„Nie znajdzie ludzkość uspokojenia,
dopokąd się nie zwróci z ufnością
do Miłosierdzia Mojego”
(Dz, p. 300)
A więc Polska, też nie znajdzie uspokojenia, dopokąd......
Przy okazji jeszcze jeden problem do rozwiązania.
Kiedy słucham kazań polskich księży w Niedzielę Miłosierdzia Bożego, czyli w pierwszą niedzielę po Wielkanocy, odnoszę bardzo często wrażenie, że ten ksiądz nie widział chyba na oczy „Dzienniczka s. Faustyny Kowalskiej”. A jeśli go widział, to chyba nie miał w ręku. A jeśli wziął go do ręki, to chyba nie czytał. A jeśli czytał, to chyba niewiele z tego zrozumiał. A jeśli zrozumiał, to chyba niewiele już z tego pamięta.
Z tego, co wiem, to „Dzienniczek s. Faustyny” nie jest nawet lekturą obowiązkową w polskich seminariach duchownych.
Jak rozwiązać ten problem?
Rozwiązań jest wiele. Jednym z nich jest rozwiązanie najprostsze i najtrwalsze. W każdej polskiej rodzinie powinien znaleźć się „Dzienniczek s. Faustyny”. Ale nie tylko po to, aby zająć miejsce na półce z książkami. Jeśli w każdej polskiej rodzinie znajdzie się „Dzienniczek s. Faustyny” i będzie czytany, ze zrozumieniem, to wtedy już nawet nie musi być lekturą obowiązkową w polskich seminariach duchownych.
Króluj nam Chryste – Zmartwychwstały. Zawsze i wszędzie!
Alleluja, Alleluja!
Dla mnie człowiek, to c+u+d, czyli ciało + umysł + dusza. I o tych sprawach myślę i piszę od czasu do czasu.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura