Bardzo podobne, pod względem emocjonalnym było też moje spotkanie z Janem Nowakiem Jeziorańskim, legendarnym kurierem londyńskiego rządu RP na uchodźctwie do okupowanego kraju, a po wojnie długoletnim dyrektorem sekcji polskiej rozgłosni Radia Wolna Europa. Kiedy spotkałem go po raz pierwszy, w napisanej przez siebie książce, “Polska z oddali” napisał mi taką dedykację: Edwardowi Fiałkowskiemu z Solidarności, Jan Nowak. 13. XI. 88. Było to dla mnie bardzo wzruszające spotkanie, bo kiedy przed laty miałem okazje słyszeć jego głos na falach rozgłosni Radia Wolna Europa, nie marzyłem nawet wtedy, że kiedyś może nadejść taka chwila, w ktόrej będę mόgł poznać go osobiście. Nasze ostatnie spotkanie miało miejsce w katedrze Św. Jana Bożego w Nowym Jorku, na krόtko po uroczystości wręczenia Nagrody Pokojowej premierowi Tadeuszowi Mazowieckiemu, w marcu 1990 roku. Uczestnicząc w tej uroczystości miałem też niecodzienną okazję aby wysłuchać występu 98-letniego już wόwczas, słynnego polskiego pianisty, Mieczysława Horoszowskiego, ktόry wykonał kilka utworόw Fryderyka Chopina. Był to już jeden z ostatnich jego występόw. Ostatni koncert będzie miał miejsce w niespełna miesiąc pόźniej w nowojorskiej Carnegie Hall. A skoro jesteśmy już w świecie muzyki, dodam w tym miejscu tylko, że na jednym z wystawnych nowojorskich rautow dyplomatycznych miałem rownież okazję poznać wybitnego pianistę jazzowego, Adama Makowicza, ktόry opowiadał mi o swych amerykańskich sukcesach, o ktόrych słyszałem już wcześniej, jeszcze będąc w Polsce. A było ich naprawdę wiele...
Ostatnim, wartym odnotowania tutaj spotkaniem, było - w odrόżnieniu od tych poprzednich - spotkanie nieformalne i miało miejsce na rok przed moim wyjazdem z Nowego Jorku, w polskiej dzielnicy Greenpoint. Było to spotkanie z poetą i bardem „Solidarności” (ktόrym stał się niejako wbrew własnej woli), Jackiem Kaczmarskim,ktόry proroczo wyśpiewał na wiele lat przed upadkiem komunizmu: A mury runą, runą, runą i pogrzebią stary świat! Kiedy opowiadalem o mojej podrόży po Nowej Szkocji i Nowej Anglii, skąd właśnie tego popołudnia wrόciłem do Nowego Jorku, wspomniałem mu nawet o tym „murze, ktόry runąl”, bo właśnie przed kilkoma dniami natknąłem się niespodziewanie na wyeksponowany na ulicy – jako turystyczna atrakcja - fragment... muru berlińskiego w Portland, w stanie Maine. Niektόre teksty jego piosenek wpisywały się też w nasze życiorysy. Jak chociażby „Nasza klasa”, obaj byliśmy przecież przez jakiś czas (on znacznie dłużej) politycznymi emigrantami. Ubolewając nad rozproszeniem po świecie kolejnego pokolenia Polakόw w wyniku komunistycznej dyktatury, stanu wojennego, Jacek śpiewał w niej:
Komentarze
Pokaż komentarze (7)