El Ohido Siluro El Ohido Siluro
4657
BLOG

IŁ-76 (IŁ-78?) Jeszcze słów kilka (NOWA HIPOTEZA ZAMACHU)

El Ohido Siluro El Ohido Siluro Rozmaitości Obserwuj notkę 43

 

 

 

Znalazłem ostatnio na naszym Salonie24pl świetny film wrzucony przez jednego z dyskutantów (pozdrawiam).

Oto link i film:

www.youtube.com/watch

 

Polecam zapoznanie się z treścią i "wyguglowanie" hasła "Vortex Cannon". Nie twierdzę definitywnie, że podobne ustrojstwo mogło być zainstalowane w przelatującym bezpośrednio (celowo!!!) przed naszym Tupolevem 154 - IŁem-76, i że zostało użyte powodując potężne zawirowanie gazów na kursie prezydenckiego samolotu, co mogło spowodować utratę panowania nad samolotem, w rezultacie czego Tupolev nagle znalazł się tuż nad ziemią. Oczywiście jest to możliwe, ale rozmyślania nad tą kwestią doprowadziły mnie do wniosku, że efekt, który wszyscy znamy można było osiągnąć w znacznie łatwiejszy - i co najważniejsze - pewniejszy sposób!!!.

 

Ale zacznijmy od początku:

Świadkowie zeznawali, że około 2h przed katastrofą nad lotniskiem Siewiernyj w Smoleńsku latał wysoko bliżej nieokreślony samolot. Podawali oni również informację, że widzieli jak zrzucał nadmiar paliwa (nie mam źródła, więc nie wiemy, czy to ktoś widział, czy też były to tylko domysły). Wiemy również, że mgła tuż przed katastrofą gęstniała wręcz z minuty na minutę, a po katastrofie tak samo szybko się rozproszyła, a także, że rozpylając w powietrzu określone substancje możemy sztucznie wywołać mgłę. Linki:

 

 

obnie.info/Joomla/index.php

 

http://wieczorwybrzeza.dzielnicowo.pl/Community/39595,Blog_Wpis,Czy_mozna_wywolac_sztuczna_mgle_Oczywiscie_.html


 

Przypomnijmy:

Nie wiemy, czy samolot, który latał nad lotniskiem przez 2h przed katastrofą i mógł rozpylać substancje powodujące mgłę, to był właśnie IŁ-76, który się tuż przed katastrofą pokazał tuż nad pasem startowym, czy też był to inny samolot. Wiemy, że IŁ-76 (wbrew kuriozalnym twierdzeniom osób wyjaśniających) nie znalazł się tam po to, aby wysadzić odział Federalnej Służby Ochrony, który miał zabezpieczać przejazd i uroczystości, ponieważ mimo iż mógł wylądować, to odleciał - rzekomo do Moskwy (choć mógł przecież odlecieć na najbliższe lotnisko). IŁ przyleciał aby wykonać zadanie! Pierwszą próbę lądowania podjął o 8:25 naszego czasu (czyli wtedy, kiedy zgodnie z planem miał lądować Tupolev 154m (!!!)), mając jednak informacje, że samolot prezydencki jeszcze nie nadlatuje - IŁ-76 zaczął w oczekiwaniu na Tupolewa krążyć nad lotniskiem (przypominam pierwsze relacje wedle których to nasz Tupolev czterokrotnie okrążał lotnisko), a być może nawet czterokrotnie przelatywał trasą, którą miał schodzić do pasa lotniska Tupolev (relacje o czterokrotnych próbach lądowania, które rzekomo podjął polski pilot). Świadkowie najwyraźniej pomylili oba samoloty, obydwa są dużymi odrzutowymi maszynami, a z powodu mgły obserwatorzy założyli, że IŁ - to Tupolev na którego oczekiwali. Kiedy nadleciał Tupolev - IŁ-76 "wskoczył" tuż przed niego (czy były to sekundy czy minuty - przy poniższej hipotezie będzie miało mniejsze znaczenie) i lecąc trasą po której miał podchodzić Tupolew zaczął zniżać lot. Świadkowie widzięli, jak IL-76 nadleciał na bardzo niskim pułapie i w momencie gdy znalazł się nad pasem - gwałtownie odbił w prawo prawie zawadzając skrzydłem o ziemię i odleciał na pełnym ciągu wznosząc się w górę pod ostrym kątem. Dlaczego IŁ leciał tak nisko??? Wydaje mi się, że poniższa hipoteza wyjaśnia i to!

