Z Internetu
Z Internetu
Dziobaty Dziobaty
126
BLOG

Walking dead - przekroczyć linię do nieba

Dziobaty Dziobaty Świat Obserwuj temat Obserwuj notkę 4
Kiedy człowiek jest w stanie zagrożenia i się boi skula się w sobie i trzęsie albo wymachuje rękami i krzyczy. Posłany na wojnę nie wie jaką linię przekracza... Linię między dobrem i złem, miłością i nienawiścią, bytem i niebytem wyznacza człowiek… Na ocenę zestawu wartości tego konfliktu który grozi wojną totalną, może być za późno… Po przekroczeniu linii, na drugiej stronie nieba nie będzie na pewno.

Czas jakiś temu, pewien salonowy @bloger narzekał, że w tych czasach wszyscy jesteśmy zamknięci w jakimś tam niewidzialnym domu wariatów i że za ten stan rzeczy trzeba pochwalić media które cierpliwie przekonują, że znajdujemy się w cudownym ogrodzie podarowanej nam autentycznej przygody życia i że to jest real… wszak wokół hurysy i pachnidła… elegancja Francja, wygoda… vodka martini albo mojito pod palmami … Malaje, Himalaje, Ibiza… Chałupywelkamtu i Floryda też… palmy, drinki i mamidła... najtaniej jeśli decyzja jest last minute… Jest to wyśniony ale najprawdziwszy ogród wirtualny z którego prowadzi mnóstwo wyjść do nieba.

W niebie pomieszczeń z klamkami nie ma, ale w bycie doczesnym wielu bezcelowo szuka pokoiku z klamką zamykanego na klucz, żeby się trochę uspokoić...ale klamki nie ma.

Tenże @bloger wielu rzeczy nie dopowiedział… jako że w tym madhouse są wyłącznie pomieszczenia z wahadłowymi drzwiami, jak w westernowym saloon... wchodzi kto chce i wychodzi kto chce -„tu-i-tam”, że (niezależnie od wzrostu) panuje autentyczna równość i demokracja… Wszyscy chodzą gdzie chcą i z kim chcą, szczególnie jeśli są samotni… chodzą długo, dopóki się nie zmęczą i nie zachce się im zamknąć w jakimś odosobnionym pokoiku i podrzemać.

Ale nic z tego… wahadłowe drzwi, wiatry, ciągi i przeciągi, rozlewiska i prądy…strumienie ludzi, zombie i przybyszów z kosmosu stłoczonych w jedno zjawisko… W końcu nie wiadomo kto jest czym albo kim… jaka jest pogoda, data i godzina (dokąd zmierzamy, którędy idziemy), a wszyscy rozglądają się podejrzliwie spode łba i coraz bardziej się boją… nawet własnego cienia i sumienia...

Odcinki popularnego amerykańskiego serialu ‘The Walking Dead”  zacząłem konsumować dopiero po 10 latch ich wyświetlania na telewizyjnym kanale AMC. Za horror-dramatami zbytnio nie przepadam, Zosia ich nie, ale w czasach COVID19 hucpy, serial dość dobrze wpisywał się w amerykańską rzeczywistość... W Polsce szedł podobno pod mało zachęcającym ale dobrym tytułem „Żywe trupy”; mnie bardziej pasowałby tytuł „Marsz żywych trupów”... prawie to samo, ale niezupełnie.

Fabuła filmów serialu oparta jest na serii komiksów napisanych przez Roberta Kirkmana które uplastycznił grafik Tony Moore... jest to posępna historia przedstawiająca życie w okresie który nastąpił po apokalipsie zombie – pochodzących podobno z Haitii, ożywionych trupów, które zadomowiły się gdzieś na południu USA a potem zalały cały kraj, ale najwięcej jest ich na Południu.... Stamtąd zombie przylatują samolotami do Europy, rzecz jasna do Polski też... jeden z naszych sąsiadów jest zombie i mamy się na baczności, bo często w domu nie nocuje... rankiem się tłucze, kaszle i hałasuje... sądzę że zombie znajdujący się w Polsce przylecieli głównie z Miami, na Południowej Florydzie.

W serialu, przypadkowo zebrana grupa ludzi ucieka przed zombie, podróżuje w nieznane szukając bezpieczeństwa i spokoju... jakiegoś opuszczonego domu w którym można przycupnąć i trochę pożyć... Każdy dzień niepewności powoduje presję i pogłębienie obaw o życie...strach wyzwala w wielu ludziach objawy szaleństwa, podłości i niebywałego okrucieństwa... Wkrótce okazuje się, że strach w przed ocalałymi ludźmi może być bardziej śmiertelny niż przed zombie które ich ścigają i przeważnie dopadają... W zasadzie, to nic nowego - konflikty „międzyludzkie” stanowią większe zagrożenie dla dalszego przetrwania pojedyńczych humans, niż zombie przed którymi uciekają ale też, wśród nich mieszkają.

Do przynależności do ogrodu rozkoszy zwanego domem wariatów i zbiorowego obłędu lub halucynacji nikt się nie przyzna - indeed, (wot') każdemu czasem coś w głowie zaszumi, ale aż tak źle nie jest i nikt przy zdrowych zmysłach nie powie że znajduje się w domu bez klamek … jakieś tam klameczki i zameczki może i są, ale do domu wariatów nam nie po drodze, zupełnie… Racja, że z wyśnionego domu rozkoszy stale ktoś nas gdzieś wypędza… ale nie dajemy się... wszyscy wolną wolę posiadają i są pewni że demokrację mamy na schwał, a Matka Boska Częstochowska nas obroni, więc jakoś to będzie… Panuje miłe przekonanie, że jak wodzowie z jednej górki coś sknocą… w wolnych wyborach wybierzemy innych z drugiej górki - komu trzeba skórę przetrzepiemy i co trzeba odbierzemy… szablą, sierpem i młotem albo całkiem nie naszym nukiem.

Aktualnie, wielu światowej sławy uczonych i myślicieli potwierdza, że taki globalny dom wariatów współcześnie istnieje… wielu uczonych polskich nie bardzo się z tym zgadza… że obecnie jest nieporządek, a nawet solidny bajzel – tak; ale do domu wariatów wiele nam jeszcze jeszcze brak… Pożyjemy, zobaczymy - dom wariatów otworzy się dopier wtedy, kiedy nadchodące wybory wygra partia z przeciwnej grzędy i zniesie zbuka... mamy taką nadzieję... bez naszego politycznego credo zdrowego jajka żadna kura nie zniesie...

Medialne zbuczenie zaczęło się na dobre w amerykańskim roku wyborczym 2020… CoVID19 Madness potrząsnął amerykańsko- europejskim samozadowoleniem i na dobre wprowadził strach..."Ballada z trupem, z trupem ballada-otwieram szafę facet wypada... strach, strzch, strach rany boskie... wszędzie dokoła strach..." Trupów się narobiło... tych żywych pozostało też mnoga.

Gdy pandemia jakoś zaczęła słabnąć (zupełnie nie wiadomo dlaczego), na początku 2022 roku znowu nastąpiło jakieś tąpnięcie i rozpoczęła się wojna, jakiej młode oko nie widziało i głuche ucho nie słyszało - żywe trupy zaczęły straszyć od nowa coraz bardziej nachalnie... taki sobie continuous process przeciągany przez Siły Mocy w neverending story.

Rok obecny strach podniósł i rozszerzył oraz bardzo uwznioślił… strach w imię wolności, demokracji i nadziei dobry jest... bać się trzeba... Co prawda, mało-lotni powiadają że strachu nie ma i że nie boimy się nikogo i niczego, więc walcząc o pokój bać się nie trzeba.

