Strzelił do niej na pustym placu.
Było tak pusto, że podejrzewała mieszkańców całego miasta o zmowę. Zazwyczaj kwitł tutaj handel i panował ludzki gwar. Czy dzisiaj wszyscy wiedzieli, co ma się wydarzyć? Została wystawiona? Czy to możliwe, żeby świat wiedział, że on ma ją tu zabić? Czy taki był plan? W błyskawicznym tempie mnożyły się pytania. Bo skoro przyszła na plac zdecydowanym i pewnym krokiem, niosąc w sobie przekonanie, że właśnie tam ma iść, i nie miała żadnych wątpliwości – to być może prowadziło ją przeznaczenie lub jej własne jego przeczucie? Pustynia miejskiego placu stała się jej miejscem ostatnim.
Nawet, jeśli przeczuwała ten koniec, ogarnęło ją uczucie zaskoczenia. Na pewno nie spodziewała się takiego odsłonięcia i bezbronności. Jakby jej przyszło umierać nago, w miejscu publicznym, choć przecież pustynnym. Czy śmierć pozbawia nas prywatności i należy do wszystkich?
Znała tego mężczyznę i spodziewała się, że stanie się coś złego. W głębi duszy rozumiała nawet, że zasłużyła na ten strzał, nie pojmowała tylko, jak to się stało, jak doszło do tej konieczności. Gdzie popełniła błąd? W którym miejscu upuściła niefortunne słowo albo dwa? Brak gestu, nadmierny lęk? A może jej wina była tylko częściowa, bo przecież należy obciążyć też okoliczności, które mają swój ciężar.
Nie uciekała. Została wystawiona lub wystawiła się sama, i stała nieruchomo, patrząc w zdumieniu, jak mężczyzna do niej celował. Był w tej roli bardzo przekonujący. Lubiła patrzeć, jak grał samego siebie, miał w sobie tyle wdzięku, i pozwoliła mu na to aż do samego końca. Do ostatniego uderzenia serca była nim zdumiona i zachwycona. Nigdy się już nie dowie, jaki jest poza sceną.
Upadła cicho. Chwilę później plac zapełnił się ludźmi, zupełnie, jakby ktoś na pilocie wcisnął „play” i cały zwykły gwar wrócił na miejsce. Mężczyzna wtopił się w tłum, a ona – po prostu jej już nie było.
Inne tematy w dziale Rozmaitości