 

 

HIPOTEZA:

1. IŁ-76 (ewentualnie inny samolot) mając na pokładzie zamontowany rodzaj rozpylacza (wiem, kolokwializm - wybaczcie) - najpierw przez dwie godziny rozpyla nad lotniskiem substancję, która pochłania wilgoć z powietrza i tworzy mgłę (czy mógł to być np. chlorek cynkawy - ZnCl2 ?). Mgła ma spowodować: po pierwsze (co oczywiste) pogorszenie widoczności, a po drugie - ma zamaskować i uczynić niewidzialną chmurę innej substancji, która zostanie rozpylona w powietrzu tuż przed nadlatującym Tupolewem.

2. W chwili, gdy widać na radarach, iż Tu-154 zbliża się do lotniska - IŁ-76 wchodzi przed niego i idąc trajektorii, którą normalnie podchodzi się do lądowania wyrzuca z siebie duuuuże ilości substancji, która wisząc w powietrzu i mieszając się z nim tworzy gigantyczną chmurę na linii, którą za chwilę będzie "szedł" Tupolew. Cały dowcip polega na tym, że uzyskana w ten sposób mieszanka jest NIEPALNA lub spala się znacznie gorzej niż powietrze w połączeniu z paliwem lotniczym!!! IŁ-76 lecąc dalej obniża lot, wiedząc, że to samo będzie musiał zrobić Tupolev 154m (którego silniki będą pracować w niepoprawny sposób, lub wręcz przestaną pracować) - i dalej rozpyla substancję, która tworzy w reakcji z powietrzem (azot i tlen) niepalną chmurę. Przewidując to, jak będzie zachowywał się tupolev - pilot IŁa leci już nisko nad ziemią, tuż nad drzewami, cały czas rozpylając - do momentu, w którym ma pod sobą pas startowy. W tym momencie zamyka zawór i kończy zabawę robiąc gwałtowny zwrot w prawo i na pełnym ogniu odlatując w górę.

3. Tupolev leci poprawnym kursem, za 2 kilometry będzie przyziemiał, jest na wysokości 300 - 330 metrów nad ziemią. W pewnej chwili wlatuje w niepalną chmurę gazów, którą zostawił za sobą na jego powitanie IŁ-76. Do komory spalania silników Tutki dostaje się zamiast powietrza ta nowa dziwna mieszanka, silniki zaczynają się dławić, tracą ciąg. Pilot włącza dopalacz (TOGA), jednak i on nie pomaga, silniki pracują "na słowo honoru", w sposób przerywany, być może nawet gasną. Przez kilkadziesiąt sekund załoga nie wie co się dzieje, samolot traci wysokość i niebezpiecznie zbliża się do ziemi... Jednakże w miarę zbliżania się do ziemi udaje mu się uciec ze strefy w której została rozpylona niepalna chmura gazów, silniki odzyskują ciąg, pilot kosząc drzewa na wysokości 2,5 metra nad ziemią wyprowadza samolot z kolizyjnego z ziemią kursu i próbuje odzyskać wysokość lecąc tuż nad drzewami. Pamiętamy jednak, że IŁ-76 zgodnie z założoną tezą również obniżył pułap słusznie przewidując trajektorię po której będzie poruszał się Tu-154. Ponadto mija dodatkowy czas, chmura niepalnych gazów rozprzestrzenia się w dalszym ciągu... Pilot polskiego samolotu  leci tuż nad drzewami walcząc o wysokość myśli, że jest to awaria samolotu, celuje w pas, zakładając, że lecąc kilkanaście metrów nad ziemią i koronami drzew za około kilometr ujrzy początek pasa i bezpiecznie posadzi samolot. Jednak IŁ już leciał tą trajektorią rozpylając swoją mieszankę, Tupolev ponownie znajduje się w chmurze niepalnego gazu, proces spalania w silnikach odrzutowych ponownie zostaje zakłócony. Dlatego mimo usilnych starań załogi - samolot lecący tuż nad ziemią zaczyna ponownie tracić wysokość, szorując już brzuchem po drzewach wchodzi w kolizję z dużą brzozą, w której wyniku traci część lewego skrzydła.  I TUTAJ W ZASADZIE KOŃCZY SIĘ NOWA HIPOTEZA.