Ostra wzdęcie dobrych nastrojów zaczęło się po nie tak bardzo dawnym szczycie Xi-Putin w Moskwie, po którym świat jakby zwariował bardziej… a wielu Polaków (może nawet większość) najbardziej…  Z wojny ukraińskiej i globalnego chaosu wylazły jakieś Furie, niektórzy powiadają że ze smoczymi łbami...jakby chińskimi... Dowodów na to było w mediach w obfitości… Wystarczy prześledzić ujęcia medialne wydarzeń ostatniego miesiąca...  Kilka z nich -

Bloomberg News, March 22, 2023 - “US Fears a War-Weary World May Embrace China’s Ukraine Peace Bid” - „USA obawiają się, że zmęczony wojną świat może przyjąć chińską ofertę pokojową na Ukrainie”... o pokój walczyć trzeba ale wysilać się nie warto, mamy czas; Redaktor w Salonie24, 25.03.2023 powtórzył coś ważnego dla Polaków - "Putin: Rosja rozmieści taktyczną broń jądrową na Białorusi"... to całkiem blisko; ale pewien Generał na Salonie 29.03.2023, wyartykułował znamiennie -  "Rosja straszy atomem – czyli nic nowego"… Rosja tak zawsze – strachy, strachy… ale nie na Lachy… my kacapom środkowy palec pokażemy i z kurnika wypędzimy… niech się tylko ociepli... Ale uderzający był salonowy artykuł, 28.03.2023, pewnego Białorusina z dziwnym tytułem - "Nareszcie Warszawa się stopi". Białorusin kompletnie odpłynął"… Pewien komentator z poświęceniem napisał przed zaśnięciem - "Trudno. Jeśli kacapstwo również odparuje to poświęcimy się dla sprawy"... Białorusin kompletnie odpłynął, komentator się kompletnie stopił... anihilacja made in Poland?.

W czasie ostatnich tygodni ogólnoświatowe polityczne napięcie szybko rosło; szybko pęczniał China Factor ; wręcz szczytował. Media nie ukrywały - tu wojna, tam wojna...  w Sudanie też - wojna nielicha, zniszczeń i ofiar więcej niż na Ukrainie, ale połykaczom mediów jest wszystko jedno.

DoRzeczy (CCTV, Xinng-Hua), 12 kwietnia 2023 "Xi Jinping wzywa chińskie wojsko do przygotowania się do prawdziwej wojny; The Conversation. April 13, 2023 - Ukraine war: Pentagon leaks paint gloomy picture of long war that can’t be won but must not be lost - "Wojna na Ukrainie: Pentagon przecieka maluje ponury obraz długiej wojny, której nie można wygrać, ale której nie można też przegrać"; The Economist, 18 April 2023 - "China’s economy beats expectations" - "Chińska gospodarka przebija wszelkie oczekiwania";  The Bulwark, April 19, 2023 - "China, Taiwan, and the Risk of the Next World War" - "Chiny, Tajwan i ryzyko następnej wojny światowej"; Onet.pl/ Washington Post,  19 kwietnia 2023, Supersoniczne drony Chin. Wyciekły tajne dokumenty; NewsmaxNews/Washington Post, April 21, 2023 - Leaked Docs: China OK'd Secret Arms Shipments to Russia" - "Z wyciekłych dokumentów: Chiny zgodziły się na tajne dostawy broni do Rosji";  NewsmaxNews/Thomson/Reuters, April 21, 2023- "US, Partners Mount 'Extensive Effort' Against China Influence Operations" - "USA, partnerzy podejmują "szeroko zakrojone wysiłki" przeciwko chińskim operacjom wpływu"... i z ostatniego, polskiego czytania -

Salon24. Redakcja , 21 kwietnia 2023, "Największe zagrożenia dla Polski.Społeczeństwo musi w końcu zrozumieć".

To ostatnie salonowe wystąpienie redakcyjne jest na prawdę budujące i znamienne  - społeczeństwo musi wreszcie zrozumieć że największym zagrożeniem dla Polski są fotografujący pociągi i dworce kolejowe amatorzy; a także buszujący w zbożu cyberprzestrzeni cwaniacy - chcą coś z tego mieć i Polsce zaszkodzić... potrzebne są ustawy represyjne i kary więzienia... tego jeszcze nie było, indeed!.  Nie Rosja, nie Chiny, nie wojna światowa... wróg wewnętrzny.

Kiedy człowiek się boi, skula się w sobie i trzęsie… albo zaczyna wymachiwać rękami i krzyczy...robi zapasy papieru toaletowego…rozdziera sobie na piersi szaty... czasami otwiera Biblię... Tablice z 10 Przykazaniami dał Bóg Mojżeszowi na górze Synaj…człowiek w swojej świadomości je ma, kiedy chce… przestrzega, lub nie… Ergo; człowiek sam tworzy swoje własne granice bytu, moralności i tolerancji… Najwięcej tworzy oglądając telewizję i pijąc gorzałę albo piwo… Gorzej ma żołnierz w bitwie, który musi liczyć się z tym, że trafi go kula gdy biegnie z karabinem maszynowym w ręku... to może zależeć jak biegnie,  jakie przeszkody przeskakuje lub nie  a potem wpada na minę …za go płaci życiem; ale nie od niego zależy dokąd biegnie... taki dostał rozkaz.

Zależy czy nie zależy?.. Odmowa wykonania rozkazu na froncie oznacza kulę w łeb; generałowie i dowódcy też ludźmi są, ale swoje rozkazy otrzymują też… Oni Mojżeszowe prawa powinni znać najlepiej… Prezydent Biden podobno zna wszystkie; wszak afiszuje się jako dobry chrześcijanin – katolik.

W dzisiejszych czasach w sporach politycznych, a także w codziennych rozmowach często pada wyrażenie ''cienka czerwona linia''… „Czerwona linia” telefoniczna łączy przywódców wielu krajów, łączy też dowódców NATO i Rosji… dla niezbędnej redukcji ryzyka... Sformułowania tego użył Prezydent USA grożąc interwencją wojskową w Syrii, jeśli reżim prezydenta Baszara el-Asada użyje broni chemicznej przeciwko rebeliantom.... Prezydent Chin Xi Jinping w obecności prezydenta USA Joe Bidena, podczas spotkania poprzedzającego szczyt G20 na Bali w poniedziałek 14 listopada 2022 roku powiedział, że Tajwan to dla Chin „absolutnie nieprzekraczalna czerwona” linia w relacjach amerykańsko-chińskich oraz centralny punkt interesu narodowego Chin... Zwrotu tego używa się najczęściej żeby podkreślić granicę której przekroczyć nie wolno. Mało kto zdaje sobie sprawę w jaki sposób narodziło się owe wyrażenie.

"Istnieje tylko cienka czerwona linia między rozsądkiem a szaleństwem "; to powiedzenie amerykański pisarz James Jones uczynił mottem swojej głośnej powieści. „The Red Thin Line” . Jest to książka pacyfistyczna – pokazuje wojenne przeobrażenie moralne bohaterów i zmianę ich poglądów oraz podejścia do życia w czasie prawdziwego zagrożenia … jest to klasyka powieści wojennej; polskie wydanie czytałem chyba w 1992 roku.

W 1998 dokonano ekranizacji tej powieści; wyreżyserowany przez Jima Malicka. Film „Cienka czerwona linia” oglądałem w Warszawie chyba rok póżniej… Akcja „The red thin line” rozwija się podczas IIWŚ na Pacyfiku… Jest rok 1942, oddział amerykańskich marines ląduje na okupowanej przez Japończyków wyspie Guadalcanal w celu jej odbicia, ale ich zadanie okazuje się misją samobójczą… 

