- miałem tą możliwość, łaskę kilka razy z Nim sie spotkać, porozmawiać, nawet pożartować. bo był to niesłychanie sympatyczny, wyrozumiały i życzliwy człowiek. Doskonale pamiętam pożar kościoła pod wezwaniem św. Katarzyny w Gdańsku. Działania ratpwniczo-gaśnicze zakończyliśmy ok. godz. 3.00 nad ranem, a On był z nami do samego końca. Gdy widział, że pożar ugaszono, cała sytuacja z nim opanowana i wszyscy zwijają sprzęt na samochody, On podchodził do każdego strażaka bez wyjątku i składał szczere podziękowanie, podawał rękę i składał życzenia każdemu.
Pamiętam pierwszy z Nim kontakt, gdy przywiózł bp. z Krakowa mój kuzyn sufragan, spotkaliśmy się pod ratuszem gdańskim, akurat to był ślub mojej siostry, to był styczeń 1983 roku.
Inne tematy w dziale Kultura