A to jest byk.
Wymieniony byk jest ale nie bykiem będziemy się zajmować. Nie dlatego, że kastrowany ale dlatego że:Tyle pożytku z byka:ani łoju, ani mleka. Zająć trzeba się krową.
A to jest krowa.
Taka krowa to 3000 do 6000 kg mleka w roku plus cielaki. W 1990 roku takich krów było ca.10 milionów i mieliśmy kartki. Teraz mamy 5,9 miliona i kartek brak. Daje to do myślenia, ale temat pomijam.
O wymienioną krowę trzeba się troszczyć i tym zajmuje się właściciel krowy. 365 dni w roku, bez urlopu, w gnoju i znoju karmi, poi i doi. Potem do mleczarni i 1.10zł do 1.15zł za litr otrzyma. Kto chce więcej wiedzieć, nie szuka sam a teraz czas na konsumenta.
A to jest konsument Rzepliński. Chciałem napisać typowy, ale jednak nie mogę. Jest to konsument bolszewicki i takim zostanie do końca, bo bolszewickie struktury państwa są. Tak powiedział.
Bolszewicki konsument pracuje tylko 261 w roku i otrzymuje 333060 zł plus dodatkowy ekwiwalent urlopowy. By zaspokoić apetyt bolszewika, krowa dojna musi wyprodukować prawie 317200 litrów mleka rocznie, które trzeba przetransportować 14 cysternami do mleczarni. Gdyby przeliczyć apetyt bolszewika na bułki kajzerki każda po 50 g kosztująca 30 groszy to bolszewik potrafi skonsumować 1 milion 110 tysięcy 200 bułek rocznie. Tak to można obrazowo przedstawić apetyt bolszewika i pracę wykonaną przez dojną krowę i jej właściciela lub piekarza. Wspólnych elementów brak. A co z bykiem?
Niby na płachtę uczulony a rogi rosły
ham i mąciciel
bolszewik w najczystszej postaci
byk wypasiony do kastracji
za którą krowa chętnie zapłaci.
A co z tym hamem
przecież to byk
przepraszam i nie oponuję
by obrabować dojną krowę
znajdą się zawsze czerwone ch...
Inne tematy w dziale Polityka