Emanuel Czyzo Emanuel Czyzo
497
BLOG

Tragedia narodowa w drodze do Katynia: 1940 – 2010 – ????

Emanuel Czyzo Emanuel Czyzo Kultura Obserwuj notkę 0

           Mam przed sobą „Niedzielę” z datą 4 listopada 2012 a w niej rozmowę z p. Antonim Krauze, reżyserem filmowym, o filmie i o Fundacji o tej samej nazwie –  „Smoleńsk 2010”.

           Fundacja została powołana głównie w tym celu, aby zebrać fundusze na realizację tego filmu, jej adres:

           Fundacja „Smoleńsk 2010”

           Ul. Batuty 7c m. 1004

           02-743 W-wa.

         W Radzie Fundacji zasiada m.in. p. Andrzej Chodakowski, Bronisław Wildstein i Marek Nowakowski.

           Robocza nazwa tego filmu – „Smoleńsk 2010” zapewne jeszcze ulegnie zmianie.   Przypomnę tylko, że od samego początku tej tragedii propagandziści forsowali termin – Smoleńsk, pod Smoleńskiem itp. byle tylko nie wiązać tej tragedii ze zbrodniami katyńskimi 1940. I z tym, że celem tego tragicznego lotu nie był przecież Smoleńsk tylko Katyń – obchody 70 rocznicy zbrodni katyńskich.

Po przeczytaniu tego tekstu zacząłem się zastanawiać, jaki powinien być tytuł tego filmu. Jestem trochę bezczelny, bo nikt, chyba nawet jeszcze sam reżyser nie wie, co to będzie za film, więc trudno już mówić o jego tytule. Mój ‘zapał’ do tych rozważań wziął się stąd, że bardzo mi się nie spodobała ta robocza nazwa „Smoleńsk 2010”.

Smoleńsk. 10 kwietnia 2010 rok, to są, jak by powiedział matematyk, jakieś punkty osobliwe w przestrzeni wydarzeń ostatnich kilku lat. I mam nadzieję, że ten film będzie o tej całej koszmarnej, tragicznej przestrzeni a nie tylko o jej punktach osobliwych.

Być może tytuł tego filmu mógłby być „Zbrodnia narodowa….”. Ale myślę, że tragedia jest lepszym określeniem, bo bardziej ogólnym. Bo przecież nie tylko zginęło 96 osób, ale jeszcze przed 10 kwietnia i po 10 kwietnia 2010 miało miejsce wyniszczanie Polski i Polaków w niezwykle szerokim zakresie i niestety niezwykle skuteczne, i trwa do dziś.

Zacząłbym od tzw. transformacji ustrojowej. Dla mnie cały ten proces, to nie transformacja, lecz deformacja i to nie tylko ustrojowa. Jest to deformacja wielowektorowa, jak by powiedział matematyk, bo dotyczy właściwie każdej dziedziny naszego życia.

Gdzie są dzisiaj polskie stocznie, polskie huty? To deformacja gospodarcza.

Gdzie są dzisiaj polskie banki? To deformacja finansowa.

Gdzie są dzisiaj polskie szkoły i wyższe uczelnie i jaki jest poziom dzisiaj polskiej edukacji i nauki? Ta deformacja obejmuje szerzej całą polską kulturę.

Gdzie są polscy dziennikarze? Ktoś zaproponował niedawno, aby na tzw. dziennikarzy głównego ścieku używać terminu nocnikarze.

Gdzie są polscy parlamentarzyści? Przecież taka postać, jak p. Niesiołowski, to czołowy deformator polskiego parlamentu i zarazem ‘okazały’ owoc tej deformacji.

I tak można by wymieniać dziedzinę po dziedzinie i nigdzie nie można mówić o postępie, o poprawie a raczej wszędzie o deformacji.

A co powiedzieć o tych wszystkich, których określamy jeszcze, też fałszywym terminem, dlatego ujmuję go w cudzysłów, jako ‘demokratycznie wybrana władza”? Już nie mówię o tym, żeby można było ich nazywać patriotami, nawet Polakami, ale przecież tam nawet ciężko odnaleźć jakieś fragmenty człowieczeństwa. Weźmy tylko pod uwagę ostatnie debaty w sprawie aborcji, czy in vitro. A stosunek tych ludzi do tragedii narodowej z 10 kwietnia 2010 roku?

Przed chwilą przeczytałem na internecie, że na powtórnym pogrzebie ś.p. ostatniego Prezydenta Rzeczypospolitej na Uchodźstwie, p. Ryszarda Kaczorowskiego, zabrakło czołowych reprezentantów ‘demokratycznie wybranych władz’. Zabrakło im i odwagi i kultury. Ale to moim zdaniem dobrze, że ich tam nie było. Bo tam gdzie są patrioci, gdzie spotykają się Polacy, tam już dla nich miejsca nie ma.

A gdzie się podziała prawda, sprawiedliwość, itd. itd.?

Przecież dzisiaj nawet gdyby ktoś naprawdę popełnił samobójstwo, bez cudzysłowu, bez ‘pomocy osób trzecich’, to nawet sam tow. Urban, czy p. Tusek w to nie uwierzy.

Taką to mamy przestrzeń życia w Polsce. Taką to mamy powszechną deformację państwa i narodu. A przecież nie wspomniałem jeszcze o Kościele katolickim w Polsce.

Toż to jest po prostu tragedia tego narodu, która się przecież jeszcze nie zakończyła. Która ciągle trwa. Raz, dlatego, że te tzw. „demokratycznie wybrane władze” mają jeszcze wiele do zdeformowania. A po drugie, dlatego, że tzw. naród polski razem z Kościołem katolickim im na to zezwala. Nie potrafi powiedzieć, jak to jeszcze dobrze pamiętamy – non possumus – ani kroku dalej, złoczyńcy, zdrajcy i złodzieje.

I dlatego całość tych wydarzeń, moim skromnym zdaniem, lepiej oddaje określenie – tragedia narodowa. Mam nadzieję, że film też będzie mówił nie tylko o zamordowaniu 96 osób.

A może jeszcze lepszym tytułem jest po prostu „Tragedia narodowa w drodze do Katynia: 1940 – 2010 – ????”, bez żadnego Smoleńska. Ta droga w tym tytule też jest długa i szeroka, i symboliczna. I mam nadzieję, że niebawem się … urwie.

            

Dla mnie człowiek, to c+u+d, czyli ciało + umysł + dusza. I o tych sprawach myślę i piszę od czasu do czasu.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura