Ostatnio, Pan MacMarc trafnie zauważył, że filmy sprzed lat, takie jak "Sami swoi", "Nie ma mocnych" czy "Kochaj albo rzuć", wyróżniają się brakiem wulgaryzmów, co przyczynia się do ich unikalności. Rzeczywiście, tamto kino zdecydowanie różniło się od współczesnych produkcji. Miało duszę, przekaz i odnosiło się do wartości, których obecne produkcje często nie doceniają, a nawet negują. To smutne, że w zaledwie kilka dekad zapomniano o tych dobrych filmach na rzecz produkcji bardziej skierowanych na efekt szokujący, jak chociażby "365 dni".
Paradoksalnie, coraz więcej wartościowych młodych ludzi zwraca uwagę na wczesnopowojenne kino. Skąd bierze się u nich ten gust? To pytanie nurtuje mnie coraz bardziej. Samą mnie to zjawisko nie tylko nie dziwi, ale wręcz cieszy, ponieważ również ja darzę wielkim uznaniem tego rodzaju produkcje, zwłaszcza te z polską nutą. Jednakże, zważywszy na mój wiek, należę do pokolenia, które miało okazję doświadczyć tych filmów w czasach ich premiery.
Filmy takie jak "Nie ma mocnych" czy "Gdzie jest generał" posiadają w sobie coś niezwykłego, czego często brakuje we współczesnych produkcjach. To specyficzna estetyka i klimat tamtych lat, które przenoszą nas w zupełnie inny wymiar. To także bogata historia i kultura, którą te produkcje zawierają, ukazując nam obraz dawnych czasów, pełen cennych informacji i fascynujących detali.
W tych klasykach odnajduję to, czego brakuje często w dzisiejszych filmach, solidny scenariusz, nietuzinkowe postacie, głębsze przesłanie i przede wszystkim brak wulgaryzmów. To kino opowiadające o uniwersalnych wartościach, które pozostają aktualne do dziś, takich jak odwaga, poświęcenie, przyjaźń czy miłość, a których często brakuje we współczesnych produkcjach.
Współczesne filmy często skupiają się na efektach specjalnych, szybkim tempie akcji i zaskakujących zwrotach, co może wciągnąć, ale nie zawsze trafia w moje osobiste gusta. Mimo to uważam, że zarówno wczesnopowojenne, jak i współczesne kino mają swoje unikalne walory. Każdy okres filmowy wnosi coś wartościowego, ale to właśnie w starych klasykach często tkwi coś wyjątkowego, co sprawia, że powracam do nich z sentymentem i zachwytem.
Dawne wartości, tak ważne i aktualne, odnajduję właśnie w tych klasykach kinematografii. To w nich, w magiczny sposób zachowane, możemy dostrzec esencję uniwersalnych prawd, które niestety często zatracane są w dzisiejszych produkcjach. Może to właśnie w odnalezieniu i docenieniu tych skarbów leży klucz do zrozumienia dzisiejszego świata. Tak więc starych klasyków nie da się przecenić, są jak latarnie morskie, które prowadzą nas przez burzliwe morza współczesności, niosąc ze sobą mądrość i wartości, których nie możemy stracić.
Źródło
Zdjęcie Google
Inne tematy w dziale Kultura