Osiemdziesiąt lat temu wybuchło w Warszawie powstanie... z okazji rocznicy znowu się o nim pisze... różnie pisze... Zaczęło się 1 sierpnia 1942... godzina 'W"... Miało na celu wyzwolenie stolicy spod niemieckiej okupacji przed wkroczeniem do niej Armii Czerwonej... W ciągu 63 dni Warszawa zamieniła się w szkielet miasta, a po akcji Niemców wypalania tego co zostało, miasto było tylko dymiącym gruzowiskiem... Popłynęła rzeka krwi...po ponad dwóch miesiącach bombardowania, z piwnic zrujnowanych domów wyłazili ludzie...Po drugiej stronie Wisły była Praga i tam czekali Sowieci...
Po tylu latach, ze wspomnień mieszkańców Warszawy którzy przeżyli, pozostały tylko strzępy... Ale nawet one dla dzisiejszego Polaka przestają się liczyć... to nie był rzeka krwi... jakaś rzeczka, albo strumyk, może?..... Jakieś tam powstanie się odbyło - po co?... dlaczego?
W czasie Powstania miałem dwa lata...mieszkałem z rodzicami przy ulicy Siennej, numer domu 88, w pobliżu skrzyżowania ulic Siennej i Żelaznej. Na ich rogu była brama do żydowskiego getta, gdzie rok wcześniej wybuchło inne Powstanie..... W artykule o moim Powstaniu - "Powstanie Warszawskie było - notatki kombatanta" , który zamieściłem na Salonie cztery lata temu, m.in. pisałem... „że tamte lato było gorące, a naloty i bombardowania były codziennością... że mieszkańcy siedzieli w piwnicznych schronach, ale kiedy było spokojnie, matki pozwalały dzieciom wychodzić na zewnątrz...że, jeszcze długo po wojnie mama często opowiadała, że przed nalotami wołałem z dachu gołębnika – „...panowie do bunkra bo sztukasy lecą”...ze pewnego dnia, zanim rodzice z gołębnika mnie spędzili, koło gołębnika gruchnęła duża bomba lotnicza... że podmuch bomby odrzucił mnie w krzaki i żem przez długi czas po tym wydarzeniu - nie słyszałem, nie widziałem, nie mówiłem; docierało do mnie prawie nic... Opisywałem siebie jako małego powstańca, bo nim byłem...
Tamten czas zostawił na mnie trwale śladyn na tym jak później myślałem, co robiłem i jak robiłem... piszę o tamtych czasach tak, jak je widzę z przeszłości i jak oceniam 80 lat póżniej... Przez kolejne lata, najwięcej o pamięci Powstania mówiły tysiące świateł na warszawskich cmentarzach... W miarę upływu czasu i wymierania tych którzy Powstanie przeżyli, pamięć gasła... taki jest los każdego człowieka... "Jeszcze pod koniec swojego długiego życia Mama przypominała mi tamte czasy i żartowała że jestem Starym Powstańcem i kombatantem... Być może jestem obecnie najstarszym Warszawiakiem - uczestnikiem tamtych wydarzeń; być może zasługuję nawet na Powstańczy Medal z kartofla"... Mama zmarła równo 20 lat temu... miała 94 lata
Nikt, kto nie przeżył niemieckiej okupacji w Warszawie nie jest w stanie zrozumieć dlaczego Powstanie się zaczęło, pomimo że dla wielu, z militarnego i politycznego punktu widzenia było absurdem... ale to przypieczętowali Alianci, którzy już wcześniej sprzedali Polskę Stalinowi... Taka była cena ustalania powojennego porządku w Europie, ale to się okazało znacznie później...
Warszawiacy wcale nie byli gotowi na wszystko... na walkę gołymi rękami albo rzucanie cegłami w niemieckie tanki.... Na początku była chęć i nadzieja... po wybuchu nadzieja gasła...dzień za dniem znikała wiara... Przed wybuchem myśleliśmy że powstania chcieli wszyscy warszawiacy... dopiero później okazało się powstania chcieli najbardziej ci, których w Powstaniu nie było...
To prawda, że (przeważnie) wszyscy narodowi przywódcy i wodzowie tamtych czasów, mieli dobre chęci... badacze historycznej „prawdy”, już po wojnie, dokładnie je ustalili... Przywódcy chcieli dobrze... ważyli dodatnie plusy i negatywne minusy... w tym możliwość dużych ofiar wśród ludności i powstańców... nie przewidzieli zagłady miasta i rzeki krwi...... Teraz tamtych wodzów, powstańców i tamtych warszawiaków już niema... tych którzy przeżyli wojnę też już prawie niema, ale piszących i mówiących okazjonalnie o Powstaniu jest teraz wielu...o Powstaniu piszą rzeczy przedziwne...Na przykład, taki @ Dziobaty wyskakuje ze swoją „rzeką krwi"... opamiętaj się, Dziobaty!.. nie było aż tak żle!
