- Miałem przedziwny sen. Wylewała się lawa i podchodziła pod nasz dom.
- Lawa? Ale skąd?
- Nie wiem skąd. Wypływała jakby spod ziemi i stanowiła tak realne zagrożenie, że aż się zbudziłem.
- Coś jeszcze tam było?
- Jeszcze taka myśl, żebym przejął sprawę działki, żebym to ja chodził do prawnika, nie ty.
- Przecież byłam już dwa razy, będzie mi łatwiej, po co to zmieniać?
- Nie umiem tego wyjaśnić, ale czuję, że powinienem ja. Boję się o nasz dom. Po prostu nie jedź tam w piątek, ja pojadę.
- Dobrze, skoro tak chcesz.
Józefie, Józefie, uciekaj z żoną i dzieckiem do Egiptu.
W piątek prawnik był rozczarowany, widząc Józefa, a nie jego żonę. Tego dnia zamierzał zaprosić ją na kawę i spodziewał się, że by mu nie odmówiła.
Inne tematy w dziale Rozmaitości