 

 

Dla porządku krótko opiszę co działo się dalej.

4. Z powodu utraty sporej części lewego skrzydła siła nośna lewego skrzydła zmniejsza się radykalnie - samolot lecąc tuż nad ziemią zaczyna obracać się wokół własnej osi. I tu proponuję dwie ścieżki - a i b:

a) Samolot dostaje rotacji lewoskrętnej (przeciwnie do ruchu wskazówek zegara) wokół własnej osi - załoga nie ma już żadnego wpływu na dalszy bieg wypadków. Po kilkuset metrach maszyna styka się z ziemią (w wiadomym miejscu, które możemy oglądać na zdjęciach satelitarnych). Jeżeli założymy ruch rotacyjny wokół własnej osi, to tylko przy pomocy rachunku prawdopodobieństwa (ewentualnie wspierając się tym co widział Wiśniewski) możemy określić w jaki sposób wylądował samolot. Możliwe są obliczenia, ale bez dokładnej znajomości prędkości, kątów, ciągu silników i geometrii oberwanego skrzydła - darujemy je sobie (na razie). Czy na plecach, lub na boku, a ślady zostawione na ziemi w miejscu katastrofy pochodzą od skrzydła i statecznika pionowego, czy też udało mu się zetknąć z ziemią podwoziem i odbić w ziemi ślady zespołów jezdnych, jednak wskutek bezwładności ruchu obrotowego całość samolotu obracała się jeszcze na ziemi łamiąc skrzydła, które zaległy w błocie kołami do góry. Kadłub samolotu kręcąc się cały czas wokół własnej osi rozbijał się o ziemię i o drzewa w drobny mak - nie było co zbierać. Dodam, że ślady na miejscu tragedii nie wskazują na ruch obrotowy względem osi kadłuba. Na ziemi odbite są proste ślady równoległe do kierunku ruchu samolotu, a z prawej strony na filmie Wiśniewskiego widzimy wiele ciętych w poziomie drzew (na wysokości kilku metrów).

b) Samolot dostaje rotacji lewoskrętnej, jednak pilot zauważa utratę części skrzydła i błyskawicznie kontruje - wyrównując ostatecznie różnicę sił nośnych na obu skrzydłach. Jest to możliwe tylko dlatego, że część skrzydła jaką stracił samolot jest na tyle niewielka, że można różnicę sił nośnych skorygować i opanować samolot.  Jednak aby utrzymać względną kontrolę musi zboczyć z kursu - leci teraz po okręgu o promieniu R skręcając w lewo. Pozycja samolotu, to głęboki lewy przechył, także oś samolotu skierowana jest pod kątem 20-30 stopni w lewo od chwilowego kursu stycznego (który też ciągle się zmienia - teraz samolot leci po okręgu). Niestety chmura niepalnych gazów rozciąga się już i tutaj, silniki pracują w dziwny sposób (co słyszał i potwierdził operator Wiśniewski), duszą się, nie mają ciągu. Prędkość samolotu wskutego tego, jak również wskutek utraty skrzydła spada znacznie poniżej minimalnego dla Tupoleva 235km/h.

5. W tym momencie dzieje się to o czym opowiada Wiśniewski: Tupolev Tu-154m lecąc tuż nad ziemią "orze lewym skrzydłem ziemię" - jak zeznał kamerzysta. W praktyce Wiśniewski nie mógł wiedzieć, że samolot już nie ma części lewego skrzydła, zatem po prostu dotyka pozostałością z lewego skrzydła ziemi i będąc w głębokim lewym przechyle kontaktuje lewym zespołem jezdnym podwozia z ziemią (lewy ślad zostawiony w ziemi) po czym przewala się w prawo i zostawia ślad w ziemi również prawym zespołem jezdnym podwozia, prawe skrzydło wraz z kołami zostaje odłamane i siłą bezwładności porusza się przez las aż zajmuje pozycję "kołami do góry". Lądowanie awaryjne w zasadzie się powiodło, kadłub jest cały, ludzie żyją. W tym momencie Wiśniewski słyszy dwa postępujące po sobie wybuchy - pierwszy to wybuch bomby ciśnieniowej wewnątrz kadłuba, a drugi to odgłos rozrywanego kadłuba. Część dziobowa zostaje odstrzelona do przodu, ogon (tylny statecznik pionowy) zostaje odstrzelony do tyłu i spada w okolicy zostawionych w ziemi śladów, a resztki skrzydeł po wybuchu zajmują pozycję odwróconą. Warto rownież zauważyć, że snop iskier o jakim wspominał świadek (a także biała postać widoczna na filmie 1:24, jak również widoczny na wielu zdjęciach jednolity szarobiały kolor ciał i zwłok - w szczególności ubrań) może sugerować wybuch bomby fosforowej na pokładzie (Biały Fosfor).

To, czy pasażerowie zginęli wszyscy od razu, czy też jak pokazuje filmik 1:24 nie wszyscy i rozważania na temat tego, że np. załoga, która mogła mieć największe szanse na przetrwanie, bo znajdować się mogła najdalej od źródła ewentualnej detonacji była najpóźniej zidentyfikowana (DNA) a zwłoki były zwęglone - zostawmy na inną dyskusję.

Ja natomiast chciałbym zadać kilka pytań osobie biegłej w chemii; procesach spalania gazów - zwłaszcza pod kątem silników odrzutowych...

 

 

PYTANIA (Do chemika, mechanika, innego inżyniera, naukowca, lub osoby znającej się na procesach spalania mieszanki w silnikach odrzutowych):

1. Czy możliwe jest wytworzenie i rozpylenie w powietrzu jakiejś substancji, mieszanki, czy też (w inny sposób) spowodowanie, że powietrze, które połykały silniki odrzutowe prezydenckiego Tupolewa 154m mogło spowodować zaburzenie, zakłócenie, upośledzenie, bądź nawet przerwanie pracy silników samolotu?

2. Czy taka substancja miesza się z powietrzem? Czy nośnikiem tej substancji nie była przypadkiem mgła?

3. Jaka to mogła być substancja?

4. Czy możliwe jest laboratoryjne stwierdzenie obecności tej substancji w komorach spalania silników odrzutowych Tupoleva po miesiącu jego leżakowania na betonie pod gołym niebem na lotnisku w Smoleńsku?

 

Bardzo proszę o merytoryczne wypowiedzi. Dotychczas w dociekaniach koncentrowaliśmy się na radiolatarniach, meaconingu, impulsie elektromagnetycznym, urządzeniach blokujących lotki w momencie wypuszczania podwozia, dezinformacji z wieży i innych sposobach sprowadzenia samolotu na ziemię poza lotniskiem, jednak muszę stwierdzić, że przedstawiony przeze mnie sposób wydaje mi się chyba najłatwiejszy, najpewniejszy i najbardziej wredny od strony dowodowej - czyli najlepszy patrząc od strony organizatora katastrofy. Zwłaszcza przy założeniu, że mgła też była sztucznie napylana - wtedy można by użyć chyba nawet tylko jednego urządzenia do rozpylania substancji, a tylko podmienić rurę połączoną z innym zasobnikiem:) OCZYWIŚCIE POD WARUNKIEM, że odpowiedzi na pierwsze dwa z czterech postawionych przeze mnie pytań okażą się twierdzące.

Zapraszam do MERYTORYCZNEJ dyskusji.

 

 



 

A na koniec jeszcze film. IŁ-78; samolot - cysterna...

Zbudowany jest na bazie IŁa-76, toteż wyglądem zewnętrznym praktycznie nie różni się od niego...

 IL-78

 

 

 IL-78

 

 


Manipulacje pogodą z pomocą rosyjskich samolotów

 IL-76 MDP

 

 

 

Inne interesujące linki:

 

 www.vectorsite.net/avil76.html

www.bredow-web.de/ILA_2006/Transportflugzeuge/ILYUSHIN_IL-76/ilyushin_il-76.html

 

 

 fr.wikipedia.org/wiki/Iliouchine_Il-76

fr.wikipedia.org/wiki/Avion_bombardier_d%27eau

 

 

Hercules C-130 podczas gaszenia pożaru.

Czy rozpylenie przez analogicznego IŁa materiału gaśniczego na ścieżce podejścia do pasa - tuż przed Tu-154 - mogło spowodować upośledzenie procesu spalania w komorach silników Tupoleva i spowodować nagłą utratę ciągu?

 

 

 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (43)

Inne tematy w dziale Rozmaitości