypowiesz wojnę, wskaż cele, do których jej prowadzenie ma ona doprowadzić. Jeśli te cele możesz osiągnąć nawet trudnymi negocjacjami, to najpierw negocjuj, bo to o wiele mniej kosztuje, niż prowadzenie wojny!

Teraz załóżmy, że jakimś cudem, powstańcom udałoby się wymusić wycofanie z ziem polskich i litewskich rosyjskich korpusów. Dobre pytanie, co zrobiłby Aleksander II i pozostali zaborcy, związani Traktatem „Trzech Czarnych Orłów”?!! (Jak wiadomo, ten pakt obligował zaborców do udzielania sobie wsparcia militarnego oraz logistycznego, gdyby Polakom zachciałoby się zbrojnej walki o restytucję Rzeczypospolitej). Na 100% mielibyśmy alternatywę:

  • Na ziemie Kongresówki wkraczają wszyscy zaborcy jednocześnie i dokonują kolejnego podziału terenów Kongresówki;

  • Austro-Węgry i Prusy ustawiają szczelną blokadę granic i embargo na handel ze zbuntowaną Kongresówką i czekają, aż Aleksander II zbierze liczniejszą armię i rozprawi się ze zbuntowaną prowincją imperium.

Jest bezdyskusyjnym, że wówczas los Polaków byłby jeszcze gorszy, niż po dość szybkim zdławieniu Postania Styczniowego! Wówczas przez ziemie Polskie przetoczyłby się front regularnej wojny, co oznaczałoby jeszcze większe spustoszenia niż doznane od carskich działań odwetowych!

Wracając do „zysku” z Powstania Styczniowego, to mocno podrażniony i wyczuwający osobiste zagrożenie Aleksander II postanowił dać Polakom, a zwłaszcza polskiej szlachcie i tworzącym się ruchom lewicowym tak bolesną lekcję poniżenia i pokory, aby je pamiętano przez kolejne 50 lat, jak nie dłużej. Przykładną i surową karą pragnął też wybić z głów młodym i niesubordynowanym oficerom-spiskowcom wszelkie pomysły udziałów w spiskowych ”kółkach zainteresowań”.

Ponieważ Powstanie mocno wsparły polskie zakony, carski gniew sięgnął przede wszystkim klasztorów, których większość została poddana sekularyzacji, podobnie jak to uczynili pozostali zaborcy. Szykany spadły też i na parafie, ale tu interweniował Rzym, a potem Watykan, ale tylko z tego powodu, że te szykany ograniczyły wpływy ze Świętopietrza, a na to żaden papież nigdy się nie godzi! Jedyne czym więc polskiemu klerowi dopiekł Aleksander II to zniesienie pańszczyzny i dziesięciny, więc proboszczowie musieli opłacać fornali, aby ci obrobili parafialne areały.

Najgorsze sankcje dotknęły drobnej szlachty, która czynnie walczyła w powstaniu, bo często ich majątki ulegały konfiskacie, a wywłaszczeni powstańcy i ich rodziny trafiali na zesłanie. Paradoksalnie najmniej ucierpieli włościanie, bo skutecznie bronili się nakazem jaśnie pana dziedzica. Ponadto często własnej ziemi ...nie mieli, więc nie było czego konfiskować.

Niewiele łagodniej zwycięzca obszedł się z polskim mieszczaństwem i dopiero co tworzącą się klasą kapitalistów, jeśli tylko tajniacy meldowali o jakiejkolwiek formie wspierania powstania. Natomiast wraz z likwidacją wszelkich obszarów autonomii Kongresówki, praktycznie wszystkich urzędników decyzyjnych narodowości polskiej, zastąpili masowo ściągani Rosjanie, którym wręcz dano przyzwolenie na łupienie przy pomocy korupcji Polaków, na każdym kroku i ile tylko się dało!