Jest coś diabelsko - anielsko - parabolicznie „polskiego” w tym filmie... to widać w postaci jednego z żołnierzy, Witta, który jest idealistą przepełnionym wiarą w istnienie szlachetnego wymiaru świata i sprawiedliwości; pozbawionym lęku przed śmiercią - w bitwie niesie ofiarną pomoc rannym jak istota z innego świata… jest jakby wcieleniem Anioła śmierci… Może ze względu na to że rolę Witta gra w filmie Malicka Jim Cazaviel, który się znakomicie wcielił w postać Chrystusa w filmie Mela Gibsona „Pasja” – przypomina on ofiarę Jezusa Chrystusa na drodze krzyżowej na Golgotę… Scena śmierci Witta, który świadomie i heroicznie oddaje swoje życie żeby ocalić swoich współtowarzyszy jest odbiciem tego co od zawsze było bliskie Polakom; a co bywało i jest zaszargiwane niepotrzebną pychą i brawurą bez wiary w Chrystusa, niestety… Dlaczego Polacy tak chętnie nadstawiają łba i giną „dla sprawy”…. Wojna u Malicka to całkowity absurd na zawsze odciskający piętno na jej ofiarach i uczestnikach.

„Cienka czerwona linia” to także linia, która jest granica ludzkiej psychiki i jej wytrzymałości. Człowiek po przekroczeniu tej granicy gubi się, stacza, upada moralnie. Każdy człowiek jest inny, inny poziom strachu, psychiki, nastawienia, jednak każdy ma wybór. Zawsze jest inne wyjście.

Czy Polacy - rządzący i obywatele… wydający rozkazy i ci którzy muszą je wykonywać muszą przekroczyć cienką, czerwoną linię, pomiędzy strachem-brawurą i szaleństwem?

"Jest tylko cienka czerwona linia między rozsądkiem a szaleństwem."….Tak jak między czarodziejskim ogrodem a domem wariatów… Chyba Polacy chcą wierzyć że z czarodziejskiego ogrodu wiedzie prosta droga do nieba, gdyż niebo zawsze jest czarodziejskim ogrodem…

Wiele wskazuje że Polacy znaleźli się w otwartym ogrodzie - domu bez klamek, ale z którego nie ma wyjścia i wciągają do niego innych, mniej lub więcej do nich podobnych zombie… Zaczynają się dziać rzeczy straszne… jakby Polacy zatracili zmysł rozsądku i poczucia niebezpieczeństwa… mało tego – nie dostrzegali nadejścia być może nieodwracalnej tragedii która anihiluje nie tylko zombie ale też całą resztę kraju i narodu… Na cuda lepiej nie czekać.

Człowiek strzela – Pan Bóg kule nosi… ale granice między dobrem i złem, miłością i nienawiścią, bytem i niebytem tworzą ludzie... zanim zombie zostaną…

Z podsumowania lektur większości polskich doniesień prasowych, opinii i komentarzy na poruszające świat wydarzenia; już nie tylko na Ukrainie, ale przede wszystkim w Dalekiej Azji i innych częściach świata, wyłaniają się (mnie się wyłaniają) obrazki tworzone przez malarza-Polaka...niedorostka, młodziucha albo zestarzałego młodziucha który chce być niedorostkiem - malowane ręcznie wodnymi farbami na papierze do pakowania pudeł pełnych domowego sprzętu... Malarz maluje, brudzi ręce, sprzedaje, zbiera kasę i pisze recenzje o swoich dziełach posługując się gęsim piórem albo klawiaturką smartfona... Potem recenzje komentuje a krytyków swojego autorstwa banuje... Rzecz jasna, są malarze i graficy którzy robią to lepiej i sprawniej, ale wszystko zależy od promocji i marketingu.

Czy naprawdę komuś tak bardzo zależy, aby ta wojna wreszcie była i pokazała co dzielni Polacy potrafią?... Czy należy odprawiać litanie i modlić się żarliwie– „Boże, przywróć in rozum; a jeśli nie, wepchnij na pierwszą linię frontu!” 

Człowiek strzela – Pan Bóg kule nosi… ale cienką linię między dobrem i złem, miłością i nienawiścią, bytem i niebytem wyznacza człowiek?… Na ocenę zestawu wartości tego konfliktu który grozi wojną totalną może być za późno… Po przekroczeniu linii, na jej drugiej stronie, nieba nie będzie na pewno.

Dziobaty
O mnie Dziobaty

Żwawy w średnim wieku, sędziwy też. Katolicki ateista, Cutting-edge manipulator należyty. Przyjmuję w środy i czwartki, bez kolejki.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Polityka