W wyniku Powstania zginęło prawie 18 tysięcy powstańców- żołnierzy i około 150-180 tysięcy ludności cywilnej... Co najmniej 30 procent osób które poniosły śmierć podczas Powstania Warszawskiego, to były ofiary egzekucji przeprowadzanych przez niemieckie formacje policyjne i wojskowe Wehrmachtu... Bestialstwa dokonywane na mieszkańcach Woli, Marymontu i Ochoty, przez Wehrmacht i Własowskich żołdaków, przechodziły wszelkie wyobrażenia...
Pewien @bloger który w komentarzu do tamtego artykułu doradzał mi żebym o Powstaniu trochę się "poduczył" - żachnął się na słowo „Własowcy”... jakoś to go zabolało...Ponad wszelką wątpliwość, wtedy ludność Warszawy mówiła o nich „Własowcy”... były to zbiry ze wschodu, w ramach formacji niemieckich albo własnych... Ale już w czasie Nowej Polski dołożono wiele wysiłku żeby udowodnić że to nie Własowscy i nie z Ukrainy... z Białorusi chyba byli i nie aż tak wielu !?...Naukowe udowadnianie że nie było ich „aż tak wielu”, zaczęło się długo przed agresją Ruskich na Ukrainę... Nie aż tak wielu... na Marymoncie, garstka tych żołdaków w okrutny sposób zamordowała mieszkańców w kilkunastu domach przy ulicy Marii Kazimiery, skąd zdołali uciec rodzice moich przyszłych teściów... garstka Własowców i garstka Polaków... jedni zabijali, drudzy dawali się zabić... można postawić znak równości.
W obecnej sytuacji w jakiej znalazła się Polska po przedłużającej się wojnie na Ukrainie i zagrożenie jakie przed Polską wyrażnie się rysuje, spoglądam na "znanych sprawców" Powstania Warszawskiego, sporo inaczej... Komuś zależało żeby „się odbyło”...komuś zależało, żeby Polaków zginęło jak najwięcej... Było, minęło... Ale teraz trzeba głośno zadać pytanie - komu teraz zależy żeby Polacy nadal ginęli?.. Jakiegoś nowego powstania nie widać, ale wojenkę widać...znowu w Polsce!.. Prosta odpowiedź - zależało na tym Ruskim, bo zawsze byli, są i będą draniami - jest tanią ucieczka od odpowiedzi zbliżonej do rzeczywistości prawdziwej... Po dwu- i pół roku wojny na Ukrainie widzę motywację ludności warszawy przed 1 sierpnia 1942, w podobny sposób... ale przyczyny wybuchu Powstania widzę sporo inaczej... Istnieje długa lista literatury uzasadniająca konieczność wybuchu tego powstania i równie długa, albo nawet dłuższa, lista powodów które potępiają decyzję wybuchu Powstania... Niepowetowane szkody jakie poczyniły Warszawie i całej Polsce wydarzenia tamtych dni które zwichnęły mentalność Polaków, kładą cień na pojmowanie obecnej rzeczywistość i sytuację polityczną w Polsce... Kto zawinił, albo co?.. Wtedy i teraz?
Jest bardzo wygodne i prawdopodobne wytłumaczenie... była to kara boska... Bóg kazał Niemcom zniszczyć Warszawę za jej grzechy... zesłał karę jaką spotkała Sodoma i Gomora... Polak powinien bać się Boga najbardziej... Kilka dni temu na Salonie pojawiły się dwa redakcyjne artykuły potwierdzające tą tezę - “Rzeź Warszawy karą za grzechy miasta? Znany ksiądz tłumaczy”...i drugi - "Zagłada Powstania karą za grzechy? Ksiądz: Zaprzeczenie słowom Chrystusa”... Oba artykuły zniknęły z salonowej witryny już następnego dnia... chyba jednak Salon z zapleczem redakcyjnym w karę boską zbytnio nie uwierzy!?... Ale jeśli nie Pan Bóg, to kto, to zrobił?.. może jednak ci, którzy za wybuch powstania byli odpowiedzialni i zachęcili Warszawiaków do podjęcia walki?. Zachęcili...namówili... spowodowali... kazali... Zbiór słówek z których można sobie jedno wybrać – może nawet dwa... i więcej? Jeżeli to nie była ich marność, było to - co?
Od dwóch dni na Salonie wisi artykuł z tytułem – „Nawet gdybym nie był Polakiem, też zostałbym Powstańcem Warszawskim”. Autorem jest pewien bloger który na Salonie, o PW wiele napisał... ale chyba nie jest tak młody żeby Powstanie widział... słyszał na pewno wiele, może w opowiadaniach rodzinnych... czytał też... W artykule zapewnił - „Powstanie Warszawskie'44 od zawsze zajmowało w moim sercu najświętsze miejsce”...
