Jestem kobietą i:
- nie strajkuję
- nie popieram tzw. "strajku kobiet" - ani ich buntu w sprawie ograniczenia możliwości aborcji, ani ich "liderki"
- wstyd mi za formę, w jakiej niektóre kobiety wyszły na ulicę i za sposób, w jaki się komunikują
- uważam, że nazwa "strajk kobiet" jest nadużyciem, bo nie wszystkie kobiety popierają cały ten bałagan
- szokują mnie gesty poparcia dla tego strajku ze środowisk akademickich - przecież to zamieszki niskich lotów, to nawet nie dialog, nie przekaz, tylko rozróba...
- sam "znak rozpoznawczy" - czerwona błyskawica, budzi we mnie awersję (obrazki też coś mówią, symbolika koloru, kształtu itp.)
Inne tematy w dziale Społeczeństwo