To dzięki Postaniu Styczniowemu Polacy zyskali też zajadłego wroga w postaci … Żydów, którzy do tej pory wiedli dość beztroski żywot w Kongresówce. Z chwilą zniesienia autonomii, polskich Żydów zaczęto traktować identycznie jak tych, żyjących bezpośrednio pod rządami carów, czyli wręcz przymuszać drakońskimi podatkami do uprawiania rzemiosła, jednocześnie ograniczając im możliwość zarabiania na handlu, a przede wszystkim na usługach bankowych. To bardzo szybko doprowadziło większość rodzin polskich Żydów do poniżającej nędzy, ale nielicznym dało ogromne bogactwa. W efekcie dziś w USA żyje ogromna diaspora żydowskich emigrantów z Polski, która ma wręcz genetycznie zakodowane to, że ich przodkowie musieli wręcz uciekać przed nędzą z ...Polski i z tego powodu wręcz nienawidzą Polaków, zapominając lub nie przyjmując do wiadomości tego, że to rosyjski zaborca zaordynował ich przodkom taki los.

Tak więc najwyższy czas, aby nie tyle „napisać od początku” historii XVIII i XIX wiecznej Polski i Polaków, bo prawie jest ona dość rzetelnie opisana,ale wreszcie zacząć się uczyć na błędach naszych przodków, a nie je bezkrytycznie gloryfikować, uprawiając bezkrytyczną promocję groźnej dla otoczenia hochsztaplerki, nie ważne z jak wzniosłych pobudek odstawianej!

Powstanie Styczniowe trzeba ogłosić błędem strategicznym, który wręcz uniemożliwił zbudowanie solidnych podstaw gospodarczych pod przyszłą, niepodległą, Rzeczpospolitą! To dzięki Powstaniu Styczniowemu, w 1918 roku na ziemiach Kongresówki nie było tak rozwiniętej infrastruktury oraz przemysłu, jak to miało miejsce na terenach pozostałych zaborów, no bo kto miał o to zadbać?! Wysłani do Polski skorumpowani carscy urzędnicy w nagrodę, aby się mogli obłowić na wymuszanych, na każdym kroku, łapówkach?! Kto miał dowodzić odbudowanym Wojskiem Polskim, skoro mało który Polak awansował w armii carskiej powyżej kapitana? W armii CK Austro-Węgier przynajmniej udało się kilkorgu Polakom awansować na wysokie stopnie generalskie, a w armii pruskiej do stopni pułkowników. Kto miał budować pomyślność przyszłej Rzeczpospolitej, skoro w odwecie za Powstanie Styczniowe, pozamykano wszystkie wyższe uczelnie jakie działały na terenie Kongresówki?! Nawet nie było wolno Polakom stawiać rzeźb w miejscach publicznych, (dzięki czemu mamy dziś unikatowe pod względem oryginalnością nagrobków nekropolie).

Powstanie Styczniowe umożliwiło carom skuteczne poróżnienie Litwinów i Polaków do tego stopnia, że w 1918 roku nie było możliwości odbudowy unii polsko-litewskiej, a to potem zaowocowało wręcz zbrojnymi incydentami i aneksją Wileńszczyzny.

Politycznie poprawni prezydenci i rządy, gloryfikują jego nieudolnych animatorów i fatalnych dyktatorów.

Dyspozycyjni dziennikarze biadolą się nad losami tych, którzy za dyletanctwo romantyków, którzy „mierzyli siły na zamiary” i wyniośle gardzili „mędrca szkiełkiem i okiem”, zapłacili za tamten bezsensowny zryw najwyższe ceny z możliwych.

Ciekawe tylko, kto upomni się o Prawdę i rzetelną oceną romantycznych rojeń Polaków, którzy najpierw przepili i przegrali w karty Rzeczpospolitą, by potem wzniecać bezsensowe powstania, które tylko ...pogarszały sytuację Polaków!

Co do okazania było. Amen

Zorro.

 

el.Zorro
O mnie el.Zorro

Wiem, że nic nie wiem, ale to więcej, niż wykładają na uniwersytetach.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (11)

Inne tematy w dziale Kultura