Nie wiem kim rzeczonym @bloger jest... Deklaruje, że jest wielkim polskim patriotą, ale w jego teksty sprzed 3 lat nie zaglądałem... „W wyniku Powstania zginęło prawie 18 tysięcy powstańców- żołnierzy i około 150-180 tysięcy ludności cywilnej... Co najmniej 30 procent osób które poniosły śmierć podczas Powstania Warszawskiego, to były ofiary egzekucji ...” tak napisałem wyżej... @bloger napisał - "walki w Warszawie należą do najbardziej zaciętych w tej wojnie i mogą być porównywane tylko z walkami o Stalingrad."... bardzo słusznie... Potem pisze - "...walkę w Warszawie pod dowództwem Polaka Bora, której przykładem moglibyśmy się umocnić i w tej postawie niezłomnej wiary w zwycięstwo, nieulegania nigdy, powinniśmy wychować naszą młodzież". .. Dlaczego - "Polaka Bora'... a któż mółby to być... von dem Bach- Zelewski... albo Kamiński z RONA?... oni tworzyli historię Powstania bardzo wyraziście.
Odnośnie pewnego @blogera mam ważne pytanie – skoro jest niezłomnym polskim patriotą... dlaczego jest adwokatem wojny na Ukrainie i udziału w niej Polaków”... Na Salonie dał rozliczne dowody że stoi po stronie Ukrainy... w wojnie z Rosją - OK!.. Mogę zrozumieć że nienawidzi Rosjan, ale dlaczego widzi interes Ukrainy jako ważniejszy niż interes Polski?.. Czy on i jemu podobni nie dostrzegają zagrożenia które może doprowadzić do unicestwienia państwa Polaków ... do jeszcze większej wojny, bo nuklearnej... Za wojną stoi interes USA... wcale nie interes Ukrainy i Polski,.. Czy nadal uważają że "sprawa" Ukrainy jest sprawą polską?
Czy podobnie myślący i piszący, nie rozumieją że błędne, a teraz złowieszcze plany władców Polski, obecnych i poprzednich, od ponad dwóch lat robią Polsce tyle szkód, że naprawić je będzie (prawie) niemożliwością... że rozmiar ofiary Powstania Warszawskiego będzie nieporównywalny do tego który nastąpi jeśli Rosja rozpocznie wojnę nuklearną?... Jak się takim blogerom czyta salonowy arykuł redakcyjny- „Wojsko idzie za ciosem. Powołania do armii otrzyma ćwierć miliona Polek i Polaków”?.. artykuł sprzed kilku dni... W mediach pełno wieści jak Polskq się szybko zbroi i jakie jest to chwalebne dla poprawienia bezpieczeństwa Polski... Jeśli nie jest to wynikiem zaślepienia i marności przywódców polskiego narodu - to jak to można nazwać?... polityczne niedorozwinieńcie, może?.. Polska powinna mieć silną armię, ale nie do służby Ukrainie i jej mocodawców...
Dla Polski i Polaków czara optymizmu - "Kilka tygodni temu wojsko wzywało na szkolenie tzw. pasywną rezerwę. To osoby, zwłaszcza z przydziałami mobilizacyjnymi, które mają uregulowany stosunek do służby wojskowej, nie pełnią innego rodzaju służby wojskowej, nie podlegają militaryzacji oraz nie ukończyły 55 roku życia, a w przypadku osób posiadających stopień oficerski i podoficerski – 63 roku życia....Teraz polska armia wezwie 230 tys. osób. Tak wynika z projektu rozporządzenia Ministra Obrony Narodowej dotyczącego kwalifikacji wojskowej... Obowiązek rezerwistów wzięcia udziału w ćwiczeniach wynika z ustawy o obronie Ojczyzny...Pomimo tego, że nie oznacza to automatycznego powołania do wojska, to powołanie jest obowiązkowe."
Indeed; wojsko idzie za ciosem bo władza idzie za ciosem – ciosem zadanym rozumowi Polaków....Czy wymieniony @bloger i inni entuzjaści wojny na Ukrainie, powołanie dostaną?.. Czy załoga Salonu i najbardziej aktywni salonowi komentatorzy powołanie dostaną też?.. Czy Salonowi agitatorzy czmychną (gdzie czmychną?) albo już tam są?.. Jeśli chodzi o blogera @Dziobaty - czmychnął na początku ustanowienia Wolnej Polski, za Wielką Wodę... może przeczuwał, że dzieje Wolnej Polski dobrze się nie skończą?
Biedna ta Polska.
Żwawy w średnim wieku, sędziwy też. Katolicki ateista, Cutting-edge manipulator należyty. Przyjmuję w środy i czwartki, bez kolejki.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura