Z powodu epidemii wiele osób mierzy się z niespodziewaną zmianą w trybie życia. Nie chodzi nawet o samą pracę zdalną, czy zatrzymanie dzieci w domu, ale o niemoc skorzystania z dotychczasowych nawyków i sposobów radzenia sobie ze swoim życiem, swoimi emocjami. Pojawiły się nowe sytuacje, których wcześniej nie tylko nie doświadczaliśmy, ale których unikaliśmy.
Kobieta, która była świetnie zorganizowana i pracowała z mężem na własnej działalności, nagle zostaje z dzieckiem w domu i boryka się z bólami kręgosłupa. Nawet jazda samochodem jest wyzwaniem i cierpieniem. Nie może już działać tak, jak „zawsze”. Nie może swoją aktywnością zatuszować tego, co wcześniej mogła zatuszować. Coraz jaśniej więc widzi to, czego nie chciała widzieć.
Kobieta, która idealizowała męża, nagle zobaczyła go w fatalnej sytuacji: nie poradził sobie ze stresem i lękiem w trakcie kilkutygodniowej izolacji na początku epidemii. Czy ona będzie w stanie zasymilować nowy element obrazu swojego, jakby nie było, partnera-na-całe-życie..? Ma wrażenie, że wychodziła za mąż za kogoś innego! Ktoś ją oszukał? Była ślepa?
Osoba spokojna przygnieciona sytuacją, przemęczona i osamotniona – nagle zrobiła się nerwowa, krzyczy i zniechęca do siebie otoczenie. Taka dobra i życzliwa osoba staje się nie do wytrzymania. Kim jest, jaka jest naprawdę?
Ktoś, kto zawsze miał pracę i potrafił na siebie zarobić, nagle traci zatrudnienie z powodu kryzysu ekonomicznego – i nie może nawet zacząć szukać nowej pracy ze względów rodzinnych i zdrowotnych. Co teraz o sobie myśli, czy nadal coś znaczy?
Przedsiębiorca, który od miesięcy nieustannie traci dochody zwalnia połowę pracowników, nawet takich, którzy pracowali dla niego od 30 lat. Dzieło jego życia marnieje na jego oczach. Czy się rozpadnie? Jak ważna była dla niego firma, czy nie aż zbyt ważna?
Inne tematy w dziale Rozmaitości