Karol Marks, (a dokładniej Fryderyk Engels, czyli osoba która po śmierci Karola Marksa zredagowała z rękopisu i wydała 2/3 kultowej „cegły” pod tytułem „Kapitał”), wprowadził pojęcie alienacji władzy, opisując tym terminem zjawisko właściwe klikom trzymającym władzę nad Pospólstwem, a sprowadzające się do tego, żeim dłużej dana koteria okupuje miejsca przy narodowym korycie, w tym większy popada narcyzm, który prowadzi wprost do społecznych niepokojów, zwanych rewolucjami, lub zamachami stanu.
Generalnie, czytając opinie publikowane przez osoby okrzyknięte jako „opiniotwórcze”, (załóżmy, że będące ich osobistymi opiniami, a nie efektem pracy najemnych, pozostających w cieniu, wyrobników, zatrudnionych na etatach asystentów i sekretarzy tychże VIP-ów), można dojść do wniosku, że właśnie oto waży się los Polski, bo zatroskani awanturniczym stylem rządzenia Rzeczpospolitą, słusznie Patologiczną nazwaną, „wzięli na dywanik” premier Szydło Beatę, aby w dalekiej Brukseli zdała sprawę z kadrowych rzezi, jakie, pod nową „siłą przewodnią” bezdyskusyjnie mają miejsce w kraju, który cytując, ale poprawnie, słowa Bartłomieja Sienkiewicza,„ ... huius dupa i kamieni kupa”. (Dla angielskojęzycznych, po łacinie słowohuiusoznacza na polskito).
Unoszą się tedy „ochy i achy” nad tym kto komu politycznie dowalił i czy przypadkiem premier Szydło Beata nie podzieliła losu mordoplastyka „Szpili” Adama, króren wyruszywszy za Wielką Wodę do h`Ameryki po mołojecką sławę championa wagi ciężkiej, zwiedziwszy deski ringu, w stanie mało kontaktowym, na noszach, do miejscowego szpitala dostarczon został.
Cóż, polityka, mimo, że jest de facto sportem walki, nie polega na obezwładnianiu przeciwników za pomocą razów, więc obywa się bez wynoszenia pokonanych w debatach przez KO na noszach do pobliskiego szpitala. Nie mniej, pożytki ze wszelkich debat i im podobnych nasiadówek, odbywanych ogromnym nakładem kosztów, oczywiście ponoszonych przez ubezwłasnowolnione Pospólstwo, są porównywalne z pożytkami jakie niesie wygrany pojedynek na sportowej arenie!
Te, które zostaną ogłoszone zwycięskimi przez, równie oderwanych od rzeczywistości co sami politycy, ł`okrutnie „wybitnych znafców”,co najwyżej mogą dać satysfakcję,czyli zaowocować dobrem, którego akcje są niewiele warte w kompleksowym rozrachunku.
A jak rozwój sytuacji w Polsce postrzega „przypadkowy” obywatel, posiadający jeszcze zdolność do obiektywnego i trzeźwego osądu?
Po pierwsze,zwietrzywszy możliwość udanego komercyjnie i prestiżowo przeflancowania się najewropejskiesaloony, (pisownia jak najbardziej adekwatna do stanu obecnego), Donald Tusk pozostawił po sobie klasykę polityczne wydmuszki!
Jego rządy, sprowadzone w praktyce do grzecznego aportowania kanclerz Merkel oraz prezydentowi Obamie, doprowadziły do sytuacji, w której wnerwieni na arogancję i postępujące samozadowolenie kierownictwa PO, Polacy powiedzieli BASTA dalszemu, metodycznemu szabrowaniu Polski, żywcem wziętego z sienkiewiczowskiego opisu, z kart„Potopu”, w którym książę Bogusław Radziwiłł porównuje Polskę do rozdzieranej między rządzących cennej tkaniny.
Niestety, w wyniku zajadle toczonej wojnie polsko-polskiej, alternatywą dla mafijnych układów, (patrz liczne, sprawnie „zamiatane pod dywan” afery), PO, stał się PiS, kiedy tylko prezes Jarosław Kaczyński, rozwalił się „na tylnym siedzeniu”, taktycznym zwodem desygnując na linie frontu Andrzeja Dudę i Beatę Szydło.
Po drugie, wszechobecny arogancja i poczucie nietykalności personalnego układu PO-PSL spowodowały powszechne odczucie potrzeby pilnego posprzątania klasyki Stajni Augiasza, czym jawi się dominująca w Polsce administracja, zarówno państwowa, jak i municypalna.
Zatem WIEKSZOŚĆ Polaków, bezlitośnie wyzyskiwanych przez „nowoczesne formy gospodarki”, mające w realiach polskiego rynku pracy i usług więcej wspólnego z rozbojem, niż z uczciwym podziałem owoców pracy, jest gotowa zaakceptować nawet drakońskie formy „odrywania od koryta” kliki „świętych krów”, którym dano w pacht lukratywne synekury.
Jeśli więc pojawiają się jakieś głosy przeciwko „sprzątaniu”, to tylko powodowane obawą co do kompetencji następców sitwy made in PO-PSL.
A mając na uwadzeosiągnięcia pani Beaty Szydło w roli włodarza prowincjonalnych Brzeszcz, czy przykładowo, ministra Szyszko na polu „ekranizacji” polskich dróg, ministra Ziobro na niwie wdrażania „aresztów wydobywczych” jako narzędzia walki z przestępcami, czy wreszcie Mariusza Kamińskiego w kreowaniu za pomocą nielegalnych prowokacji przestępców, (ułaskawienie nie zmazuje przecież winy, a tylko daruje karę),można mieć uzasadnione obawy, zaprawdę!
Konkludując, politycy, dostatnio żyjący, ale „jak widać, słychać i czuć”, w oderwaniu od realiów życia ludzi na których koszt żyją, zebrali się w luksusowych warunkach aby przy serwowanych im luksusowych dobrach, dać marną, kabaretową szmirę pod tytułem: „grożenie paluszkiem krnąbrnemu Jarusiowi”. Po czym się rozeszli w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku.
Fakt, odwalili kawał solidnej, nikomu niepotrzebnej, ale bardzo kosztownej roboty!
Dzięki tej, bezdyskusyjnie tytanicznej robocie, brygada darmozjadów może teraz przez minimum miesiąc bezproduktywnie dywagować i deliberować w mediach, dorabiając sobie tantiemami do swoich akademickich wynagrodzeń podbijając ceny quasi naukowych chałtur na różnych „uniwersytetach”, taśmowo produkujących nikomu niepotrzebnych politologów.
Zatem cytując słowa świętego:„tak trzymać i nie popuszczać”!
Co do okazania było. Amen.
Inne tematy w dziale Polityka